|
| Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Roach Boss
Liczba postów : 43 Dołączył : 23/09/2013
Godność : Monday Lowe. Wiek : Dwadzieścia dziewięć lat. Zawód : Rysowniczka w niewielkiej wytwórni gier. Orientacja : A jesteś zainteresowany, że pytasz? Partner : Nie zaczynajmy tej rozmowy. Wzrost i waga : 169 cm / 47 kg. Znaki szczególne : Tatuaże, dwadzieścia pięć kolczyków, kolor włosów. Aktualny ubiór : W podpisie. Ekwipunek : Papierosy, telefon komórkowy, szkicownik, kosmetyczka i parasolka. Obrażenia : Nienaruszona, nie licząc możliwego raka płuc. Widzieliście ile to to pali?
| Temat: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Pią Paź 25, 2013 6:26 pm | |
| Dobra firma musi mieć dobry sklep. Taką myślą kierowali się specjaliści od marketingu firmy Moonmat's osadzając swój największy salon w wiecznie aktywnym sercu metropolii. Samo wejście w żaden sposób nie przygotowuje na to, co przeciętny Smiths zobaczy w środku, ot, eleganckie drzwi z barwionego na czarno, lakierowanego drewna, delikatnie przyciemnione szyby o matowej powierzchni, ozdobione subtelnymi, ale eleganckimi napisami z połyskliwej folii... Wszystko to wygląda dystyngowanie i robi wrażenie, ale to wnętrze salonu jest tym, co w niektórzy nazywają "prezentacją siły".
Podobnie jak wejście, wnętrze sklepu utrzymane jest w ciemnych barwach. Podłoga z czarno-szarego marmuru odbija drobne, okrągłe lampki oświetlające pomieszczenie, co dodatkowo upodabnia je do drobnych gwiazd, schodzących się ku wielkiemu, wiszącemu żyrandolowi w kształcie opartego na poduszcze księżyca w przedostatniej kwadrze, będącego niczym innym jak logiem firmy. Tuż pod nim znajduje się elegancki punkt informacyjny i kasa, w której zawsze siedzą ubrani w proste uniformy pracownicy. Same materace rozstawione są na planie koła, dodatkowo oświetlone przez okazałe tablice wyposażone w setki lampek LED, na których kupujący może przeczytać wszystkie informacje dotyczące wybranego modelu: od dostępnych wymiarów i kolorów, przez jego budowę (firma Moonmat's oferuje nie tylko materace klasyczne, ale również wodne, nadmuchiwane, a nawet ogrzewanie specjalnymi listwami), na wizualizacji leżącego na nim człowieka kończąc.
Good Night jest salonem ekskluzywnym, oferującym materace wyśmienitej jakości osobom, które mogą sobie pozwolić na wydanie równowartości używanego samochodu na coś takiego jak materac. Na szczęście dają dziesięcioletnią gwarancję. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Pią Paź 25, 2013 6:53 pm | |
| Dobór materaca, choć wcale nie tak istotny, to nie można by tego powierzyć komukolwiek. A jeżeli się już to zrobi i zatraci w swojej bezdennej głupocie wynikającej z oddania w cudze łapska swoich nocy przez najbliższe lata, to niech pamięta, ze sam się w to bagno wpakował. Mężczyzna miał kilka swoich dziwactw i jednym z nich było właśnie sumienne wybieranie materaca do swojego łóżka i absolutnie nie było mowy o tym, by ktokolwiek miał podjąć decyzję za niego. Wpierw trzeba było przejść kilka standardowych rytuałów. W końcu to nie było wybieranie płatków śniadaniowych czy chodniczka do łazienki, ale tego na czym się będzie spało przez zgoła kilka lat w przód. Tak istotna decyzja w jego życiu nie mogła być podjęta pochopnie czy pod presją czasu, a już z pewnością nie za pośrednictwem osób trzecich. W związku z tym wpierw trzeba było znaleźć wszystkie dostępne salony w mieście, następnie drogą eliminacji wybrać jedynie te, które serwują materace najwyższego rzędu, które jako jedyne zasługują na jego uwagę, a ceny nie schodzą poniżej czterech cyfr. Na tym kończy się etap pierwszy. By móc przejść do następnego, wpierw sporządza się listę sklepów, które uniknęły eliminacji oraz ustawia się je w rankingu od tych najgorszych, po najlepsze. Z początku odwiedza się sklepy gorsze w najwyższej kategorii, by na koniec zawędrować do sklepu ponoć najlepszego w swoim gatunku. I dopiero tam rozstrzyga się moment kulminacyjny, dopiero tam zapada ostateczna decyzja. Poprzedzona licznymi sprawdzianami zarówno materaców, jak i wiedzy ekspedientów, których trzeba wypytać w każdym możliwym zakresie, wymęczyć ich w miarę możliwości, by na końcu zdecydować czy okazać im łaskę w formie sfinalizowania zakupy, czy jednak wrócić się do innego sklepu. To wszystko było bardzo istotne, nie można było pominąć żadnego elementu czy przestawić kolejność działań, wtedy zapanowałby chaos, a w chaosie nie da się pracować. Te kilka całkiem prostych rzeczy skłoniło mężczyznę, by osobiście zajrzeć do sklepu, a nie posyłać doń swoją sekretarkę. Trzymanie się rytuałów, nie pozwolenie na decyzję kogoś innego aniżeli samego siebie czy inne bzdurne rzeczy to jedynie wymówki, by móc się wreszcie uwolnić od natrętnych much, jakimi są jego ochroniarze, ludzie którzy czegoś chcą, ale nic nie potrafią zaoferować lub jego namolna sekretarka, wiedząca o wszystkim i niczym. Z zadowoleniem stwierdził, że oczekuje jakiejś normalności, a co śmieszniejsze poszukuje jej w jednym z najbardziej luksusowych salonów i tego z pewnością nie można nazwać normalnością, ale gdyby wybrał się do supermarketu na zakupy… Nie wróć, Dante w zwykłym supermarkecie? To jest tak nierealne jak udowodnienie, że krzesło istnieje bądź Latający Potwór Spaghetti. Darując sobie coś tak przyziemnego jak warzywniak, musiał znaleźć inny obiekt swoich westchnień, który jeszcze należy do królestwa zwykłych śmiertelników, albo choćby w małym ułamku, by móc spełnić swoje marzenie i zanurzyć się zwykłej codzienności dnia dzisiejszego. Rzecz jasna uparcie tłumaczył sobie, że przecież każdy potrzebuje materaca i nie będzie inny, jeżeli wybierze się na zakup takowego, skoro jego ma zaledwie dwa miesiące i wymaga natychmiastowej wymiany. Z takim, a nie innym nastawieniem wszedł do sklepu, od razu unosząc dłoń i hamując wszelaką paplaninę tudzież słowotok ze strony pracowników. Bardzo nie lubił, kiedy mu się narzucano. Nie interesując się nikim poza materacami udał się na długą kontemplację gatunków, rozmiarów, właściwości i wszystkiego co jest związane z dobrym snem oraz jego przyszłym zakupem.
| |
| | | Roach Boss
Liczba postów : 43 Dołączył : 23/09/2013
Godność : Monday Lowe. Wiek : Dwadzieścia dziewięć lat. Zawód : Rysowniczka w niewielkiej wytwórni gier. Orientacja : A jesteś zainteresowany, że pytasz? Partner : Nie zaczynajmy tej rozmowy. Wzrost i waga : 169 cm / 47 kg. Znaki szczególne : Tatuaże, dwadzieścia pięć kolczyków, kolor włosów. Aktualny ubiór : W podpisie. Ekwipunek : Papierosy, telefon komórkowy, szkicownik, kosmetyczka i parasolka. Obrażenia : Nienaruszona, nie licząc możliwego raka płuc. Widzieliście ile to to pali?
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Pią Paź 25, 2013 8:02 pm | |
| Roach spała. Prawdopodobnie większość ludzi nie uznałaby tego za coś dziwnego, w końcu każdy musi czasem pospać, czy mu się to podoba czy nie, ale to nie fakt, że kobieta pozwoliła sobie odpłynąć w ciepłe i kojące ramiona Morfeusza było kontrowersyjne. Problemem było miejsce, które wybrała na ucięcie sobie drzemki. Przez pierwsze kilkanaście minut dwie dość nieporadne ekspedientki stały nad rozłożoną na ekspozycji Monday z takimi minami, jakby zaraz miały się popłakać w ramach buntu, "bo ile razy może się coś takiego dziać w ciągu tygodnia, to nie schronisko, a w ogóle za mało nam płacą; Dobrze, że kawa jest dobra". Po kilku nieudanych prośbach i dźganiu długopisami w odkryte ramiona, pracownice poddały się i wróciły do swoich obowiązków, kierując się starą, ludową mądrością, mówiącą że z czasem problemy rozwiążą się same. Aktualnie niebieskowłosa leżała całkowicie rozluźniona na wyjątkowo wygodnym materacu z wkładką bambusową, pukając długimi, jaskraworóżowymi paznokciami w sztywny materiał, wygrywając lecący z głośników, jazzowy utwór. W domu czekał na nią jej stary kapeć z połamanymi sprężynami (który od dobrych trzech miesięcy domagał się przejścia na emeryturę), ale musiała dokończyć jeszcze kilkanaście paneli do gry, zanim w ogóle mogłaby pomyśleć o wypłacie, więc wykorzystywała wszystkie możliwe okazje, żeby wyspać się na czymś wygodnym. Jak widać na załączonym obrazku miejsce nie grało roli. Wiele wskazywało na to, ze jej przeznaczeniem na najbliższe godziny jest naprzemienne spanie i snu udawanie w łóżku, na które musiałaby oszczędzać dobre pół roku, ale jak to w życiu bywa, zawsze coś pokrzyżuje starannie ułożone plany. Tym razem zamiast wypadku samochodowego, niezapowiedzianego porodu sąsiadki czy kawie, która w końcu połączyła się z idealnie białą koszulą, los Monday wpadł na ciekawszy pomysł i rzucił jej pod nogi nikogo innego jak mężczyznę. Niczym nastolatka przechodząca fazę fascynacji każdym osobnikiem posiadającym więcej testosteronu od niej, Roach usiadła sztywno na łóżku i poprawiła niby to od niechcenia włosy, w duchu modląc się o to, żeby jej czerwona szminka pozostała tam, gdzie być powinna i zaczęła ostrożnie wodzić wzrokiem za przechadzającym się kilka łóżek od niej mężczyzną, który byłby idealnie w jej typie, gdyby tylko nie znajdywał się w sklepie, a w prywatnej sypialni. Jej, jego, jego żony, dziecka czy teściowej - obojętne. Roach westchnęła cicho i zwiesiła smętnie ramiona, gdy świadomość tego, że przez ostatnie trzy tygodnie nie miała kontaktu z żadnymi mężczyznami radośnie spoliczkowała jej mentalność, a wizja pustego kobierca i wściekłego ojca na łożu śmierci znów pojawiła jej się na zamkniętych powiekach niczym stary film. Jak bardzo żałosnym trzeba być, żeby doprowadzić się do takiego stanu... Trzeba pracować w branży gier erotycznych, wytknął jej cichy, piskliwy głosik gdzieś z tyłu czaszki, a, nagle zmęczona życiem, kobieta wstała ciężko z rozkosznie miękkiego materaca, posłała mu tęsknego całusa i zaczęła niby przypadkiem iść w bezpiecznej odległości od nieznajomej dziewiątki (ciężko jej było obiektywnie ocenić jego atrakcyjność w takim oświetleniu, tutaj nawet Gollum wyglądałby jak Tom Cruise w swoich lepszych latach). "Kupujemy materac, hm?" Zaczęła beztrosko Roach, natychmiast strzelając sobie z wyimaginowanego Colta w skroń. Nie ma to jak wdzięcznie i z polotem zacząć rozmowę. Niby co ma tutaj robić? Walczyć o zbawienie niewiernych? Zanotować na przyszłość, zaczynanie niezobowiązującego flirtu jest kiepskim pomysłem tuż po wyrwaniu się z letargu. "Tamten z bambusem jest wygodny," Powiedziała nerwowo kładąc dłoń na karku, "Moge potwierdzić spała... Na nim moja znajoma." Brawo Einsteinie, jeszcze jakieś błyskotliwe pomysły? | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Sob Paź 26, 2013 6:04 pm | |
| Dante, chociaż z goła wyglądał i raczej uchodził za osobnika zdecydowanego, który dokładnie wie, czego chce, czasami bywał tak wybredny i niezdecydowany, że potrafiłby doprowadzić do szału i Matkę Teresę z Kalkuty. Były takie szczególne przedmioty, jak samochody, odświeżacz powietrza czy materac, że potrzeba było mu dwa lub trzy razy więcej czasu do namysłu aniżeli w przypadku innych. To nie była kolejna para skarpetek w tym samym nudnym kolorze, ale element wielofunkcyjny. Nie tylko miał spełniać jego oczekiwania podczas regenerowania organizmu, ale i innych nocnych, czy dziennych, aktywności, które były bardzo ważną częścią jego życia, kto wie czy nie ważniejszą od samego snu. Należał do tego typu mężczyzn, którzy cenili sobie dobry seks, bez tego nie było mowy o prawdziwym relaksie, oczyszczeniu duszy, tudzież innych uduchowionych bredniach, w które rzecz jasna nie wierzył. W związku z takim, a nie innym nastawieniem do całej operacji pod zgrabnym tytułem „sprężyna wrzyna mi się w dupę”, dokładnie analizował każdą tabliczkę dotycząca przedstawionych egzemplarzy. Przeważnie, gdy jakiś materac mu się podobał, to miał w sobie coś co mu wybitnie nie pasowało. A to był niewygodny, a to zamiast pianki, jaką sobie wymarzył był wkład kokosowy, a to był nie tak uszyty, a boki nierówne – rzecz jasna według tego spaczonego perfekcjonisty – a to po prostu mu się nie podobał nawet, jeżeli spełniał wszystkie inne kryteria. Święty Graal z nieskończonej listy praktycznie nie istniał, znalezienie go należało do zadań niemożliwych, ale Dante nie bardzo się tym przejmując, oczekiwał, że ten sklep spełni każdą jego zachciankę. Prawie, bo o mały włos, nie stratował lub nie potknął się o drobną osóbkę, która wyrosła tuż przed nim niczym spod ziemi. Zamrugał kilkakrotnie ogniskując wzrok na tym czymś egzotycznym, co właściwie było chyba dziewczyną. Chyba po raz pierwszy widział skrzyżowanie krasnala ogrodowego (jego ferii barw), zabawkowego trolla (jego kolorowych włosów) i losowo wybranego pokemona, co w efekcie nie wyglądało jak zagubiony i nieco niekompletny jednorożec z Arki Noego, ale interesujące i atrakcyjne… coś. A to coś z pewnością robiło wrażenie, o ile w ogóle się je zauważało, właściwie to ją. Zrobił krok w tył, by móc się lepiej przyjrzeć dziewczynie, która bez mała wywołała w nim niejakie poruszenie estetyczne, bo oto właśnie coś totalnie kontrowersyjnego, co normalnie w życiu, by mu się nie spodobało, nagle sprawiało, ze Dante chciał się głupio uśmiechnąć. Miała w sobie jakiś kretyński czar i wdzięk neonowego znaku drogowego zmieszanego z robotnikiem w pomarańczowym kasku. Chyba rzeczywiście po raz pierwszy nie wiedział co powiedzieć, bo głos jakby ugrzązł w czeluściach jego organizmu, tam gdzieś na samym dnie. - Przymierzam się dopiero, to trudne zadanie, kiedy ma się listę oczekiwań długości muru Chińskiego. – Sarkastycznie uniósł kąciki ust, nabijając się z samego siebie. Zaraz automatycznie spojrzał w kierunku wskazanym przez dziewczynę, oceniając z odległości czy materac w ogóle jest wart jego uwagi, ale wydawał się być przystępny, tak jak i jego żywa reklama. - Co ciekawego twoja znajoma może jeszcze o nim powiedzieć? – Podchwycił temat, bo w obecnej chwili zdecydowanie bardziej podobała mu się perspektywa rozmowy z tym egzotycznym ptakiem w ciemnym opakowaniu, aniżeli zderzenie się ze smutną rzeczywistością, w której nie znajdzie materaca idealnego.
Ostatnio zmieniony przez Dante dnia Wto Paź 29, 2013 7:42 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Roach Boss
Liczba postów : 43 Dołączył : 23/09/2013
Godność : Monday Lowe. Wiek : Dwadzieścia dziewięć lat. Zawód : Rysowniczka w niewielkiej wytwórni gier. Orientacja : A jesteś zainteresowany, że pytasz? Partner : Nie zaczynajmy tej rozmowy. Wzrost i waga : 169 cm / 47 kg. Znaki szczególne : Tatuaże, dwadzieścia pięć kolczyków, kolor włosów. Aktualny ubiór : W podpisie. Ekwipunek : Papierosy, telefon komórkowy, szkicownik, kosmetyczka i parasolka. Obrażenia : Nienaruszona, nie licząc możliwego raka płuc. Widzieliście ile to to pali?
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Sob Paź 26, 2013 9:16 pm | |
| "Widzę, że dopiero się przymierzasz," Monday uśmiechnełą się wesoło, czując jak z jej ramion spada ciężar jej własnej głupoty. Najwyraźniej mężczyzna nie wychwycił tego, jak idiotycznie zabrzmiało jej pytanie, chwała Bogu i elementowi zaskoczenia! "Jak masz zamiar wybrać materac bez leżenia na nim?" Dla niej to było coś skrajnie oczywistego. Na materacu większość czasu spędza się w pozycji horyzontalnej, więc podczas kupowania najważniejsze jest to, żeby sprawdzić jak się na nim leży, prawda? Fakt, ona swój zamówiła przez internet, ale mówimy o biednej rysowniczce, która wydaje pieniądze na rzeczy, któych zasadniczo nie potrzebuje, przynajmniej w oczach społeczeństwa. Dla niej każdy, nawet najmniejszy zakup jest ważniejszy od sytuacji politycznej i jej stanu zdrowia. Przynajmniej przez pierwsze kilka godzin, potem zabawka jej się nudzi i ląduje w kącie, czekając na dzień, kiedy właścicielka przypadkiem się o nią potknie. Ogólnie rzecz biorąc Monday miała nieco zachwiane priorytety. "Recenzje były dobre. Nie za miękki, miły w dotyku i w miarę sprężysty... Ale takie mówienie niczego ci nie da," Kobieta uśmiechnęła się szeroko i bezczelnie chwyciła rozmówcę za dłoń, po czym, mając gdzieś jego reakcję, beztrosko ruszyła w kierunku "swojego" łóżka, po drodze machając dość skonfundowanej sprzedawczyni z miną Ratlerka, który nie do końca wie, czemu wciśnięto go w różowy sweterek. Roach może i nie należała do osób wysokich, ale nigdy jej to nie przeszkadzało. Mogła spokojnie nosić obcasy, automatycznie wydawała się młodsza niż w rzeczywistości i wciąż mogła kupować ubrania na dziale dla dzieci i nastolatków, podbudowując się tym samym psychicznie. Poza tym wychodziła z założenia, że mężczyźni powinni być wysocy, silni i gotowi do wyjścia w zimowy poranek do lasu, żeby upolować sarnę na obiad, zaś rolą kobiety było radosne wywijanie piruetów z tacą świeżo upieczonych ciasteczek. Co z tego, że ona ni w ząb nie pasowała do własnej wizji. Pierwszą rzeczą, którą niebieskowłosa zrobiła po tym, gdy po tych kilku sekundach do omawianego materaca, było skoczenie na owy z cichym "siup". Prosta, drewniana rama stęknęła cicho, a jej niewielkie ciało, tym razem przy akompaniamencie (zduszonego przez świadomość że jednak jest już dorosłą kobietą) "łii", podskoczyło lekko na sprężystej gąbce. "Widzisz?" Zapytała wprost emanując dumą, patrząc z dołu na mężczyznę, "Jeśli chodzi o sprężystość, to jest tak, jak być powinno." Przeciągnęła się lekko i poklepała znacząco miejsce obok siebie, niewerbalnie dając mężczyźnie do zrozumienia, że powinien samemu spróbować i że tego materaca szuka przez własne życie, a gdyby tylko chciał, ona bardzo chętnie skorzystałaby z zaproszenia i odebrała swoje osiem godzin zdrowego snu, ot, w ramach zapłaty za polecenie. "Swoją drogą ja jestem Roach, cześć," Uchyliła wdzięcznie kapelusza i powiesiła go na tablicy informacyjnej, żeby przypadkiem się nie pogniótł, tym samym odsłaniając resztę neonowej fryzury pod tytułem "piorun uderzył w szczypiorek, ale starałam się to jakoś opanować". | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Wto Paź 29, 2013 8:07 pm | |
| - Zdam się na łut szczęścia? – Uśmiechnął się po trochu cwano, a po trochu z wyrazem typu „nie chce mi się miąć mojego świetnie skrojonego i obrzydliwie drogiego garnituru”. A przecież nie tylko o to szło. Dante w obecnej chwili był okazem największego lenia na kuli ziemskiej, bo naprawdę nie chciało mu się kłaść i wstawać z miliona egzemplarzy, dlatego jedynie powoływał się na dobre recenzje oraz dane statystyczne, samemu nie mając zamiaru niczego sprawdzać. To było takie kłopotliwe, a to małe denerwujące coś dodatkowo przysparzało tylko więcej niepotrzebnych problemów. Natomiast z drugiej strony beztroskie zachowanie dziewczyny było poniekąd intrygujące. Dawno nie spotkał się z tak bezczelnym postępowaniem w stosunku do JEGO osoby wszakże, kto normalny narażałby życie w stosunku do jednego z najbogatszych ludzi w mieście? Większość albo się go bała, albo próbowała z nim wygrać, aczkolwiek przeważnie źle się to kończyło dla chętnego na tego typu zabawy z tym mężczyzną. Widząc przerażoną minę ekspedienta, który doskonale wiedział, z kim ma do czynienie, skinął tylko na niego głową, dając do zrozumienia, że wszystko jest w porządku i nie musi wzywać gwardii narodowej tudzież jego sekretarki, co było niemal równoznaczne. Nie bez powodu wybrał właśnie tę kobietę na tak odpowiedzialne stanowisko. Doskonale sobie radziła w każdej sytuacji, często lepiej aniżeli niejeden mężczyzna i chyba, dlatego tak bardzo ją cenił. Była niezastąpiona. - Spokojnie tygrysico, bo mi rękę wyrwiesz. – Mocniej ścisnął jej filigranową dłoń i pociągnął w tył do siebie, zmuszając ją tym samym do wolniejszego tempa, ale póki nie osiągnęli zamierzonego celu nie raczył puścić jej drobnej rączki. Dopiero w momencie, kiedy dziewczyna sama się oswobodziła schował rękę z powrotem do kieszeni, przyglądając się jak wykonuje popisowy skok niczym małe dziecko. On sam raczej był osobą, która nie przepadała za tego typu głupotami, ale dopóki nie będzie mu kazała powtórzyć tego nieracjonalnego zachowania, dopóty nie pomyśli o zamordowaniu jej, poćwiartowaniu i wyrzucenia do najbliższej rzeki. Mogła czuć się bezpiecznie. Chwilowo. - Gwarantuję Ci, że te sympatyczne panie wydłubią Ci oczy swoimi zadbanymi paznokciami, jeżeli jeszcze raz pojawisz się w tym salonie. – Nachylił się nad nią i wyszeptał tę frazę głębokim typowo męskim tonem. Uśmiechnął się, co mogła poczuć na swoim policzku, a następnie usiadł na materacu, zsunął się i ułożył wygodnie obok niej. Dwie ekspedientki oraz ich kolega spoglądali na nich jakoś tak nieprzychylnie, acz złowrogie spojrzenia były skierowane głównie w stronę dziewczyny. A wszystko za sprawą porwania ich obiektu westchnień, jakim w tym momencie nie był materac z bambusa, ale Dante. - Roach? Dziwne imię, byłbym bardziej uradowany gdybyś zdradziła mi swoje prawdzie. – Zastanawiał się czy wykonać typowy gest dla dobrze wychowanego mężczyzny i pocałować ją w dłoń, ale stwierdził, że jest dziś na tyle leniwy, że nie ma takiej zamiaru oraz że dziewczyna mu wybaczy tę drobną nieuprzejmość. – Dante, miło mi. – Puścił jej oko jak typowy podrywacz, po czym uśmiechnął się pod nosem i założył ręce za głowę. Materac rzeczywiście był bardzo wygodny.
| |
| | | Roach Boss
Liczba postów : 43 Dołączył : 23/09/2013
Godność : Monday Lowe. Wiek : Dwadzieścia dziewięć lat. Zawód : Rysowniczka w niewielkiej wytwórni gier. Orientacja : A jesteś zainteresowany, że pytasz? Partner : Nie zaczynajmy tej rozmowy. Wzrost i waga : 169 cm / 47 kg. Znaki szczególne : Tatuaże, dwadzieścia pięć kolczyków, kolor włosów. Aktualny ubiór : W podpisie. Ekwipunek : Papierosy, telefon komórkowy, szkicownik, kosmetyczka i parasolka. Obrażenia : Nienaruszona, nie licząc możliwego raka płuc. Widzieliście ile to to pali?
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Wto Paź 29, 2013 9:18 pm | |
| "Jasne," Rzuciła nieco lekceważąco, odpowiadając na jego uśmiech lekkim uniesieniem brwi i niewypowiedzianym stwierdzeniem "drogi garnitur z wygniecionym kołnierzykiem daje do myślenia", "Potem spotkamy się w jakimś barze o północy, zamówisz drogą szkocką i cygaro, ja spojrzę na ciebie znad mojej taniej wódki z grenadyną, a po chwili milczenia powiesz mi, że ci się nie poszczęściło. Ja się dźwięcznie zaśmieję, szturchnę cię łokciem, potem chwilę będę musiała przepraszać, bo ten gest cię jeszcze bardziej rozjuszy, a koniec końców do mojego mieszkania wjedzie cudny, ledwo używany materac. Za to ty będziesz musiał przeżyć kolejną tułaczkę po sklepach w poszukiwaniu tego jedynego. A to nie jest takie łatwe, zaufaj kobiecie," Mrugnęła do niego wesoło i krótkim machnięciem ręki poprawiła niesforną grzywkę w odcieniu toksycznego błękitu. Komentarz mężczyzny podsumowała tylko lekkim wzruszeniem ramion, ale grzecznie zwolniła i zaczęła się bawić w poruszanie trzymanymi w uścisku palcami w rytm sączącej się z głośników melodii, która nagle z jazzu zmieniła się w łatwą w odbiorze muzykę klasyczną. Nie marudziła, gdy już mężczyzna za coś ją trzymał, rzadko była to dłoń. "Jeżeli się wykrwawię, zapiszę w testamencie, że masz go w całości odczytać właśnie takim tonem..." Wymruczała zadowolona niczym porządnie wydrapana kocica, po czym przewróciła się na bok tak, żeby widzieć twarz czarnowłosego bez większego wyciągania szyi. Przez chwilę miała ochotę przechylić się tak, żeby luźna bluza odsłoniła jej dekolt nieco bardziej niż to przyzwoite w imię zasady "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie przez wzgląd na przyzwoitość, a fakt, że ekspedientki, których nienawistny wzrok czuła na swoich plecach jak laserowe celowniki, mogłyby ją naprawdę zamordować. I nie, nie miała paranoi. Miała przyjaciółki, a to samo w sobie sprawiało, że kobieca zazdrość budziła w niej większy niepokój niż nóż na gardle. Z tym drugim przynajmniej dokładnie wiesz na czym stoisz. "Prawdziwe wiele się nie różni," Przyznała rozbawiona, bawiąc się zdjętym z głowy melonikiem, "Też jest dziwaczne, na wskroś amerykańskie i źle się kojarzy. A przezwiska i tak używam częściej od imienia," Wzruszyła lekko ramionami, po czym oparła skroń na knykciach. Dante. To imię pojawiło się w jej wyobraźni, zbierając dookoła siebie coraz więcej różnych informacji. Boska komedia, wyjątkowo rozbudowane nazwisko, domy publiczne, Niemiec, Hitler, piwo, kiełbasa. Potrząsnęła energicznie głową, jakby miała nadzieję że ta absurdalna nić skojarzeń pęknie zanim zupełnie zapomni o głównym sensie rozmyślań i posłała mężczyźnie czarujący uśmiech, jakby nie zdawała sobie sprawy, że rozmawia z największym Burdel Papciem w mieście. Nikt nie jest święty, ona sama wie o tym najlepiej, więc nie miała zamiaru oceniać go na podstawie tego, co o nim wiedziała. Poza tym, gdyby się zdradziła, prawdopodobnie rozmowa zrobiłaby się raczej nieprzyjemna, a tego nie chciała. Było całkiem miło, może nawet udałoby się jej dostać darmową kawę. "Ciężki jesteś, wiesz?" Zapytała ni z tego, ni z owego, odpychając od siebie natrętne myśli i wizje przedstawiające leżącego obok niej mężczyznę biczującego jakieś niepokorne dziewczęta o pięknych figurach i wyzywającej bieliźnie (hej, spaczenia zawodowego się nie wybiera). "Materac się u ciebie bardziej zapada. Nie oceniam, ja żyję na cukrze, słodkościach i różnych ślicznościach, czasami biorąc łyka wysokoprocentowego Związku X, ale i tak. Ukrywasz pod garniturem gorset spłaszczający kompromitujący brzuszek, czy mam ci od razu dać telefon, żebyś dał znać jakimś nudnym wieczorem? Bo wiesz, jeśli jednak materac ci będzie pasował, to mój plan filmowego spotkania przy barze pójdzie na marne, a tego bym żałowała..." Lekko przysunęła dłoń do boku mężczyzny i lekko dźgnęła go palcem między żebra. Przez kilka sekund trwała w takiej pozycji, aż w końcu dostała ataku niekontrolowanego chichotu, "P...Przepraszam..." Wystękała z trudem między jedną a drugą falą śmiechu, "Wyobraziłam sobie to wszystko... W takiej na wskroś westernowej scenerii..." Nieco zawstydzona otarła lekko oczy, zanim drobne łzy zdążyły wejść w kontakt z tuszem do rzęs, "Pocieszę cię, że oboje wyglądamy beznadziejnie w takich kapeluszach." | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Sro Paź 30, 2013 10:50 pm | |
| Uniósł uprzejmie brwi i to była jedyna zmiana w jego twarzy odnosząca się do długiej, acz ciekawej interpretacji przyszłości przez tę małą kobietkę. Trzeba było przyznać, że miała dar do wymyślania narracji, dla pewnych wydarzeń, jej wyobraźnia zapewne sięgała o wiele dalej aniżeli mogło się to wyobrażać Dantemu. Niemniej jednak ten jej mały popis był, co najmniej interesujący, a przynajmniej na tyle, by mężczyzna postanowił to w jakikolwiek sposób skomentować. - Skąd w ogóle pomysł, że mój nieudany zakup zawędruje akurat do twojego mieszkania? Równie dobrze mógłbym go wysłać dzieciom do Afryki bądź biednym z jakiejś katastrofy. Nie sądzisz, że jesteś zachłanna, chcąc zabrać innym bardziej potrzebującym ludziom taki dar? Powinnaś się wstydzić, Roach. – Uśmiechnął się nieco cynicznie, ewidentnie przekomarzając się z nią. Czy on był złośliwy? Nie, skądże… przecież to najbardziej czarujący mężczyzna w mieście, który nie odważyłby się nabijać z bogu ducha winnej niewiasty. On po prostu był zabawny, tak, tak własnie! Chciał ją rozbawić i udawać naprawdę porządnego gościa, który wcale nie jest groźnym psychopatą czy innym podejrzanym typem spod ciemnej gwiazdy, posiadającym małe imperium burdeli. Dlatego uśmiechnął się czarująco niczym aktor z reklamy pasty do zębów prezentując szereg prostych i białych zębów w olśniewającym uśmiechu. Nie, to wcale nie było sztuczne, ani trochę, a nawet nienaciągane. To był przecież najszczerszy uśmiech świata, godny samego papieża i najświętszej Marii Panny, istny diabeł! - Czyżbyś miała coś do marszu żałobnego? Wszak to taka radosna piosenka. Naprawdę nie pojmuję o co Ci chodzi. – Poruszał zabawnie brwiami, jakby w istocie sącząca się z głośników melodia była co najmniej weselnym przebojem wyjątkowo skocznym i radosnym. Choć sam przepadał za taką muzyką, to był w stanie zrozumieć, że niektórym ona po prostu nie odpowiadała, tudzież nie byli w stanie znieść jej brzmienia. Nie wszyscy mogą być fanami Bacha czy założyć fanklub Chopina. Bycie psychofanem to naprawdę ciężkie zadanie i nie można być pospolitym zjadaczem chleba, by móc się nazwać prawdziwym fanem na ten przykład Mozarta. - To normalne, to tak jakbyś położyła słonia i mrówkę, i oczekiwała, że materac pod słoniem się nie ugnie, a wręcz będzie płaski jak pod mrówką. W tym przypadku ty grasz wdzięczną rolę mrówki. Dałbym sobie rękę uciąć, że byłbym w stanie podnieść Cię jedną ręką, taka z Ciebie chudzina, wielkości średniego kurczaka. – Zasyczał złośliwie w jej kierunku, niczym najwstrętniejszy z gadów i właśnie taki był. Nikt nie twierdził inaczej, a już z pewnością nie sam Dante. Był wrednym typem i chyba nigdy na to nie narzekał, bo miał to czego chciał od życia, dlatego nie było sensu zmieniać się, a już z pewnością nie dla kogoś. - Beznadziejnie? Wątpię, ja we wszystkim wyglądam oszałamiająco, a już z pewnością w kowbojskim kapeluszu, to sam szyk i klasa. – Wyciągnął linię ust w wyjątkowo zadowolony uśmiech, po czym wstał z materaca, ponieważ uznał, że trzeba skończyć to leniuchowanie. Materac w istocie okazał się być wygodny, dlatego postanowił, że go kupi. Skinął głową na ekspedienta, który wcześniej się nim zajmował i podał mu wizytówkę swojej sekretarki. - Proszę się skontaktować z moją sekretarką. Dopełni wszelkich formalności oraz poda adres, pod który macie dostarczyć mój materac. – Młody chłopak szybko kiwał głowa na każde wydane polecenie, wszakże Dante wszystko wypowiadał tonem nie znoszącym sprzeciwu, nawyk wyniesiony z pracy, następnie czmychnął gdzieś za jakąś aksamitną kurtynę. - Jakieś plany czy dasz się porwać na niezobowiązująca kawę, w ramach rewanżu za udzieloną pomoc? – Odwrócił się w stronę nietypowej dziewczyny, mając nadzieję, że nie obrzuci go obelgami typu „ty obleśny stary podrywaczu” czy podobnymi tekstami związanymi z tanim czy innym podrywem.
| |
| | | Roach Boss
Liczba postów : 43 Dołączył : 23/09/2013
Godność : Monday Lowe. Wiek : Dwadzieścia dziewięć lat. Zawód : Rysowniczka w niewielkiej wytwórni gier. Orientacja : A jesteś zainteresowany, że pytasz? Partner : Nie zaczynajmy tej rozmowy. Wzrost i waga : 169 cm / 47 kg. Znaki szczególne : Tatuaże, dwadzieścia pięć kolczyków, kolor włosów. Aktualny ubiór : W podpisie. Ekwipunek : Papierosy, telefon komórkowy, szkicownik, kosmetyczka i parasolka. Obrażenia : Nienaruszona, nie licząc możliwego raka płuc. Widzieliście ile to to pali?
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Czw Paź 31, 2013 9:57 pm | |
| "Och, proszę!" Roach wywróciła teatralnie oczami i rozłożyła szeroko ręce, "Bez obrazy, ale ciężko mi uwierzyć w to, że od tak oddasz tak drogą zabawkę komuś, kto nawet tego nie doceni. To jak rzucać perły przed świnie, kotku. Może jeśli już coś takiego się stanie - odpukać - to dajmy tym biednym, smutnym ludziom z drugiego końca Ziemi, mój stary materac. Oni się będą cieszyć, ja się będę cieszyć, ty będziesz mógł przyjechać i popatrzeć jak bardzo poprawiłeś standard mojego życia. Wstyd nie jest dla materialistów i realistów, a los chciał, żebym była i jednym i drugim. Taka karma." Ona nie czuła się w najmniejszym stopniu zmieszana słowami, tonem, czy mimiką mężczyzny. Byłą dużą dziewczynką, która wiedziała jak chce żyć, nawet jeśli nie zawsze jej realizacja tych planów wychodziła. Czy była cyniczna? A i owszem. Nie oddawała pieniędzy sierotom, nie wspomagała schronisk dla zwierząt i nie litowała się nad bezdomnymi, o głodujących w Afryce nawet nie wspominajmy. Z owym brakiem miłosierdzia żyło jej się jak dotąd bardzo dobrze, więc nie widziała potrzeby w zmianie swojego poglądu na świat. Zresztą, kto jak kto, ale Dante raczej nie był wzorowym obywatelem, a ona wiedziała, że on nie wie, że ona wie, że on nie wie, że ona wie. "Nie rób tak!" Parsknęła rozbawiona, zakrywając mu czoło dłonią. Ona sama do muzyki klasycznej nie miała specjalnej awersji. Lubiła sobie czasem posłuchać 'Ave Maria" czy jakiegoś "Marszu Tureckiego", ale nie budziło to w niej większych emocji, podobnie jak przedwieczni kompozytorzy w przypudrowanych perukach. "Hej, słyszałeś kawał o Beethovenie?" Zagadnęła nagle, po czym nie czekając na odpowiedź zaczęła mówić, "W ostatnich latach swojego życia Beethoven poszedł na koncert i krzyknął do tłumu 'chcecie posłuchać trochę symfonii?!' Tłum odpowiedział mu wiwatami, a on na to 'Nie słyszę was!'," Kobieta uśmiechnęła się do siebie i jeszcze raz poprawiła grzywkę, zastanawiając się, czy opowiadanie kawałów beznadziejnie niskich lotów jest dobrym posunięciem w grze pod tytułem "wyrwij bogacza". "Na przyszłość pamiętaj, że to nie ja nazwałam cię słoniem, zrobiłeś to sam. I rola mrówki wcale nie jest wdzięczna, to horror! Jesteś jednym z tysiąca dokładnie takich samych stworzeń, mieszkających pod ziemią ze świadomością, że jeden nieostrożny krok jakiegoś harcerzyka zniszczy pracę kilku pokoleń w tył. Wszyscy są ze sobą spokrewnieni, a zabić cię może raptem jeden zarodnik Ophiocordyceps unilateralis. Kończysz jako zombie, i o ile uwielbiam te bezmózgie truposze, to wolałabym się jednym z nich nie stawać, tym bardziej, jako mrówka. Ale dziękuję za docenienie mojej wagi, ciężko pracuję, żeby ją utrzymać," Poklepała się z zadowoleniem po wytatuowanym na udzie lwie cesarskim, ignorując nagłe zgadzienie się jej rozmówcy. Takie zagrania nie robiły na niej większego wrażenia, wychowała się w takiej, a nie innej rodzinie, więc od kołyski przyzwyczajana była do wszelkich przejawów złośliwości, oraz pasywnego okazywania niechęci oraz agresji przy pomocy komunikatów werbalnych, ba! Ona sama była w te klocki nie gorsza od pana Von Pizza Heta. "Jasne..." Przeciągnęła znacząco sylaby, po czym przewróciła się na plecy tak, żeby móc spokojnie obserwować poczynania Dante bez potrzeby wstawania z komfortowej pozycji. Ona nie czuła potrzeby rozstawania się z przyjemnie wygrzanym i niewiarygodnie wygodnym materacem, ale mus to mus. Powoli usiadła, przeciągając się głęboko, a chwilę później stała już na równych nogach, niecierpliwie stukając obcasem w błyszczącą posadzkę. Żeby to sekretarka miała własną wizytówkę, to się dopiera burżujstwo... Pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym splotła palce za plecami i spokojnie podeszła do mężczyzny z ciężkim do określenia uśmiechem. "Zależy..." Mruknęła nieco lekceważąco, opierając się ramieniem o jego bok, "Widzisz, nie wiem, czy mam czas, muszę zadzwonić do swojego niezwykle seksownego i stabilnego sekretarza, daj mi chwilkę," Po tych słowach wyjęła z kieszeni nieistniejącą komórkę, wykręciła nieistniejący numer i wydęła lekko usta rozmawiając przez nieistniejącą słuchawkę z, cóż za zwrot akcji, nieistniejącym asystentem. Pokiwała lekko głową perfekcyjnie imitując wziętą bizneswoman, po czym rozłączyła się zamaszyście, "Może uda mi się wygospodarować dla ciebie trochę czasu. Nie zależy mi, po prostu tak ładnie poprosiłeś, że postanowiłam się nad tobą zlitować..." Zarzuciła włosami, wyjęła z torby zwiniętą w trąbkę kurtkę w kolorze tak pogodnym jak marsz, którego niedawno słuchali i z wprawą godną gwiazdy kina z lat dwudziestych poprzedniego wieku zaoferowała mu rękę. Prawdopodobnie gdyby była to dziewięć lat młodsza, zbyłaby mężczyznę. Była wtedy młoda, natchniona i wybredna ponad skalę. jednak życie nauczyło ją, że nie zawsze ma się to, o czym śni się nam w najgorętszych fantazjach i nie zamierzała zaprzepaścić szans na cudem zdobyta randkę, której ona sama nie musiała proponować. Tym bardziej, że im więcej dowiadywała się o tym jegomościu, tym większą odczuwała potrzebę zadzwonienia do znajomej w celu niekontrolowanego piszczenia w słuchawkę. Był bogaty, przystojny i wysoki, czego więcej chcieć? Oczywiście nie pogardziłaby czystą kartą, milszym usposobieniem, żywszą kolorystyką stroju i większym luzem w jego wykonaniu, ale spójrzmy prawdzie w oczy - ona była garsza. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's Nie Lis 10, 2013 6:52 pm | |
| Uniósł uprzejmie brwi spoglądając na dziewczynę niczym na okaz muzealny, z należytą powagą i nutą zdezorientowania. Bo tak naprawdę to, o co jej właściwie chodziło? Niemniej zaraz uśmiechnął się nieco pobłażliwie i już chciał wykonać ruch ręką by pogładzić ją po głowie, jak grzeczne dziecko, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. - Napisz stosowną petycję, koniecznie na różowym pachnącym papierze, a być może rozpatrzę twoją prośbę o przydzielenie Ci materaca w chwili, w której zdecyduję cisnąć go w kąt. – Wzruszył ramionami, najwyraźniej rola ciężkiego słonia wcale mu nie przeszkadzała. Miał świadomość, że nie jest gruby i wygląda wręcz doskonale, a przynajmniej tak, by podobać się naprawdę szerokiej publice i chyba jeszcze nie zdarzyło się, by ktokolwiek nazwał go grubasem. Do grona kulturystów się nie zaliczał (bogu dzięki!), ale miał się, czym pochwalić po zdjęciu koszuli, dlatego na słowa dziewczyny jedynie uśmiechnął się kątem ust, wcale ale to wcale nie mając zamiaru czymkolwiek się przejmować. Ten temat był dla niego zamknięty i całkowicie bezpieczny, ale jeżeli ona czuła się z tym dyskomfortowo, to jego nadzwyczaj łagodny i bardzo niecodzienny uśmiech powinien jej uświadomić, że nie ma się czym martwić i wszystko jest w należytym porządku. - Wiesz, to nie tak, że miałem na myśli wtłaczanie Cię do roli żołnierza armii klonów, jakimi z pewnością są te małe żyjątka. Jeżeli poczułaś się urażona… – Dante przybrał typowy dla siebie uśmiech, nieco zadziorny, trochę cyniczny i z pewnością oznaczający, że knuje coś bardzo niedobrego i niegrzecznego. Zastanawiał się czy dziewczyna zdawała sobie sprawę, że gdyby zestawiono ją z krasnalem ogrodowym to nikt nie byłby w stanie ich odróżnić, ot obrazek pod wdzięcznym tytułem „znajdź dziesięć różnic”. To nie tak, że dziewczyna miała zblazowaną minę Bogdana pasącego krowę, ale była tak pstrokata i toksycznie kolorowa, że jedyna rzecz (poza tęczą), która przychodziła mu do głowy na jej widok były właśnie krasnale. I mimo całej jego sympatii do tych wstrętnych figurek, jakoś nie zamierzał konfrontować swoich przemyśleń z Roach, ponieważ obawiał się, że prędzej otrzyma jej chudą, ale śliczną nóżką prosto w krocze, aniżeli zostanie zrozumiany. W obawie przed straceniem klejnotów rodowych oraz byciem wykastrowanym przez tę cudaczną dziewoję, pozwolił jej na tę małą zabawę w pięciolatka, bo o ile Dante lubił żarty, to nie wszystkie trafiały w jego gust, a ten mały eksces był czymś, co było mu obojętne, ale jakoś nie miał silnej potrzeby brania w nim udziału. - Cała przyjemność po mojej stronie. – Chwycił jej dłoń, zahaczając o swoją, a następnie nachylił się do dziewczyny, tak by wyglądało jakby zamierzał pocałować ją w szyję. – Jeżeli Cię to usatysfakcjonuje to oficjalnie mogę Ci pogratulować. Pani ekspedientka albo za chwilę eksploduje z zazdrości, albo zraz po naszym wyjściu zadzwoni po płatnego mordercę. – Wyprostował się i pociągnął dziewczynę tuż za sobą, otworzył drzwi, przepuścił ją i sam wyszedł ze sklepu, nie mając najmniejszej ochoty wracać tu w najbliższej przyszłości. Przed sklepem stał zaparkowany samochód, czarne audi, do którego Roach została zaraz zaproszona. Dante, jak przystało na dżentelmena, otworzył jej drzwi, poczekał aż wsiądzie i dopiero sam udał się na miejsce kierowcy.
[z/t] | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's | |
| |
| | | | Oficjalny sklep z materacami firmy Moonmat's | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |