|
| Wężowa grota | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Venom 13
Liczba postów : 52 Dołączył : 20/01/2014
Godność : Vincent Schrödinger Wiek : 32 Zawód : Cień Orientacja : Hetero Partner : Brak Wzrost i waga : 196cm wzrostu na jakieś 79kg wagi Znaki szczególne : Pierwsze co rzuca się w oczy to na pewno jego wzrost. Prawie dwa metry to nie w kij dmuchał, prawda? Następnie uwagę zwracają na pewno jego włosy. O tak, zielony to kolor jaki niecodziennie widzi się na głowach ludzi. Następne przymioty można zauważyć dopiero po podejściu na dość bliską odległość. Ostre, drapieżne rysy twarzy podkreślane w dodatku przez złote, niemal gadzie, tęczówki. Jego znakiem rozpoznawczym jest również szeroki, uśmiech skrywający sobą jakąś mroczną zagadkę. Niemal nigdy nie opuszcza on facjaty jegomościa i dzięki niemu można dostrzec nieco zbyt długie, ostre kły. Aktualny ubiór : Jego bielizna jest dość zwyczajna. Składa się z czarnych bokserek z zielonymi akcentami oraz najzwyklejszych w świecie czarnych skarpetek. To akurat mało istotne bo nie często paraduje w samych gaciach. Skupmy się zatem na tym co widać od razu. Wygodna, śnieżnobiała koszula, elegancko zapięta i podkreślona ciemnym krawatem. Spodnie ciemnozielone, garniturowe, do kompletu z gustowną marynarką. Jej zapięcia ozdobione są lśniącymi, pozłacanymi guzikami. Sama marynarka może z powodzeniem robić jako płaszcz, posiada pokaźny kołnierz oraz niemałą długość. Na głowie niemal zawsze kapelusz pasujący kolorystycznie do reszty. Jeśli chodzi o dodatki to tylko złoty zegarek na nadgarstku, łańcuch na klucze i przypinka na krawat. Ot taki elegancki z niego jegomość. Ekwipunek : Przy pasku dwa noże motylki, dość pokaźnej długości. Bez problemu sięgną wewnętrznych narządów jeśli wbić je komuś w ciało. Dość niebezpieczne zabawki. Na klatce piersiowej, tuż przy wewnętrznej kieszeni marynarki znajduje się skórzana uprząż i kabura, w której ukryte jest potężne kopyto w postaci Colta 1911. Używany tylko w ostateczności. Komplet zapasowej amunicji typu .45 ACP dołączony do zestawu. Prócz uzbrojenia Vincent nosi przy sobie również wszelakie drobiazgi. Portfel z dokumentami, klucze od domu, telefon komórkowy, długopis, paczkę kart i kostkę do gry, zapalniczkę oraz papierosy. Obrażenia : Nope Multikonta : Nope
| Temat: Wężowa grota Wto Lut 04, 2014 3:30 pm | |
| ~ Salon ~ W salonie prócz klasycznego wystroju widocznego na zdjęciu powyżej znajduje się również pianino z ciemnego drewna oraz dwa terraria dla zwierzaków Vincenta~ Kuchnia ~ ~ Łazienka ~ Dla większej wygody znajduje się tu i wanna i prysznic~ Sypialnia ~ | |
| | | Venom 13
Liczba postów : 52 Dołączył : 20/01/2014
Godność : Vincent Schrödinger Wiek : 32 Zawód : Cień Orientacja : Hetero Partner : Brak Wzrost i waga : 196cm wzrostu na jakieś 79kg wagi Znaki szczególne : Pierwsze co rzuca się w oczy to na pewno jego wzrost. Prawie dwa metry to nie w kij dmuchał, prawda? Następnie uwagę zwracają na pewno jego włosy. O tak, zielony to kolor jaki niecodziennie widzi się na głowach ludzi. Następne przymioty można zauważyć dopiero po podejściu na dość bliską odległość. Ostre, drapieżne rysy twarzy podkreślane w dodatku przez złote, niemal gadzie, tęczówki. Jego znakiem rozpoznawczym jest również szeroki, uśmiech skrywający sobą jakąś mroczną zagadkę. Niemal nigdy nie opuszcza on facjaty jegomościa i dzięki niemu można dostrzec nieco zbyt długie, ostre kły. Aktualny ubiór : Jego bielizna jest dość zwyczajna. Składa się z czarnych bokserek z zielonymi akcentami oraz najzwyklejszych w świecie czarnych skarpetek. To akurat mało istotne bo nie często paraduje w samych gaciach. Skupmy się zatem na tym co widać od razu. Wygodna, śnieżnobiała koszula, elegancko zapięta i podkreślona ciemnym krawatem. Spodnie ciemnozielone, garniturowe, do kompletu z gustowną marynarką. Jej zapięcia ozdobione są lśniącymi, pozłacanymi guzikami. Sama marynarka może z powodzeniem robić jako płaszcz, posiada pokaźny kołnierz oraz niemałą długość. Na głowie niemal zawsze kapelusz pasujący kolorystycznie do reszty. Jeśli chodzi o dodatki to tylko złoty zegarek na nadgarstku, łańcuch na klucze i przypinka na krawat. Ot taki elegancki z niego jegomość. Ekwipunek : Przy pasku dwa noże motylki, dość pokaźnej długości. Bez problemu sięgną wewnętrznych narządów jeśli wbić je komuś w ciało. Dość niebezpieczne zabawki. Na klatce piersiowej, tuż przy wewnętrznej kieszeni marynarki znajduje się skórzana uprząż i kabura, w której ukryte jest potężne kopyto w postaci Colta 1911. Używany tylko w ostateczności. Komplet zapasowej amunicji typu .45 ACP dołączony do zestawu. Prócz uzbrojenia Vincent nosi przy sobie również wszelakie drobiazgi. Portfel z dokumentami, klucze od domu, telefon komórkowy, długopis, paczkę kart i kostkę do gry, zapalniczkę oraz papierosy. Obrażenia : Nope Multikonta : Nope
| Temat: Re: Wężowa grota Pon Mar 10, 2014 12:18 pm | |
| Chociaż spotkanie służbowe z Trójką trwało stosunkowo krótko to i tak sporo czasu zajęło gadowi dopełznięcie do swej groty. Jak się okazało, lekkie zboczenie z kursu było całkiem interesujące. Och, jak bardzo! Dowiedział się dzięki niemu, że jest gejem czy też zupełnie aseksualny no i jest dziwny ponieważ myśli głową a nie główką. Cóż, człowiek uczy się całe życie nieprawdaż? A na takową nigdy nie jest za późno, szczególnie, że napotkana cycatka uświadomiła go, że całe życie spędził okłamując samego siebie. To smutne, musi coś z tym koniecznie zrobić! Terapia, albo lepiej od razu rzuci się w ramiona pierwszego lepszego pedzia w barze dla homoseksualistów. Będąc zupełnie szczerym to byłoby dopiero niesamowity widok. Potrafił wcielić się niemal w każdą rolę, ale czy potrafiłby zagrać geja? Nigdy się nad tym nie zastanawiał choć miał nadzieję, że nigdy nie będzie musiał tego robić. Żarty żartami, jednak trzeba wrócić do rzeczywistości. Nie skorzystał z propozycji wspólnego powrotu do miasta, o ile to oczywiście była jakaś propozycja. Miast tego pieszo opuścił nadmorski teren, wskakując zgrabnie na beton oddzielający wyraźnie plażę od pierwszych zabudowań. Zupełnie bez stresu, bo przecież miał jeszcze sporo czasu, wsiadł do taksówki i kazał się podrzucić do jakiejś restauracji. Złożył szybkie zamówienie i tym samym środkiem transportu dojechał pod swój rozkoszny domek. Posprzątał tam gdzie należało to uczynić, przygotował salon, gdyż uważał jedzenie we dwójkę przy dużym jadalnym stole za idiotyczne, i wskoczył pod prysznic. Po całym dniu wrażeń i dziwnych przygód takie odświeżenie było prawdziwą ulgą. Nie mógł niestety zbyt długo rozkoszować się chwilą relaksu ponieważ przerwał mu dzwonek do drzwi. Cóż, to z pewnością nie był jego gość, było jeszcze za wcześnie, tak więc, albo nieoczekiwana i niepożądana w chwili takiej jak ta, wizyta, albo właśnie dotarła kolacja. Wskoczył w szlafrok i otworzył drzwi przed dostawcą. Było tego całkiem sporo, jak się okazało i wątpił by zjedli to wszystko. Uznając to za całkowicie nieistotny szczegół nałożył jedzonko do naczynek, półmisków czy czegokolwiek do czego wkłada się włoskie żarcie i zapalił wysokie świece, które ozdabiały stół. Och, jakie to romantyczne, nieprawdaż? Zerknął na zegarek a czas był najwyższy by wyskoczyć z szlafroka i odziać się w garnitur, a jakże. Skoro był jw domu pozwolił sobie jednak na trochę luzu o ile można tak to nazwać. Koszula, krawat i spodnie garniturowe wystarczą. Kamizelka byłaby nieco zbędna a w marynarce robiącej równie dobrze za płaszcz nie będzie paradował, prawda? Gotowe? Gotowe. Siedział na jednej z kanap zastanawiając się czy czegoś nie zapomniał. Bo będąc tak chaotyczną i nieprzewidywalną jednostką ciężko było mu coś dla odmiany przyszykować. Dużo bardziej wolał rozwalać i niszczyć. Musiał się jednak poświęcić, wszak zaprosił nie byle kogo. | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Wężowa grota Sro Mar 12, 2014 10:06 am | |
| I w końcu zostawiła swoją ofiarę taką samotną i naćpaną. Przez jakiś czas gubernator posiedzi sobie takie ledwo co przytomny nie mogąc ruszyć ręką ani nogą. Cóż i tak była wspaniałomyślna i postanowiła mu zorganizować wybawienie w postaci jego kochanki. Jednak ta młoda i cycasta osóbka, stwierdziła, że nie ma się co spieszyć do mężczyzny o którym tak ostatnio intensywnie myślała, jednak to już nie był problem Demetrii. Miała to gdzieś, jej były mąż mógł tak siedzieć w gabinecie i do jutra. Miała w końcu ciekawsze rzeczy w planach ze znacznie bardziej interesującym mężczyzną. Więc zatrzasnęła za sobą drzwi, sekretarką, w ogóle wszystkich prócz ochrony wywaliła do domu i zadowolona skierowała swoje kroki do apartamentowca, który znajdował się niedaleko miejsca pracy. Musiała koniecznie doprowadzić się do ładu, spotkanie z Reinierem sprawiło więcej kłopotu niż korzyści. Wbiegła wręcz do mieszkania spiesząc się nieco, czasu dużo nie miała, a chciała wyglądać olśniewająco. Prysznic był pierwszy na liście, chłodna woda zmyła z niej zapach alkoholu, cóż z tego, że była to tylko odrobinka,w niewielkiej szklaneczce tak aby dobrze rozegrać przedstawienie? I rzecz jasna zapach gubernatora, wszelkie ślady krwi, która nosiła na sobie po rozwalaniu mu szklanki na głowie. W każdym razie dalej uważała, że sobie na to zasłużył, a złość wciąż w niej buzowała zwłaszcza jak spoglądała w lustro. Na jej jasnej szyi cieniem pokryte były ślady po palcach, które zaciskał były małżonek. Teraz wiele z tym zrobić nie może, postara się dobrze przykryć podkładem, ale prędzej czy później w zależności od tego jak rozwinie się wieczór i tak wyjdzie to na jaw. W tej chwili nie będzie się tym przejmować, gorzej z dłonią, którą zdezynfekowała najlepiej jak umiała, sprawdziła czy są w ranie pozostałości szkła i opatrzyła ją kawałkiem bandaża, aby się to nie babrało. Na ciałko założyła czarną koronkową bieliznę i żeby wcale nie było tak łatwo postanowiła na swoje bioderka założyć eleganckie spodnie, w końcu ze spódnicy wyciągnął ją zbyt szybko. Do tego oczywiście bluzka, lekka i luźna marynarka, nieco biżuterii, mała, nieprzeszkadzająca torebeczka i buty na dość wysokim obcasie. Tak gotowa wyszła z apartamentu chwytając jeszcze butelkę wina. W sumie nie wiedziała jaki preferuje alkohol, ale nie wypada tak przyjść z pustymi łapkami. Po chwili namysłu jednak postanowiła szkarłatny trunek pozostawić portierowi i po drodze skoczyć po coś bardziej rudego. Wsiadła do służbowego samochodu z kierowcą, miała prawko, ale miała za dużo procentów we krwi aby kiedykolwiek siedzieć samodzielnie za kółkiem. Więc jak prawie każdy na wysokim stołku zatrudniała kierowcę. Wygodne to było, nawet bardzo... Przed tym jak wysiadła z samochodu, sprawdziła jeszcze w lusterku jak wygląda jej szyja, uznając, że wręcz perfekcyjnie, rzuciła tylko do kierowcy, aby co najmniej do rana wziął sobie wolne. Kilka chwil później stała przed drzwiami wężowej groty i zapukała czy nawet zadzwoniła do drzwi. Czekając tak na przystojniaczka ściskała w dłoni sznureczki od szarej torebki na alkohol. Ach jeszcze wyciszyła telefon, nie miała zamiaru paść ofiarą miliona bzdurnych wiadomości które może dostać w akcie kiepskiej zemsty. Choć dzwonek telefonu mógłby znacznie utrudnić spotkanie. No, ale już po kłopocie. A kiedy tylko otworzyły się przed panią wiceprezydent drzwi, oczom mężczyzny ukazała się całkiem inna, odmieniona Dem, z burzą ciemnych włosów i co pan na to? | |
| | | Venom 13
Liczba postów : 52 Dołączył : 20/01/2014
Godność : Vincent Schrödinger Wiek : 32 Zawód : Cień Orientacja : Hetero Partner : Brak Wzrost i waga : 196cm wzrostu na jakieś 79kg wagi Znaki szczególne : Pierwsze co rzuca się w oczy to na pewno jego wzrost. Prawie dwa metry to nie w kij dmuchał, prawda? Następnie uwagę zwracają na pewno jego włosy. O tak, zielony to kolor jaki niecodziennie widzi się na głowach ludzi. Następne przymioty można zauważyć dopiero po podejściu na dość bliską odległość. Ostre, drapieżne rysy twarzy podkreślane w dodatku przez złote, niemal gadzie, tęczówki. Jego znakiem rozpoznawczym jest również szeroki, uśmiech skrywający sobą jakąś mroczną zagadkę. Niemal nigdy nie opuszcza on facjaty jegomościa i dzięki niemu można dostrzec nieco zbyt długie, ostre kły. Aktualny ubiór : Jego bielizna jest dość zwyczajna. Składa się z czarnych bokserek z zielonymi akcentami oraz najzwyklejszych w świecie czarnych skarpetek. To akurat mało istotne bo nie często paraduje w samych gaciach. Skupmy się zatem na tym co widać od razu. Wygodna, śnieżnobiała koszula, elegancko zapięta i podkreślona ciemnym krawatem. Spodnie ciemnozielone, garniturowe, do kompletu z gustowną marynarką. Jej zapięcia ozdobione są lśniącymi, pozłacanymi guzikami. Sama marynarka może z powodzeniem robić jako płaszcz, posiada pokaźny kołnierz oraz niemałą długość. Na głowie niemal zawsze kapelusz pasujący kolorystycznie do reszty. Jeśli chodzi o dodatki to tylko złoty zegarek na nadgarstku, łańcuch na klucze i przypinka na krawat. Ot taki elegancki z niego jegomość. Ekwipunek : Przy pasku dwa noże motylki, dość pokaźnej długości. Bez problemu sięgną wewnętrznych narządów jeśli wbić je komuś w ciało. Dość niebezpieczne zabawki. Na klatce piersiowej, tuż przy wewnętrznej kieszeni marynarki znajduje się skórzana uprząż i kabura, w której ukryte jest potężne kopyto w postaci Colta 1911. Używany tylko w ostateczności. Komplet zapasowej amunicji typu .45 ACP dołączony do zestawu. Prócz uzbrojenia Vincent nosi przy sobie również wszelakie drobiazgi. Portfel z dokumentami, klucze od domu, telefon komórkowy, długopis, paczkę kart i kostkę do gry, zapalniczkę oraz papierosy. Obrażenia : Nope Multikonta : Nope
| Temat: Re: Wężowa grota Sro Mar 12, 2014 1:30 pm | |
| Jak widać na wyżej załączonym obrazku oboje mieli dość zabawne przygody, lecz gdyby wiedział co też przydarzyło się jego gościowi z całą pewnością poczułby się zazdrosny. Rozmowa i robienie galaretki owocowej z mózgu policjantki nie może mimo wszystko stawać w szranki z rozbijaniem na głowie szklanki, truciu i pastwieniu się nad sparaliżowaną ofiarą. Och, gdyby wiedziała jaki efekt wywarłaby na nim opowieść o tym czego niedawno dokonała. Nie miałaby wtedy najmniejszych szans by się od niego uwolnić. Oplótł by jej zgrabne ciało swymi wężowymi splotami i... I na pewno długo nie opuściłaby jego groty. Oj nie. Nic tak nie działa na tego faceta jak perfidne i zołzowate kobiety. To skuteczniejsze niż upicie go i zaciągnięcie do łóżka. Bo kiedy by się w końcu obudził, z potwornym kacem z całą pewnością nie byłby zadowolony z bycia wykorzystanym w taki sposób. Lepiej więc poszczuć go afrodyzjakiem w postaci okrucieństwa i żmijowatości. Swoją drogą całkiem zabawnie się złożyło, że Maddie męczyła swojego byłego męża w tym samym czasie kiedy Vincent zasiewał niepokój i niepewność w umyśle jego kochanki. Cóż, zdarzyło mu się nawet ją obrazić, co jak na tak dobrze wychowanego jegomościa było naprawdę niecodzienne. Siedział akurat bawiąc się ze swoją iguaną, która pociesznie dreptała po podłodze za umykającym jej kawałkiem mięsa, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Krótkie rzucenie okiem na zegarek i wiedział od razu któż stoi na jego progu. Odłożył więc jedzonko, które Letho pochłonął natychmiast, i skierował swe kroki do przedpokoju aby wpuścić wyczekiwaną kobietę. Otworzył szeroko drzwi i... zobaczył brunetkę. Tego się nie spodziewał, musiał to przyznać. Widać pani wiceprezydent lubiła zaskakiwać. Uśmiechnął się zatem po swojemu i zaprosił ją gestem do wnętrza swego legowiska. - Dobry wieczór. Zjawiskowa jak zwykle. Należało choć przez chwilę stwarzać pozory, nieprawdaż? Choć kiedy kobieta weszła już do domu nie mógł się powstrzymać od drobnego gestu sugerującego, że chciał złapać ją za tyłek kiedy go mijała. Powstrzymał się w ostatniej chwili i zachichotał złowieszczo sam do siebie. Zauważyła? Prawdopodobnie tak, jednak akceptując zaproszenie musiała tym samym zaakceptować jego zachowania. Choć czy takie bezpośrednie gesty były czymś złym? Owszem, może nie było to kulturalne i grzeczne, jednak po pierwsze byli sami i spotykali się zupełnie prywatnie a po drugie czasem lepiej pozwolić sobie na odrobinę luzu. Cóż, zawsze mogła mu dać w twarz na wejście a on z pewnością by się nie pogniewał. Przywykł. - Cóż takiego przyniosłaś? Myślisz, że zatrułem jedzenie czy też jest coś jeszcze innego? Przyjął od niej torbę z butelką i pomógł się rozebrać. Wstępnie, oczywiście! Płaszcz czy cokolwiek wierzchniego na sobie miała powiesił na wieszaku. - Zapraszam do mojego gniazdka. W tym momencie się już zbytnio nie certolił tylko ujął ją w talii, przyciągnął do siebie i odebrał należnego m powitalnego całusa. Puścił po tym do niej zaczepnie oko i wprowadził do salonu. Wszystko było już przygotowane tak więc nie pozostało jej nic innego jak tylko się rozgościć. Zielonowłosy wyjął to co przyniosła ze sobą w łapkach, z torby i postawił na blacie tuż obok wina. Mieli dzięki temu większy wybór. Choć gdyby chcieli czegoś jeszcze innego to dysponował również czystą wódką. Co kto lubi. - Usiądź moja droga. Muszę przyznać, że ładnie Ci w nowym kolorze włosów. Choć jak mawiają w Europie, ładnemu we wszystkim ładnie. Jak minął dzień, jeśli mogę spytać? Rozpoczął luźną konwersację. Gestem wygonił iguanę z miejsca gdzie powinny zasiąść pośladki Demetrii po czym stojąc przy szkle zadał jej nieme pytanie czy woli rudą czy też wino. | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Wężowa grota Sro Mar 12, 2014 2:57 pm | |
| Tak się jakoś złożyło, że akurat mogli podręczyć dwie powiązane ze sobą osóbki. Trzeba było przyznać, że ta dwójka stworzyłaby iście szatańską parkę. Demetria nie będzie oszczędzać wrogów, ma wiele pomysłów na tortury, ale nie odbierze takiej przyjemności Vincentowi. Nie bez powodu znalazł się w jej szeregach, a pracy będzie miał sporo, ale za to jakiej przyjemnej. W mieście roi się od wrogów rządu jak i samej Dem. To spotkanie jednak miało być oderwaniem od pracy, choć teoretycznie oboje w niej byli przez cała dobę. Kiedy tylko drzwi otworzyły się uśmiechnęła się wesoło, wiedziała, że się spodziewał nieco innego widoku, ale racja lubiła zaskakiwać. Życie z nią było pasmem wielu niespodziewanych wydarzeń. - Witaj. Odpowiedziała na jego powitanie łagodnie, chcąc się już znaleźć w środku i zaznać nieco swobody. - Dziękuję bardzo, ale widzę, że i ty masz dobry gust. Omiotła jego sylwetkę spojrzeniem, a uśmiech na jej buźce powolutku się poszerzał, ukazując jasne ząbki. Weszła do domu z wielką chęcią i rozbawieniem, zauważyła jego gest, który przez śmiech został tylko potwierdzony. Jednak nie miała zamiaru częstować go uderzeniem w twarz. Bo jakoś specjalnie jej nie przeszkadzało, a po drugie nie chciała sobie bardziej uszkodzić dłoni. Baaa nawet jej to schlebiało, po tym co się między nimi wydarzyło kilka godzin wcześniej, nie będzie udawać, że jest cnotliwa i zawstydzona. Oboje wiedzieli do czego to wszystko ich prędzej czy później zaprowadzi. Wolała mu za to wręczyć podarek z procentami. - Taki drobny prezencik, nie lubię przychodzić w gości z pustymi rękoma, a kwiatów przecież Ci nie dam. I nie obawiam się zatrucia, od tego to ja jestem specjalistką. Zaśmiała się wspominając jak łatwo Rein złapał haczyk. Do prawdy, że też była z takim idiotą. Jednak dość rozmyśleń o tak mało istotnych sprawach, być może opowie mu o tym jaką jest złośliwą i zawisną kobitą, ale trochę później. Rozebrana, z wierzchniego okrycia wpadła w jego ramiona dokładnie tak jak tego sobie życzył mężczyzna. To się jej podobało, facet brał co chciał, a przy tym wciąż wydawał się być dżentelmenem z najwyżej półki. Bez sprzeciwu podarowała mu powitalnego buziaka prosto w usta. Trzymała się dziele mimo iż miękły jej nogi, nie da mu jednak jeszcze tej satysfakcji. Po wyswobodzeniu z uścisku poszła z nim do salonu, pomieszczenie robiło piorunujące wrażenie, jej uwadze nie uszedł piękny instrument. Przyglądała się mu przez chwilę kiedy jej towarzysz odkrywał co też skrywała szara torebeczka. - Robi wrażenie, masz tu naprawdę elegancko... I pianino, grasz, czy stoi dla ozdoby? Ludzie mieli różne hobby, niektórzy lubowali się w graniu na instrumentach, a inni w ich kolekcjonowaniu, ale równie dobrze instrument mógł być nabyty wraz z domem. Dopiero po chwili zareagowała na jego zaproszenie i posadziła zgrabny tyłek na miejscu w którym wcześniej spoczywał jeden z uroczych domowników. - Wino poproszę. Lubiła ten trunek nad wszystko inne, do tego po ostatniej przygodzie z wódką miała jej na jakiś czas dość, kac z reguły jest przykrym doświadczeniem, chciała sobie tego teraz oszczędzić. - Myślę, że ten kolor bardziej odzwierciedla mój charakter. Cieszę się, że Ci się podoba. Raz jeszcze rozejrzała się po pomieszczeniu, było tu przyjemnie, oparła się wygodniej na kanapie, o tak zdecydowanie mogła długo tu siedzieć. Odwróciła głowę w bok i zauważyła Vincentowego pupilka. Nie miała wcześniej do czynienia z takimi zwierzakami. - Dzień jak co dzień. Praca, użeranie się z niedopowiedzianymi urzędnikami. Historyjkę o szamotaninie z gubernatorem zostawi na później. Ułożyła również dłoń tak aby nie było jej całkiem widać, nie ma się w końcu czym szczycić. Przez cały ten czas obserwowała iguanę. - Twój za to może był nieco ciekawszy? Przeniosła na chwile spojrzenie w stronę mężczyzny. | |
| | | Venom 13
Liczba postów : 52 Dołączył : 20/01/2014
Godność : Vincent Schrödinger Wiek : 32 Zawód : Cień Orientacja : Hetero Partner : Brak Wzrost i waga : 196cm wzrostu na jakieś 79kg wagi Znaki szczególne : Pierwsze co rzuca się w oczy to na pewno jego wzrost. Prawie dwa metry to nie w kij dmuchał, prawda? Następnie uwagę zwracają na pewno jego włosy. O tak, zielony to kolor jaki niecodziennie widzi się na głowach ludzi. Następne przymioty można zauważyć dopiero po podejściu na dość bliską odległość. Ostre, drapieżne rysy twarzy podkreślane w dodatku przez złote, niemal gadzie, tęczówki. Jego znakiem rozpoznawczym jest również szeroki, uśmiech skrywający sobą jakąś mroczną zagadkę. Niemal nigdy nie opuszcza on facjaty jegomościa i dzięki niemu można dostrzec nieco zbyt długie, ostre kły. Aktualny ubiór : Jego bielizna jest dość zwyczajna. Składa się z czarnych bokserek z zielonymi akcentami oraz najzwyklejszych w świecie czarnych skarpetek. To akurat mało istotne bo nie często paraduje w samych gaciach. Skupmy się zatem na tym co widać od razu. Wygodna, śnieżnobiała koszula, elegancko zapięta i podkreślona ciemnym krawatem. Spodnie ciemnozielone, garniturowe, do kompletu z gustowną marynarką. Jej zapięcia ozdobione są lśniącymi, pozłacanymi guzikami. Sama marynarka może z powodzeniem robić jako płaszcz, posiada pokaźny kołnierz oraz niemałą długość. Na głowie niemal zawsze kapelusz pasujący kolorystycznie do reszty. Jeśli chodzi o dodatki to tylko złoty zegarek na nadgarstku, łańcuch na klucze i przypinka na krawat. Ot taki elegancki z niego jegomość. Ekwipunek : Przy pasku dwa noże motylki, dość pokaźnej długości. Bez problemu sięgną wewnętrznych narządów jeśli wbić je komuś w ciało. Dość niebezpieczne zabawki. Na klatce piersiowej, tuż przy wewnętrznej kieszeni marynarki znajduje się skórzana uprząż i kabura, w której ukryte jest potężne kopyto w postaci Colta 1911. Używany tylko w ostateczności. Komplet zapasowej amunicji typu .45 ACP dołączony do zestawu. Prócz uzbrojenia Vincent nosi przy sobie również wszelakie drobiazgi. Portfel z dokumentami, klucze od domu, telefon komórkowy, długopis, paczkę kart i kostkę do gry, zapalniczkę oraz papierosy. Obrażenia : Nope Multikonta : Nope
| Temat: Re: Wężowa grota Sro Mar 12, 2014 6:33 pm | |
| Zaiste szatańska byłaby to parka. Zwłaszcza, że oboje traktują męczenie ludzi i robienie im krzywdy za świetną rozrywkę. Między innymi dlatego Vincent pracował w organizacji takiej jak Fatum. Najważniejsze w życiu by trafić na odpowiednie zajęcie. Takie by przychodzić do pracy z przyjemnością a nie traktować ją jako smutny obowiązek. Niewielu ma to szczęście, ale jemu się udało. Dzięki temu można również poznać wielu ciekawych ludzi. Teraz na przykład miał możliwość bliższego zaznajomienia się z panią wiceprezydent, która jednak nie ukrywajmy, nie interesowała go ze względu na wysokie stanowisko i wykonywaną pracę. Oj nie. Chociaż interesować go musiała, wszak miała wielu wrogów i właśnie dla swojego bezpieczeństwa wynajęła ochronę w postaci jego skromnej osoby. To była jego praca. Czysto prywatnie jednak... cóż, widać gołym okiem, że wpadła mu w oko. Kobieta bardzo przypadła mu do gustu. Uśmiechnął się i skłonił z wdzięcznością głowę kiedy pochwaliła jego gust. Nieco wyuczony gest, gdyż w całej niewątpliwej skromności jaką w sobie posiadał, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ma wyszukane poczucie estetyki. - Kwiaty to faktycznie nie byłby trafiony pomysł. Po pierwsze, jak powszechnie wiadomo mężczyźni wolą zdecydowanie kwiaty kobiecie dawać niż je od nich przyjmować a po drugie Letho pewnie zaraz by je nadgryzł. Ostatnio jest bardzo żarłoczny i rzuca się niemal na wszystko. Uśmiechnął się przyjmując od niej tajemniczy prezent. Butelka whisky była darem powszechnym a mimo to nigdy niemile widzianym. Ludzie obdarowywali się alkoholem na całym świecie, a on byłby głupcem gdyby wzgardził tak szlachetnym trunkiem jak ruda. Podziękował więc szczerze żałując teraz, że nie wpadł na to by przygotować dla swojego gościa jakiś drobny podarunek. Złajał się za to w myślach i pokornie przyjmował baty jakie sam wymierzał sobie na grzbiet. Mógł skomentować lub też poprosić o rozwinięcie tematu trucia jednak dużo przyjemniejszą rzeczą był powitalny całus, prosto w usta. Jakże miło, że nie strzeliła go w twarz za nieco lubieżny gest, chwilę wcześniej, ani za perfidne przyciągnięcie do siebie. Najwyraźniej lubiła zdecydowanych facetów, wiedzących czego chcą i nie wahających się po to sięgnąć gdy było w zasięgu. On do takich właśnie należał o czym mogła się już z resztą przekonać nie raz. Zielonowłosego jak najbardziej satysfakcjonowało, że jego wybryki jej nie przeszkadzają. Przecież mimo wszystko nie posuwał się wcale aż tak daleko. Na wszystko przyjdzie pora moi mili państwo, na wszystko przyjdzie jeszcze pora. Bo nie oszukujmy się, byli dorośli a po tym co działo się między nimi przy każdym z dwóch poprzednich spotkań, finał tej kolacji mógł być tylko jeden. Za to z pewnością widowiskowy i gwałtowny jak wybuch wulkanu. - Oprócz grania na ludzkich nerwach potrafię grać również na pianinie. Podobno całkiem dobrze, nie chcąc się chwalić. Oczywiście i tak się już pochwalił choć z grzeczności powiedział tylko "całkiem dobrze". W rzeczywistości uważał się za świetnego pianistę. Słusznie czy nie, może będzie dane jej się przekonać na własne uszy. - Jeżeli będziesz miała ochotę zagram coś dla Ciebie. Puścił jej porozumiewawczo oczko po czym skupił się na odkorkowaniu wina, co jak się okazało, wcale nie jest tak prostym zajęciem jakim wydawać by się mogło. Korek był bardzo ciasno i głęboko wepchnięty i za cholerę nie chciał opuścić szyjki butelki. Kiedy w końcu udało mu się go pozbyć nalał wina do odpowiednich, lśniących kieliszków i postawił jeden przed farbowaną brunetką. - A mnie cieszą Twoje słowa Maddie, choć słyszałem, że kobiety podobne rzeczy robią tak naprawdę nie dla mężczyzny lecz dla siebie i by wzbudzić zazdrość potencjalnych konkurentek. Zaśmiał się lekko i jako dobry gospodarz nałożył papu najpierw damie a następnie sobie. Nie pytał czy jest głodna, bo i po co? Była w pracy, to oczywiste. Do tego zbyt wiele czasu nie miała by przekąsić coś przed przyjściem tutaj. No i wszak miała być to kolacja, prawda? Jest wino, włoskie żarcie, świece i... iguana, która uparcie wlepiała swoje gadzie ślepia w nieznaną sobie osobę. - Ja spotkałem się ze współpracownikiem. Pogawędziliśmy nieco. Ale nie o pracy będziemy chyba rozmawiać, prawda? Czas na odrobinę relaksu - chciał coś jeszcze dopowiedzieć jednak jego uwagę przykuł Letho, który wpatrywał się w kobietę jakby obiecała mu coś do jedzenia - Nie wiem co jest gorsze, użeranie się z urzędnikami czy z nieznośną jaszczurką. Westchnął ciężko i wziął pupila na ręce. Zaniósł do terrarium choć wiedział, że jeśli będzie chciał to i tak z niego wyjdzie w każdej chwili. Cóż, ważne by nie rozpraszał gościa i nie odwracał uwagi od Vincenta. Wszak to on miał być tu w centrum zainteresowania Maddie, nie jego zwierzaki. Wrócił do niej szybko gdyż pupile mieli miejsca wydzielone w tym samym pomieszczeniu, w którym jedli i usiadł naprzeciwko. - Prócz tego miałem niecodzienne spotkanie z młodą dziewczyną, która uświadomiła mi, że jestem gejem. Stwierdziła to ponieważ nie wystarczyło poszczuć mnie dużymi piersiami. Całe życie w kłamstwie. Och, humor mu dopisywał. Zaśmiał się lekko choć szczerze, jakby opowiedział wyśmienity żarcik lub anegdotkę. Zaprosił ją do jedzenia i sam również zaczął powoli pochłaniać kolację. Makaron, jakieś spaghetti albo coś w tym guście, dwie sałatki, jakieś dodatki. Wszystko z restauracji bo jak ją uprzedził wcześniej, jego kulinarnym wyczynem są tosty, jajecznica lub podobne posiłki. Nie można jednak powiedzieć by jedzenie nie było smaczne. Zamówił je przecież w dobrej restauracji a nie podrzędnej knajpie. | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Wężowa grota Wto Mar 18, 2014 4:55 pm | |
| Niestety, nie każdy może pochwalić się tym, że ma pracę, którą lubi, która jest hobby i spełnieniem, którego człowiek potrzebuje. Chociaż Dem nie mogła narzekać na swoją pracę. Była bardzo prestiżowa i niezwykle dochodowa. Praca dawała jej wiele swobody i możliwości, między innymi mogła bez większych konsekwencji pastwić się nad innymi i zatrudniać ludzi takich jak Vincent. Co oczywiście było dużym plusem, zwłaszcza, że oboje byli zadowoleni z tego układu. Jednak nie czas i miejsce na pracę, teraz teoretycznie są po godzinach i mogą oddać się innym przyjemnością. - To przynajmniej jeden z domowników byłoby zadowolony. Och i chyba tyle w tym temacie, alkohol był uniwersalnym prezentem, pod warunkiem, że był dobry gatunkowo, bo tanie wino to nie sztuka kupić. Prezentów od nie nie wymagała, on udostępniał miłe miejsce do spotkania, do tego wyczarował kolację i miłe towarzystwo. Nie miała nic przeciwko temu, że miał ochotę na jej bliskość i pewne krągłości. Bo owszem byli dorośli, a i zdawała sobie doskonale sprawę z tego, jak mężczyźni potrafią reagować na kobiece ciało. Byłaby głupia jakby chciała za wszelką cenę odwieźć faceta od spoglądania to tu, to tam i unosiła się udawanych oburzeniem, zwłaszcza, że już mu co nieco pokazała. Nie należała do tych pań, które eksponują swoje wdzięki, a później mają pretensje, że ktoś spojrzał w dekolt. - Koniecznie. Jej pierwsza reakcja na wiadomość, że pianinko to nie tylko kurząca się ozdoba. - Jestem bardzo tego ciekawa. Wyszczerzyła ząbki w uśmiechu, spoglądając to na niego to na jego zwierzątko, które jeszcze znajdowało się w pobliżu. Kiedy tylko kieliszek z winem trafił do jej rączek, podziękowała ładnie. Bardzo lubiła ten trunek, ale wiedziała, że dziś musi się nieco podtrzymać, chciała robić wszystko świadomie. Na uwagę o jej włosach zaśmiała się lekko. - O konkurencji nic mi nie wiadomo, przynajmniej na razie. Wypowiadając te słowa patrzyła na niego uważnie, z lekkim uśmieszkiem błądzącym po ustach. Następnie kiwnęła z podziękowaniu głową, gospodarz naprawdę o nią dbał, nałożył nawet jedzonko, za co była wdzięczna, od śniadania w ustach nie miała nic. Była głodna jak wilk, jednak coś przeszkodziło jej w zabraniu się do jedzenia. Mianowicie było to intensywne spojrzenie iguany, która potrafiła skutecznie odwrócić uwagę Maddie od Vincenta. Zwierzątko spoglądało na ciemnowłosą, a ona na nie. - Fakt, nie jest to spotkanie biznesowe, a wręcz przeciwnie. Odparła wciąż patrząc się na iguanę. Dopiero kiedy mężczyzna zjawił się tu przy niej, aby zabrać głodnego towarzysza kobieta otrząsnęła się. Ktoś tu się zrobił zazdrosny o zwierzaka. - Zdecydowanie urzędnicy, ich nie wystarczy odstawić do terrarium. I tu właśnie wspomniała sobie tego uroczego pana, któremu przywaliła szklanką w głowę, aż sobie westchnęła cicho pod noskiem. Poczekała aż Vincent wróci do stolika, choć odległość na jaką odszedł to kilka kroków. - Nie wiem co się dzieje teraz z tym dziewczynami. Wyraziła swoje wielkie zdziwienie, kiedyś chyba tak nie było, a może tylko ona taka niebyła. Hmm istnieje też możliwość, że to z powodu jej niedużego biustu, nie mogła łowić męskich ofiar na cycki. Smuteczek. :c - Nooo to jestem bez szans. Zerknęła na niego rozbawiona, nakręcając makaron na widelec. - Chyba, że... Odłożyła sztućce opierając je o boki talerza. Chwyciła jedno pasemko włosów i ułożyła sobie nad górną wargą. - Teraz mam na co liczyć? Poruszyła brwiami w górę i w dół, wracając dłonią do widelca, na którym wciąż był nawinięty makaron, no i tak zaczęła go powoli wcinać. Rzeczywiście był dobry, nawet bardzo, choć pewnie Vin urzekłby ją nawet jakby podał jajecznicę. | |
| | | Venom 13
Liczba postów : 52 Dołączył : 20/01/2014
Godność : Vincent Schrödinger Wiek : 32 Zawód : Cień Orientacja : Hetero Partner : Brak Wzrost i waga : 196cm wzrostu na jakieś 79kg wagi Znaki szczególne : Pierwsze co rzuca się w oczy to na pewno jego wzrost. Prawie dwa metry to nie w kij dmuchał, prawda? Następnie uwagę zwracają na pewno jego włosy. O tak, zielony to kolor jaki niecodziennie widzi się na głowach ludzi. Następne przymioty można zauważyć dopiero po podejściu na dość bliską odległość. Ostre, drapieżne rysy twarzy podkreślane w dodatku przez złote, niemal gadzie, tęczówki. Jego znakiem rozpoznawczym jest również szeroki, uśmiech skrywający sobą jakąś mroczną zagadkę. Niemal nigdy nie opuszcza on facjaty jegomościa i dzięki niemu można dostrzec nieco zbyt długie, ostre kły. Aktualny ubiór : Jego bielizna jest dość zwyczajna. Składa się z czarnych bokserek z zielonymi akcentami oraz najzwyklejszych w świecie czarnych skarpetek. To akurat mało istotne bo nie często paraduje w samych gaciach. Skupmy się zatem na tym co widać od razu. Wygodna, śnieżnobiała koszula, elegancko zapięta i podkreślona ciemnym krawatem. Spodnie ciemnozielone, garniturowe, do kompletu z gustowną marynarką. Jej zapięcia ozdobione są lśniącymi, pozłacanymi guzikami. Sama marynarka może z powodzeniem robić jako płaszcz, posiada pokaźny kołnierz oraz niemałą długość. Na głowie niemal zawsze kapelusz pasujący kolorystycznie do reszty. Jeśli chodzi o dodatki to tylko złoty zegarek na nadgarstku, łańcuch na klucze i przypinka na krawat. Ot taki elegancki z niego jegomość. Ekwipunek : Przy pasku dwa noże motylki, dość pokaźnej długości. Bez problemu sięgną wewnętrznych narządów jeśli wbić je komuś w ciało. Dość niebezpieczne zabawki. Na klatce piersiowej, tuż przy wewnętrznej kieszeni marynarki znajduje się skórzana uprząż i kabura, w której ukryte jest potężne kopyto w postaci Colta 1911. Używany tylko w ostateczności. Komplet zapasowej amunicji typu .45 ACP dołączony do zestawu. Prócz uzbrojenia Vincent nosi przy sobie również wszelakie drobiazgi. Portfel z dokumentami, klucze od domu, telefon komórkowy, długopis, paczkę kart i kostkę do gry, zapalniczkę oraz papierosy. Obrażenia : Nope Multikonta : Nope
| Temat: Re: Wężowa grota Sro Mar 19, 2014 11:35 am | |
| Jeżeli o pozostałych domowników chodzi to Letho wydawał się bardzo zadowolony pomimo, że nie otrzymał niczego co mógłby pożreć. Chociaż może było to bardziej podekscytowanie niż zadowolenie. Widać to było gołym okiem. Wpatrywał się w kobietę tak intensywnie, że wręcz przyciągał jej spojrzenie. Zwierzaki Vencenta rzadko kiedy miały okazję poznać nowych ludzi. Jedyna osoba jaką znają to Trójka bo tylko jego od czasu do czasu zaprosił do swej groty. Nie ma się więc co dziwić, że iguana zareagowała na nieznajomą osobę i nowy zapach tak a nie inaczej. A co na to drugi milusiński? Nic. Spał w najlepsze w swoim terrarium, owinięty na gałęzi. Uroczy. I nie sprawiał tyle problemów co jaszczurka. Ale nie o zwierzakach i problemach związanych z ich wychowaniem ma być mowa. Z całą pewnością jeśli takie będzie jej życzenie to zagra dla niej coś na pianinie. Pewnie nic długiego czy wymagającego dłużej kontemplacji gdyż to nie żaden koncert a stukanie w klawisze dla przyjemności i ku uciesze pięknej damy. W dodatku musiał wziąć pod uwagę również to w jakim stopniu będzie zniecierpliwiony po posiłku. Och, oczywiście starał się jak tylko mógł, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda? Różnie bywa a życie jest chaotyczne. Mniejsza. W każdym bądź razie zgodził się z uśmiechem by zagrać coś dla niej, uprzedzając oczywiście, że dopiero po spożyciu posiłku. I łyknięciu małego kieliszeczka na lepsze trawienie. Nie miał zamiaru obeżreć się jak świnia, ale odrobina wina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. - Jest takie powiedzenie handlowców. Konkurencja nigdy nie śpi. Musisz być więc czujna, moja droga. Ja zawsze jestem. Mężczyzna zaśmiał się, odpowiadając na jej spojrzenie. Coś, jakiś tajemniczy błysk przemknął przez jego złote tęczówki. Spodziewał się, że jego gość będzie głodny, wszak dopiero co wróciła z pracy. Dlatego właśnie zamówił danie sycące choć lekkie. I trochę zieleninki na dodatek. Kiedy wszystko zaleją szkarłatnym procentowym płynem wspomagającym trawienie będą mieli dużo siły i energii... A to podstępna i sprytna bestia. ;> Nie zrobił się zazdrosny o iguanę w typowym znaczeniu tego słowa. Drażniło go jednak, że Letho odciąga uwagę Maddie od jego osoby a to on ma być przecież jej atrakcją wieczoru. Nie, gapiąca się bezczelnie jaszczurka. Był jednak bardzo wyrozumiały dla swoich pupilów tak więc najzwyczajniej w świecie odniósł ogoniastego i szponiastego milusińskiego na jego miejsce. Gdy wrócił wlepił w nią spojrzenie i uśmiechnął się zachęcając do jedzenia. - Och, tak Maddie! Ten seksowny wąs sprawia, że cały drżę i rozpalam się do czerwoności. Jestem Twój. Wyszczerzył się i roześmiał wesoło widząc co też jego gość wyczynia. No no, pożartować potrafiła również, czy to nie urocze? - Sam nie wiem co się z nimi stało. Myślą, że wielkim biustem zdobędą świat. Duża miseczka i każdy facet należy do nich. Mam wrażenie, że kiedyś kobiety miały do zaoferowania coś więcej. Puścił do niej oko i wziął sztućce w dłonie. Miał na myśli oczywiście kobiety takie jak Dżejmi, które oprócz pociągającego ciała miały również osobowość, charakter, coś przyciągającego. Kiedy skończyli żartować na temat jego "prawdziwej" orientacji seksualnej oraz dzisiejszych dziewczyn zabrali się na poważnie do pałaszowania makaronu. Szczęście, że nie wystygł całkowicie bo zabierali się do jedzenia dość powoli. - Napijmy się. Talerz pusty, kieliszek pełny. Uniósł go tak więc w geście toastu i wbił gadzie ślepia w farbowaną brunetkę - Za co się napijemy? | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wężowa grota | |
| |
| | | | Wężowa grota | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |