Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Idź wyprowadź krowę na pole..

Go down 
AutorWiadomość
Oliver
Szpieg

Oliver


Liczba postów : 19
Dołączył : 19/01/2014

Godność : Oliver Einer
Wiek : 19
Zawód : Szpieg
Orientacja : Aseks
Partner : ... seriously?
Wzrost i waga : 160/45
Znaki szczególne : Einer nie jest osobą, która jakkolwiek mogłaby się wyróżniać, no może poza wiecznie nie odstępującej go na krok maski czy chomika w kieszeni bądź węża na szyi. Dodać jeszcze można, że chociaż ma 19 lat przypomina podstawówkę albo gimbusa i to takiego niewyrośniętego. To w ogóle dziwny człowiek jest...
Aktualny ubiór : Natalie: biały T-shirt, na to zarzucona czarna bluza i czarne... pseudo-bokserki oraz ciemne adidasy.

Yuu: czarna koszulka, na to biała bluza z podwiniętymi rękawami, 3/4 jeansy i najnormalniejsze tenisówki.
Ekwipunek : Co nosi przy sobie? Taki tam mały sztylecik żeby było czym chleb pokroić dla głodujących wron. Dodatkowo łańcuszek bardzo często zapinany na ręku pod bluzą sięgający od nadgarstka do łokcia (po co mu to? Nikt nie wie).
Multikonta : Nope

Idź wyprowadź krowę na pole..  Empty
PisanieTemat: Idź wyprowadź krowę na pole..    Idź wyprowadź krowę na pole..  EmptySob Lut 08, 2014 9:14 pm

Cofnijmy się 19 wiosenek do czarnej , lekko zachmurzonej nocy kiedy to wilki wyły do księżyca w pełni, stojąc na małej górce… brzmi dziwnie? A i owszem, po pierwsze, księżyca nie było widać, dziwnym trafem większość chmur skumulowała się właśnie w miejscu gdzie powinien się znajdować obiekt, po drugie, w pobliżu, żadnej górki nie dało się zaobserwować, za to w środku miasta stał dość duży szpital, a w nim, idąc genialnym tropem dedukcji – porodówka. Po trzecie i chyba najbardziej bolesne dla uszu, nie było również żadnych wilków, to krzyki grupki lekarzy, biegających po korytarzu owego szpitala. Czemuż to uwijali się jak w ukropie? A temuż, że właśnie urodziło się nowe dziecię, wszystkie statystyki były w normie, nie było mowy o żadnych urazach, a jednak malec zamiast wydawać z siebie przeraźliwy jazgot, jak to na ogół dzieci, siedział cicho, rozglądał się dookoła patrząc to na lekarzy, to na pomieszczenie. W końcu jednak i to wydało mu się na tyle nudne aby przymknąć duże, mądre oczy i zapaść w sen, zostawiając przy tym garstkę lekarzy oraz matkę w całkowitym osłupieniu.  Już wtedy zaczęto przypuszczać, że coś jest z nim nie tak. Właściwe nie pomylono się.
Pierwsze 10 lat życia chłopaka obracało się tylko wokół kur, krów, świń i innej trzody, bez jakiegokolwiek dostępu do cywilizacji. Zamieszkiwał wtedy z rodzicami małą wieś oddalaną od ludzi parędziesiąt kilometrów, składającą się ledwo z jednej szkoły – podstawówki, parunastu może paru dziesięciu domków i jednego sklepu, w którym dało się właściwie kupić wszystko. Każdy znał każdego, nie było osoby, która nie wiedziała jak wygląda jego zwykły plan dnia: wstać, pójść wydoić zwierzynę, nakarmić, wygonić bydło na pastwisko, wrócić do domu i pójść spać… po prostu żyć nie umierać, nieprawdaż? Tak właśnie myślał Oliver, którego całe życie obracało się tylko wokół zwierząt.
Z ojcem nie utrzymywał kontaktów, sam rodziciel ciągle upierał się, że nie posiada żadnego syna. Pan Einer nigdy nie chciał mieć dzieci, po co mu śliniący się bachor, który, gdy tylko dorośnie, wycycka go z interesu? Co najzabawniejsze jego ‘ogromny interes’ skupiał się tylko na prowadzonej farmie, a syn jednak nie kwapił się do wiecznego użerania się z burakami dlatego też odkąd nauczył się chodzić, był niczym kameleon w rodzinie. Wszyscy wiedzieli, że jest ale jak przychodziło co do czego nikt go nie widział, poprawka, nikt nie chciał go widzieć. Jedynie matka jako tako próbowała jeszcze dogadać się z dzieckiem, właściwie ich relacjom spokojnie można przywiesić plakietkę z napisem „dobre”. Niestety, chłopak był zamknięty, nie dlatego iż nie umiał załapać kontaktów interpersonalnych lecz dlatego, że nie chciał. Zamiast, jak reszta rówieśników, bawić się, biegać po łączkach i skakać po drzewkach, on czytał książki i przysiadywał sobie z nimi na ogół gdzieś w zacisznym kąciku pod krzaczkiem, spod którego mógł oglądać ludzi. Cóż poradzić kiedy chłopak woli przyglądać się dzieciom niż do nich dołączyć, co zabawniejsze czerpać z tego przyjemność i uczyć się zarazem. Nic więc dziwnego, że w bardzo szybkim tempie przegonił rówieśników jeśli chodzi o wiedzę. Nie przysporzyło mu to popularności, no bo w końcu kto lubiłby dzieciaka, który z każdego sprawdzianu dostaje maksymalną ilość punktów, bierze udział w najróżniejszych konkursach, wszyscy rodzice zachwycają się jego osobą i porównują z nim swoje dzieci, co, swoją drogą, młodocianych ani trochę nie raduje, a przy tym niczym się nie przejmuje, zachowuje się jakby miał wszystko w nosie i znowu zamyka się w swoich książkach  psychologicznych. Tak więc, szkolni koledzy nadal z nim nie rozmawiali, ojciec w dalszym ciągu nie zdawał sobie sprawy z tego iż ma syna, a Oliver dalej pogłębiał swoją wiedzę na temat ludzkiego umysłu i zachowania. Ciężko uwierzyć  iż w tak bardzo młodym wieku zaczął owijać sobie wokół palca ludzi czy to na uroczą buzię, która jak na złość nadal przypominała 5-latka czy to na inne psychologiczne triki.
Przełomem w monotonnym życiu 12- latka stały się ucieczki ze szkoły. Książki do czytania się skończyły, dlatego trzeba było znaleźć sobie nowe źródło wiedzy. Ale jakie, jak na takim zadupiu nie ma zupełnie nic? Ano chłopiec wpadł na genialny pomysł codziennych wyjazdów do najbliższego miasta, gdzie, o ironio, robił zupełnie to samo co na wsi – zbierał książki z półek bibliotecznych i zanosił je na tarasik, który wychodził wprost na rynek dzięki czemu cały dzień mógł oddawać się obserwacji i czytaniu. Niestety, miało to również swoje minusy. Jego pobyty w szkole były… właściwie ich nie było, chyba, że przychodził na sprawdziany, a i wtedy bardzo dobrze radził sobie z materiałem. Cudem nie został wyrzucony, stało się to jedynie na skutek chwalonej przez nauczycieli wiedzy.
Pech chciał, że ojciec chłopaka nagle przypomniał sobie o istnieniu syna, zaczął się interesować jego życiem, a podstawówka szybkimi kroczkami zbliżała się ku końcowi, dlatego też ojczulek wpadł na genialny pomysł: „Tutaj nie ma innej szkoły… a czemu by nie puścić tego, jak mu tam, do wuja? On nauczy go dyscypliny i nie będzie szczeniak opuszczał zajęć, przy okazji i pieniędzy mniej się zmarnuje. Te jego wszystkie choroby i zachcianki wyniszczają nasz budżet.” Prawdą jest, że Oliver złapał astmę w wieku lat 6 i trzeba było w międzyczasie trochę na to wydać, tak samo jak na częste wizyty u różnego rodzaju specjalistów, którzy mieli orzec dlaczego chłopak ma tak ogromny pociąg do przesypiana życia, jednak zachcianek ogromnych nie posiadał, nawet jeśli jakieś się przybłąkały chłopaczysko samo świetnie radziło sobie z podkradnięciem pieniędzy. Miał chłopak zamiłowanie do wszystkiego co cenne, złote i da mu władzę, a cóż jest lepszego od pieniądza.
Pan Einer pozostał nieugięty mimo próby przekonań, ze strony, żony i od razu po zakończeniu 6 klasy Oliver spakował manatki, dostał od rodziciela kopa w rzyć i pojechał spędzić resztę młodzieńczych lat u boku wuja Gordona zamieszkującego chłodne tereny skandynawskie. Na miejscu okazało się, że do kompletu dostanie jeszcze uroczego dziadka - sklerotyka wierzącego we wróżki i elfy, 20 - letniego kuzyna o wyjątkowo mocnym pociągu do wszelakich gier, w których stawką są pieniądze, alkohol to jego drugie imię, a wykłady na studiach to miejsce relaksu po ciężkich imprezach , jakby nie wystarczyło iż sam wuj jest gburem jakich mało, nie lubi niczego co mówi/śpiewa/gra/wisi/leży/stoi/oddycha/żyje/nie żyje… w skrócie nienawidzi niczego. Na domiar złego osobnik ledwo wyszedł z więzienia po różnorakiego rodzaju przestępstwach, które zostały bardzo dobrze zatajone w rodzinnym gronie. Dzieciakowi zapowiadały się naprawdę urocze chwile spędzone z rodzinką….
Już na samym wstępie kochany wujcio zapowiedział, że nie będzie tolerował obiboków. Od razu zaczął wdrążać plan zrobienia z drobnego Olivera mężczyzny. Przygotował w tym celu nawet całą rozpiskę treningu siłowego. Oczywiście zacny panicz pasował tam jak świnia do wybiegu, dlatego nim się obejrzał wuj po raz kolejny załamał ręce i zaczął prawić długie kazania na temat bezużyteczności dzieci w społeczeństwie. Co na ogół robił wtedy Oliver? Wzruszał ramionami, brał paczkę żelek, do której zaczął pałać miłością szczerą i nieszablonową i znowu zasiadał w księgach, których tamże było o wiele więcej, w końcu duże miasto do czegoś zobowiązuje.
Zupełnie inaczej miała się sytuacja do reszty rodziny. Z dziadygą, jak to z dziadygą – póki widzisz Smerfy zwisające z drzewa i jednorożce biegnące po tęczy, to wiedz, że jesteś jego ukochanym wnukiem. Dlatego nic dziwnego, że chłopakowi bardzo łatwo przyszło złapanie kontaktów. To właśnie owy dziadek zaszczepił Oliverowi miłość do słodyczy, chociaż sam nie miał już większości zębów. Jednak nawet to nie było dla nich przeszkodzą podczas jedzenia wiader słodkości.
Tak samo, jak z dziadkiem, sprawy wyglądały u kuzyna. Chadzali razem na spacerki, ciemnowłosy dzięki niemu nauczył się rozmawiać z ludźmi i umiejętnie przed nimi ‘znikać’. Zwłaszcza, gdy był im winien pieniądze, za przegraną w pokera bądź, gdy ktoś go nakrył na drobnej kradzieży. A bywało i tak, że kuzynostwo zabierało go na swoje sesyjki hazardowe i już nie raz musieli szybciutko zbierać dupy w troki żeby tylko nie oberwać.
Lata leciały, a Oliver świetnie się bawił w towarzystwie rodziny, udało mu się nawet jakoś przekonać do wuja, chociaż ten nadal nie zaprzestawał robić z niego ‘prawdziwego mężczyzny’ i przyciskał z każdej strony. Z rodzicami, poza paroma listami z matką, nie miał kontaktu, więc gdy tylko zginęli w wypadku, dla nikogo nie było szokiem, że 15-latek spojrzał tylko na wuja i zapytał o obiad. Parę miesięcy później okazało się, że brat matki po raz kolejny trafił do więzienia i, jak można się domyślić, nie ma jak zająć się siostrzeńcem. W takim razie kto został? Dziadek z Alzheimerem, myślący, że plakat wiszący na ścianie to przejście do innego wymiaru, a schody są tunelem czasoprzestrzennym? Odpada. Kuzyn o mentalności orzecha laskowego, na dodatek przez większość czasu schlany w trzy trupy? Również nie. Dzieciakowi nie zostało nic innego jak tylko zebrać manatki i jak najszybciej zniknąć, jak to się nauczył, zanim zainteresują się nim nieodpowiednie organy społeczne.
Takim oto dziwnym sposobem Oliver trafił do Rathelonu. W nadziei, że w miejscu ogarniętym ciągłą walką gangów nikt nie zwróci uwagi na niepozornego wyglądającego jak bezbronne dziecko chłopaka, zapisał się do szkoły i zaczął powoli wdrażać się w nowe życie.
Ale po raz kolejny pech przypomniał o swoim istnieniu i w trakcie spacerku rozpoznawczego po mieście wpadł prosto na nieznajomego… dosłownie i w przenośni, a jako iż oboje nie przypadli sobie wzajemnie do gustu można było się domyślić, że kłótnia przerodzi się w bójkę, a o wesolutkiej przyjaźni i pokoju na wieki można zapomnieć. Niedługo później okazało się, że owy ‘agresor’ ma powiązania z Wolves. Dzieciak niewiele myśląc zaczął szukać więcej informacji, dowiadywać się o gangach i mieście, aż w końcu trafił na Fraternity. Czy to dla zemsty na nieznajomym zabójcy czy własnej satysfakcji, chłopak wstąpił w ich szeregi, został szpiegiem i dalej używa swoich sztuczek do zbierania nowości na temat przeciwnego gangu.. i reszty społeczeństwa.
Powrót do góry Go down
 
Idź wyprowadź krowę na pole..
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
na wstęp
 :: Historie postaci
-
Skocz do: