|
| Dom Alexis | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Dom Alexis Czw Lut 20, 2014 8:13 pm | |
| Jej dom jest dość mały. Alexis nigdy nie lubiła dużych pomieszczeń i sądzi iż to mało opłacalne. Jej mieszkanie jak już wspomniałam wyżej jest małe. Bywa tu naprawdę rzadko, jednak mimo to może też siedzieć całymi dniami. W tym domu znajduje się tylko jedno lustro, oczywiście zakryte ze względy na jej fobię.
Ostatnio zmieniony przez Alexis Moliere dnia Pią Lut 21, 2014 5:11 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Czw Lut 20, 2014 8:33 pm | |
| Przed domem zatrzymało się taxi, a z niej wyszła białowłosa "dziewczyna". Wyrażajmy się o niej w formie żeńskiej. Wzięła swoje walizki i stanęła na chodniku obserwując powoli odjeżdżającą taksówkę. Weszła po schodach i zaczęła grzebać w torbie szukając kluczy od domu. Znalazłszy je otworzyła dom, po czym postawiła walizki obok wejścia i sama rozejrzała się po mieszkaniu. Dom z jej perspektywy był w sam raz, ale nie wiadomo jaki goguś się trafi i co powie na ten temat. Dziewczynie odpowiadał wystrój i oczywiście wielkość. Co najważniejsze było tam tylko jedno lustro, które na jej prośbę było zakryte. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Czw Lut 20, 2014 10:00 pm | |
| Szczerze to nie bardzo miała co ze sobą zrobić. Nie znała nikogo, nie znała terenów... właściwie to dość dobry pretekst żeby gdzieś wyjść i pozwiedzać okolicę. Przez jej lenistwo pominęła rozpakowywanie się, więc od razu wyciągnęła z torby bluzę i założyła ją. Powoli, nie spiesząc się wyszykowała się do wyjścia, po czym zgarniając po drodze do wyjścia kilka przedmiotów, czyli klucze i telefon. Naturalnie jak mogłaby zapomnieć o jakiejkolwiek broni? Oczywiście schowała ją, a po chwili ostatni raz spoglądając niepewnie na zakryte lustro wyszła z domu zakluczając za sobą drzwi. Zeszła ze schodów patrząc na marmurowe stopnie i ruszyła po chodniku wzdłuż ulicy. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Pią Lut 21, 2014 5:10 pm | |
| Na dworze było zimno, a Alexis nienawidziła zimna, ale cóż... od czasu do czasu trzeba wyjść z domu, nawet jeśli oznacza to zmarznięcie. Dziewczyna zatrzymała się i wypuściła powietrze ustami, obserwują parę, w którą się zmieniło. Powoli spojrzała w stronę z nieba, z którego zaczął się sypać śnieg. Nałożyła kaptur na głowę i wsadziła ręce w kieszenie, po czym ruszyła dalej. Jej ponownym przystankiem okazał się być sklep spożywczy. Weszła do środka, zakupiła paczkę papierosów, oraz zgrzewkę piwa. Tak, była palaczką, ale z umiarem. Nie chciała sobie skracać życia ty świństwem, chociaż lubiła sobie czasem popalić, a piwo było dla niej jednym z ulubionych napoi, które mogła sączyć godzinami, lecz jednak bez przesady... od pewnego czasu stara się wstrzymywać. Wychodząc ze sklepu dokładnie się rozejrzała. Wyjęła jednego papierosa i zapalniczkę. Włożyła peta do ust i spoglądając na jego czubek zapaliła go. Schowawszy zapalniczkę ruszyła powoli w stronę powrotną, od czasu do czasu wypuszczając dym z ust. | |
| | | Cry Zabójca
Liczba postów : 179 Dołączył : 20/12/2013
Godność : Vincent Lysander d'Andre. Wiek : 20 lat. Orientacja : Aseksualizm. Partner : „Mówił Ci ktoś, że jesteś piękna?” – „Nie, Ty będziesz pierwszy” – „Nie będę”. Wzrost i waga : 162,5 cm | 42 kg. Znaki szczególne : Różnobarwność tęczówki (prawe oko srebrzyste, lewe z domieszką złotego); sztucznie wydłużone kły; kolczyki – pięć w prawym uchu i jeden po przeciwnej stronie w wardze; wiele blizn, głównie na ramionach i udach. Poza tym wredne, bo małe. Aktualny ubiór : Here you are.
+ rękawiczka bez palców na prawej ręce, a na szyi skórzana obroża i nieśmiertelnik. Ależ oczywiście, że z wybitym telefonem do właściciela. Kurwa. Ekwipunek : Nieśmiertelna Beretta 92FS przy pasie i nóż sprężynowy w bucie (nigdy mu nie wychodził ten element zaskoczenia). W kieszeniach zapalniczka, paczka papierosów oraz... klucze. Tak, on też nie wie do czego. Dokumentów i pieniędzy oczywiście nie stwierdzono, BO PO CO. Obrażenia : Płytka rana cięta po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Obandażowana.
| Temat: Re: Dom Alexis Pią Lut 21, 2014 7:47 pm | |
| Właściwie to... sam nie wiedział, dlaczego się tu pojawił. Przecież nigdy wcześniej go tutaj nie było, ba, to miejsce nie było nawet podobne do tych, które zwykle odwiedzał. Oczywiście, że zawsze mógł zrzucić to na przypadek. Zawsze mógł powiedzieć, że się zgubił, zawsze mógł powiedzieć, że to wina psa, z a w s z e mógł okłamywać samego siebie. Tak jakby nie robił tego przez całe życie. Nie zmieniało to jednak tego, że wciąż szedł w nieznanym sobie kierunku, coraz bardziej oddalając się od otoczenia, które znał i w którym czuł się o dziwo lepiej. Może bardziej jak on? Tyle że w tej chwili chyba wolał być z dala od wszystkiego, co go definiowało. To porządne osiedle na pewno nie było jedną z takich rzeczy. — Mon — odezwał się jeszcze bardziej zachrypniętym głosem niż zwykle. Chyba był chory, bo jego teraźniejsze brzmienie dało się porównać jedynie do papieru ściernego. Zaniósł się nagle kaszlem, zginając w pół i ukracając tym samym swoje dalsze rozważania. Dlaczego, do cholery, zawsze musiał wszystko przechodzić tak… ciężko? Ledwo chodził, ale wiedział, że kosztem przedłużającego się odpoczynku byłaby śmierć z zimna, więc zebrał się w sobie i wyszedł z Nory, która o tej porze roku stawała się pieprzonym cmentarzem. Szkoda tylko, że nikt nie powiedział mu, że na zewnątrz jest teraz równie źle. Uniósł głowę, ignorując typowy dla szyi ból, i skierował zmęczone spojrzenie na psa, który szedł daleko przed nim. — Mon. Stop… Stop, powiedziałem! Doberman w końcu zatrzymał się, choć zrobił to dopiero słysząc zmianę tonu jego właściciela. Człowiek chyba czegoś od niego oczekiwał, jednak nie wiedział czego, co dobitnie dał mu do zrozumienia, przekrzywiając łeb w niemal ludzkim geście. Zupełnie jakby chciał, a nie mógł zapytać “ale po co?”. Właśnie, Cry. Po co? Świadomość, że zrobił to tylko dlatego, by mieć pretekst do zajęcia myśli czymś innym, czymś innym niż to, była chyba zimniejsza od wiatru, który wciąż czuł na plecach mimo tego, że raz - w drodze wyjątku - ubrał się adekwatnie do pory roku. Dreszcze przebiegły mu po ciele, jednak nie obchodziło go, czy była to wina gorączki, czy faktu, że po raz pierwszy od dłuższego czasu nie był w stanie uwolnić się od czegoś, co na co dzień z powodzeniem udawało mu się ignorować. A dokonywał przecież rzeczy z normalnego punktu widzenia praktycznie niemożliwej, bo żeby nie zwrócić najmniejszej uwagi na te ponad siedem miliardów obiektów zdolnych do interakcji, trzeba być głuchym, ślepym i pozbawionym czucia. Albo po prostu Cry’em. Przyśpieszył kroku, w ciągu kilku sekund doganiając czworonoga i chwytając go za obrożę. Przyciągnął go do siebie tak, aż ten zderzył się barkiem z jego udem. Dopiero teraz zauważył, że zwierzęciu zaczynają już wystawać kości, i następne słowo wypowiedział mimo wszystko łagodniej, bo zaczęło mu go być żal: — Noga. Takie psy nie mogą tu chodzić bez kagańca - każde wytłumaczenie było dobre, dopóki mijało się z prawdą, z którą nie chciało się pogodzić, czyż nie? Vincent westchnął i uciekł wzrokiem w bok, chociaż - a może właśnie przez to - uciekał nim tylko przed spojrzeniem własnego psa. To jednak dało się uzasadnić, był bowiem przekonany, że zwierzęta instynktownie są w stanie rozpoznać te kłamstwa, nad którymi ludzie muszą się zastanawiać. Demon nagle drgnął pod jego ręką, a d’Andre popatrzył przed siebie, żeby sprawdzić, co wywołało w nim taką reakcję. W tej samej chwili kundel wyrwał mu się i wybiegł gwałtownie do przodu, jak gdyby bał się, że jego pan znowu go dosięgnie, uniemożliwiając mu zrobienie czegoś głupiego. — Nie… — jęknął Wilk, ale bynajmniej nie z tego powodu, że powinien go gonić. Powinien, bo tego nie zrobił. A nie zrobił tego, ponieważ ten pomiot szatana doskoczył do jakiegoś chłopaka, zapewne prawie przewracając go przy tym na ziemię. Nie chciał mu wprawdzie zrobić krzywdy, jednak to stało się oczywiste dopiero, gdy zaczął z przejęciem trącać mokrym nosem ręce obcego, w których spodziewał się chyba znaleźć jedzenie. Widać albo mu odwaliło z głodu, albo ta osoba faktycznie miała w reklamówce, którą trzymała, coś, co potencjalnie mogło zostać jego pożywieniem. Dotarło do niego, że od jakiegoś czasu stoi w miejscu, i że jest za późno na to, żeby po prostu odejść, zostawiając psa na łasce (lub i niełasce) nieznajomego. Poza tym ten musiał już i tak dawno zrozumieć, do kogo zwierzę należy, bo tylko Vincent stał nieruchomo na środku przejścia dla pieszych. Niby zszedł z niego na chodnik, kiedy usłyszał zwięzłe, choć konkretne “spieprzaj z jezdni, idioto!” z okna jednego z samochodów, ale zanim to w ogóle nastąpiło... Wciąż nie miał pojęcia, czy wątek “idź stąd, zanim do ciebie podejdzie” ma wyższy priorytet od wątku “przeproś go za psa”, więc się zaciął i po prostu nie zrobił nic. Słowem - zachował się jak każdy Windows.
Ja tak z przyzwyczajenia. Don't worry. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Sob Lut 22, 2014 10:13 pm | |
| Zachwiała się, a wręcz prawie przewróciła nie bardzo wiedząc co się dzieje. Wbrew jej myślom, okazało się, ze to był tylko pies. Pies rasowy, piękny. Kucnęła i pogłaskała go ujawniając delikatny uśmiech. Pies nie wyglądał na groźnego... przynajmniej dla niej. Była przyzwyczajona do takich psów, ponieważ to była jedna z jej ulubionych ras. Spojrzała przed siebie nie przestając miętosić psa. Niedaleko niej stało jakiś chłopak wpatrujący się w jej stronę. Na nią? Albo na psa... Wszystko mogło być możliwe, całkowicie ślepa nie jest, ale przy tej godzinie raczej trochę słabo widziała. Wstała lekko się chwiejąc i zgniotła peta, który wcześniej upadł jej na ziemię. Takie marnotrawstwo, takiego świństwa... No dobra, nie wiele ją obchodziło ile pieniędzy marnuje. W końcu do tylko jednej papieros. Westchnęła cicho podnosząc wzrok z powrotem na chłopaka. Złapała psa delikatnie za obrożę, a drugą ręką za smycz starając się nie wypuścić z niej torby z zakupami, a on posłuszny jak baranek podążał wraz z nią w stronę właściciela. Znaczy... chyba. Przynajmniej takie były jej przypuszczenia, tylko ciekawe dlaczego stał jak ostatni osioł i nic nie zrobił? No dobra, gdy do niego doszła spojrzała na niego dokładnie się mu przyglądając. - To twój pies? Przecież to było takie oczywiste kretynko... czyj inny, rasowy pies mógłby sobie biegać beztrosko po ulicy, jak nie faceta który patrzył się w ich stronę jakby zobaczył na ulicy tańczącą striptizerkę? No cóż... głupota nie boli. | |
| | | Cry Zabójca
Liczba postów : 179 Dołączył : 20/12/2013
Godność : Vincent Lysander d'Andre. Wiek : 20 lat. Orientacja : Aseksualizm. Partner : „Mówił Ci ktoś, że jesteś piękna?” – „Nie, Ty będziesz pierwszy” – „Nie będę”. Wzrost i waga : 162,5 cm | 42 kg. Znaki szczególne : Różnobarwność tęczówki (prawe oko srebrzyste, lewe z domieszką złotego); sztucznie wydłużone kły; kolczyki – pięć w prawym uchu i jeden po przeciwnej stronie w wardze; wiele blizn, głównie na ramionach i udach. Poza tym wredne, bo małe. Aktualny ubiór : Here you are.
+ rękawiczka bez palców na prawej ręce, a na szyi skórzana obroża i nieśmiertelnik. Ależ oczywiście, że z wybitym telefonem do właściciela. Kurwa. Ekwipunek : Nieśmiertelna Beretta 92FS przy pasie i nóż sprężynowy w bucie (nigdy mu nie wychodził ten element zaskoczenia). W kieszeniach zapalniczka, paczka papierosów oraz... klucze. Tak, on też nie wie do czego. Dokumentów i pieniędzy oczywiście nie stwierdzono, BO PO CO. Obrażenia : Płytka rana cięta po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Obandażowana.
| Temat: Re: Dom Alexis Pon Lut 24, 2014 6:21 pm | |
| W milczeniu patrzył na swojego psa, który nie dość, że w ogóle pozwolił się dotknąć, to zaczął się wręcz łasić do chłopaka. Ledwo powstrzymał się od przejechania dłonią po twarzy, jakby to miało go przenieść do tej wersji rzeczywistości, w której głupie kundle nie są głupie i słuchają tego, co się do nich mówi. Gdzie miał głowę, kiedy brał go do siebie? Co z tego, że należał do niej, kiedy zamiast zapełnić sobą pustkę, która została po jej odejściu, tylko przypominał Vincentowi o tym, czego mu tak bardzo brakowało? To chyba nie jest odpowiedni czas na wyrzucanie sobie błędów przeszłości, Cry. Zwłaszcza że ten dziwny chłopak - chociaż, jakby miał powiedzieć, na czym polega ta jego dziwność, pewnie by nie umiał tego zrobić - już rozpoznał w nim właściciela chwilowo zgubionego dobermana. Powinien był pewnie pomachać ręką, żeby go w tym upewnić, ale oczywiście nie zrobił niczego takiego. Wolał dalej bezczelnie wpatrywać się w niego z zastygłą na pysku grecką maską tragedii, jak gdyby otworzenie do kogoś ust miało przesunąć dzień Sądu. Był tym tak pochłonięty, że nie zwrócił nawet uwagi na to, że potrącił go ktoś z idących - wydobył z siebie jedynie zduszone warknięcie, powracając do poprzedniej pozycji, chociaż w jego przypadku był to raczej typowy dla niego odruch niż świadoma reakcja. W każdym razie dopiero kiedy nieznajomy podszedł do niego wystarczająco blisko, by mógł odebrać psa z jego rąk, Cry spuścił nagle głowę. Znowu przyciągnął do siebie Demona, tym razem wkładając w to więcej siły, mimo że dla psa takich rozmiarów było to bez większego znaczenia; parsknął na niego tylko. Sam Lysander wyszedł na tym jednak znacznie gorzej, bo wziął smycz tak, że zetknęła się z raną. Nie żeby go to zabolało, ale tak czy inaczej ją puścił. Na szczęście zdążył złapać ją z powrotem, zanim upadła na ziemię, podając w wątpliwość jego i tak już niepewne zdrowie psychiczne. — Chien bâtard — rzucił gorzko, bardziej do siebie niż do niego, chociaż nie dało się jednoznacznie stwierdzić, na czyj temat się właśnie wypowiadał. — Wybacz, on zwykle się tak nie zachowuje — dodał już głośniej i, co ważniejsze, w jedynym słusznym języku, dla przekoru nie przejmując się za bardzo swoim francuskim akcentem. — Musi być zwyczajnie głodny jak wilk. Nie jadł nic wczoraj. Przez chwilę kąt jego ust wygiął się w nieco kpiącym uśmiechu, ale równie dobrze mógł to być grymas spowodowany bólem, za czym przemawiałoby to, że znowu zaniósł się nieprzyjemnym dla uszu suchym kaszlem. — Niczego Ci nie zrobił, prawda? — Tak jakby go to obchodziło. Sam nie wiedział, dlaczego w ogóle zaczął prowadzić jakąkolwiek dyskusję, zamiast po prostu podziękować (albo i nie, nie należałoby się po nim za dużo spodziewać) i odejść. Aż tak desperacko pragnął zająć myśli czymś innym? — Bo prawie Cię przewrócił razem z… tym. — Wskazał wolną ręką na jego zakupy, również i na nich skupiając spojrzenie. Trwało to może ułamek sekundy, ale gdy zamknął oczy, był już o kilka informacji o swoim rozmówcy do przodu. Miał na tym punkcie obsesję, jednak… wcale nie ukrywał, że tak jest. Im więcej wiedział o drugim człowieku, tym bezpieczniej się czuł w jego obecności. Myśl, by wykorzystać przeciwko niemu fakt, że kupił paczkę szlugów, wydała mu się nieoczekiwanie śmieszna, ale wiedział, że układankę dało się ułożyć tylko z wielu elementów, mimo że nie każdy był na początku istotny. — Powinienem Ci pomóc to zanieść, żeby uzyskać wybaczenie, czy dostanę rozgrzeszenie na miejscu? Rzecz jasna pomaganie mu wcale go nie obchodziło, jednak istniał przecież tylko cień szansy, że chłopak nie potraktuje tego jako nieco mniej standardową, acz wciąż wyciągniętą z podręcznika savoir-vivre’u formułkę, i że nie odmówi mu w podobny sposób. Tak się przecież zwykle robiło, niezależnie od tego, jak głupie by to nie było. Z drugiej strony, nawet jeżeli skorzystałby z propozycji, i tak nikt by na tym nie stracił. Wyglądał na kogoś, kto mieszka w pobliżu, a to oznaczało, że prawdopodobnie zna też drogę do centrum. Vincent nie był tam już od tak dawna… nie, to wcale nie jest wymówka dla jego beznadziejnego zmysłu orientacji. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Pon Lut 24, 2014 6:52 pm | |
| Obserwując chłopaka skupiła wzrok na ranie, która najwyraźniej mu odrobinę przeszkadzała. Rozglądając się zdała sobie sprawę, że robi się już bardzo późno... Tępa to ona była, ale żeby nie zauważyć, że na dworze jest już ciemno, zwłaszcza, ze była na dworze? Ehh... mniejsza. Dzięki wypowiedzianym na samym początku słowom chłopaka, Alexis zdała sobie sprawę z tego, że jest on francuzem. Dobrze się składa, bo jest tej samej narodowości i łatwo byłoby jej zrozumieć jego bełkotanie po francusku, lub z francuskim akcencikiem. - Cóż... piękny pies. - pierwsze wypowiedziane słowa mogły brzmieć dziwnie przez nagłą zmianę głosu z żeńskiego na męski. Jakby to było czymś trudnym... przez tyle lat udawała faceta, a teraz nagle jej się przypomniało? - To może czas go nakarmić? Przydałoby się, chyba, ze wolisz, żeby odgryzł ci rękę. - rzuciła cicho bardziej traktując to jako żart z mordą typu poker face. - Wydaje mi się, że jestem cały. - kącik jej ust nieznacznie się uniósł ku górze, gdy próbowała wymusić uśmiech. Spojrzała kątem oka na psa, który rozglądał się jak głupi co chwilę spoglądając na nią. - Po prostu byłem zaskoczony. Wiesz... normalnie człowiek nie ma oczu z tyłu głowy. - spojrzała na torbę z zakupami na, którą wskazał chłopak. Jego świdrujący wzrok wydał się dla niej nieco dziwny, tak jakby chciał spojrzeć wgłąb niej i wyciągnąć z niej wszystkie informacje. Najistotniejszym elementem w tym wszystkim było to, że nie lubiła jak ktoś się jej tak uważnie przyglądał, co pewnie było związane z niepokojem rozpoznania jej prawdziwej płci. - Bez przesady. Aż tak słaby nie jestem... z resztą to wcale nie jest ciężkie. Pomocy z noszeniem zakupów nie potrzebuję, ale jak chcesz to możesz wpaść na trochę. Przy okazji mógłbym nakarmić twojego pupila. Słodki jest... - ogon twardy jak ban, zęby ostre jak brzytwy, łatwo ma dogonić ofiarę... tak, rzeczywiście uroczy. Taki uroczy, że aż w kilka sekund rozszarpać może swoją ofiarę na strzępy. Po prostu o takim marzyć. Cóż... ale pomijając to wszystko to jest nawet słodki. Według dziewczyny ta rasa pomimo tego, jest naprawdę urocza. | |
| | | Cry Zabójca
Liczba postów : 179 Dołączył : 20/12/2013
Godność : Vincent Lysander d'Andre. Wiek : 20 lat. Orientacja : Aseksualizm. Partner : „Mówił Ci ktoś, że jesteś piękna?” – „Nie, Ty będziesz pierwszy” – „Nie będę”. Wzrost i waga : 162,5 cm | 42 kg. Znaki szczególne : Różnobarwność tęczówki (prawe oko srebrzyste, lewe z domieszką złotego); sztucznie wydłużone kły; kolczyki – pięć w prawym uchu i jeden po przeciwnej stronie w wardze; wiele blizn, głównie na ramionach i udach. Poza tym wredne, bo małe. Aktualny ubiór : Here you are.
+ rękawiczka bez palców na prawej ręce, a na szyi skórzana obroża i nieśmiertelnik. Ależ oczywiście, że z wybitym telefonem do właściciela. Kurwa. Ekwipunek : Nieśmiertelna Beretta 92FS przy pasie i nóż sprężynowy w bucie (nigdy mu nie wychodził ten element zaskoczenia). W kieszeniach zapalniczka, paczka papierosów oraz... klucze. Tak, on też nie wie do czego. Dokumentów i pieniędzy oczywiście nie stwierdzono, BO PO CO. Obrażenia : Płytka rana cięta po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Obandażowana.
| Temat: Re: Dom Alexis Nie Mar 02, 2014 3:22 pm | |
| Jego wzrok zatrzymał się dokładnie tam, gdzie wzrok nieznajomego. Westchnął ledwo dosłyszalnie, jak gdyby mu to przeszkadzało, ale jednocześnie nie chciał go urazić. Czy może po prostu wyjść na hipokrytę. W końcu to on dotychczas patrzył się na chłopaka jak na martwy element otoczenia, który nagle ożył, co przy jego sposobie postrzegania świata wcale nie odbiegało tak bardzo od prawdy. Jednak, mimo tego wszystkiego, zamiast schować lewą rękę za siebie, wyprostował jej palce jak przy przeciąganiu się. Wrócił przy tym spojrzeniem do swojego rozmówcy, przechylając głowę na bok w niemym wyzwaniu. “Na co czekasz? Zapytaj. Ciekawe, czego się nie dowiesz”. Słysząc jego słowa, nie powstrzymał się od zaciśnięcia zębów, wyraźnie rozdrażniony nawet tak subtelną aluzją, że jego pies mógłby mu zrobić krzywdę. Gdyby Alexis chciało się zastanowić dwa razy, zapewne doszłaby do wniosku, że to przeczulenie na punkcie zwierzęcia było wywołane albo faktem, że był to pierwszy kundel Cry’a, albo tym, że naprawdę miał już duże doświadczenie. Oczywiście należało również dopuścić opcję, że po prostu coś było z nim bardzo nie tak. — To się jeszcze nie zdarzyło. — Potrząsnął głową, co w pierwszej chwili wyglądało, jakby chciał tylko potwierdzić to, co powiedział. W rzeczywistości jednak chodziło o to, że włosy zasłoniły mu oczy, uniemożliwiając dalszą, wręcz nachalną obserwację, co było chyba jego ulubionym zajęciem podczas każdej rozmowy. Bo kto niby potrzebowałby pełnego skupienia do czegoś takiego? — Ale nie da się ukryć, że masz rację. Powinienem go nakarmić. Mógłbym na przykład Tobą. W głosie Vincenta nie zabrzmiała groźba, a stojący obok niego Demon wciąż zdawał się być bardziej niż zadowolony z nowego towarzystwa, więc Moliere mogła odebrać to jako żart. Każdy ma prawo do dziwnego humoru, prawda? Ale kolejne słowa, które wydostały się z jego ust, wcale nie opowiadały się za tą teorią: — Jednak jeśli masz do jedzenia coś innego, co bardziej by mu smakowało… Spoglądał teraz z uwagą na dobermana, który kwestię tego, czy powinien zaufać obcej osobie, czy traktować ją z rezerwą, miał już chyba za sobą. Cry nie bardzo wiedział, jak powinien na to zareagować; wprawdzie pies nigdy nie pomylił się jeszcze w kwestii oceny ludzi, ale w tej chwili był dla niego gorszy od zdrajcy, a kto by takiemu ufał. Właściwie to zwyczajnie miał ochotę zrobić mu na złość i głównie dlatego nie pójść nigdzie z tym chłopakiem, który przecież nie wyglądał na niebezpiecznego. Tylko czy wtedy jakkolwiek skorzystałby na tym, że go poznał? W takim razie powinien był od razu go minąć, a... wciąż tracił tu czas. — Poszedłbym z Tobą nawet tam, ale moja matka nie pozwalała mi rozmawiać z nieznajomymi. — To się obudził… — Tym bardziej iść z nimi do ich domu. Wiesz? — Bardziej już chyba nie mógł mu dać do zrozumienia, że powinien się przedstawić. Oczywiście, że nigdy nie należał do szczególnie taktownych osób, ale bezpośredniość w jego mniemaniu była o wiele mniej zabawna od zgadywania intencji drugiej osoby. Chociaż, jakby miał o tym pomyśleć właśnie teraz… Zdusił w sobie kaszel, który i tak w niczym nie pomagał, jedynie podrażniając gardło. Tak, zdecydowanie nigdzie mu się nie śpieszyło. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Nie Mar 02, 2014 8:18 pm | |
| Westchnęła słysząc słowa chłopaka. Chyba nie należał do najprzyjemniejszych, a z resztą co ją to obchodzi? Obcy facet, którego przypadkowo spotkała na ulicy, bo jego pies próbował odgryźć jej głowę. Co w tym niezwykłego? Raczej nic... Psy były dla niej błahostką, którą nie powinna się przejmować, ale pomimo wszystko lubiła zwierzęta. Potrafiła się obronić nawet jeśli zamiast tego psa był to tygrys. W sumie... od zawsze chciała mieć tygrysa. Takie piękne, niebezpieczne zwierze, które byłoby fajnym obrońcą. Według niej Cry był tylko kolejnym dupkiem, łażącym beztrosko po ulicach. Jak widać, próbowanie zgrywać miłą wcale nie było tu konieczne, a raczej przeciwwskazane. Patrząc po jego minie nie bardzo mu podobała jej obecność i w ogóle to, że się odezwał... no i co zamierza z tym zrobić? No... nic. Zdjęła tylko plecak z pleców i włożyła do niego zakupy, po czym znowu zarzuciła go na plecy. - Ale może się zdarzyć w każdej chwili. - Odpowiedziała cicho spoglądając na swoją nogę. W końcu pies mógłby się zbuntować. Gdyby nie dostał jeść przez dłuższy czas, to nie wiadomo jak by się to skończyło. No na pewno nie odgryzł by mu głowy, ale coś tam by mógł mu zrobić... Chociaż zależy od właściciela. - Mną? Nie sądzę, by ta bezbronna psinka zdołała cokolwiek mi zrobić. To było po prostu śmieszne. Jak zwykły pies mógłby zjeść żywą osobę, która sama potrafi się obronić nawet przed takim psem.Takie coś to nic, w porównaniu z próbą zabicia dobrze uzbrojonego człowieka. Ale jakby to było dla niej wyzwanie... Nie na darmo ćwiczyła tyle lat. - Może normalne jedzenie? Wydaje mi się, że to byłoby bardziej odpowiednie ode mnie... Ja pierdzielę... ten człowiek chyba naprawdę nie myśli i nie mam tu na myśli Alexis. Czy dla psa nie byłaby smaczniejsza karma przeznaczona dla jego gatunku, albo ewentualnie jakaś wędlina, lub kurczak? Co za normalny pies zjadłby zwykłego człowieka...? Tak czy siak, nie przeszkadzało jej to w dalszej dyskusji z tym hipokrytą. Tak szczerze to dziewczyna powinna być już dawno w domu, zmieniając ten pieprzony opatrunek, meh... - Ale mamusia nie nauczyła savoir vivre...? To znaczy dobrych manier, jakbyś nie wiedział. - Chłopak nieco ją zirytował swoim zachowaniem, albo ogólnie swoją osobą. Nie miała nic do niego, ale no przynajmniej okazać odrobinę kultury. - Jakby nie było... nie jestem gwałcicielem. - Ta, jakby w ogóle miała czym kogokolwiek zgwałcić. Ale byłoby zabawnie, gdyby nastała taka sytuacja. To byłoby naprawdę ciekawe, jak on by na to zareagował. Alex wzdrygnęła się na samą myśl o tym, nie mówiąc już o skrzywieniu na jej twarzy. - Nie bardzo mnie obchodzi co sobie o mnie myślisz, ale tak na przyszłość... Jestem Alexis, dla przyjaciół Alex, więc mów mi Alexis. - Mruknęła przechylając głowę w bok. Zdmuchnęła głosy na bok, które opadły jej na oko przy przechyleniu, a co dopiero zauważyła... przydałoby się iść do fryzjera.
Przeszłam chyba samą siebie... długi post mi wyszedł x3 | |
| | | Cry Zabójca
Liczba postów : 179 Dołączył : 20/12/2013
Godność : Vincent Lysander d'Andre. Wiek : 20 lat. Orientacja : Aseksualizm. Partner : „Mówił Ci ktoś, że jesteś piękna?” – „Nie, Ty będziesz pierwszy” – „Nie będę”. Wzrost i waga : 162,5 cm | 42 kg. Znaki szczególne : Różnobarwność tęczówki (prawe oko srebrzyste, lewe z domieszką złotego); sztucznie wydłużone kły; kolczyki – pięć w prawym uchu i jeden po przeciwnej stronie w wardze; wiele blizn, głównie na ramionach i udach. Poza tym wredne, bo małe. Aktualny ubiór : Here you are.
+ rękawiczka bez palców na prawej ręce, a na szyi skórzana obroża i nieśmiertelnik. Ależ oczywiście, że z wybitym telefonem do właściciela. Kurwa. Ekwipunek : Nieśmiertelna Beretta 92FS przy pasie i nóż sprężynowy w bucie (nigdy mu nie wychodził ten element zaskoczenia). W kieszeniach zapalniczka, paczka papierosów oraz... klucze. Tak, on też nie wie do czego. Dokumentów i pieniędzy oczywiście nie stwierdzono, BO PO CO. Obrażenia : Płytka rana cięta po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Obandażowana.
| Temat: Re: Dom Alexis Sro Mar 05, 2014 5:04 pm | |
| Cóż, fakt faktem nie okazał się być takim gentlemanem, jakby się mogło wydawać, ale żeby od razu wyzywać go od dupków! Gdyby dane mu było wejrzeć w cudzy umysł, pewnie wcześniej czy później - stawiam na to, że wcześniej - strzeliłby sobie w głowę w reakcji na ludzką głupotę, i tak już teraz dostarczającej mu prawie śmiertelnej dawki zażenowania. Na szczęście nie miał takiego problemu. Zresztą w tej chwili, nawet gdyby wiedział, co o nim myślano, pewnie zachowywałby się tak samo. Może gorzej, jeżeli Alexis udałoby się sprowokować go do sprawdzenia jego granicy. Kochał to równie mocno co obserwowanie, chociaż, jeśli się zastanowić, badanie psychicznej wytrzymałości było tego nieodłączną częścią, zwłaszcza że Cry miał w zwyczaju sprawdzać dosłownie wszystko, gdy ktoś wzbudził jego fascynację. Ale zainteresowanie go nie było takie łatwe. Nie żeby on chciał, aby się nim zainteresował. Właściwie to nikt by nie chciał. — Mówisz? — odparł bez przejęcia, zawieszając wzrok gdzieś na martwym punkcie w przestrzeni za plecami Moliere. — Nigdy się nad tym zastanawiałem. Ale może rzeczywiście piszą na tych opakowaniach “dla psów” z jakiegoś konkretnego powodu. Tak naprawdę to wiesz, że nie, Cry. Alex robi Cię w chuja. Przyzwyczaił się do rzucania za nim kamieniami i “skurwysynami” tak bardzo, że zaczął to wręcz traktować jako formę rozrywki; dziwnej gry, w której wygraną zgarniał ten, kto pierwszy tracił opanowanie na rzecz drugiej osoby. Miał wiele takich zabaw i nigdy żadna z nich go nie nudziła, ale czuł, że powinien teraz wyhamować - nawet nie po to, by uchronić się przed (szczerze mówiąc, nieszczególnie budzącą w nim grozę...) siłą ewentualnego gniewu jego rozmówcy, lecz po to, by wreszcie nakarmić tego uciążliwego kundla i… Właśnie. Zdał sobie nagle sprawę z tego, że wciąż trzyma go kurczowo za obrożę. Puścił ją, a pies trącił go barkiem, odchodząc od niego na parę kroków z nosem tuż przy ziemi, wyraźnie węsząc w poszukiwaniu źródła zapachu, który przykuł jego uwagę. Alex chyba przestał być taki ważny albo Demon w końcu zaczął podzielać zdanie swojego pana co do ludzkiego gatunku. Mimo to Vincent nie zamierzał rezygnować z tego, co poniekąd udało mu się osiągnąć, więc powstrzymał się od następnej uwagi o charakterze bardziej leżącym w jego naturze i odrzekł krótko: — Nie mam jej. Oczywiście chodziło mu o matkę, choć zachowywał się przy tym tak beznamiętnie, że wahanie się rozmówcy byłoby uzasadnione. — A Ty - Ty wcale nie wyglądasz na gwałciciela — dodał tonem, który chyba miał sugerować, że właśnie usłyszał najwyższy komplement, na jaki sobie w jego oczach zasłużył. Bądź co bądź bezczelnie przypominał mu o tym, że nie miał żadnej żywej rodziny! Co z tego, że zewnętrznie go to w żaden sposób nie ruszyło, kiedy wewnątrz był pogrążony w rozpaczy. To znaczy byłby, gdyby nie myślał akurat o tym, jak zapytać go o to, gdzie jest ta piekielna ulica. Tak, poczułby się cholernie rozczarowany, gdyby przypadkiem - bardzo możliwym przypadkiem - Alex tego nie wiedział. Przecież nie był dla niego taki miły tylko dlatego, ze istniał. Jesteśmy realistami, prawda? Nie? To trudno. Znowu westchnął, tym razem głośniej. Był bliski wyczerpania swojego dziennego limitu na teatralne gesty i zaczęło go to niepokoić. A będąc już całkowicie poważnym - nie chciał tu stać. Nie chodziło jedynie o to, że powinien być zupełnie gdzie indziej. Ani o to, że był chory (co za nowość!), czy że było mu zimno (to też). Problem leżał w tym, że im dłużej tutaj stał, tym mniej uwagi poświęcał otoczeniu, a to oznaczało powrót do Niego i do rzeczy, które były jeszcze mniej przyjemne od tych nieudolnych prób kontaktu z ludźmi. — Tak, Alex… — mruknął, zdecydowanie specjalnie przeciągając sylaby tak, by przez moment mógł pomyśleć, że ignoruje jego nakaz — ...is. To nie jest żeńskie imię? — Ale pytanie było chyba retoryczne, bo niemal od razu odwrócił się od chłopaka i zaczął rozglądać za dobermanem, który gdzieś zniknął. Zagwizdał, próbując go przywołać. Pies nie posłuchał od razu, jednak nie minęło zbyt dużo czasu, a rzeczywiście wrócił do właściciela, z dziwnie wystraszonym spojrzeniem. Cry uniósł brwi, zastanawiając się, czy białowłosy na pewno nie miał racji i w tej kwestii - Mon zdawał się być gotowy do odgryzienia nie tylko jego i nie tylko ręki, mimo że dla przeciętnej osoby, która nie znała się na zwierzętach, podkulony ogon i stulone uszy z pewnością nie sprawiały takiego wrażenia. — Uprzedzając Twoje pytanie - nazywam się Christian. Nie posiadam przyjaciół, ale nie ma to żadnego związku z moim imieniem, więc możesz mówić mi Chris, Christina czy jak tam sobie chcesz. Wciąż patrzył w skupieniu na psa, gdy znowu się odezwał: — Więc, skoro już upewniłem się w tym, że nie kolekcjonujesz organów przypadkowo napotkanych przechodniów, mogę Cię odprowadzić, Alexis. — Nie za darmo, ale przecież to wiedział. — Wybacz, jeżeli byłem trochę niemiły. Źle się czuję, a to musiało wpłynąć nieco na moje zachowanie. — Uśmiechnął się do niego, jednocześnie przekonując, że mięśnie twarzy wciąż mu pracowały. Już miał nadzieję, że nie, i że będzie mieć przed samym sobą wymówkę do zaprzestania udawania, że jego mimika jakkolwiek współgra z tym, co czuje, czy raczej… czego nie czuje. — Masz psa? To, co zrobił wcześniej, nie było normalne, dlatego ciekawi mnie, czemu… Tak, po tym wszystkim zaczął zwyczajną rozmowę. BO DLACZEGO NIE, przecież wcale nie popisał się arogancją w ciągu ostatnich kilku minut. Ale biorąc pod uwagę to, co zwykle robił, naprawdę nie dało się nazwać czegoś takiego chociaż dziecinnym dokuczaniem. Nie w jego wykonaniu. Wbrew pozorom było to jednak coś więcej, mimo że dla Alexa nie miało na takie wyglądać. Vincent po prostu także w ten sposób zdobywał nowe informacje, a jedną z nich było przykre stwierdzenie, że jego nowy znajomy jest strasznie przewidywalny; co więcej, nie był ani trochę opanowany. Podsumowując: był tym rodzajem człowieka, który przeważnie nie wywoływał w nim żadnych emocji, więc również z tego powodu dał sobie spokój z dalszym działaniem mu na nerwy, widocznie uznając dzisiejszą “walkę” za wygraną walkowerem. Ale… to przecież tylko lepiej dla niego.
Yup, jestem dumny. Łap nagrodę. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Sro Mar 05, 2014 8:46 pm | |
| No dobra... może od razu nazywanie go dupkiem było lekką przesadzą. Przecież nic jeszcze o nim nie wiemy. Nie wiemy do czego jest zdolny i jak irytujący jest, ale cóż... Alexis czasem była odrobinę nadpobudliwa, ale tylko czasem. Od zawsze miała przejawy irytacji i nie ukrywając czasem zdarzyło jej się komuś przywalić. Nie wiem, czy można nazwać ją agresywną... Można? Jak chcecie. Zdania są podzielone. Jej cierpliwość ma swoje granice, tak jak i zapewne u wszystkich. Nie była bardzo rozmowna, a na dodatek była, a raczej nadal jest obserwatorką, która nic nie mówi tylko gapi się po wszystkich w poszukiwaniu jakiejś rozrywki, albo skomentowania tego... skomentowania tego dla damej siebie w myślach. - Mówię. -Odpowiedziała przechylając lekko głowę w jedną i drugą stronę, by "rozprostować" kości i ukoić ból, który ją dręczy od trzymania głowy nieruchomo.- Też mi się tak wydaje... Raczej te nalepki mają cel. Zazwyczaj taki, żeby ludzie wiedzieli, że kupują karmę dla psa, a nie dla chomika... Taaak, przecież wszyscy sprzedają karmę dla chomików w puszce. Bo przecież wszystkie chomiki jedzą mięso z puszki! No dobra... może to lekka przesada, ale w końcu sarkazm to sarkazm. Właściwie to po co Alexis z nim gada? Jak na razie ta rozmowa nie ma żadnego sensu, a na dodatek nie jest ani zabawna, ani przyjemna. Nie ma to jak dodawać sobie negatywnych emocji, rozmawiając z kimś takim. Jeszcze wiele przed nią. Mogłaby go tak po prostu spławić, ale cóż... od czasu do czasu przyda jej się odrobina rozmowy, obojętnie z kim, nie patrząc nawet na to w jaki sposób rozmawiają. Tak poza tym nie chce być wredna, tak jak on, więc tego nie zrobi. Zamiast tego będzie prowadzić ten dialog bez końca? Cóż... oby nie. Znaczy zależy od tego jak się sprawy dalej potoczą i czy będzie chciała z nim dłużej gadać, co chwilę słuchając jego sarkazmów, obraz itp. - A ojca, rodzeństwo? Jakąkolwiek rodzinę? - Zapytała cicho niepewnym tonem starając się go nie urazić, ale nie ukazując, ze ją to chociaż trochę obchodzi.- Jeśli ci to poprawi humor... To ja też nie mam matki... ani ojca, siostry, żadnej rodziny. - Tym razem odpowiedziała ujawniając delikatny uśmiech, próbując zatuszować ból, który sprawiał jej same wspominanie o tym. Ten uśmiech miał być dołączeniem do pocieszania, czy coś w tym rodzaju, a nie maską ukrywającą jej uczucia... - Nie wyglądam? A już myślałaeem... Ale dziękuję za komplement. - Odwróciła głowę próbując udawać, że nic się nie stało, że wcale się nie pomyliła i powiedziała to zdanie w formie męskiej. Zaczęła się przyglądać świetle jasnej latarni. Miała nadzieję, że nic nie usłyszał, ale w sumie przez tyle lat udawało się jej nie zdradzić, a teraz musiała? Przecież nie wiedziała do czego chłopak był zdolny, więc wolała się nie narażać, próbując go oszukiwać. Co prawda cały czas oszukuje go co do swojej płci, ale oj... chyba nie było to aż tak słyszalne, że odkryłby jej małą tajemnicę, chyba, że tak po prostu by ją rozebrał? Chyba takim zboczeńcem nie jest. Gdy usłyszała samo "Alex" odwróciła głowę w jego stronę, próbując zidentyfikować co on zamierza. Sama nie wiedziała co by mu zrobiła gdyby nazwał ją po prostu Alex, pewnie nic. Kąciki jej ust nieznacznie się uniosły słysząc drugą część jej imienia, w końcu rozumiejąc, że chłopak się z nią tylko drażni. - Alexis to jest imię zarówno żeńskie jak i męskie. W końcu jesteś francuzem, powinieneś to wiedzieć. - Albo był Francuzem, albo po prostu Francuzika udawał, ale patrząc po jego akcencie, raczej nie mógł udawać, chyba, że mieszkał we Francji kilka lat i po prostu tam go załapał. Spojrzała na psa, który siedział przy nodze właściciela, z nieco dziwną mordką. Nie mając już co ze sobą zrobić oparła się o murek stojący obok i odchyliła głowę do tyłu opierając ją o skośną powierzchnię.- Christian... ładne imię, ale nie sądziłem, że się przedstawisz. Jakaś nagła zmiana temperamentu? - Christian, Chris... imię całkiem odpowiednie, znaczy według Moliere. "Chris" mógł myśleć inaczej, w końcu każdy ma własne zdanie. - Możesz mnie odwiedzić, bo pies ci zaraz odgryzie głowę, a w najgorszym przypadku co innego. - Mruknęła złośliwe podnoszą głowę, a wzrok przenosząc z powrotem na chłopaka. - Wybaczasz... jak myślisz? Powinienem ci wybaczyć, czy olać Cię i zostawić psu na pożarcie? - Zapytała żartobliwie, jednak pomimo to się nie śmiejąc, ani nie uśmiechając. Odepchnęła się nogą od zimnego murka, który był częściowo porośnięty wilgotnym mchem.- Nie. Nie mam psa, ale zawsze chciałem mieć. Intrygują mnie takie groźne rasy, psy obronne. W innym przypadku kupię sobie tygrysa. - Ruszyła z powrotem w stronę domu, powoli wyciągając rękę z kieszeni, która dała znak Christianowi, żeby poszedł na nią. Zapraszaj obcych ludzi do domu, a twój sekret pójdzie się walić w przydrożnych krzakach z jakąś dziwką. Nigdy nie wiadomo jaki człowiek jest, dopóki się go bliżej nie pozna i nie mam tu na myśli w formie cielesnej. Taki sobie pan Chris, który "magicznie" się o tym dowie, a zaraz może się okazać, że cały świat się o tym dowie, a dla niej nie ma ratunku. A co ja pies? Ale daj ~ P.S. dla ciebie postaram się pisać dłuższe, chyba, że mi mózg wysiądzie. Znaj łaskę pana. | |
| | | Cry Zabójca
Liczba postów : 179 Dołączył : 20/12/2013
Godność : Vincent Lysander d'Andre. Wiek : 20 lat. Orientacja : Aseksualizm. Partner : „Mówił Ci ktoś, że jesteś piękna?” – „Nie, Ty będziesz pierwszy” – „Nie będę”. Wzrost i waga : 162,5 cm | 42 kg. Znaki szczególne : Różnobarwność tęczówki (prawe oko srebrzyste, lewe z domieszką złotego); sztucznie wydłużone kły; kolczyki – pięć w prawym uchu i jeden po przeciwnej stronie w wardze; wiele blizn, głównie na ramionach i udach. Poza tym wredne, bo małe. Aktualny ubiór : Here you are.
+ rękawiczka bez palców na prawej ręce, a na szyi skórzana obroża i nieśmiertelnik. Ależ oczywiście, że z wybitym telefonem do właściciela. Kurwa. Ekwipunek : Nieśmiertelna Beretta 92FS przy pasie i nóż sprężynowy w bucie (nigdy mu nie wychodził ten element zaskoczenia). W kieszeniach zapalniczka, paczka papierosów oraz... klucze. Tak, on też nie wie do czego. Dokumentów i pieniędzy oczywiście nie stwierdzono, BO PO CO. Obrażenia : Płytka rana cięta po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Obandażowana.
| Temat: Re: Dom Alexis Pon Mar 10, 2014 3:34 pm | |
| Nie żeby miał mu za złe, gdyby go uderzył - wręcz przeciwnie, odebrałby to bardziej jako… wynik doświadczenia, które właśnie przeprowadził, niż jako wymierzoną w niego obrazę, co zrobiłoby zapewne większość ludzi. Ale nikogo już chyba nie dziwiło, że Cry nie mieścił się w żadnych statystykach. Tak czy inaczej, to, co zrobił, zrobił z premedytacją, nie mógłby więc być zdziwiony, gdyby Alex zachował się tak jak w jednej z opcji, którą zdążył sobie założyć. Zresztą - i tak wolał spotykać się z otwartą agresją, niż z apatycznym wzruszeniem ramionami albo, według niego jeszcze gorszym, uciekaniem wzrokiem. W gruncie rzeczy d’Andre największą “sympatią” darzył przecież właśnie takie osoby; im bardziej ktoś był skory do utraty kontroli nad sobą, tym bardziej go to bawiło, a że to on zwykle pełnił rolę zapalnika kłótni, to też od razu mógł być pewien tego, kto wyjdzie z dyskusji bez zszarganych nerwów. Co ważniejsze, agresywni ludzie byli (świadomie czy nie) tak ekspansywni, że nawet ktoś równie słabo wyczulony na ludzkie emocje co on, mógł przyjrzeć się z bliska ich duszy. I choć wydawało się to bezwartościowe, on nie umiał znaleźć w życiu niczego piękniejszego od tej nagiej prawdy o człowieku. A pomijając te wszystkie sentymentalne farmazony - kochał patrzeć na ludzką brutalność, a nawet doświadczać jej na własnej skórze. Uznawał za śmieszny fakt, że w istocie wciąż byli słabsi od niego. Sami dawali wtedy tego dowód. Potrząsnął znowu głową, tym razem wyrywając się po prostu z zamyślenia, które go ogarnęło. Słowa Alexa (które, swoją drogą, wcale do niego nie dotarły) musiały nie być wystarczająco pasjonujące, jeśli wywołały w nim aż taką falę refleksji nie na temat, więc postanowił je z czystym sumieniem zignorować, obarczając go jednocześnie winą za własną dekoncentrację. Dlaczego? Odpowiadając jego ulubionym pytaniem - a dlaczego nie? Ale jego nowy znajomy mówił dalej i teraz nie mógł już udać, że nie słyszał, bo pytanie było bardzo wyraźnie skierowane w jego stronę. Bo i w czyją miałoby być, jeśli rozmawiał tylko z Tobą, królu błyskotliwości. — Nie… i nie — odpowiedział tonem podobnym do tego, którego użył przy wspomnieniu o swojej matce. Wciąż jednak patrzył przy tym niewidzącym wzrokiem gdzieś przed siebie, więc na upartego dało się stwierdzić, że w taki sposób radził sobie ze stratą rodziny, to jest - będąc psychicznie głuchym na wszelkie wzmianki o niej. Taaak… na bardzo upartego. — Poprawiło humor…? — powtórzył, powracając nagle spojrzeniem do postaci chłopaka. W jego oczach przez chwilę dało się zobaczyć wyrzut, lecz ten szybko zniknął, zastąpiony przez typową dla nich chłodną pustkę. — Doceniam starania, ale chyba Ci tym razem nie wyszło. Nie karmię się cierpieniem innych. Przez twarz Cry’a przebiegł ledwo widoczny cień pogardy. Nie była wprawdzie przeznaczona dla białowłosego, jednak, gdyby ten okazał się być na tyle spostrzegawczy, by dostrzec to słabe zniekształcenie na beznamiętnej masce, zawsze mógł odebrać je osobiście. Kiedy usłyszał dziwne, bo zupełnie niepotrzebne, przedłużenie słowa, uniósł brwi w niemym pytaniu, jednak zanim cokolwiek zrobił, jego pies otarł się o niego - który to już raz? - bokiem, siadając obok i dając mu tym samym do zrozumienia, że spędzili tu o wiele za dużo czasu. Zapomniał przy tym o domniemanym jąkaniu się Alexa, zwłaszcza że ten prawie od razu odwrócił od tego jego uwagę. Pochodził z Francji, ale czy powinno się go nazwać Fracuzem, to już kwestia sporna - i tu bowiem półkrew dawała się we znaki. Większą część swojego życia spędził w Anglii, ojczyźnie swojego ojca, co pociągnęło za sobą tego typu konsekwencje, jak chociażby niedokładna znajomość kultury kraju jego matki. Aczkolwiek… Alexis przecież wcale nie musiał o tym wiedzieć. Przygryzł wargę, co było już chyba jego utartym nawykiem przy powstrzymywaniu się od powiedzenia czegoś, czego nie powinien mówić. Tak jakby rzeczywiście mogło mu to zamknąć usta. — Tak też myślałem, ale - nie wiem dlaczego - znam tylko kobiety o tym imieniu. Chociaż właściwie to podoba mi się taki uniwersalizm. On sam był tak mocno uniwersalny, że gdyby przedłużyć mu włosy i ubrać go w kieckę, to mógłby i ostatecznie robić za piękniejszą płeć. Żeby tylko spojrzał tak samo na Moliere... Widocznie musiał mieć jednak inne rzeczy na głowie, bo zdecydowanie ani myślał to zrobić. — Ujdzie — uciął szybko komplement dotyczący jego imienia. Wcale mu się nie podobało, jednak z tego właśnie powodu brzmiało wiarygodnie; nikt nie nazywał siebie sam, a, o czym się już nieraz przekonał, gust rodziców rzadko był podzielany przez ich dzieci. — Skąd. Po prostu zrobiło się zimno. — Trzeba to gdzieś koniecznie upamiętnić - Cry jest prawie szczery. Może i złagodniał z innej przyczyny, ale wzmagający się chłód również zaczynał mu przeszkadzać. Co było oczywiste, biorąc pod uwagę to, że w takim stanie powinien być w domu, a nie prowadzić ożywiony dialog o… niczym, właściwie, i to z osobą, którą ledwo poznał. Wargi Lysandra po raz kolejny drgnęły, chyba próbując ułożyć się w uśmiech, gdy ironicznie powtórzył jego uwagę. — To byłby przejaw zwykłego okrucieństwa. Jesteś okrutny? Widząc, że chłopak wreszcie ruszył się z miejsca, natychmiast poszedł za nim. Doberman, zadowolony, bo coś zaczęło się dziać - coś ciekawszego od tej wymiany zdań, której i tak nie był w stanie zrozumieć - również wstał i na nieco chwiejnych nogach dogonił swojego pana. Wyglądało na to, że ten wziął się za pobijanie swojego rekordu milczenia, ponieważ nie odrzekł już nic na wyznanie Alexa odnośnie zwierząt. Tak jakby odpowiedź na wcześniej zadane przez niego pytanie ani trochę go nie obchodziła.
asdf. *rzuca ciasteczko* | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Nie Mar 16, 2014 4:02 pm | |
| Nie bardzo żałowała straty rodziców, bo oboje byli straszni. Matka się puszczała, a ojciec był alkoholikiem. Cóż... myślę, że nikt by za kimś takim nie tęsknił. Zwłaszcza, że oboje rodzice próbowali sprawić, żeby Alexis była taka sama jak oni. Za to ona miała trochę inny cel... nie zamierzała iść żadną z tych ścieżek, a z tego wszystkiego wyszła, że jest seryjnym mordercą. W końcu nie wszyscy mają taki dziwny gust i wybierają dziwną ścieżkę życiową jak ona... Rozejrzała się po pociemniałym niebie. Po chwili spojrzała na chłopaka analizują jego krótką odpowiedź. Nie wysilił się za bardzo przy odpowiedzi. - Cóż, to tak jak i ja. - Włożyła ręce do kieszeni gdy na dworze zrobiło się chłodniej.- Wiesz... na początku to tak wyglądało. Ale tak szczerze to nie bardzo obchodzi mnie utrata rodziców, raczej bardziej to siostry. Ale na następny raz zapamiętam, że jednak sadystą nie jesteś. Z poprzedniego zachowania Cry'a wynikało, że raczej lubił znęcać się nad innymi. Jak widać, nie wszystko jest takie jak się spojrzy na pierwszy rzut oka. Podłość ludzi przekracza wszelkie granice, nie patrząc już na to, że dziewczyna też nie jest zbyt przyjazna. - Tylko kobiety... czyli to imię jest dość popularne. - Mruknęła cicho widząc już niedaleko swój dom. Westchnęła spoglądając na psa. Raczej za piękniejszą płeć Moliere mogłaby robić, pewnie to przez to, że właściwie to kobietą już jest, ale ani myślała się do tego przyznawać. Wolała, żeby pozostało tak jak jest, chociaż o wiele łatwiej by jej było gdyby miała kogoś, kto by o tym wiedział i nie musiałaby się męczyć. - Ja też niespecjalnie przepadam za swoim imieniem. - Patrząc na jej rodziców mieli wypaczony gust zwłaszcza patrząc na matkę, a dokładniej na to jakiego męża wybrała. - Ahm, spoko rozumiem. Ja osobiście nie lubię zimna, więc też wolałbym już wrócić. - Szczerość... w sumie dla niej to bez różnicy po co chce wpaść do jej domu, niech robi co chce. Nie wiele ją to obchodzi. Z resztą dla niej samej ta jej wada często przyprawiała ją o ból głowy. Nienawidziła zimna, a co więcej wolała w zimę wcale nie wychodzić z domu. Całe szczęście do domu miała tylko kilkadziesiąt już metrów. Po chwili gdy doszła do swojego mieszkania weszła powoli po schodach i szukając kluczy spojrzała na niego wysłuchując jego trochę dziwnego pytania. - Czy jestem? Trudno stwierdzić. Sam musiałbyś to ocenić, ale różnie bywa. - Nie bardzo ją obchodziło, czy sądził, że jest okrutna, czy wręcz przeciwnie. Mogłaby się z nim w sumie zabawić, co raczej byłoby żartem z jej strony, ale nie wiadomo jakie byłyby tego konsekwencje. Co do tego planu musi mieć najpierw pewność oraz dobry powód. Gdy otworzyła dom weszła zostawiając drzwi dla niego otwarte, by mógł wejść. Od razu skierowała się do kuchni, bo umierała z głodu. Oczywiście pozostaje też kwestia psa, którego wypadałoby nakarmić. Wyciągnęła miskę i coś co na pewno by mu smakowało. Zaniosła miskę do salonu i postawiła pod ścianą. - Chcesz może coś do jedzenia? Jeśli tak to zajrzyj do lodówki i se coś weź, jest tam na pewno coś co by ci smakowało. Ja zaraz wracam. - oznajmiła przechodząc do łazienki. Chłopak mógł robić co chce w jej domu, bo nie bardzo obchodziło ją to ile może to kosztować, skoro zawsze może łatwo zarobić. Stanęła nad wanną na tyle się nachylając, żeby woda nie spłynęła jej po łokciach. Odkręciła wodę chcąc umyć twarz, lecz jakiś geniusz nie przełączył z prysznica na normalny kran. - Cholera! - Warknęła, co prawdopodobnie rozległo się po całym mieszkaniu. Przymknęła oczy do których zaczęła napływać woda. Chwilę jeszcze stojąc pod strumieniem wody, w końcu zakręciła kran. Podniosła się i gdy już nie było na uratowanie podłogi przez wodą zdjęła bluzę i koszulkę, które rzuciła na blat. Spojrzała na przemoczony "bandaż", którym miała obwiązane piersi i zaczęła go rozwiązywać. Wszystkie przemoczone części garderoby znalazły się blacie, włącznie ze spodniami. Reszta bielizny, czyli same majtki się zachowały jako suche. Mruknęła coś pod nosem czując chłodne powietrze, przez tą pieprzoną wodę, którą się oblała. Zaczęła szukać po łazience jakiś suchych ubrań, bo w takim stanie by nie wyszła. Albo to ona sama nie zakręciła tego kranu, albo któryś z panów, którzy remontowali jej mieszkanie postanowili zrobić jej kawał. Tak czy inaczej była zmarznięta, przemoczona i praktycznie naga... ciekawe. Aww *łapie* | |
| | | Cry Zabójca
Liczba postów : 179 Dołączył : 20/12/2013
Godność : Vincent Lysander d'Andre. Wiek : 20 lat. Orientacja : Aseksualizm. Partner : „Mówił Ci ktoś, że jesteś piękna?” – „Nie, Ty będziesz pierwszy” – „Nie będę”. Wzrost i waga : 162,5 cm | 42 kg. Znaki szczególne : Różnobarwność tęczówki (prawe oko srebrzyste, lewe z domieszką złotego); sztucznie wydłużone kły; kolczyki – pięć w prawym uchu i jeden po przeciwnej stronie w wardze; wiele blizn, głównie na ramionach i udach. Poza tym wredne, bo małe. Aktualny ubiór : Here you are.
+ rękawiczka bez palców na prawej ręce, a na szyi skórzana obroża i nieśmiertelnik. Ależ oczywiście, że z wybitym telefonem do właściciela. Kurwa. Ekwipunek : Nieśmiertelna Beretta 92FS przy pasie i nóż sprężynowy w bucie (nigdy mu nie wychodził ten element zaskoczenia). W kieszeniach zapalniczka, paczka papierosów oraz... klucze. Tak, on też nie wie do czego. Dokumentów i pieniędzy oczywiście nie stwierdzono, BO PO CO. Obrażenia : Płytka rana cięta po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Obandażowana.
| Temat: Re: Dom Alexis Nie Mar 23, 2014 8:08 pm | |
| Nie każdy zareagowałby jak on, ba, większość ludzi byłaby szczerze oburzona tym, w jaki sposób Alex traktował kwestię życia i śmierci, i to własnych rodziców. Osób, które dały mu dach nad głową, które go karmiły, wreszcie które oddałyby za niego życie. Cry - jak zwykle zresztą - musiał zrobić coś, czego najmniej można się było spodziewać, więc wzruszył tylko ramionami, jakby chcąc w ten sposób przekazać “i co w tym dziwnego?”. Przechodzenie z komunikacji werbalnej do - w jego wykonaniu jeszcze bardziej oszczędnej w wyrazie - mowy ciała, gdy pogarszał mu się humor, było dla niego chyba równie charakterystyczną cechą, co uprzednie przygryzanie wargi. Białowłosy powinien się był więc nie tylko do tego przyzwyczaić, ale też zacząć ćwiczyć nadawanie poszczególnym ruchom odpowiadającego im znaczenia, jeżeli chciał nadal w pełni rozumieć swojego rozmówcę. Oczywiście, że nie musiał tego robić. Tyle że w przypadku Cry’a było to równie bezpieczne, co ignorowanie zachowania wściekłego psa - kiedy zaczynał warczeć, to nagle do ludzi docierało, że jest już za późno na obronę, a co dopiero na atak. Ale Alexis powiedział coś jeszcze, co również zwróciło jego uwagę, może nawet bardziej. “...nie jesteś sadystą”. A czemu miałby nim być? Tylko dlatego, że świadomie robił innym krzywdę? To przecież jedynie efekt uboczny. Leki też w założeniu mają pomagać, jednak w rzeczywistości różnie z tym bywa, czyż nie? Kiedy wreszcie przeczyta się tę ulotkę, mając już sparaliżowaną połowę ciała, to okazuje się, że mogą wywołać atak apopleksji. Tak, Vincent rzeczywiście wierzył, że jego działanie można było odebrać jako pomoc - pomoc wymagającą wysokich kosztów, ale z drugiej strony przynoszącą równoważące je zyski. Wystarczyło popatrzeć na to, jak długotrwałą korzyścią było na przykład uwolnienie kogoś od ciężaru istnienia. — Gdybym nim był, wolałbym sam wywoływać cierpienie. — Co to za satysfakcja oglądać wyniki nie swojej pracy? — Nie wydaje mi się, żeby śmierć tych ludzi była moją winą. — Bądź co bądź procent szans, że zostali zamordowani, był już wystarczająco niski sam w sobie, a dokładając do tego jeszcze prawdopodobieństwo, że właśnie przez niego… Ale nigdy nie można niczego do końca wykluczyć, prawda? Może Moliere miał z nim więcej wspólnego, niż z początku myślał. — Przykro mi, że umarli — dodał nagle, pomimo tego, że wcale tak nie było. W ciągu swojego krótkiego, lecz intensywnego życia zdążył się oswoić z bólem, zarówno psychicznym jak fizycznym, bardziej niż przeważająca część społeczeństwa, więc… po prostu nie robiło to na nim wrażenia, tak jak wykrycie u kogoś nowotworu z przerzutami nie robi wrażenia na doświadczonym lekarzu. Taka forma etyki zawodowej. Jego następne słowa widać znowu nie zasłużyły na słowną odpowiedź, bo Lysander nie wysilił się nawet na tyle, by na niego spojrzeć. Skinął tylko głową, i to tak, że nie dało się stwierdzić, czy nie zrobił tego przypadkowo, zwłaszcza że zaraz po tym przechylił ją z jednego boku na drugi, aż strzyknęły mu kości. Cóż, Alexis musiał wybaczyć tę nieuprzejmość z jego strony - wciąż cholernie bolał go kark, a przebywanie na zewnątrz w taką pogodę nie było czymś, co mogłoby pomóc na podobną przypadłość, więc i nie był w stanie zrobić niczego więcej. Ale fragment z “sam musiałbyś ocenić” musiał go już poruszyć, bo uniósł brwi, choć nie dało się ukryć, że nadal patrzył przed siebie zamiast na chłopaka, jak gdyby zdążył już poznać go i jego reakcje na pamięć. Wcześniej przecież nie spuszczał z niego wzroku ani na chwilę, co musiało być jeszcze bardziej denerwujące. Proponujesz mi coś? Chyba doszedł do wniosku, że nie, bo nie odpowiedział na to w żaden inny sposób. Doszli więc w ciszy do domu Alexa, a kiedy ten zostawił mu otwarte drzwi, skorzystał z tego, wchodząc za nim do środka. Demon oczywiście tylko na to czekał - od razu wpadł do mieszkania i miał się właśnie po nim rozejrzeć, gdy usłyszał dźwięk stawianej na podłodze miski. Miski, która bez wątpienia była pełna. To musiało wystarczyć, by zignorował potrzebę przejścia się po nowym miejscu, bo wyminął właściciela i pobiegł do pomieszczenia, z którego dobiegł hałas, i z którego po pewnym czasie wyszedł gospodarz. Policzek Vincenta drgnął lekko, prawie jakby miał tik nerwowy, kiedy powiedział mu, że niedługo wróci. Zostawianie kogoś takiego jak on samego we własnych czterech ścianach nie było najlepszym pomysłem, ale skoro Alexis się nie bał, to znaczyło, że nie miał tu niczego, na czym by mu zależało. — Jedzenie — powiedział do siebie, sprawdzając, czy dobrze podejrzewa, że za najbliższą ścianą znajduje się kuchnia. Wychylił się zza framugi drzwi, jakby spodziewał się zobaczyć tam co najmniej połowę kadry FBI, CIA i M16. Jednak czysto. — Jedzenie… — powtórzył się, jednak już znacznie zniżając głos. Otworzył przy tym lodówkę, pobieżnie badając zawartość półek. Już kiedy to robił wiedział, że i tak ją zamknie, niczego z niej nie biorąc; chciał tylko przekonać się, na ile jego przypuszczenia o trybie życia Moliere są zgodne z prawdą. I to, co dana osoba wyrzuca na śmietnik, nasuwa przecież wiele, wiele wniosków, mniej lub bardziej… ciekawych, więc dlaczego miałby zlekceważyć możliwość zajrzenia jej do lodówki? Skrzywił się, przypominając sobie, jak kiedyś rzeczywiście musiał przejrzeć zawartość kilku kubłów na śmieci. Powinien zażądać podwyżki… — Jedze-nie. Stwierdzenie, że nie lubił jeść, byłoby dużym niedopowiedzeniem. On nienawidził tego robić. Nigdy nie był głodny, a i nic nie miało dla niego smaku. Ponadto ilekroć próbował włożyć cokolwiek do ust, zawsze czuł wyrzuty sumienia, zanim jeszcze zastanowił się w ogóle za co. Już od dawna przestało mu zależeć na swoim ciele i to, ile waży, uważał za najmniej ważny problem (co było aż nadto widoczne), ale nawyki z czasów, kiedy stwierdzono u niego anoreksję, wciąż pozostały. Nieoczekiwanie do jego uszu dotarło przekleństwo, więc odruchowo uniósł głowę (jego szyja jeszcze przez jakiś czas dawała o sobie znać powracającymi falami bólu), nasłuchując, czy chłopak nie powie czegoś jeszcze, ale umilkł równie nagle, co się odezwał. Nie było to według niego szczególnie niepokojące, aczkolwiek i tak przecież nie miał za bardzo żadnego zajęcia, więc udał się tam, gdzie ostatnio go widział. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami, zastanawiając się, czy to aby na pewno te. Czy nie prowadzą przypadkiem do łazienki, dokąd zazwyczaj udaje się w pierwszej kolejności po dostaniu się do domu, musiało być dla niego rzeczą drugorzędną, bo bez dalszego wahania położył rękę na klamce i… Zdjął ją. — Alexis? Wchodzę do środka, dobrze? Nie, nie dał mu czasu na ubranie się. Po prostu go ostrzegł, tak jak rodzice ostrzegają swoje dzieci przed wejściem do ich pokoju, czyli… tak, nie ostrzegł go wcale. A gdy znalazł się w łazience, również nie opuścił jej od razu, mimo że jedynym, co mogłoby go jeszcze uratować, był taktyczny odwrót, zanim… no właśnie, zanim co? Kobiety w takich sytuacjach przeważnie zanosiły się krzykiem, jednocześnie próbując zasłonić się czym popadnie, ale Cry nawet nie patrzył na jego, to jest… jej ciało. Znaczy się nie patrzył dłużej niż przez kilka sekund, bo teraz stał z głową ostentacyjnie zwróconą w przeciwną stronę, jak gdyby ściana okazała się być bardziej interesująca od nowo odkrytych walorów jego “znajomego”. Nie wiadomo było tylko, z jakiego powodu to zrobił, bo tak naprawdę wcale przecież nie musiał. Może po raz pierwszy zachował się tak, jak po prostu wypadało? Pewnie znalazłyby się osoby, które potraktowałyby to jako test na homoseksualizm, więc przy okazji gratulacje, d’Andre, osiągnął pan nieziemski wprost wynik 100/100. — Wybacz. Miałem zrobić sobie kawę i pomyślałem, że może też chcesz. To… chcesz? Ton jego głosu nie zmienił się nawet o nutę. Pieprzony mały łgarz.
Jestem taki zmęczony. Przepraszam za większe niż zawsze stężenie absurdu. | |
| | | Alexis Moliere Zabójca
Liczba postów : 70 Dołączył : 24/01/2014
Godność : Alexis Moliere Wiek : 20 lat Zawód : Studentka, a raczej student. Dorabia sobie jako barmanka. Orientacja : Aseksualna (?) Wzrost i waga : 160 cm / 38-39 kg Znaki szczególne : Blizny na klatce piersiowej, białe włosy, okazyjnie opaska na lewym oku (heterochromia: lewe czerwone, prawe niebieskie). Znamię w kształcie nietoperza na lewym udzie. Aktualny ubiór : Biała koszula Ekwipunek : Sztylet, telefon, jakieś drobniaki, słuchawki Obrażenia : Zabandażowana rana na udzie, stopie i nadgarstku.
| Temat: Re: Dom Alexis Pon Mar 24, 2014 5:24 pm | |
| Nie zamierzała reagować na resztę odpowiedzi, bo po co? To byłoby tylko zbędne przeciąganie, a w pomieszczeniu i tak znalazłaby inny temat do rozmowy. A co do reszty... nie mam pytań... po prostu nie mam pytań. (Chociaż może jedno by się znalazło) No dobrze, powiedział, że wchodzi, ale mógł dać czas na zakrycie się czymś, bądź przynajmniej na nałożenie bluzki, chociażby tej mokrej. Znaczy nie dziwiła się temu zdarzeniu, bo gdyby to on był na jej miejscu to też by tak zrobiła, ale tak jakby ona jest kobietą i ma odrobinę więcej do zakrycia, a poza tym to jej powinno być bardziej wstyd. Z jednej strony dlatego, bo jest praktycznie naga przed zupełnie obcym facetem, a z drugiej dlatego, bo go okłamała. Nie byłoby tak źle gdyby on się nie wpieprzył jej do łazienki, albo wcale gdyby nie udawała przed nim płci brzydszej. Te rozmyślenia z pewnością dałyby jej do myślenia i może nie musiałaby się już ukrywać pod męską postacią. Tak czy siak, to nie zmienia jej sytuacji, w jakiej się znajduje w tym momencie, więc jedyne co zrobiła to zakryła rękoma piersi na tyle ile dała radę i spuściła wzrok, czując coraz bardziej rozpalone rumieńce na policzkach. - Przepraszam... - nie dała rady wypowiedzieć nic więcej oprócz słów przeprosin. Teraz z pewnością będzie jej lżej, chociaż nie wie jak ta tajemnica odbije się na niej. Nie mając już siły na próby wypowiedzenia czegokolwiek założyła ręcznik na mokre włosy, starając się chociaż w minimalnym stopniu zakryć nagie ciało odwracając się w stronę zasłoniętego lustra. Sytuacja w której się znalazła naprawdę ją przerosła, bo zazwyczaj nikt się nie dowiadywał o jej prawdziwej płci, a nawet jeśli to już za chwilę nie żył. No... ale jego nie mogła tak po prostu dźgnąć w brzuch nożem. Tylko dlaczego? To pytanie byłoby odpowiednie, ale niestety trudno by było na nie odpowiedzieć, bo odpowiedzi nie zna nawet Alexis. Coś jej w tym przeszkadzało i nie mogła podnieść na niego ręki z tak banalnego powodu. Banalnego powiadasz? Skoro banalny to czemu odbierałaś życie innym? Właściwie to dlaczego go wtedy przeprosiła? Palnęła to tak sobie czy po prostu zżerało ją poczucie winy? Dziwnie czuła się rozmawiając z mężczyzną jako ona, kobieta. Cóż, nie każdy miał zaszczyt zobaczyć ją bez "maski". Wzięła mokre ubrania i zakrywając się ominęła go wychodząc z łazienki. On mógł podążyć jej śladem, albo pozostać w tyle. Mimo wszystko nie da się przewidzieć co by d'Andre zrobił, zwłaszcza, że Moliere ledwo co go zna. Jego reakcja na to mogła być różna, chociaż właściwie to intrygowało dziewczynę. Jak on zareaguje? Co powie? Co zrobi? A tak chwilowo wracając do poprzedniego tematu to kochała swoich rodziców, ale więcej ich w domu nie było niż byli.Oboje byli fajnymi opiekunami (jeśli akurat ojciec nie pił) i nie próbowała ich zmienić, chociaż wolała, żeby oboje skończyli z tym co robili. Przez cały czas pod ich nieobecność opiekowała się nią starsza o kilka lat siostra. Niewyjaśniona śmierć rodziców - to ją zmieniło. Po ich śmierci mieszkały u dziadków, a gdy Jannelle (siostra) była już dorosła to wyprowadziła się razem z Alexis. No... ale nie będziemy opowiadać całej historii jej życia, prawda? Koniec tematu. Wolała ubrać się jak najszybciej się da, więc przechodząc do pokoju sypialnego zgarnęła swoją cyjanową bluzę (co w ogóle odbiega od tematu) i schowała ją do szafy. Chcąc czy nie chcąc musiała się streszczać, więc założyła tylko białą koszulę i spodnie jinsowe. - Spokojnie, zaraz zrobię. Ile słodzisz? - Zapytała spoglądając na niego kątem oka gdy wchodziła do kuchni. Wstawiła wodę na gaz i przygotowała kubki z kawą, oraz coś na deser, albo raczej coś do przegryzienia, czyli ciasto i ciastka. Zmieniła temat, co wcale nie oznaczało, że nie czeka na jakąkolwiek reakcję co do tamtego zdarzenia. To zdarzenia, trzeba przyznać było dziwne i krępujące, ale starała się już tego nie okazywać. Tak czy siak wiemy, że Cry raczej gwałcicielem nie jest, a zwłaszcza nie jest homo, chociaż... nie wiadomo. Ugh, nie dam rady napisać więcej, bo to i tak już nie ma żadnego ładu i składu... | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dom Alexis | |
| |
| | | | Dom Alexis | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |