Venom 13
Liczba postów : 52 Dołączył : 20/01/2014
Godność : Vincent Schrödinger Wiek : 32 Zawód : Cień Orientacja : Hetero Partner : Brak Wzrost i waga : 196cm wzrostu na jakieś 79kg wagi Znaki szczególne : Pierwsze co rzuca się w oczy to na pewno jego wzrost. Prawie dwa metry to nie w kij dmuchał, prawda? Następnie uwagę zwracają na pewno jego włosy. O tak, zielony to kolor jaki niecodziennie widzi się na głowach ludzi. Następne przymioty można zauważyć dopiero po podejściu na dość bliską odległość. Ostre, drapieżne rysy twarzy podkreślane w dodatku przez złote, niemal gadzie, tęczówki. Jego znakiem rozpoznawczym jest również szeroki, uśmiech skrywający sobą jakąś mroczną zagadkę. Niemal nigdy nie opuszcza on facjaty jegomościa i dzięki niemu można dostrzec nieco zbyt długie, ostre kły. Aktualny ubiór : Jego bielizna jest dość zwyczajna. Składa się z czarnych bokserek z zielonymi akcentami oraz najzwyklejszych w świecie czarnych skarpetek. To akurat mało istotne bo nie często paraduje w samych gaciach. Skupmy się zatem na tym co widać od razu. Wygodna, śnieżnobiała koszula, elegancko zapięta i podkreślona ciemnym krawatem. Spodnie ciemnozielone, garniturowe, do kompletu z gustowną marynarką. Jej zapięcia ozdobione są lśniącymi, pozłacanymi guzikami. Sama marynarka może z powodzeniem robić jako płaszcz, posiada pokaźny kołnierz oraz niemałą długość. Na głowie niemal zawsze kapelusz pasujący kolorystycznie do reszty. Jeśli chodzi o dodatki to tylko złoty zegarek na nadgarstku, łańcuch na klucze i przypinka na krawat. Ot taki elegancki z niego jegomość. Ekwipunek : Przy pasku dwa noże motylki, dość pokaźnej długości. Bez problemu sięgną wewnętrznych narządów jeśli wbić je komuś w ciało. Dość niebezpieczne zabawki. Na klatce piersiowej, tuż przy wewnętrznej kieszeni marynarki znajduje się skórzana uprząż i kabura, w której ukryte jest potężne kopyto w postaci Colta 1911. Używany tylko w ostateczności. Komplet zapasowej amunicji typu .45 ACP dołączony do zestawu. Prócz uzbrojenia Vincent nosi przy sobie również wszelakie drobiazgi. Portfel z dokumentami, klucze od domu, telefon komórkowy, długopis, paczkę kart i kostkę do gry, zapalniczkę oraz papierosy. Obrażenia : Nope Multikonta : Nope
| Temat: Kilka bzdur... Sro Sty 29, 2014 5:37 pm | |
| Wszyscy cieszyli się na wieść o tym, że hrabina wreszcie jest w stanie błogosławionym. Wielu nie dawało jej już szans na urodzenie dziecka. Państwo starali się o potomka bardzo długo jednak wszystkie próby spełzły na niczym. Po dwóch latach od ślubu wreszcie się udało, lekarze po kilku badaniach zgodnie doszli do wniosku, że dziecko urodzi się zdrowe i co najważniejsze, że będzie to chłopiec. Nikomu nie trzeba przypominać o tym jak ważni dla szlachetnie urodzonych są męscy potomkowie. Pomimo XXI wieku, wiele rodzin tytułujących się i posiadających herb, piastuje odwieczne tradycje związane z zachowaniem rodu i czystości krwi. Państwo Schrödinger należeli właśnie do tej grupy. Poród odbył się bez zbędnych komplikacji, chłopiec urodził się dość szybko, nie męcząc matki długotrwałymi bólami. Rodzina była szczęśliwa, świętowano bardzo długo. Wszak będzie miał kto przejąć po ojcu majątek i herb.
Mały Vincent był bardzo wesołym dzieckiem. Wszędzie było go pełno i nikt nie potrafił za nim nadążyć. Nauczyciele przyjeżdżający do dworku chwalili go za nieprzeciętną inteligencję i zdolność szybkiego przyswajania wiedzy. Bardzo szybko się uczył, szczególnie języków obcych i matematyki. Będący przepełnieni dumą rodzice zatrudniali zatem coraz większą liczbę profesorów i nauczycieli stopniowo ograbiając malucha z czasu na zabawy i figle. Nauka, pianino, sporty walki, jazda konna... Wszystko to zajmowało mu zwykle cały dzień. Często zatem wymykał się w nocy by nieco narozrabiać. Rzadko kiedy, komukolwiek udawało się nakryć go na gorącym uczynku tak więc bardzo długo służba nie mogła dojść do tego kto odpowiada za te liczne psoty. Wąsy domalowane ludziom na portretach, rzeczy codziennego użytku pochowane w najróżniejsze miejsca i wiele innych. Nawet kiedy domyślono się kto za tym wszystkim stoi nie zrobiono wiele. Zwykłe dziecięce wygłupy i tyle...
Hrabia miał w stosunku do pierworodnego duże plany. Chciał posłać go do ekskluzywnej akademii medycznej. Zrezygnował z tego jednak za namową żony. Vincent miał uczęszczać na detektywistykę, zostać w przyszłości komisarzem, później może nawet oficerem w elitarnych służbach państwowych. I wszystko szło w dobrym kierunku... Do czasu. Młodzieniec nigdy nie wyrósł z lubowaniu się we wszelkich psotach. Z wiekiem jednak jego wybryki mogły faktycznie sprowadzić na niego spore kłopoty. Miał jednak swego rodzaju talent, do pozostania niezauważonym i niewykrywalnym. W trakcie studiów miał już wiele niebezpiecznych numerów na swoim koncie. Były to włamania i zuchwałe kradzieże. Nie dla pieniędzy czy sławy jednak a czystej przyjemności i satysfakcji z podołania wyzwaniu. Nie było chyba miejsca w jakie nie potrafiłby się dostać jeśli bardzo tego chciał. Pomimo tego iż był niejednokrotnie podejrzewany, nigdy nie zdobyto wystarczających dowodów by o cokolwiek można było go poważnie oskarżyć. Wtedy wykonał swój pierwszy naprawdę duży skok. National Gallery w Londynie. Czy coś zniszczył? Ukradł? Nie. Odnalazł „Słoneczniki” van Gogha, przekrzywił obraz na ścianie i jakby nigdy nic podpisał się na niej. Jakież musiało być zdziwienie pracowników kiedy zobaczyli na ścianie jakiś bazgroł i krzywo wiszące dzieło sztuki. Do końca studiów jednak żaden z jego wyczynów nie był już tak śmiały.
Po otrzymaniu dyplomu i kolejnym, odważnym numerze otrzymał od nieznajomego na ulicy anonimowy list z zaproszeniem na tajemnicze spotkanie. Ktoś chciał zaoferować mu pracę jednak nie podał niemal żadnych informacji prócz miejsca spotkania. Będąc szczerze zaciekawionym pojawił się wieczorową porą, na starej przystani. Tam dowiedział się co nieco o zagadkowym pracodawcy jednak nie chcąc mieszać się w jakieś podejrzane sprawy chciał od razu odrzucić ofertę. Przekonały go jednak próby jakim chciano go wpierw poddać. Wszak kochał wyzwania i ryzykowne akcje... To było zbyt kuszące.
O próbach się jednak nie mówi. Są ściśle tajne i każdy z przyłączających się do Fatum musiał pokonać inną przeszkodę by dostać się w szeregi organizacji. A czymże właściwie jest Fatum? Niebezpieczna organizacja wynajmująca się do zadań specjalnych. W swoich szeregach posiada specjalistów z różnych dziedzin: hakerów, speców od zabezpieczeń, włamywaczy, zabójców a nawet inżynierów. To nie są zwykłe najemne zbiry, jak mogłoby się na pozór wydawać. Nie przyjmują błahych zleceń i też nikt z takimi się do nich nie zwraca. Ich cennik jest bardzo wysoki, a im trudniejsze zlecenie tym cena wyższa. Czasami płaci się nie tylko pieniędzmi. Przysługa za przysługę... Fatum posiada własne cele i motywacje, które znają tylko członkowie zarządu. Nikt zresztą nie śmie pytać. Są niebezpieczni tak więc kontakty z nimi, ludzie o zdrowych zmysłach ograniczają do minimum...
Vincent Schrödinger, znany po latach bardziej jako Trzynastka, lub Venom, przybył do tego miasta z jakąś misją. Ktoś stąd, wysoko postawiony, potrzebował pomocy Fatum i był gotów zapłacić żądaną przez nich cenę, niezależnie od tego jaka by nie była. Poza tym zarząd uważnie przygląda się temu co dzieje się w Rathelon... Być może z czystej ciekawości, a być może ma w tym jakiś interes... | |
|