|
| Mr Fagasowski~ | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Mr Fagasowski~ Wto Sty 28, 2014 8:19 pm | |
| A więc... mamy przed sobą gabinet, w którym przesiaduje gubernatorek. Zacznijmy od starych drzwi wejściowych. Wykonane zostały z dębowego drewna, nieco już zaczernionego, jednak mimo wszystko wyglądają elegancko i szykownie. Widnieją na nich srebrne litery składające się w słowa "Gubernator Reinier Leuvere". Najciekawsze, że brak tutaj jakiejkolwiek klamki czy zamka, jest jedynie zwykła, żeliwna kołatka w kształcie okręgu, nic więcej. A co takiego znajduje się za drzwiami? Otóż... no... gabinet. Nie jest zbyt obszerny, ale wystarczający. Ma kształt kwadratu o wymiarach pięć metrów na pięć metrów. Podłoga wykładana jest drewnianymi panelami, ciężko stwierdzić z jakiego gatunku drewna zostały zrobione. Jedno jest pewne... okropnie skrzypią. Ściany (o dziwo nie są drewniane) mają kolor ciemnozielony. W okolicach drzwi znajduje się dziura w ścianie wielkości pięści, taka pamiątka po spotkaniu z dosyć gwałtownym mieszkańcem miasteczka, ale grubciowi to nie przeszkadza. Zapomniałbym wspomnieć o oknie usytuowanym naprzeciw drzwi, zwykle jest ono jednak zasłonięte przyrdzewiałymi żaluzjami. Zaraz pod oknem znajduje się stare, mahoniowe biurko. Bardzo ciekawie zdobione, ale czas zrobił swoje... przydałoby się je wymienić, jest ono w posiadaniu kilku szuflad i półek na przeróżne klamoty i inne pierdółki. Oczywiście nie braknie fotela. Ma ciemnozielone obicie, najpewniej skórzane, a przynajmniej tak wygląda, co ciekawe... zamontowano pod nim kółka. Pod ścianami po obu stronach znajdują się regały pełne książek, dokumentów i papierów. Znajdzie się tutaj też niewielka komoda z ustawionym na niej zakurzonym gramofonem, a skoro jest sprzęt grający, to i muzyki zabraknąć nie może. Stosik płyt winylowych, idealnie ułożonych, leży właśnie obok urządzonka. Pod sufitem podwieszony jest żyrandol ze świecami. Trochę staro, ale za to jaki klimat~ | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Sob Lut 08, 2014 10:59 am | |
| Demetria jest kobietą o bardzo wyrazistym charakterze, choć na dłuższą metę wcale nie takim jak to mężczyźni mówią pożądanym. Przelotna znajomość z jej osobą była najbardziej optymalną rzeczą na jaką można sobie z nią pozwolić. Dłuższe obcowanie z kobietą kończy się zszarganymi nerwami i rwaniem włosów z głowy. Ogólnie niepolecane. Jednak i w jej przypadku znajdują się śmiałkowie którzy chcą poskromić złośnicę. Może i jednemu się na chwilkę udało, ale skończył marnie. Ma jednym słowem przesrane i tak już pozostanie do końca jego dni, albo raczej do końca dni Dem. Póki dycha facet nie będzie miał spokoju. Jak ogólnie wiadomo Maddie jest kobietą zarozumiałą, przebiegłą, wredną i dwulicową. Ponadto rządną władzy i wszystkiego co się mieni, jak sroka. Udaje niezależną, ale tak naprawdę chce być adorowana i rozpieszczana przez faceta. Jak do tej pory, każdy dość marnie sprawdzał się w tej roli i teraz musieli to odpokutować. Po wizycie u swojego ukochanego Andre, tak tego niesamowitego stylisty, pracującego na rogu głównej ulicy na której znajdował się urząd, kobietka wróciła do pracy. I to jaka odmieniona, poczuła się jak nowo narodzona, do tego pełna sił i władzy. Lecz swoje kroki skierowała do całkiem innego gabinetu niż ten, który należał do niej. Na drzwiach wisiała plakietka informująca, że w tym miejscu urzęduje sobie nie kto inny jak gubernator Reinier Leuvere . W chwili kiedy naciskała klamkę odezwał się jej telefon z dość łagodnym i przyjemnym dzwonkiem. Odczytała w pośpiechu esemesa, och zeźliła się kobitka. Cała poczerwieniała, jak pięknie jej rumieńce wyglądały przy czarnych puklach, które delikatnie nachodziły na policzki. Weszła z impetem do pomieszczenia i trzasnęła drzwiami, o mało piaskowana szyba nie wyleciała ze swoich drewnianych ram. Sekretarki już wiedziały, że młody gubernator będzie miał niemałą przeszkodą do pokonania jak się tylko zjawi w urzędzie. W każdym razie czarnulka napisała kolejną wiadomość, ale już się nie doczekała odpowiedni. Cisnęła telefon do torebki, którą położyła na biurku, a sama rozsiadła się w wygodnym fotelu mężczyzny. Chwilę poobracała się na nim w kółko. Sądziła, że się go niedługo doczeka, a kim dłużej on się nie zjawiał tym większa była złość i co śmieszne zazdrość. Zawsze taka prowokacja się udawała, ale tym razem musiał kogoś dupczyć, że jeszcze nie przyleciał lizać jej butów. Paznokcie wiceprezydent obijały się o blat biurka wybijając zniecierpliwiony i podirytowany rytm. Bystre, niebieskie oczy rozglądały się, musiała mu jakoś dopiec. Szukała czegoś co jej w tym pomoże. Oczywiście mogła mu wszystko powyrzucać z szafki, pomieszkać, poprzekładać, ale było to byt proste i takie dziecinne. Demetria była za duża na takie śmieszne gesty. Za to była zbyt mściwa i perfidna. Z torby wygrzebała fiolkę z przezroczystym płynem. To jej ostatni zakup, świeży nabytek! Och, aż nie może się doczekać aż zobaczy jakie są skutki jego działania. Leniwie wstała z fotela i doczłapała się do zamkniętej szafki, otworzyła ją ostrożnie, a światłu dziennemu ukazały się karafki z rozmaitymi alkoholami. Co prawda Rein nie pijał zbyt często, ale i to mu się zdarzało. A mała mikstura w połączeniu z alkoholem miała piorunujące skutki. Wpierw sobie nalazła nieco miedzianego płynu do szklaneczki, a do reszty, która została w kryształowym ozdobnym naczyniu dolała tajemniczego specyfiku. No nic, teraz wystarczyło poczekać, aż były mąż łaskawie wywlecze tu swój zadek. W tym czasie oczywiście Demiś sobie popiła nieco rudej ze szklaneczki, wygrzebała również jakąś pasującą jej płytę i włączyła gramofon. Och cudowny to był dźwięk z czarnych winylowych płyt. Zupełnie co innego, CD się do tego nie umywało. Tak gibając się w rytm muzyki czekała. | |
| | | Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Wto Lut 25, 2014 9:55 pm | |
| Nerwy w ciemnowłosym wezbrały ponownie. Sądził, że będzie miał święty spokój, ale mocno się przeliczył. Ta kobieta była istną zmorą, trucizną skracającą jego żywot o kolejne dni. Kiedy ją poznał, nie przypuszczał, że będzie miał tak bardzo pod górkę. W końcu zanim się pobrali, wszystko wyglądało tak pięknie i różowo. Potem pierwsze lata małżeństwa również zapowiadały dobre życie, aż tu nagle taki klops. Wcześniej sądził, że znalazł dobrą partię na żonkę. Ładna, bystra i do tego cholernie dobra w łóżku. Dopiero z czasem wyszło szydło z worka. Jej charakter powodował zbyt wiele zgrzytów z mentalnością Reiniera. Nie umieli rządzić we dwoje. Oboje chcieli pokazać, kto nosi spodnie w tej rodzince, no i oto efekty. Teraz musiał przeciwstawić się tej jędzy, której nagle przyśniło się zrobić mu burdel z gabinetu. Sprawa nie była prosta. To jak walka dwóch skrajnie różnych żywiołów, ale gubernator nie byłby sobą, gdyby jej odpuścił. Co to, to nie. Zanim ruszył spod domu na przedmieściach, zdążył jeszcze napisać szybką wiadomość, po czym ruszył w drogę. Spieszył się niemiłosiernie, łamiąc w paru miejscach kilka przepisów, ale niezbyt się tym przejął. Był zmotywowany, aby dotrzeć pod urząd jak najszybciej. Nie miał zielonego pojęcia, co ją podkusiło, aby tak nagle mu dopiec. Musiała mieć plan, to było pewne. - Tak bardzo się nudzisz? – warknął sam do siebie. Cały dygotał z nerwów, a jeszcze jak na złość na drodze tworzył się korek. Nie było mowy, aby w nim stał. Przekręcił manetką gazu, po czym wjechał na środek drogi, mknąc pomiędzy stojącymi samochodami. Nie miał czasu na pierdoły. Szukał jak najkrótszych tras, aby zyskać choćby kilka minut. Można powiedzieć, że pod budynek dotarł z rekordowym dla siebie wynikiem. Zaparkował swój jednoślad, po czym zeskoczył z niego prędko, ustawiając go i ściągając kask, który wrzucił do schowka pod siedzeniem. Nie tracąc ani chwili, wszedł do urzędu, kierując się od razu do swojego gabinetu. Zastanawiał się, czy Demi wciąż tam jeszcze siedzi. Minęło już sporo czasu od wiadomości, którą dostał. Dopuszczał już nawet do głowy taką myśl, że pewnie sobie odpuściła i wkurzona faktem, że się nie zjawił – wyszła z hukiem trzaskających drzwi. Niestety mina jednej z wyraźnie wystraszonych sekretarek, którą właśnie mijał, uświadomiła go w fakcie, że pani wiceprezydent wciąż rezyduje w nieswoim gabinecie. Syknął cicho pod nosem, marszcząc brwi. Już chyba wszyscy spodziewali się jakiejś grubej kłótni i Bóg wie czego jeszcze. W końcu ta dwójka w jednym pomieszczeniu szybko osiągała stan apogeum, niszcząc wszystko wokół. Było pewne, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Gęsta atmosfera dała się wyczuć aż nadto. Reinier jednak nie zamierzał się wycofać. Stanął przed drzwiami do zarezerwowanego mu pomieszczenia, po czym pchnął je mocno, wchodząc pospiesznie do środka. Przez chwilę pomyślał nawet o wyjęciu pistoletu, ale gdyby ktoś to zauważył – wezwałby od razu policję. Ograniczył się więc do broni w postaci słów. - Czego tu szukasz!? – krzyknął, wlepiając wzrok w postać zajmującą miejsce na fotelu. Dopiero po chwili dotarło do niego, że coś tutaj nie pasuje. Czarne włosy zmyliły go na tyle, że już miał wrażenie, że to ktoś zupełnie inny, ale na jego nieszczęście – to właśnie Demi. Zerknął na blat biurka. Zauważył alkohol w naczynku. No jakże mogłoby być inaczej. Musiała sobie coś machnąć, bo inaczej nie wytrzymałaby. Nie było mu jednak do śmiechu. - Możesz zabrać sobie tę jedną butelkę i zmiataj stąd. Nie masz co zrobić ze swoim życiem, że cię tu przywiało? | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Czw Lut 27, 2014 11:25 am | |
| Każdy kto znał Demetrie wiedział, że spokoju w swoim życiu nie zazna. Niestety, ta kobieta był jak zaraza i to ta najbardziej agresywna i odporna na wszelkie leki i antybiotyki. Jak już się na kogoś uweźmie to nie ma wybacz. Ich znajomość z początku była udana, a nawet i małżeństwo wydawało się być idealne. Posypało się... zawsze w życiu przychodzi chwila w której jeden z partnerów przechodzi kryzys. Padło na Dem, zbyt duża presja stanowiska, masa pracy, a jej jedynym wytchnieniem była lampka wina, drink. Nie umiała odnaleźć wsparcia w mężu. Więc zaczęli się kłócić i kłócić.... i już każdy wiedział jak się to skończyło. Maddie jest mściwa, a to mówi samo za siebie. Tak więc przykro mi, ale Rein ma przerąbane. Czekała na niego, miała sporo czasu... Znaczy, była umówiona na randkę, ale do tego jeszcze jej nieco czasu zostało. Mogła sobie posiedzieć wygodnie w fotelu i poczekać na byłego. I się doczekała. Drzwi otworzyły się z hukiem, zaraz za tym poszły słowa, a ona tylko cicho parsknęła pod nosem widząc, jak przez chwilę jest zmieszany nie będąc pewnym czy to na pewno ona. Odgarnęła smoliste włosy z ramienia i powoli wstała z fotela. - Ciebie, a czegoż innego mogłabym szukać w tym... magazynie starych papierów? Minęła biurko i podeszła do barku. Wyjęła butelkę i szklaneczkę dla mężczyzny. Zaniosła do biurka i postawiła wszystko bezgłośnie na blacie. - Wolałabym jakbyś napił się ze mną. Zwróciła twarz w jego stronę z delikatnym uśmiechem. - Wybacz jeżeli popsułam ci przygodny seks z pierwszą lepszą napotkaną cizią. Nie miała pojęcia co robił naprawdę, strzelała bo niestety, ale tylko tego się po nim spodziewała. W jej oczach był tylko ruchaczem wszystkiego co się rusza. Cóż peszek, sam sobie na to zapracował, ona wolała mieć plakietkę alkoholiczki, co jej i tak godnie wychodziło, w pracy była nienaganna, a to się najbardziej liczyło. W domu była sama, nikogo już tym nie krzywdziła, prócz siebie. Zresztą nieważne. Nalała do szklanki trunku i wyciągnęła dłoń z naczyniem w jego stronę. Zamieszała nieco zawartością na zachętę i uśmiechnęła się słodko. - Czy zawsze musisz uważać mnie za swojego wroga? Podeszła do ciemnowłosego, wciskając mu szklankę w dloń. - Przypomnę ci, że kiedyś mnie kochałeś, nawet jeżeli to się skończyło, nie musimy być wrogami. Wręcz przeciwnie, powinniśmy być przyjaciółmi. O tak, zaczęła swoją wielką przemowę, mając nadzieje, że w międzyczasie gubernator popija alkohol, chociażby na uspokojenie. Sama też sięgnęła po swoją szklankę. - Jesteśmy po tej samej stronie barykady, nie każ mi żałować tego, że cię w to wciągnęłam tak samo jak... Nasza czarnulka powinna zważać na niektóre słowa, dobrze, że w porę się zatrzymała, jeszcze by powiedziała coś czego mogłaby żałować. Machnęła dłonią, jakby odganiała od siebie jakąś natrętną muchę. - Wystarczy już wrogów w tym mieście. Zaskoczony postawą byłej żony? | |
| | | Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Nie Mar 02, 2014 12:35 pm | |
| Aż nadto wiedział, jak trudny jest charakter jego byłej żony oraz na jak wiele było ją stać. To pięćdziesiąt dwa kilogramy zła w najbardziej klarownej postaci. Prowadzenie z nią batalii wymagało dużej cierpliwości oraz zasobów energii. Potrafiła zniechęcić każdego do dalszej egzystencji z ogromną skutecznością. Reinier był jednak tak samo wytrwały oraz sprytny. Nie dopuszczał do siebie myśli, aby jakkolwiek miał pochylić się przed Demetrią i zejść jej zupełnie z drogi. Mogła go gnębić, kłaść mu kłody pod nogi, rujnować reputację, ale i tak się go nie pozbędzie. Wytrzyma to wszystko, choćby przyszło mu żyć tak do końca. Ośli upór nie pozwalał mu dać jej cieszyć się zwycięstwem. Dlatego choć dobrze wiedział, że ta prowokacja z jej strony to nie jest zwykły przejaw złośliwości, a część większego planu – pojawił się tam. Już on jej pokaże.. - Dobrze wiesz, że o tej porze nie ma mnie w urzędzie, więc skończ się zgrywać. – warknął, podążając wzrokiem za jej osobą zbliżającą się do barku z trunkami. Wcześniej, kiedy Demetria była jeszcze dziewczynką w blondzie, wyglądała jak jakaś pusta kobietka, nieco głupia i łatwa, ale ciemny kolor sprawił, że stała się rasową babką w połączeniu z tym obrzydliwym charakterkiem. Jej propozycję skomentował tylko cichym chrząknięciem. Chciała go upić? Nie, to zbyt banalne jak na nią. Dobrze wiedziała, że Reinier pije dużo bardzo rzadko. Nie potrafił jej wyczuć, ale jednego był pewien – musiał być ostrożny, inaczej wykorzysta każdą okazję, żeby nad nim górować. - Myślisz, że te twoje dziecinne gierki mogą zepsuć mi cokolwiek? Musiałabyś naprawdę bardziej wysilić. – odparł z pewną dozą spokoju, którą udało mu się jeszcze z siebie wykrzesać. Wprawdzie nie uganiał się jakoś specjalnie za tymi kobietami, ale tak już jakoś było, że trafiał na takie, co to nagle oczekiwały czegoś więcej niż zwykłej pogadanki. W końcu to nie on zrobił pierwszy krok podczas owego spotkania, o którym tutaj mowa. No, a że on nie miał nic przeciwko, to już zupełnie inny temat. Nie zamierzał się jednak spowiadać swojej byłem żonie z tego, co robił po godzinach pracy. Byli rozwiedzeni, oboje mieli swoje życie, a innym nic do tego. Mogła go pocałować w pompkę, a jeszcze lepiej, gdyby pocałowała klamkę i stąd wyszła. Zerknął na szklankę, którą trzymała w dłoni. Nie zamierzał się po nią fatygować, nie miał ochoty na picie z tą jędzą. Skrzyżował ręce na wysokości splotu słonecznego i zmrużył nieco oczy. - Serio jesteś tak tępa? Ciągle robisz mi problemy, więc co innego mam myśleć? Już nawet chciał jakoś zaprotestować, ale nie zdążył, przez co w jego dłoni znalazło się szkiełko z alkoholem. Westchnął cicho pod nosem. Kompletnie nie czaił co ona kombinuje. Może miała jakiś interes i teraz się podlizuje? Właściwie to było głupie. Nawet gdyby od tego zależało jej życie, to nigdy nie poprosiłaby go o przysługę. - A ja przypominam, że to głównie przez ciebie tymi wrogami jesteśmy. – odparł szybciutko, komentując jej słowa. Nie miał pojęcia do czego dąży ta rozmowa. Szukał jakiegokolwiek punktu zaczepienia, drobnej sugestii w jej słowach czy niedopatrzenia, ale nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Skoro już miał tą szklankę, to przystawił ją do ust i upił łyk płynu, obserwując ciemnowłosą. Zdanie, które nagle urwała, bardzo go zaciekawiło. - Jak co? – zapytał od razu, czekając na jakąś bajeczkę, którą chciała mu wcisnąć.
| |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Nie Mar 02, 2014 6:19 pm | |
| I to był ich problem, ani on ani ona nie umieli odpuścić. Chociaż kilka razy przeszło to przez myśl kobiety, ale każdy taki pomysł odganiała od siebie jak natrętną muchę. Była uparta i postanowiła, że nie odpuści mu tak łatwo. Za bardzo ją zranił, choć i ona niebyła bez winy, ale to był już cios poniżej pasa. Już się tak tym nie przejmowała, oczywiście błądziło jej po głowie, mściła się za to, ale stwierdziła, że znów zacznie żyć. Nie odmawiała sobie już randek, spotkań i miłosnych uniesień. Takie teraz miała postanowienie. Ex blond pusta wiceprezydent gładziła delikatnie końce swoich ciemnych włosów. Oglądając się w lustrze szczerze musiała przyznać, że tak wyglądała znacznie lepiej. - Nie mam pojęcia kiedy jesteś, a kiedy nie. Przychodzisz tu tylko jak ci się to podoba. Przewróciła oczami, taką miała już manierę, ponadto irytował ją niesamowicie. Że też mogła z nim wytrzymać w jednym pomieszczeniu. Cud! Już chyba wiedziała czemu musiała tyle pić jak była mężatką. Na trzeźwo nie idzie wytrzymać. Na samą myśl o tym łyknęła jeszcze odrobinę płynu ze szklaneczki. - Moje gierki? Uniosła jedną brew w dziwieniu. - Daj już spokój i nie myśl, że jesteś pępkiem świata, nie wszystko się kręci wokół ciebie. Irytujący to za mało powiedziane, cizie mógł sobie nawet posuwać na swoim biurku, Dem miała to w poważaniu. Tak przynajmniej sobie wmawiała, ale też miała zamiar się tego trzymać. Jego kolejnych słów już nie wytrzymała. Zbliżyła się do niego i otwartą dłonią uderzyła go w policzek. - Jesteś bezczelny! Zasłużyłeś na takie tratowanie. Jeżeli gubernator nie zareagował wcześniej, ułożyła dłoń na jego torsie i pchnęła mocno do tyłu. - Trzeba było rżnąć wszystko co ma głęboki dekolt i jest chętne? Zirytowała się, a tak bardzo chciała zachować spokój, popsuł jej tak wspaniały plan. - Teraz ty zgrywasz tu tępaka, ale to nie ja się przespałam z moją siostrą. Nie cofnęła się nawet na krok, nie będzie uciekać. Chciała zobaczyć jego reakcję nawet kosztem spokoju. - Pomyśl czego mogę żałować, a jest związane z tobą? No i się wszystko popieprzyło, nie tak miało to wyglądać, a ich rozmowa nie miała opierać się na wytykaniu sobie błędów przeszłości. - Nie przyszłam się kłócić, to możemy zrobić później jak ci tak bardzo zależy. Westchnęła, była zmęczona psychicznie tą sytuacją.
| |
| | | Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Nie Mar 02, 2014 8:18 pm | |
| Oboje byli winni obecnej sytuacji, ale raczej żadna ze stron nie chciała przyznać się do swojego błędu. Byli na to zbyt uparci i dumni, aby ukłonić się przed drugą osobą i przyznać jej rację. Reinier nie oczekiwał cudów, ale chciał tylko, żeby raz na zawsze się od niego odczepiła i dała mu spokój. Nic więcej. No, ale jak to ona – musiała, najzwyczajniej musiała wciąż się na nim mścić. - Musiałoby mnie nieźle kopnąć, żebym o takiej porze przywlókł swój tyłek do urzędu. Mam lepsze rzeczy do roboty, serio. – odburknął, pozostawiając bez komentarza spojrzenie przewrotnych oczu. Dobrze widział tę jej irytację. Powinna jednak brać pod uwagę, że rozmowa nie będzie zbyt przyjemna. W końcu mimo wszystko gubernator również potrafił dobrze zagrywać, działając jej na nerwy tak samo jak ona jemu. Różnica polegała jednak na tym, że on wolał zachować trzeźwy umysł. Dzięki temu mógł lepiej panować nad sytuacją oraz analizować poszczególne elementy zachowania swojej ex, co było ważne, zważywszy na jej szatański charakterek. - Ja dawno dałem sobie spokój, ale ty uczepiłaś się mnie jak rzep psiego ogona. Skoro nie wszystko kręci się wokół mnie, to czemu sobie nie odpuścisz? – spytał z oczywistą pretensją w głosie. Zarzucała mu egoizm i myślenie o czubku własnego nosa, a przecież to ona wciąż nie mogła się od niego odsunąć i pozostać w bezpiecznej odległości. Bez przerwy wtrącała się i robiła mu na złość. Istna hipokryzja. Nie miał jednak ochoty się o to wykłócać. Wolał przejść do rzeczy, czyli powodu, dla którego go tutaj zwabiła, ale najwidoczniej swoimi słowami trafił w jej czuły punkt. Obserwował ją uważnie, gdy się zbliżała. Sądził, że chce mu coś wykrzyczeć w twarz, ale poczuł tylko pieczenie na policzku. Mimowolnie przymknął na moment powieki, odwracając głowę na bok. Ciepło promieniowało przez chwilę na część twarzy, a chwilę później poczuł pchnięcie. Cofnął natychmiast nogę, aby utrzymać równowagę. Zaskoczyła go, ale nie zamierzał puścić tego płazem. Pijaczka taka jak ona nie będzie go bić. Odwrócił twarz w jej stronę, spoglądając czarnymi oczętami prosto w jej oczy. Szybkim i płynnym ruchem wysunął rękę w przód, łapiąc dłonią kobietę za szyję. Palce nieco zacisnął, przez co mogło jej się trudniej oddychać, ale na pewno się nie udusi. Zabicie jej od tak byłoby zbyt łatwe. - Zrób to jeszcze raz, a połamię ci wszystkie kończyny i roztrzaskam czaszkę o ścianę. – syknął, ukazując zaciśnięte mocno kły. Posunęła się o jeden krok za daleko. W normalnych okolicznościach nie dawał się jej prowokować, ale tym razem po prostu nie wytrzymał. Pchnął ją pod ścianę, wciąż trzymając w uścisku. Teraz to on zamierzał przejąć inicjatywę. Duszkiem opróżnił szklankę. - Skończyło się to co dobre. Gadaj o co ci się rozchodzi suko. Nie trafiała do niej siła argumentu, to co powie na argument siły? | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Nie Mar 02, 2014 9:06 pm | |
| Uczepiła się, bo z nią pracował, była z nim związana czy tego chciała czy nie. Pewnie jakby zajmowali się różnymi rzeczami odpuściłaby sobie, ale w tej sytuacji miała go tuż pod nosem. I kiedy sobie tak beztrosko żył irytował ją. Wkurzał samym tym, że istnieje, oddycha i chodzi po korytarzach urzędu. - Najwyraźniej nie masz lepszych zajęć skoro tu jesteś. Serio musi go sobie odpuścić, albo jeszcze lepiej wysłać do krajów trzeciego świata z misją dyplomatyczną na co najmniej dekadę. Jeżeli się jej nie uda, to będzie z nim rozmawiać tylko przez mediatorów. - Bo jesteś gubernatorem i mam to nieszczęście z tobą pracować. Prościej byłoby jakbyś się stąd wyniósł, ale tego do kurwa nie zrobisz! I cała akcja nabrała tępa, czara goryczy została przelana, poniosło ją. Już zbyt długo to w sobie trzymała, ale jak się okazało on też miał coś do powiedzenia w tej sprawie. Złapał ją za szyje i zacisnął palce. Oczy kobiety rozszerzyły się w przerażeniu, niebyła pewna czy przypadkiem nie zaciśnie dłoni mocniej. Zaczęła się szamotać, ale nic to nie dało, był silniejszy. Ujęła jego nadgarstek i starała się wbić mu boleśnie paznokcie. - Przynajmniej raz na zawsze się od ciebie uwolnię. Cofała się kierowana przez niego, za plecami poczuła ścianę i nieprzyjemny ucisk. Mimo to kąciki jej ust uniosły się w tryumfalnym i zadowolonym uśmiechu. Teraz wystarczyło dożyć do chwili kiedy specyfik zacznie działać. Co wcale nie powinno długo trwać. - Zrób to. Szepnęła patrząc na niego, ścisnęła obie dłonie w pięści i zorientowała się, że przez cały ten czas dzierżyła pusta szklankę. Doświadczając jego agresji była w takim szoku, że o tym najzwyczajniej zapomniała. Ścisnęła mocno szkło i zamachnęła się uderzając nią w Reinową skroń i część policzka. - Pieprz się! Być może tylko go to ogłuszyło, a może szklanka się rozbiła i zraniła go w policzka, a ją w dłoń, któż to wie. Demetria przymknęła oczy, a ewentualny ból był niewyczuwalny, adrenalina robiła swoje. | |
| | | Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Nie Mar 02, 2014 9:54 pm | |
| Wszelkie jej wyrzuty miał zupełnie gdzieś. Nie zamierzał rezygnować z ciepłej posadki gubernatora tylko dlatego, że ona nie miała ochoty z nim pracować. Jej zachcianki nie miały dla niego jakiegokolwiek znaczenia. Jeśli nie potrafiła inaczej, to może sama powinna zmienić pracę. Dla kogoś takiego jak ona znalezienie czegoś dobrze płatnego nie powinno stanowić problemu. No, ale nie… przecież ona wolała się pastwić nad nim dalej. Problem w tym, że nie zamierzał się dać tak traktować w nieskończoność. Kiedyś musiał nadejść ten moment, że przekroczy pewną granicę i to chyba było dzisiaj. Nawet nie pomyślał, zanim chwycił ją za szyję. To był impuls, nie wytrzymał. - Jesteś naprawdę żałosna. Ze mną nie wygrasz. Niech dotrze do twojego łba, że mogę o wiele więcej niż ci się wydaje. – odparł, poprawiając uścisk. Jej paznokcie nie były dla niego zbyt uporczywe. Można powiedzieć, że skutecznie ignorował to uczucie. W końcu ból to jego nieodłączny przyjaciel. Natomiast wszelkie próby szarpania się, szamotania – powinna od początku wiedzieć, że górował nad nią, jeśli chodziło o fizyczne możliwości ciała. Był silniejszy i zręczniejszy. Zmartwił go jednak ten uśmiech na jej twarzy. Poczuł się nieco zdezorientowany. Miała plan? Chciała zagrać mu na psychice? A może to jakiś blef? Kompletnie nie wiedział czego ma się spodziewać. - Udawana odwaga. Tak naprawdę boisz się, widać to. – powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Przecież widział jej zaskoczenie, a potem lęk. Najzwyczajniej nie była pewna do czego był zdolny rozjuszony Reinier. Nie miała okazji oglądać go w amoku. Chciał tylko, żeby powiedziała o co jej chodzi i wyszła stąd, zamykając za sobą drzwi. Niestety postanowiła się stawiać, celując szkłem prosto w głowę mężczyzny. Nie zdążył się obronić, przez co oberwał boleśnie w policzek. Warknął głośno, upuszczając trzymaną szklaneczkę, która rozbiła się w kontakcie z podłogą oraz zwalniając uścisk. Nie zauważył, że trzymała cokolwiek w ręku. Trafione miejsce bolało strasznie. Właściwie to nie potrafił określić, czy jedynie oberwał czy został jeszcze okaleczony. Zachwiał się na nogach, dłońmi łapiąc obolałą część twarzy. - Zdechniesz…! – wykrzyczał przez palce, powoli prostując się. W głowie nieco mu się kręciło. Uderzenie było na tyle skutecznie, że nie potrafił utrzymać równowagi. Dopiero po kilku sekundach otrząsnął się na tyle, że mógł stanąć równo na nogach. Sięgnął ręką do tylnej części spodni, aby wyjąć jeden z pistoletów – dobry straszak na taką idiotkę, ale wtedy ponownie poczuł, że coś jest nie tak. Jego ciało zrobiło się ciężkie, a ruchy flegmatyczne. Szybko skojarzył fakty. Spojrzał na nią z wściekłością. - Czego tam dosypałaś?
| |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Nie Mar 02, 2014 10:21 pm | |
| Ona tym bardziej nie zrezygnuje, była tu pierwsza! Miała wyższe stanowisko, mia ma mowy aby zrezygnowała z pracy, zbyt wygodny był ten stołek. Wobec tego musi dopilnować aby on stąd zniknął. Szarpała się bo mimo wszystko był to taki odruch, lepiej się miotać niż sobie od tak stać i kiwać głową, no dalej duś. Chociaż... jego to by wkurzyło jeszcze bardziej, może nieco zdezorientowało. - Już z tobą wygrywam. Wysyczała przylegając do ściany i gapiąc się do niego z głupim uśmiechem. Była przerażona, była o włos od śmierci, ale jeżeli z tego wyjdzie, to do grobu jemu będzie znacznie bliżej niż jej. - Boje się... Przyznała się, nie miała zamiaru kłamać w tym przypadku. - Tylko robisz mi wielką przysługę tym wszystkim. O i przywaliła mu. Wyswobadzając szyje z jego uścisku musiała rozmasować skórę i złapać mocny oddech. Nie miała pojęcia, że po jego palcach pozostały blade ślady, co prawda dwa dni i ich nie będzie, ale mimo wszystko. Pochyliła się nieco odkrztuszając, może i nie nie straciła jakoś specjalnie oddechu, ale miała zdecydowanie utrudniony dostęp do powietrza. Było jej lżej i wiedziała jedno już na pewno, bez broni do niego nigdy więcej nie podejdzie. Oparła dłoń o ścianę i starała się wyprostować. Wyrzuciła też z dłoni resztkę szkła, zmierzyła uważnym spojrzeniem rozciętą skórę. - Teraz już wiem, że muszę traktować cię na równi z Wilkami. Wykrztusiła z siebie, będzie działać przeciw niemu, ale nie tak jak do tej pory. To była dziecinada, nie miała go jako prawdziwego wroga, nie tak jak Wolves. Punkt jej widzenia jednak się zmienił. Pewnie jakby wyjął broń, zachęcałaby go do strzału, była świrnięta i szalona, miała jednak w tym swój pewien cel, nawet jeżeli drżała na samą myśl o tym. Wyprostowała się, rozsmarowała kark i podeszła do niego powoli i ostrożnie. - To proste... dość sporo nienawiści. Wzruszyła ramionami, ujęła go za ramię i poprowadziła do fotela, aby posadzić go tam grzecznie. - Chodź, bo jeszcze się przewrócisz i krzywdę zrobisz. Zaśmiała się lekko popychając go na siedzisko. | |
| | | Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Wto Mar 04, 2014 4:53 pm | |
| Ech… rozmowa z nią zawsze wyglądała tak samo topornie. Nigdy nie przyjmowała cudzych słów do swojej wiadomości, zupełnie jakby była odporna na zdanie innych. Gubernator był zapłacić naprawdę wiele za stuprocentowo skuteczny sposób pozbycia się tej jędzy, ale niestety nie znalazł się jeszcze nikt, kto potrafiłby ją całkowicie unieszkodliwić. Musiał wymyślić coś dobrego sam. Tak to już było w tym biznesie – umiesz liczyć, to licz na siebie. Dzisiaj zamierzał to załatwić raz a porządnie, ale niestety coś poszło nie tak. Nie potrafił się na niczym skupić. Był zbyt zdenerwowany tym wszystkim, a jeszcze dodatkowo porządnie oberwał. Głowa bolała niesamowicie, ale wciąż był zmotywowany, aby podejść do niej i dać jej porządną nauczkę. Tylko musiał odpocząć. - Na równi z Wilkami? Nie porównuj mnie do tego ścierwa. – warknął, starając się utrzymać jakoś równowagę. Nie wiedział zbytnio, co chciała zasugerować tymi słowami, ale nie podobało mu się wrzucanie go do jednego worka z tymi idiotami, którzy wciąż utrudniali sprawy rządowi. Złość narastała w nim wyjątkowo mocno. Ponadto ośmieliła się go zranić. Czuł jak ciepła krew spływa po jego twarzy. To była zniewaga, która prosiła się o zemstę. Nie potrafił znieść tego pewnego siebie uśmiechu, jaki malował się na jej twarzy. Niestety, tym razem była krok do przodu. Wpadł w jej pułapkę. Ciało powoli odmawiało posłuszeństwa. Kolana uginały się mimowolnie, a rozum stawał się otępiały. Był pewien, że czegoś dodała do alkoholu. Siły zanikały w nim w natychmiastowym tempie. - Co to za prochy, szmato? – wydusił z siebie z wielkim wysiłkiem. Niemal nie upadł na podłogę jak kłoda, jednak nim tak się stało, zbliżyła się do niego, chwytając za ramię. Nie chciał, aby jakkolwiek się do niego zbliżała, ale brakowało mu sił, aby się wyrwać albo ją odepchnąć. Był zdany na jej łaskę. Posłusznie dał się zaprowadzić do fotela, na który opadł bezwładnie. W głowie coś mu szumiało, oddech wydawał się jakiś za ciężki, a serce waliło w jakimś dziwnym rytmie. - O co ci chodzi, co? – wysapał, spoglądając nieco ospałymi oczyma na kobietę. Organizm całkowicie poddawał się tej substancji, która zadziwiająco szybko rozprowadzała się po ciele. Podejrzewał, że to przez alkohol. Mógł to przewidzieć, a mimo to dał się podejść tak łatwo. To nie był najszczęśliwszy dzionek. | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Wto Mar 04, 2014 5:50 pm | |
| Mała popraweczka, była odporna na rozmowę z nim. Doszła do wniosku, że nie ma nic pożytecznego do powiedzenia więc go w ogóle nie słuchała. No bo po co? Tylko ją obrażał i wyzywał, jakby wyzwanie jej od dziwki coś pomogło. Chyba, że to jemu pomaga, no to spoko, niech będzie. Wyzwiska spływały po mniej jak po kaczce. Miała je gdzieś, bo proszę o wybaczenie, ale miały się nijak do rzeczywistości. Kiedy posadziła go na fotelu otrzepała dłonie i osadziła kształtny tyłek na biurku. Westchnęła cicho, o tak teraz mogła mu odpowiedzieć na pytania, a nawet jeszcze więcej. - No to zacznijmy od początku, po pierwsze nie chce mi się rozgraniczać moich wrogów, wrzucam do jednego wora i wiem jak mam ich traktować. Nachyliła się nad nim, patrzyła uważnie na jego twarz. - Cóż chciałam abyś mi pomógł się ich pozbyć, ale nie, ty musisz zawsze być na to pieprzone NIE. Syknęła pod nosem zwracając jasne oczy w stronę zranionej ręki. - Co ci takiego zrobiłam, co? Pozwoliłam ci odejść, sprawę załatwiłam szybko... a chwila! może to ciebie tak boli, nie dostałeś drugiej szansy. Wbijała spojrzenie w krew sączącą się z dłoni. Cholera, kiepskie miejsce na robienie sobie kuku, trudno i długo się goi. Nie zwracając uwagi na pieczący ból, wyprostowała się i przesiadła z blatu biurka wprost na kolana byłego męża. Siedziała bokiem, aby móc objąć go jedną ręką i patrzeć na jego twarz. - Muszę się streszczać, bo jeszcze chwila i nie będziesz kontaktować. Szkoda, że za każdym razem jak jesteśmy sami musimy sobie robić krzywdę. Kiedyś robiliśmy znacznie bardziej przyjemne rzeczy. Nachyliła się do jego ucha, delikatnie przygryzła jego płatek ząbkami. Palcami zaś gładziła jego włosy na karku. - Brakuje mi tego. Uniosła się nieco i wówczas dostrzegła zegarek i naprawdę późną godzinę. - Niedługo muszę lecieć na randkę. Więc chyba jednak przejdę od razu do rzeczy. Tyłkiem miała zamiar usadowić się nieco lepiej, ale poczuła bardzo niewygodny telefon i postanowiła wyciągnąć go z jego kieszeni. Gmerała, gmerała aż wyciągnęła. Oparła się wygodniej o mężczyznę i zaczęła przeglądać jego telefon. - Nie chcesz wywiesić białej flagi, no to szykuj się na wojnę kochanie. Uśmiechnęła się wesoło. - Będzie to długa walka, ale pierwszy pojedynek to ja wygrałam. Chyba, że... postanowisz w końcu zamknąć dziób i zachować się jak względnie normalny facet. Zaczniesz ze mną współpracować nie jako były mąż, ale jako gubernator. Trzymała mocno w dłoni jego telefon, miała kolejny szatański plan. - Oczywiście dam ci czas na zastanowienie. Znaj łaskę pani. xD | |
| | | Reinier Leuvere Gubernator
Liczba postów : 77 Dołączył : 18/01/2014
Godność : Reinier Leuvere Wiek : Wykorzystując skomplikowane algorytmy matematyczne stwierdzam, iż ma... dwadzieścia osiem lat. Zawód : Gubernator oraz właściciel domu rozpusty będącego pod przykrywką salonu masażu. Orientacja : W stu procentach heteroseksualna. Partner : Pozbył się żony, a nowej nie szuka. Wzrost i waga : Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów i osiemdziesiąt jeden kilogramów. Znaki szczególne : Dwa czarne skurczybyki udające oczy, całkiem wysoki wzrościk (ba, chłop jak dąb) i kilka dziarek (za uchem, na klacie i plecach). Aktualny ubiór : Szare boksy w pionowe cienkie paski czarnego kolorku; biała, nieco wygnieciona, luźno zapięta u szyi koszula, matowa, z czarnym podszyciem mankietów i czarnymi guzikami; ciemne rurki z podpiętym u paska fragmentem łańcucha z piły mechanicznej; tramposze - tradycyjnie czarne. Ekwipunek : Mauser C96 i P08 Parabellum schowane w kaburach upiętych z tyłu paska, portfel (a w nim dokumenty, kilka pustych skrawków papieru, karty płatnicze, kredytowe, itd. oraz gotówka), foniacz, zakorkowana fiolka z naftą i żeliwna zapalniczka. Obrażenia : Jak odgryzie ci rękę, to będziesz je miał. Multikonta : Lapciak Lover
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Wto Mar 04, 2014 6:15 pm | |
| Jej stała taktyka – jeśli coś jej się nie podobało, to najzwyczajniej nie słuchała. Reinier dobrze wiedział jaka była. Zdążył się tego naoglądać, ale nie potrafił siedzieć cicho, kiedy ta wdrażała w życie swoją kolejną gierkę. Czy ona naprawdę nie miała nic innego do roboty, jak tylko wymyślanie coraz to nowych sposobów na uprzykrzenie mu życia? Chyba miała zbyt dużo czasu wolnego, bo pożytkowała go na głupoty. - A dlaczego miałbym ci pomagać? Ciągle się na mnie mścisz. – burknął cichym tonem, mrugając co chwila oczyma, aby jak najdłużej utrzymać świadomość. Przez ten narkotyk nie potrafił się skupić nawet na rozmowie. W głowie mu się kręciło, każdy odgłos docierał do niego jakby w spowolnionym tempie, a wszystko wokół było rozmyte i tak odległe. Nawet nie potrafił określić, jak daleko od niego znajdowała się Demetria. Widział jedynie zarys jej postaci. - Wal się. Dałem ci ten rozwód jak chciałaś, ale to ty wciąż nie dajesz mi spokoju. Bawisz się w te swoje zagrywki. Zakaszlał, czując w tym momencie każdą komórkę swojego otępiałego ciała. Wyglądało na to, że głowa ucierpiała najbardziej. Miejsce zderzenia ze szklanką wciąż pulsowało i promieniowało ciepłem. Krew natomiast leniwie spływała po policzku w dół. Na pewno jeszcze odpłaci się za ten stan, ale tym razem musiał odpuścić, przynajmniej na razie. Nic innego przecież nie był w stanie zrobić. Nawet kiedy zajęła miejsce na jego kolanach, nie potrafił choćby ruszyć ręką. - Tak nagle znów zachciało ci się seksu? Thh… trzeba było nie robić ze mnie warzywa, to może wtedy byś się zaspokoiła. – odparł, wysilając się na nieznaczny uśmiech na twarzy. Nie czuł się za dobrze, ale w każdej sytuacji dopisywało mu poczucie humoru. Pamiętał oczywiście noce spędzone z byłą żoną. W łóżku była świetna, ale poza nim różnie bywało z ich dogadywaniem się. No, ale to już przeszłość. - Zostaw go… - wymamrotał, widząc jak sięga do kieszeni w jego spodniach. Nie podobało mu się, że dobrała się do jego komórki. Znał ją przecież, doskonale wiedział, że zaraz z tego skorzysta i coś namiesza. Opcjonalnie była zazdrosna i zaraz sprawdzi ostatnie połączenia i wiadomości, aby się upewnić z kim ostatnio miał kontakt. Niezależnie od celu, na pewno będzie kłopot. - Chcesz współpracować? Powinnaś zacząć przedstawianie propozycji od tego, co będę miał z tego układu, jeśli się zgodzę. Chyba nie myślisz, że dam się wciągnąć w twoje manipulacje bez jakichkolwiek korzyści dla siebie czy zabezpieczeń. – powiedział, zerkając na jej twarz. Nie ma opcji, aby nie spróbował skorzystać na tym. W ostateczności był skłonny w to wejść, ale nic nie ma za darmo. W końcu każdy miał swoją cenę, prawda?
| |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ Sro Mar 05, 2014 9:47 am | |
| Chyba się nie dziwił, że jakoś specjalnie się jej już nie podobał. Po pewnym incydencie stracił całą swoją atrakcyjność. Jednak to jest ciekawe, z siostrą umiała się ponownie dogadać, a nawet dobrze bawić, a z nim... Kurcze, może rzeczywiście powinna dać mu spokój, odizolować się i odzywać do niego poprzez urzędowy żargon w ważnych sprawach. Może tłumaczyła to sobie tym, że jej siostra jest młoda i głupiutka, chciała mieć starszego faceta, a że to jej mąż poleciał na głęboki dekolt to jego wina. - Bo jesteś mi to winny. Wzruszyła ramionami, chciała sprawę załatwić szybko, ale jak zawsze było bez szans. - Nie miałeś innego wyjścia, musiałeś podpisać papiery, aby się bardziej nie kompromitować. Takie stanowisko wymaga poświęceń i delikatnego traktowania. Bawiła się leniwie jego włosami, tak od niechcenia. Tak się zaczęła zastanawiać, ich problemy zaczęły się kiedy Dem zdobyła stołek wiceprezydenta. Jak widać musiała poświęcić męża, aby móc się zająć karierą. Tylko, że nikt się jej wcześniej nie zapytał czy jest gotowa na taki krok. No właśnie, niebyła, pewnie dlatego się na niego uwzięła, bo mimo iż go nienawidziła, nie chciała go stracić. Tak, to jest właśnie kobieca logika, proszę nawet nie próbować rozumieć, bo się nie da jak się nie jest kobietą, a nawet wówczas ciężko. - Och kochany nie musisz się martwić, właśnie to dziś mam w planach... ale nie z tobą. Wyszczerzyła do niego ząbki w szczerym uśmiechu. Oczywiście przeszłość, została tylko relacja spoza łóżka, która niebyła najlepsza i żadne z nich nie starało się tego poprawić. Znaczy nieeeee, Dam próbowała, ale z nim się nie da i już. - Bo co mi zrobisz? Przez jakiś czas będziesz naćpanym warzywkiem. Olała go i zaczęła przeglądać telefon, czy była zazdrosna? W pewnym sensie tak, ale do tego się nigdy nie przyzna. - O proszę, owocne było spotkano z panią policjant? Zerknęła w stronę byłego męża. - Może chcesz się z nią spotkać jeszcze raz? Szybko jednak zmieniła temat uznając, że kobieta z którą widuje, sypia czy co tam robi gubernator nie jest jakoś specjalnie interesująca. Zaśmiała się za to bezczelnie. - Nie skądże znowu, doskonale wiem, że wszystko robisz z korzyścią dla siebie. Nawet nasz ślub był jak umowa biznesowa. Stanowisko, pieniądze, znajomości... Wiedziałam to od samego początku, że uczucia są bez większego znaczenia. Wstała z jego kolan, było jej niedobrze w jego towarzystwie, pokręciła głową aby się nieco opanować i ogarnąć. - Co powiesz na swoje życie? Zerknęła w jego stronę z wyraźnie widocznym wstrętem w oczach. - Jak zaczniesz współpracować pozwolę ci dalej wieść ten swój plugawy żywot. Pewnej osobie byłoby raczej bez różnicy kogo musiałby zabić, a jej jest obojętnie ile musi trupów zostawić, aby oczyścić miasto. Jedna duszą w tą czy w tamtą jest bez znaczenia. Dając mu czas na przetworzenie informacji, co raczej chwile potrwa, wróciła do telefonu byłego i naskrobała coś w nim.
EDIT
Takim oto sposobem wymieniła dwa eski, po czym wcisnęła byłemu telefon w dłonie. Ucałowała w policzek. - Na mniej już czas, przemyśl to sobie, ach o ile byłeś w stanie coś zapamiętać. Jak coś wiesz jaki mam numer. Nie interesowała się już czy mężczyzna ma coś do powiedzenia jeszcze, czy tak nie bardzo. Zabrała swoje rzeczy i wyszła. W końcu miała randkę, na którą trzeba się jeszcze przygotować.
[z/t] | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Mr Fagasowski~ | |
| |
| | | | Mr Fagasowski~ | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |