|
| Kawiarnia "Black Chocolate" | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 3:55 pm | |
| Kawiarnia "Black Chocolate" jest znana z deserów z dodatkiem gorzkiej czekolady. Z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym, jednak w środku to co innego. Gdy wchodzisz wita cię zapach czekolady. Ściany są kremowe a stoliki i krzasła wykonane z ciemnego drewna. Widnieją również obrazy trzy obrazy. Jeden z nich przestawia kostki czekolady: białej, mlecznej i gorzkiej. Inny zaś parzoną kawę a ostatni zbieranie ziaren kawy przez kobietę. W kawiarni są też rośliny, dodając nieco zieleni temu miejscu. Lada również w odcieniach ciemnego brązu z domieszką srebrnego i białego. | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 4:40 pm | |
| Striker szedł spokojnie od dłuższego czasu z rękami w kieszeniach spodni. Zwolnienie z kolejnej pracy nie zasmuciło go tak, jak zapewne wyobrażał to sobie jego szef, gdy wręczał mu wypowiedzenie. Czarnowłosy podpisał papierek z tak samo obojętną miną, jak gdyby składał podpis kurierowi na tym ich specjalnym świstku. Jutro znajdzie kolejną robotę, a za góra dwa tygodnie znów ją straci. Tym razem nie towarzyszył mu jego pierzasty przyjaciel. Zostawił go w mieszkaniu. Miał tylko nadzieję, że nie napsoci zbyt mocno. Co prawda przydałoby mu się trochę ruchu, jednak Striker nadal nie znalazł sposobu, by założyć zwierzakowi obrożę. Zapowiadało się na to, że kilka następnych godzin z jego życia jest już przesądzone. Przemierzał ulice tego ruchliwego miasta, nie zwracając uwagi na to, gdzie się kieruje. Ostatecznie zawędrował w pobliże swojego nowego lokum. Wszyscy wiedzą, jak mało prawdopodobne jest takie zdarzenie, nie mniej jednak chłopak uważał, że jeszcze dwie lub trzy przecznice i zacznie swój bój z kogutem. Prawdopodobnie wszystko potoczyłoby się według tego ‘planu’, który zdołał ułożyć w swojej głowie, gdyby nie dosięgnął go zapach czekolady. To jak zbawienie po kilku godzinach katorgi. Nim dokładnie to przemyślał, już zakręcił zmierzając w stronę frontowych drzwi. Zupełnie, jakby jego ciało wiedziało, co zamierzał, nim ten podjął ostateczną decyzję. Pozostało mu tylko wzruszyć ramionami i kontynuować swoją podróż. Nacisnął na klamkę i pchnął drzwi. Cisza. Spojrzał do góry w poszukiwaniu tego oczywistego elementu przy drzwiach, jakim był dzwoneczek. Jednak niczego nie dostrzegł. Nagle cały obraz idealnej kawiarenki wykreowany przez filmy legł w gruzach. Mógłby tak stać kilka godzin – uwierzcie mi, to naprawdę mogłoby się zdarzyć – gdyby nie burknięcie jakiegoś typa stojącego za nim. Dość niechętnie postąpił do przodu, zajmując się teraz lustrowaniem otoczenia.
| |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 4:57 pm | |
| Kolejny dzień pracy. Znów ten sam zapach parzonej kawy i czekolady. Dla Naomi to nic nadzwyczajnego. Pracowała tu od długiego czasu jako kelnerka. Zresztą to był jedyny sposób na zarobienie na chleb na siebie. I wcale nie było jej źle, wręcz przeciwnie. Choć nie piła kawy, jej zapach był przyjemny. Ubrana w czarne rurki z rozszerzeniem u dołu, białą bluzkę, fartuch w tym samym kolorze oraz czarne balerinki, pełniła swoją powinność. Tak dla ozdoby, miała brązową kokardę, zawiązaną na szyji. Nie była ustawiona centralnie pod brodą, lecz trochę z boku. Wyszła z dzwi dla personelu w dobrym momencie, gdyż weszli nowi goście. - Zapraszam bardzo serdecznie do zajęcia miejsca, zaraz podejdę. - Powiedziała, kierując swe słowa w stronę chłopaka, który jeszcze stał przy dzwiach. Wróciła szybko do części wydzielonej dla personelu, aby powiedzieć że przybyli nowi klienci.
Ostatnio zmieniony przez Dimness dnia Pią Wrz 27, 2013 7:28 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 5:27 pm | |
| Stał spokojnie w pobliżu wejścia przyglądając się otoczeniu. Nie, żeby było ono mocno interesujące. W duchu jednak dziękował za to, że wybrał porę, gdy nie ma tu zbyt wielu osób. Nie licząc jego i Pana Gbura, było zaledwie kilkoro ludzi. Odpowiednia liczba by nazwać ich tłumem, jednak wciąż za mała, by odstraszyć chłopaka. Dokładnie wiedział, po co tutaj wstąpił. Tylko jedna rzecz mogła przyciągnąć jego uwagę, a tak się składało, iż ta kawiarenka prawdopodobnie to posiadała. Kakao. Czy był od niego uzależniony, nadal pozostawało kwestią sporną. Niby sądził, że mógłby bez niego przeżyć, ale nigdy jeszcze się tego nie podjął. Przynajmniej jedna szklanka na dzień, choć w większości przypadków wcale się na tym nie kończyło. Szczególnie, gdy przesiadywał całe dnie w domu. Dopiero słysząc głos pracującej tu dziewczyny, obrócił nieznacznie głowę w jej kierunku. Nim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ta zdążyła już zniknąć z jego pola widzenia. Zmarszczył nieznacznie swój nos. Nie mając jednak jak uzyskać konkretnej informacji, zajął miejsce przy najbliższym stoliku. Nigdy szczególnie nie dbał o swoje maniery, także i tym razem nie zamierzał tego zmieniać. Oparł więc swobodnie łokieć o blat stolika, a na dłoni ułożył głowę. W żadnym wypadku nie przyglądał się klientom. Mało interesowali go inni ludzie, których prawdopodobnie i tak nigdy już nie spotka. Zamiast tego wolał przyglądać się nieszczególnie interesującemu obrazowi przedstawiającemu kostki czekolady. Z drugiej strony, bardzo prawdopodobne jest to, że nie posiadał odpowiedniego gustu artystycznego. Pewnie dlatego, nigdy nie ciągnęło go do sztuki.
| |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 5:37 pm | |
| Wkrótce Naomi wróciła. Podeszła do chłopaka, który zasiadł przy stoliku z białą tacką. - Dzień dobry, co podać? - Zapytała się z uśmiechem szarooka. Miała to już w nawyku. Uśmiech i pytanie. Uśmiech i pytanie. Uśmiech i pytanie. Jak maszyna. Nie przeszkadzało jej to. Czasami zdarzało sie że wplątywała się w rozmowę z gościami, zapominając o swoich obowiązkach. Ale nieprzeszkadzało jej to, czasem dowiadywała się czegoś ciekawego. Jednak teraz maksymalnie skupiała się na swojej pracy. Bo czasami mogła zapomnieć lub pomylić zamówienia i kicha. Ale zawsze udawało się jej umknąć gniewowi szefowej. | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 6:06 pm | |
| Im bardziej przyglądał się temu obrazkowi, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że mu się nie podoba. Zapewne, gdyby w tej chwili stanął na rękach – czego oczywiście nie potrafi – obraz byłby dla niego tak samo brzydki jak teraz. Stworzoną wokół siebie ciszę przerwał dziewczęcy głos. Obrócił nieznacznie głowę w jej stronę. Na tyle, by móc ją ujrzeć i przy tym jak najmniej zmienić swoją pozycję. Nie wiadomo, czy cisza która między nimi zapanowała była spowodowana jego zastanowieniem czy jakimś innym kaprysem. Nie zadał sobie nawet trudu, by lepiej jej się przyjrzeć. Swój wzrok od razu skierował na jej twarz. -Może na początek menu? Nie brzmiał nieprzyjemnie, lub ostro. Ton jego głosu był opanowany, choć wrażenia mogły być różne. Nie chciał jej przestraszyć, speszyć, czy zrobić cokolwiek, by poczuła się nieswojo. Cóż, przynajmniej nie celowo. Niekiedy zachowywał się dziwnie, choć niektórzy uznaliby, że on jest dziwny. -Żartuję, żartuję. Podniósł ręce, jakby w geście obronnym. Uniósł kącik ust nieznacznie do góry. Tego chyba nie dało się nazwać uśmiechem. Możliwe, że bardziej wyglądał na grymas. Nie potrafił uśmiechać się wtedy, gdy tego nie chciał, stąd pojawiały się u niego właśnie takie miny. -Macie może kakao? | |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pią Wrz 27, 2013 6:19 pm | |
| Uśmiechneła się szerzej, gdy chłopak sobie zażartował, po chwili jednak jej uśmiechł znikł, zastąpiony powagą. Wkońcu to klient. Nie można się wygłupiać w pracy. - Owszem mamy. - Odpowiedziała na pytanie. Przypomniały jej się początki pracy tutaj. Musiała zapamiętać dużo rodzaji kaw, deserów aż jej się trochę w główce poprzestawiało i nie mogła znieść zapachu kawy przez tydzień. Ale co było - mineło. Teraz nie sprawia jej to aż takich trudności. - Chciałby pan jakieś ciastko? Na przykład placek z jabłkami i orzechami. | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Wrz 30, 2013 7:40 pm | |
| - W takim razie kakao ze spienioną śmietaną. O! I posypką czekoladową. Jeśli chodziło o pewne rzeczy, wymagania miał spore. Jeśli chodziło o inne – nie miał ich prawie wcale. Czasami człowiek zastanawiał się, na czym tak naprawdę bardziej mu zależy. Kiedy wreszcie przekonywał siebie, że chyba zaczyna go rozumieć, Striker wyskakiwał nagle z tak absurdalną rzeczą, że jego rzeczywisty wiek stawał pod znakiem zapytania. Zmarszczył nos. Nie tak, gdy czuje się jakiś paskudny zapach. Łagodniej. Zdecydowanie delikatniej. - Nie sądzę, by te ubrania były od Louis Vuitton, a to srebrne porsche na zewnątrz – wskazał kciukiem gdzieś za siebie – na pewno nie jest moje. Starał się mówić łagodnie. Nie był co prawda wściekły, ale ciężko mu było okazywać jakieś milsze stosunki względem osoby, której nie znał. Choć z pewnością nie chciał jej zranić, jego ton głosu bardzo odbiegał od tego, jakim darzy zaufane mu osoby. Był… bardziej obojętny? Tak, to chyba odpowiednie słowo. - Na ‘pana’ trzeba wyglądać. Poza tym, nie lubię czuć się staro. Nie prawił jej kazań. Nie miał ku temu powodu. Poza tym, nigdy nie widział siebie w roli nauczyciela. Kiedy tylko wyobrażał sobie, jak musiałby się użerać z tą dzieciarnią, stawał się zmęczony. Od samego myślenia! Prędzej zszedłby z tego świata, niż wytrzymał w podobnej roli przez choćby pięć minut. Wyobrażacie to sobie? No właśnie! Dlatego znacznie bardziej woli swoją ciasną klitkę zwaną pokojem. - Mów mi na ‘ty’, albo po prostu Striker. Nagle go oświeciło. Zupełnie, jakby doznał olśnienia lub oberwał patelnią w łeb. Którekolwiek z tych zdarzeń miało miejsce, pobudziło jego szare komórki. Można by nazwać cudem fakt, że zainteresował się czymś, co znacznie wykraczało poza obszar jego zainteresowań. Cóż, lub po prostu jego zainteresowania mieściły się w niewielkim obszarze. -Czekaj, czekaj. Jakie było to twoje ostatnie pytanie?
| |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Wto Paź 01, 2013 3:37 pm | |
| Gdy tylko chłopak złożył zamówienie, zanotowałam sobie to w umyśle. Miałam nadzieje że nie zapomnę, bo będzie problem i wracanie się do klienta. Słuchałam go uważnie i gdy przyglądałam mu się jednocześnie. Jednak ciężko mi jest go ocenić. Gdy powiedział że nie mam na niego mówić "pan", natychmiast do głowy wpadł mi pomysł na mały żarcik. - Yes, sir! - Powiedziałam i zasalutowałam, uśmiechając się delikatnie i zamykając oczy. Po chwili wróciłam do swojej poprzedniej postawy. - Przepraszam, nie mogłam się oprzeć. - Gdy chłopak powiedział że mam na niego mówić "ty" albo "Striker", od razu wiedziałam czego będę używać. Gdybym w pracy zwracała się do klientów "ty", wyleciałabym z stąd już dawno temu. - Jeżeli takie jest twoje życzenie, mogę mówić do ciebie Striker. - Odparłam, spoglądając w stronę innych klientów. Nie byłam tu jedyną kelnerką, ale chciałam sprawdzić czy ktoś zajmuje się innymi gośćmi, szczęście koleżanka zajmowała się innymi, więc mogłam powrócić do małej "pogawędki" z Strikerem. Ponownie spojrzałam na niego, gdy zadał mi pytanie. Szybko przypomniałam sobie ostatnie moje pytanie. - Pytałam się czy chciałbyś jakieś ciastko. Na przykład placek z jabłkami i orzechami.
Zaczynam pisać w pierwszej osobie, bo mi jest lepiej. | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Sro Paź 02, 2013 4:50 pm | |
| - Nie, nie życzenie. Prośba. Poprawił ją. Niby oba słowa niewiele się od siebie różniły. Właściwie, mógł zostawić jej wypowiedź bez zbędnego komentarza. W końcu nawet w tej formie, była przyjemna dla ucha. Zupełnie inaczej, niż gdyby użyła sformułowania ‘rozkaz’. Dla niego jednak, musiało to mieć jakieś znaczenie. Jakie? Nie potrafił sprecyzować. Można więc przypuszczać, że chciał się po prostu podroczyć. Czyżby? - Dobrze, znasz już moje imię. Mogłabyś zdradzić, jak ty się nazywasz? Wyglądało na to, że zatrzymywał ją w pracy. Jednak jak to on – niewiele się tym przejął. Nie paliło się, nie było żadnej bójki ani krzyków. Wyglądało na to, że inni świetnie dają sobie radę. Zrobił więc coś, co chyba tylko on zrobiłby w tej sytuacji – ruchem dłoni wskazał na miejsce naprzeciwko siebie. Znaczyło to tylko jedno – nie pozbędzie się go szybko, więc znacznie wygodniej byłoby usiąść. -Hmmm… - wydał z siebie pomruk ujawniający jego chwilowe zastanowienie. – Za placek podziękuję, jednak… Czy macie coś takiego jak Sernik z mlecznej czekolady? Pamiętał, że kiedyś dorwał kawałek tego ciasta. Było tak słodkie i ciężkie, że kilka gryzów potrafiło zapełnić żołądek. Przy tym jednak miało tak niesamowity smak, że nie sposób było się od niego oderwać. | |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Sro Paź 02, 2013 5:11 pm | |
| - Niech i będzie prośba. - Skoro uważał że to słowo będzie lepsze, niech i tak będzie. Nigdy nie chciałam się kłócić z gośćmi. Poczułam wzrok na sobie koleżanek z pracy. Spojrzałam w ich stronę, widocznie jak zwykle szpetały między sobą, jaką to ja ładną parę tworzę z jakimś klientem. Zresztą, nie przejmuje się tym. Szczęście żadna z tych ploteczek nie stała się prawdą. Przeniosłam swój wzrok na chłopaka, gdy ten zadał mi kolejne pytanie. - Zdradzić? Moje imię to nie tajemnica. - Usmiechnełam się, a gdy chłopak zaproponował mi żebym usiadła, zrobiłam to. - Tutaj słowo "powiedzieć" byłby lepsze. Jestem Naomi. - Zmieniłam swój wyraz na bardziej naturalny dla mnie - neutralny. Przynajmiej ja tak twierdzę, chodź słyszłam że mój normalny uśmiech bardziej wygląda jak smutny. Zastanowiłam sie chwilę, gdy chłopak zadał mi kolejne pytanie. - Chodzi co o sernik Gianduia? Bo on zawiera w sobie mleczną czekoladę oraz orzechy. - Odpowiedziałam. | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Sob Paź 05, 2013 9:10 am | |
| Skoro przyjęła jego propozycję, uznał, że wreszcie trzeba się należycie przedstawić. Nie miał zamiaru ani się kłaniać, ani całować jej ręki. Nie należał do pokolenia, które wyczyniałoby tak niedorzeczne gesty. Z tego też powodu po prostu wyciągnął nad blatem swoją rękę. Uścisk dłoni zawsze był niezawodną metodą. - Pewnie masz wielu upierdliwych klientów. Tak po prawdzie to nawet nie było pytanie. Striker uznał siebie za upierdliwego, a wraz ze swoją osobą innych, którzy tutaj przychodzili. Sądząc po kelnerkach, pewnie zdarzali się i tacy, co to wpadali głównie z ich powodu. Przynajmniej takie odczucie wyniósł z niektórych filmów, gdzie było to częstym motywem. Cóż, niektóre kończyły się tragicznie… dla klientów, gdy okazywało się, że kelnerki wcale nie są takie słodkie. Nie był do końca przekonany, jak nazywał się sernik, który kiedyś jadł. W rzeczywistości, nie był pewien, czy w ogóle posiadał jakąś nazwę. Równie dobrze mógł być wymysłem tamtejszego szefa kuchni. Nie mniej jednak z pewnością nie był to ten, o którym wspomniała Naomi. Poza tym, nie był pewien, czy jego portfel wytrzyma takie obciążenie. - Zostańmy przy kakao.
| |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Sob Paź 05, 2013 10:20 am | |
| Gdy chłopak wyciągnął w jej stronę rękę, bez namysłu odwzajemniła uścisk dłoni. Westchnełam sobie, ot tak. Czasami muszę sobie westchnąć z byle powodu. - Nie. Zazwyczaj nikt mnie tak długo w pracy nie zatrzymuje. - Uśmiechnełam się do Strikera. - Ale w sumie, fajna odmiana. - Odpowiedziałam. Rzadko kiedy, kto kolwiek zatrzymywał mnie w pracy. Składali zamówienie a potem już nic się nieodzywali do czasu jak przynoszę im co to zamówili. No czasami pytali się o coś, ale zazwyczaj nie rozmawiali ze mną. Z tego co pamiętam Striker nie jest pierwszy, który zatrzymał mnie w robocie i chciał ze mną pogadać. Tyle że coś musiało wtedy być, bo mimo że zagadywano do mnie to ja i tak brałąm zamówienie i odchodziłam. Kochana pamięć. - Okej. Zaraz wrócę. - Wstałam i poszłam do lady, aby wypełnić jego zamówienie. Kakao z spienioną śmietaną i posypką czekoladową. Miałam nadzieje że nie zapomniałam o czymś. Przyniosłam mu napój i postawiłam przed nim, po czym zasiadłam naprzeciwko niego ponownie. - Na mój koszt. Niech stracę. - Uśmiechnełam się lekko. | |
| | | Striker Kundel
Liczba postów : 9 Dołączył : 26/09/2013
Godność : Striker 'Hawke' Holmes Wiek : Dwadzieścia jeden. Zawód : Obecnie bezrobotny. Partner : nope. Wzrost i waga : 176 | 63 Aktualny ubiór : Ponieważ jestem leniwy, daję obrazek.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Czw Paź 10, 2013 8:25 am | |
| - W takim razie muszę częściej tutaj przychodzić. Posłał jej znaczące spojrzenie. Oczywiście, gdyby bardziej ubarwić jego głos i dodać na twarzy uśmiech, nikt nie miał by problemu z porównaniem jego słów do żartu. Teraz, wypowiedziane na spokojnie brzmiały raczej na zapowiedź tego, że ma zamiar wykorzystać jej dobroć. Nie był jednak aż tak brutalnym człowiekiem. - Oczywiście żartuję. Nie spieszył się z dodaniem tych słow. Zupełnie, jakby nie zależało mu na tym, by Naomi dobrze go zrozumiała. Może specjalnie starał się ją wprowadzić w zakłopotanie? Czyżby sprawdzał jej reakcję? Mówią, że człowieka najlepiej poznać, gdy stawia się przed nimi trudne zadania. Jeśli Striker naprawdę w to wierzył, kto wie do jakich jeszcze sytuacji będzie zdolny doprowadzić. Zamiast jednak się nad tym roztrząsać, przeniósł wzrok na kakao. Sięgnął po łyżeczkę i… zaczął energicznie nią mieszać. Na jego twarzy nie było śladu szaleństwa czy radości, a zwykłe znużenie. Nie mniej jednak, choć jego ruchy w przeciwieństwie do twarzy, wyrażały jakieś emocje, napój nadal pozostawał w szklance. Musiał mieć wprawę.
| |
| | | Dimness Szarak
Liczba postów : 127 Dołączył : 25/09/2013
Godność : Naomi ''Dimness'' Kasai Wiek : 19 lat Zawód : Pracuje dorywczo w kawiarni Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak. ;P Wzrost i waga : 166 cm | 46 kg Znaki szczególne : Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlatego napiszę że ma szare oczy. Bo tak. Aktualny ubiór : Bordowa bluza zakłądana przez szyję z kapturem, jasnoniebieskie rurki z wysokim stanem, czarne trampki z białymi sznurowadłami. Ekwipunek : Telefon, klucze do domu oraz mały portfel. Multikonta : Hue, hue, hue...
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Czw Paź 10, 2013 12:44 pm | |
| Wysłuchałam go uważnie. Na dźwięk że będzie tu przychodził częściej, uśmiechnełam się lekko a po chwili wróciłam znów do mojego normalnego wyrazu twarzy, odpowiadając mu. - Nie mam nic przeciwko. Nawet fajne będzie. Tylko nie zatrzymuj mnie w pracy zbyt często, bo skończy się to dla mnie źle. Sam rozumiesz. - Spojrzałam mu się w oczy, przez chwilę. Mia szare oczy, podobnie jak ja. Zawsze lubiłam swój kolor źrenic. Zastanawiałam się zawsze co znaczy w języku kolorów szary. Gdy dowiedziałam się że przychodzenie częściej do mnie to był żart z jego strony, obróciłam głowę w bok i lekko ją pochyliłam. Byłam smutna, ale z mojej miny nie dało się tego odczytać. Pozostawała ta sama. Jednak zmrużyłam lekko oczy. - Jak wolisz. - Wyrzuciłam to z siebie. Nie zmieniając pozycji głowy, spojrzałam na chwilę jak miesza kakao a potem skierowałam swój wzrok w dół. - Wybacz, ale muszę wracać do pracy. Zbliża się czas, gdy przychodzi najwięcej gości. Zaczekaj chwilę. - Podeszłam do baru, wziełam notanik i ługopic, zapisałam coś i oderwałam kartkę. Wróciłam do Strikera i położyłam to mu. Na kartce znajdował się szreg liczb. - To mój numer telefonu. Jakbyś chciał gdzieś się wybrać to napisz bądź zadzwoń. Twój wybór. Dozobaczenia. - Pomachałam mu i wróciłam do roboty.
z/t | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Sty 20, 2014 12:54 pm | |
| Po ciężkim dniu pracy, topieniu się w papierach, wysłuchiwaniu nudnych przemów gubernatorów i ministrów, każdemu przydałaby się chwila spokoju. Jednak i na to nie zawsze można liczyć, bo jedyne miejsce w którym jej nikt nie zaczepił był apartament, ale powrót do niego jeszcze nie wchodził w grę. Uporządkowała jeszcze papiery na biurku, część wpięła w segregator, schowała do szuflady. Wyłączyła laptopa i schowała go do torby. Szykowała się do wyjścia, już dość pracy na dziś, naprawdę starczy tego. Chwyciła płaszcz i zaczęła kierować się w stronę wyjścia, biuro zamknęła na klucz. Wolała aby nikt niepowołany się tam nie dostał. Ważne dokumenty trzymała w sejfie i miała ich kopie w domu na wszelki wypadek, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Odstawiła torebki na biurko sekretarki i powoli założyła płaszcz. Życzyła młodej dziewczynie miłego wieczoru i czym prędzej chciała się wydostać z budynku. Wzięła swoje rzeczy i omijając szerokim łukiem biuro byłego męża wypadła na zatłoczoną ulicę. Nie bała się iść między ludzi, choć było to czasem niebezpieczne, ale przecież nie będzie robić z siebie jakiejś pieprzonej celebrytki, która wszędzie chodzi z obstawą. No bez przesady. Często było tak, że ludzie nie rozpoznawali jej. Tak to już jest, że część społeczeństwa ma to w poważaniu kto i jak rządzi miastem. Albo muszą widzieć tę osobę na bilbordach i plakatach, w telewizji z wyraźnym podkreśleniem pełnionej funkcji, albo wciąż za mównicą przed urzędem. Demi machnęła już dawno na to ręką, dla niej to i lepiej, ma nieco spokoju. Kto musi ją znać ten zna. Szła w takim zamyśleniu spory kawałek drogi, nim wróci do siebie, musi napić się gorącej kawy, która postawi ją na nogi. W domu nie chce się jej parzyć wymyślnej kawy z jakimś fikuśnym ciastkiem, taniej i szybciej wychodzi w kawiarni. Weszła więc do jednej z nich, z miarę ogarniętym i niezbyt przesłodzonym wnętrzem. Od razu podeszła do lady, zamówiła dużą, podwójną kawę z pianką i cynamonem, do tego jakieś ciacho. Z uśmiechem odwróciła się w stronę lokalu szukając wolnego stolika. I oto też taki znalazła, niezbyt w głębi, może nieco w kąt wciśnięty, ale przy wielkiej szybie, przez którą mogła obserwować ludzi na ulicy, a oni ją. Nie przeszkadzało jej to. Zrzuciła płaszcz z ramiona, przewiesiła go przez oparcie krzesła i czekała na zamówienie. W międzyczasie z torby wygrzebała jakieś papiery, które zaczęła przeglądać. Miała chwilę, mogła sobie pozwolić na ogarnięcie pracy, która czeka ją jeszcze w domu. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Sty 20, 2014 1:31 pm | |
| Kolejny jakże nudny dzień. Zieeew... Ludzie latający po mieście w niewiarygodnym tempie mijali coróż to białowłosego, nie zwracając większej uwagi na umięśnionego dryblasa. Ten również miał ich gdzieś, a gdy ktokolwiek próbował skupić swój wzrok na nim to najprościej w świecie został zmierzony lodowatymi oczkami. Nieco straszny gość, ale co możemy na to poradzić, co? Pół dnia spędza w zamkniętym psychiatryku użerając się z jakimiś popaprańcami jego pokroju, ale to jednak oni są przypięci pasami do metalowego krzesła, a on siedzi w wygodnym, okrytym skórą fotelu i pali fajeczkę za fajeczką. Ciekawa robota, czyż nie? Zbijasz bąki, badasz psychikę jakiś debili i jak któryś Ci podpadnie wypisujesz "Cierpi na ułomność psychiczną- należy podać bardzo silne leki uspokajające" i sayonara gówniarzu! Trochę się zapędziłem, wróćmy jednakże do tego co się obecnie dzieje, a nie jego pieprzonej roboty. Chodniki tłoczne jak zwykle, gdzieś bystrym wzrokiem namierzył kilku niższych szczebli urzędników rzadko pokazujących się w telewizji, lecz na pewno rozpoznawane przez osoby interesujące się tutejszą polityką. Z reguły są to darmozjady zarabiające niewiele więcej od niego, różnica taka, że on nie przepieprza dochodów na dziwki. Bo kim innym może być skąpo ubrana kobieta z facetem pod krawatem? Zapamiętywał sobie powoli ich twarze i szedł dalej, może to kiedyś jeszcze mu się przyda, a czemu nie? Drobna kompromitacja nawet tak mało ważnych polityków może być warta swojej ceny. Taka jego rola... Białowłosy wędrował po mieście, które znał jak własną kieszeń, ba! Znał lepiej niż wszystkie łacińskie nazwy leków, które łykał co jakiś czas! Tak też szedł coróż to z zamkniętymi oczkami, delektując się smakiem i zapachem wypuszczanego dymu papierosowego. Ah... Marlboro czerwone, jego ulubione papierosy z których chyba nigdy nie zrezygnuje dla jakiegoś dwuletniego ścierwa. Sprawdzona, stara marka- zawsze najlepsza. Rzucił gdzieś niedopałek komuś do kaptura zupełnym przypadkiem, nie rozglądając się więcej wpadł do kawiarenki oscentacyjnie ziewając przy tym. Przejechał prawą ręką jeszcze po śnieżnobiałych włosach, które układały się w artystycznym nieładzie, nieco w kierunku południowym jego głowy. Mozolnym, wolnym krokiem jakoś doczłapał się do lady, usiadł na krzesełku przy niej i zamówił sobie ukochaną przez niego kawę waniliową oraz deser lodowy. Co z tego, że zbliża się jesień? Ma ochotę na lody to będzie ich wpieprzał nawet tonę, bogatemu nie zabronisz, co? | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Sty 20, 2014 2:33 pm | |
| Owszem, niektórzy interesowali się polityką, z równych względów, wówczas pewnie rozpoznawali polityków, i tych innych palantów co siedzieli w rządzie. Bel zaliczał się do tych ludzi, którzy wiedzą kto kim jest w mieście. Nie dziwne, ma taką fuchę, a nie inną. Więc również wiedział, że kobieta siedząca w kawiarni to Demetria. Może specjalnie ją olał nie miał ochoty z nią ponownie nawiązywać kontaktów, a może właśnie chodziło to, aby to ona go rozpoznała. W końcu dostała swoje zamówienie. Popijała sobie tak w spokoju kawę i czytała jakieś notatki kiedy drzwi kawiarni się otworzyły sygnalizując to wdzięcznym dzwoneczkiem. Kobieta odstawiła na blat ozdobny kubek z parującym napojem i spojrzała na mężczyznę, który wszedł do środka. Miała dziwne wrażenie, że go zna. Przyglądała się mu naprawdę dłużą chwilę, po czym wróciła do swojego rytuału wcinania ciastka. Ta myśl o facecie nie dawała jej jednak spokoju. Kiedy już pół czekoladowej pychoty została przez nią pochłonięta raz jeszcze zwróciła niebieskie oczęta w stronę baru. Widziała ledwie jego profil, wszak siedziała do niej nieco tyłem. W końcu coś ją tknęło, spakowała notatki do odpowiedniej teczki, zasunęła torbę i zbierając swoje rzeczy powoli podeszła do lady. Porcelanę z kawą dość ceremonialnie postawiła na blacie. Miała nadzieję, że facet zwróci na nią swoją uwagę, musiała obejrzeć go raz jeszcze, z przodu aby nabrać pewności. Swoje rzeczy położyła na krześle obok, była pewne, że się z nimi nic nie stanie. Wdrapała się na swoje siedzisko niedaleko mężczyzny i zwróciła się w jego stronę zakładając nogę na nogę. -Dawno Cię nie widziałam. Rzuciła luźno w jego stronę w dłoni trzymając kubek z kawą, opuszkami gładziła jego ciepły brzeg. Bawiła się tak od niechcenia. Czy się denerwowała? Kto wie, wielka pani wiceprezydent, musiała uważać na to z kim i o czym rozmawia, miała wiele tajemnic. Nie tylko to się dzieje w rządzie, ale i swoją brudną przeszłość, jakby coś wypłynęło mogłaby się pożegnać ze stanowiskiem, czego by nie chciała oczywiście. Czekała na reakcję faceta popijając kawę, powoli zbliżała się do opróżnienia naczynia. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Sty 20, 2014 2:53 pm | |
| Czy Bel specjalnie ominął blondi? Nie, skądże znowu. On najprościej w świecie nie zauważył ślicznotki w oknie, tak po prostu. Jak już wcześniej mówiłem, wchodząc do kawiarni jego zmysł wzroku był niemalże wyłączony, skupiony tylko i wyłącznie na obsługującej klientów kobiecie z myślą co by tu sobie zamówić. No i tak to właśnie było kochani. Otrzymał swoje zamówienie, wziął łyżeczkę między palce i zaczął na początku rozpracowywać lody. Nie przepadał za gorącą kawą, wolał jak troche ostygnie, tak samo było z herbatą, więc to było dosyć dobrym posunięciem z jego strony. Jak można się spodziewać delektował się kilkoma kulkami lodów najróżniejszych smaków. Poczynając od tych owocowych, czekoladowych, cytrynowych, alkoholowych i innych. Nie szczędził pieniędzy na takie głupoty. Wbrew pozorom miał drugą wypłatę, o wiele większą, więc mógł sobie pozwolić na różne dogodności i inne dyrdymały. W końcu jego papierosy i leki również nie należą do najtańszych, a rzeczywiście strasznie przesadza z nimi... Rzucił jedynie spojrzeniem na stawiany kubek, nie zwracał uwagi kto tak na prawdę zasiada obok niego. Miał to na razie gdzieś, zajmował się lodami. Dopóki jego myśli o tym jakie to one pyszne nie odwrócił kobiecy głos. Znał go doskonale, chociażby z telewizji. Na jego mordzie pojawił się szczery, uroczy, lecz nieco zadziorny uśmiech. Odstawił łyżkę wbijając ją w resztki lodów, a raczej nieco roztopionej paćki. -Nawzajem Ferguson. Rzucił ot tak sobie swoim basem. Za młodu nie nazywał jej po nazwisku, wręcz przeciwnie! Zawsze zdrabniał jej drugie imię wołając ciągle "Mad" lub "Maddie!", bo tak było mu najwygodniej. Teraz co innego, spotkali się po kilkunastu latach i co? I jeśli myśli, że zostanie milej przywitana to niech tak nie sądzi. Żadnego telefonu od przyjaciółki, ba! Toż to jego pierwsza miłość była! No nic... -Co szanowną panią wiceprezydent sprowadza w tak publiczne miejsce jak to? Każdy przeciwnik politycznego reżimu mógłby Cię zastrzelić... Czy to groźba? Nie, na pewno nie. Bel jest istotą neutralną, nie stoi po żadnej stronie barykady, wręcz można rzec, że nad nią. Jedynie chciał ją, um... Ostrzec? Tak to chyba najlepsze słowo w tym przypadku. Wbrew pozorom nie chciałby, żeby tak łatwo została zamordowana, co za frajda z tego? Wyobraził są słodką blondyneczkę w kaftanie bezpieczeństwa przypiętą skórzanymi, grubymi pasami do metalowego krzesła. Ah! Cóż za widok, nadawała by się na takiego psychola. Na pewno ciekawiej by było w tej jego pracy. | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Sty 20, 2014 7:44 pm | |
| Zamyślony przystojniaczek, myślący tylko aby pożreć górę lodów, no ładnie. To smutne, że nie zauważył wystawionej wręcz na odstrzał pani wiceprezydent. No nic, w każdym razie ona zwróciła na niego uwagę i co ważne rozpoznała go. Nawet schowała honor do kieszeni i pofatygowała się do niego. Brawa dla tej pani. Obserwowała go uważnie z lekkim figlarnym uśmiechem. -Ach, jakie miłe powitanie. Zawsze w nich byłeś najlepszy. Rzuciła w jego stronę z przekąsem i zabrała się ponownie za picie swojej kawusi, po całkiem sporym łyku znów wróciła do niego. -Hmm, jak mam się do Ciebie teraz zwracać? Bo już sama nie wiem, kim teraz jesteś. Wbijała w niego swoje spojrzenie, intensywne, ale i bardzo zaciekawione. Drogi im się rozeszły, studia jednak od obojga wiele wymagały, później ona miała te swoje kryzysy, nałogi, terapie. Zapomniała o bożym świecie, zapomniała nawet sama o sobie. Jednak on też mógł się odezwać, z pewnością jakby chciał to zdobyłby potrzebne do kontaktu informację. W końcu taki miał zawód. A zakochana też była, ale się nie przyznała, teraz no cóż dużo czasu minęło, dużo się działo... -Martwisz się czy grozisz? Wzruszyła obojętnie ramionami, być może jest w tym sporo racji, ale nie może siedzieć tylko w urzędzie, albo w domu. Bez przesady, musi też mieć inne zajęcie. -Czasem trzeba wyjść do ludzi i posłuchać o ich potrzebach. Tak, dobra odpowiedź, godna rasowego polityka, który chce ludowi kolejne kłamstwa i obietnice bez pokrycia wcisnąć. Wybacz ale jedyną osobą, która się do kaftana nadaje to Bel. Z Demi jest nie najgorzej, może przesadza z alkoholem, ale to jeszcze nie powód, aby lądowała w kaftanie bo on ma takie widzi mi się. Choć dobrze, niech ma te swoje fantazję z blondyneczką w roli głównej, ale wątpliwa sprawa aby miał okazję ją właśnie tak przykuć do krzesła. -Równie dobrze Ty możesz mi lada chwila zrobić krzywdę. Znów nieco obojętny to, nie to, że jej nie zależało na życiu, ale jest to wpisane w ryzyko zawodowe. Teraz i nawet długo po tym jak przestanie piastować swoje stanowisko. Nie może być wystraszona i ze strachem pojawiać się na ulicy. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Pon Sty 20, 2014 8:15 pm | |
| Czy był najlepszy? Całkiem możliwe, ale nie można zapominać o tym, że Alex tak czy siak jest miłą osobą chętną do pomocy innym. Przecież po to wybrał sobie taki, a nie inny zawód, a to że sprzedaje różnej maści informacje to taki dodatkowy zarobek, a przede wszystkim niezła zabawa. Wręcz przednia bym powiedział! Całe życie swoje traktuje jako zwykła zabawę, tak samo zdrowie swoich pacjentów. Już nie raz zdarzyło mu się wywinąć jakiś numer, ot tak z nudów. Ciekawa istotka, nieprawdaż? Jednak omińmy jego sposoby na zabicie czasu, bo jeszcze się przerazicie i nikt go nie polubi, a to taka pozytywna istotka. -Bel, po prostu Bel, ślicznotko... Ostatnie słowo dorzucił z odpowiednio ściszonym głosem, tak by tylko wiceprezydent słyszała. Po co ludzie mają wiedzieć o ich um... Dosyć lepszej znajomości? Równie dobrze tutaj mógł siedzieć jakiś kolejny, pieprzony donosiciel szukający ciekawych plotek do rozsiania po mieście. Rammstein trochę się wyczulił na to, a wszystko dla dobra jej imienia. Nie musi przecież spoufalać się ze zwykłym lekarzyną. -Wiesz, że się martwię. Zawsze się o Ciebie martwiłem, nawet kiedy poszliśmy na studia. Stałem z pieprzonym telefonem i chciałem zadzwonić, ale nigdy nie miałem na to odwagi... Bał się... A czego? Właśnie teraz dorzucił! -Bałem się, że znalazłaś kogoś kto stał się równie ważny co ja. Tsa, chodziło mu o przyjaźń, w końcu ten głupiutki białowłosy nie miał zupełnego pojęcia, że blondynka odwzajemniała kiedyś jego uczucia. Taka trochę "Moda na sukces" im wyszła, oboje z bogatych rodzin z odpowiednim ustawieniem, przyjaciele od najmłodszych lat, zakochani w sobie, a tu nagle bęc! Ciao malina po prostu! Biedny... Gdyby tylko miał siłę jej wtedy powiedzieć, dwa z pozoru proste słowa. Wszystko mogłoby się potoczyć całkowicie inaczej. Na słowa świadczące oczywiście o głupocie ludzi po prostu ominął. Czekał na coś bardziej konstruktywnego, wartego jego jakże cennego komentarza. Pojęcie byczek miał, oj miał. Parsknął pokrótce cichym, acz znaczącym śmiechem... -Puknij się kiedyś w ten czerep blondi. Przy mnie nikt Cię nie tknie nawet palcem, bo połamię wszystkie... I taka prawda. A niech któryś chciałby podnieść na nią rękę! Połamałby mu wszystkie kończyny, wyrwał wszystkie zęby i napchał prochami! Właśnie! Cholera jasna! -Cholera... Syknął przez zęby, rzucając po chwili do kelnerki zamówienie na butelkę wody. Kobieta najwyraźniej się przejęła, bo białowłosy znacznie się zmienił. Jego grymas twarzy stał się bardziej brutalny niż wcześniej, w oczach była widoczna chęć mordu. Trzęsącą się dłonią sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki skórzanej, wyciągnął szybko plastikowe pudełko pełne tabletek, najprawdopodobniej nieznanych blondynce, bo skąd mogłaby znać silne leki uspokajające wydawane tylko na receptę? Niezdarnie odkręcił pudełko, wysypał kilka okrągłych tabletek na lewą rękę, odkręcił przyniesioną butelkę wody zębami i łyknął szybko lekarstwa. Nawet jeśli kobieta, która mogłaby się zmartwić spróbowała mu to zabrać to nie miała jakichkolwiek szans, zrobił to tak szybko, że nawet Lucky Luke nie zdążyłby wyciągnąć swego magicznego rewolwerka z pokrowca. Odetchnął po chwili z ulgą, wyczekując na komentarz dawnej przyjaciółki, ciekawe co na to powie... | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Wto Sty 21, 2014 9:35 am | |
| O to całkiem na odwrót niż Demi. Jej życie to nie zabawa, choć miło by było jakby mogła tak nieco się wyluzować. Jednak ostatnio jak się wyluzowała i chciała bawić przesadziła. Chyba nie znała pewnej granicy, która przynajmniej jej była potrzebna. Dobra taką sobie wybrała ścieżkę kariery i musi to przeboleć. -Czyli jednak zostałeś przy tym. Słowa ślicznotka już nie skomentowała, musiała jednak przyznać, że zmienił się nieco od tamtego czasu. Był jakby to powiedzieć, w stosunku do niej bardziej wyluzowany. Co prawda nigdy nie był drętwym kolesiem, ale czasem zdarzało się mu przy niej spinać, a teraz zero takowych problemów. Jego wyczulenie na pewne sprawy to już przyzwyczajenie zawodowe. Choć miał w tym dużo racji, dla swojego dobra powinna również nieco bardziej się wyczulić na takie sprawy. Wysłuchała go uważnie, nie przerwała mu nawet na chwilę. Dopiero kiedy wypowiedziała ostatnie słowa, ona mogła z czystym sumieniem mu odpowiedzieć. -Głuptas z Ciebie, nigdy nie było nikogo na Twoim miejscu... Choć sądziłam, że chcesz rozpocząć całkiem nowe życie, tak wiesz od zera, więc pozwoliłam Ci na to... Westchnęła w dłoni bawiąc się kubkiem. I również mówiła o przyjaźni, bo przecież ubzdurała sobie, że nie mogła nigdy liczyć na nic więcej. Tak zostało do tej pory, może kiedyś mu się wypapla jak to było, ale będzie musiała być po niezłej dawce alkoholu, aby zacząć o takich rzeczach mówić. -Później no cóż, miałam nieco na głowie. Zresztą Ty też, studia nie są wcale takie proste, a jak jeszcze dojdą starze, kursy. Nie będzie tu na głos wygłaszać jakie to miała przygodny z używkami. Poza tym istniało prawdopodobieństwo, że coś tam wie o jej przeszłości, pewnie nawet więcej niżby sobie tego życzyła. Zaśmiała się lekko słysząc kolejne słowa. -Mmm jaki groźny. To teraz będę musiała Ciebie wszędzie ze sobą ciągać, aby czuć się w pełni bezpiecznie. Och i nagle wszystko stało się takie dziwne i nerwowe. Jego ruchy stały się taki zimny i szorstki. Nie odsunęła się jednak, może jedynie wyprostowała na tym swoim krzesełku i wpatrywała się w niego. Zastanawiała się czy naprawdę potrzebuje tej góry tabletek, czy jest to uzależnienie, a jego nagła zmiana to efekt głodu. Długo siedziała w ciszy obserwując jego szybkie i nerwowe gesty. Nie wychylała się po tabletki, nie miała pewności czy to na pewno jest zwyczajne ich ćpanie. Mężczyzna się uspokoił. -Długo to już trwa? Przecież nie zacznie komentować, że nałóg to zło, że musi przestać, że już, bo zniszczy sobie życie. Oczywiście, nie chciała aby się stoczył na dno, ale w tej chwili nie wiedziała o nim zupełnie nic. Nie mogła więc go oceniać, a tym bardziej mówić mu co ma robić, zabraniać. Nie był dzieckiem. W obecnej sytuacji mogła jedynie się od niego nie odwracać i starać się naprawić kontakt. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Wto Sty 21, 2014 9:00 pm | |
| Zostać, został. Nie widział większego sensu zmieniania poraz kolejny swojej tożsamości. Kochane duszki i inni znali go jako Belial'a, policja, urzędy wszystkie również. Nie przeszkadzało mu to, wszyscy myślą, że to jego prawdziwe dane, że jako informator nie boi się o swoje życie. W końcu kto normalny chciałby zatłuc informatora na śmierć? Nawet Ci którzy mają problemy przez nich, przecież mogą również zapłacić i dowiedzieć się o swoim przeciwniku, cóż to za problem? Dla niego nie gra roli to kto kim jest, ważne są pieniądze. Rulonik banknotów i proszę bardzo, pytaj o co chcesz. Szybko, łatwo i dosyć tanio, wbrew pozorom Bel nie należał do najdroższych informatorów. Wszystko przez to, że miał pracę w psychiatryku, nie żył tylko z pensji Ghost'a, więc po co mu to? -Nie będę przecież setki razy się zmieniał. Puścił jej jeszcze oczko przy okazji. Tak po prostu, faktycznie... Był wyluzowany, dosyć dziwne, ale w końcu tyle czasu minęło. Nadal traktował ją jako poniekąd przyjaciółkę, przyjaźń zostaje na zawsze w naszych sercach. Nawet jeśli rozłąka jest długa, taka jej natura. -Chciałem zacząć nowe życie, po to Cię poprosiłem o przysługę. Jednak nigdy nie znaczyło to, że chcę zatracić nasze relacje przyjacielskie. Można było w nim obecnie wyczuć jedną, dosyć sporą zmianę. Jego słownictwo. Wiadomo, z lecącymi latami, z coraz to wyższym wykształceniem zmieniał się sposób jego mówienia. Jako licealista mógł nie zwracać uwagi tak bardzo na słownictwo, na pewno klnął przy niej jak szewc. Teraz stara się zmiękczać jakiekolwiek przekleństwa, choćby mówiąc "pieprzonym telefonem", normalnie zarzuciłby pierdolonym, kurewskim, cholernym. Całą wiązankę. Nie należał w końcu do normalnych ludzi, nie oszukujmy się. Na słowa o jego "groźności" jeśli tak to mogę nazwać oczywiście, po prostu przemilczał. Bo mniej więcej wtedy zaczeło mu doskwierać ponowne załamanie. Wszedł na temat niebezpieczny, bójek, walki. To było dosyć oczywiste. Że on o tym nie pomyślał! Cholera jasna! Zapomniał, blondynka zbytnio go rozpraszała. Nie, nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Po prostu przyjemniej mu się rozmawiało, zapomniał o swoich problemach choć na chwilę. Jak długo trwało? Oj już od dawna... -Kończąc karierę na ringu zacząłem robić jako zabójca najpierw... W końcu postanowiłem raz jeszcze stanąć w świetle reflektorów i zawalczyć w stu procentowej, uczciwej walce. Nokaut jaki zaserwowałem przeciwnikowi skończył się jego śmiercią, a moja psychika uległa znacznej zmianie. Wytłumaczył to po części. Czemu właśnie akurat ta walka to spowodowała? Odrobinę cierpliwości proszę... Napił się jeszcze wody, przetarł te kilka kropel potu z czoła rękawem. Zamoczył usta w waniliowej kawie, która również mogła mu trochę pomóc. -Ring był dla mnie drugim domem, nigdy nie chciałem tam nikogo uszkodzić. Ta śmierć była inna niż wszystkie inne, które zadałem... To tak jakbyś wzięła pistolet i zastrzeliła kogoś kogo kochasz najbardziej na świecie. Trafiłabyś najprawdopodobniej na leczenie, do psychiatryka... Mi się upiekło i sam siebie leczę ze względu na mój zawód. Wszystko co z walką, krwią... Powoduje ataki. Ostatnie słowa były nieco ściszone. Jakby bał się kolejnego ataku, a to było bardzo możliwe. Mogły następować jeden po drugim i za każdym razem musiałby łykać leki. Niezależnie ile by ich łyknął to kolejny atak może być spowodowany kolejnym wyobrażeniem i przypomnieniem tego strasznego momentu. Kiedy przeciwnikowi ochraniacz na zęby wyleciał z pola walki, przybity do lin... Ten widok jego krwi bryzgającej na najbliżej usadowioną publiczność. Szał w który wpadł białowłosy, jego nieumiejętność opanowania się tylko ciągłe, nieprzerwane uderzenia. Ricky- jego przeciwnik był już po prostu nie do poznania, twarz zniszczona całkowicie. Żebra połamane, brak zębów, kości policzkowe, wszystko po prostu. Lekarze próbujący resuscytować biedaczka, pod wpływem uciśnięć słyszeli mocne gruchotanie żeber. Wszystko to... Takie straszne... | |
| | | Demi Wiceprezydent
Liczba postów : 96 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Demetria Madeleine Ferguson. Wiek : Trzydzieści dwa latka Zawód : Wiceprezydent Orientacja : Biseksualna Partner : Po co jej kolejny fagas? Wzrost i waga : 168 cm i 52 kg Znaki szczególne : Ciemne, farbowane włosy.
Aura wredności, która się wokół niej roztacza. Aktualny ubiór : Bielizna, pończoszki czy coś w tym stylu, czarne spodnie typu rurki, elegancka pudrowa bluzka z aksamitu, jasna luźna marynarka, czółenka na wysokim obcasie. Na chłodne dni i wieczory płaszcz i apaszka. Sznur białych pereł, o tak +10 do elegancji. O tak :3 Ekwipunek : Torebka, a w niej, telefon, kalendarz, klucze, gaz pieprzowy na nachalnych wielbicieli i babskie pierdoły. Obrażenia : - Delikatne sine ślady na szyi od podduszania - obecnie zatuszowane korektorami, podkładami i wszystkim czym się da.
- Rany na prawej dłoni spowodowane wbiciem w skórę roztrzaskanych kawałków szkła - zabandażowana dłoń. Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Sro Sty 22, 2014 10:50 am | |
| Coś w tym było, teoretycznie nie trzeba się w tym zawodzie bać o swoje życie. Wystarczy rulon banknotów wręczony informatorowi i po sprawie. Każdy zainteresowany wiedział jak to działa. Oczywiście czasem była jakaś ofiara wśród duchów, ale nie z powodu pracy, a bardziej własnej głupoty i kombinowania ponad wyznaczone zadania. Jak ktoś się bawi w dodatkowe rzeczy musi być bardzo ostrożny. Bel był niezależnie od tego czy robił coś ryzykownego czy nie. -Cholera wie co Ci jeszcze do głowy wpadnie. Nie mogła mieć przecież co do tego pewności, a może lubił sobie zmieniać dane co kilka lat bo to takie jego hobby? No dobra, ale wyjaśnił jej, że nie będzie przebierał w imionach. To prawda, przyjaźń, taka prawdziwa nie umiera z biegiem lat. Czasem tylko po tak długiej rozłące trzeba jedynie znów ją ogarnąć i tyle. Umieli zacząć rozmowę i ją pociągnąć, nie tkwili w ciszy, to ważne. Bo jakby milczeli to byłoby dość kiepsko i tak niezręcznie. -Nie było to też moim celem, ale wyszło inaczej jak widać. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Tę różnicę również zauważyła, aż tak dziwnie było siedzieć i nie słyszeć kurewskich przecinków co słowo, ale nie będzie się o to upominać. Widać było, że nieco mu się dorosło, a może tylko teraz przy niej taki był. Ludzie mają wiele masek, dla każdego mogą być kimś innym, sama Demi przecież też wykorzystywała pewne aktorskie sztuczki i wyuczone gesty aby wzbudzić na przykład zaufanie. No proszę nawet się nie spodziewała, że po takim czasie można na niego tak działać, miła rozmowa i się facet odcina nieco od rzeczywistości. Może wchodziła na niebezpieczny temat z tym pytaniem, ale przecież nie zostawi tak tego obojętnie. Zbyt wiele dla niej kiedyś i w sumie cały czas znaczy. Martwiła się o niego nawet jak nie mieli kontaktu, jak ona była zasypana listami, druczkami i papierami. Mogłaby to skomentować ruszeniem ramion i miną w stylu `smacznych tabsów życzę`. Ale nie! To trująca dupę blondi, która musi wiedzieć wszystko. Zwłaszcza jeśli chodzi o Bela. Zaczęła więc wsłuchiwać się w jego niezbyt kolorową historię. Kiwała co jakiś czas głową na znak zrozumienia. Przykuł jej całą uwagę, nie zwracała w tej chwili uwagi na nic innego. Nie będzie ukrywać, że nieco ją to wstrząsnęło. Jednak teraz niebyła pewna czy bardziej wzmianka o tym, że znokautował na śmierć przeciwnika czy to, że robił jako zabójca. Milczała jak zaklęta, myślała o tym dość intensywnie. Marszczyła nieco brwi obserwując mężczyznę. Ona by z wielką przyjemnością zastrzeliła kogoś kogo powinna kochać najbardziej na świecie. Mianowicie siostrzyczkę, och z wielką radością ukręciłaby jej głowę. Nie miała zamiaru jednak o tym wspominać. To była jej prywatna, bardzo bolesna sprawa, która nie może wyjść na światło dzienne. Nie i już. -Rzeczywiście mogło się to odbić na Tobie w negatywny sposób. Nawet nie umiem sobie wyobrazić tego jak bardzo. Sama miała niemiłe przeżycia, ale ją nękało co innego, nawiedzające ją duchy z przeszłości aż tak na nią nie działały. Nie będzie go jednak klepać po ramieniu i mówić jak to będzie kiedyś lepiej. Ona nie należała do tej grupy optymistycznych pocieszaczy, wiedziała jak funkcjonuje życie i co to jest znaleźć się pod opieką psychiatry, na szczęście takiego co się nią odpowiednio zajął, a nie olał. W sumie nigdy niebyła najlepsza w pocieszaniu, to było takie głupie, sama też nie lubiła jak ktoś powtarzał `będzie lepiej, och na pewno zobaczysz`. Dostawała wówczas białej gorączki, miała ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. Smutek przeradzał się wówczas w złość i latały talerze, w końcu nerwy traci kobiecina dość szybko. Eee, zeszłam nieco z tematu, w każdym razie nie chciała aby z jej powodu miał zbyt dużo takich ataków, będzie uważasz na niektóre swoje słowa, aby nie męczyć go tymi napadami. Delikatnie palcami dotknęła jego dłoń, widziała, że nad czymś myśli. Można powiedzieć, że ten prosty gest miał go przywołać do świata żywych. Blondynka zerknęła na zegarek, który znajdował się na jej nadgarstku i nieco odsłonił przez ten gest wyciągnięcia w jego stronę ręki. Robiło się już późno, nie żeby się gdzieś spieszyła, tylko przy nim zapomniała o bożym świecie. -Potrzebuje informacji. Ściszyła głos mówiąc to. Gdzieś się jej tam obiło o uszy, że jest informatorem. Więc czemu by z nim nie stworzyć jakiegoś układu. Mogliby się nieco częściej widywać, jako przyjaciele, a przy okazji załatwiać takie sprawy. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" Sro Sty 22, 2014 12:12 pm | |
| Nie ma co płakać? Rzeczywiście. Dlatego też Rammstein nie poruszał więcej tego tematu. Wszystko zakończyła zręcznie i w dobrym stylu Demi. Stwierdził, że nie ma to jakiegokolwiek większego sensu. Mylił się? Cóż... To całkiem możliwe, w końcu jest po prostu człowiekiem. Każdemu z nas może się wydawać coś dobre, choć w rzeczywistości takie nie jest. Dopiero z biegiem czasu zauważamy nasze potknięcia, jedni się dzięki temu czegoś uczą, inni popełniają ponownie to samo. Cóż, nie każdy chyba zna słowa "dwa razy do tej samej rzeki się nie wpada", co? Na szczęście białowłosy był zwykle trzeźwo myślącą osobą, która brała pod uwagę wszystkie zaistniałe sytuacje, spostrzegał najdrobniejsze szczegóły i wyciągał z nich wniosek. Tak samo uważa ich rozstanie za coś dobrego. Choć przeżył to dosyć kiepsko... Pozbierał się, a jego głowę wypełniły myśli, że to było potrzebne. Dzięki temu oboje dojrzali, każdy miał swoje przeżycia. Kto wie czy będąc blisko siebie cały czas wpadliby w takie towarzystwo, a nie inne. Jeden drugiego by bronił przed wszelkimi przykrościami, byliby teraz pewnie najweselszymi ludźmi na tej planecie. Ale czy to dobrze? Odpowiedź zna tylko ta dwójka. Pociągnął jeszcze porządnego łyka waniliówki. Wytarł palcem delikatnie usta z napoju oraz co? No nic. Uspokoił się już odpowiednio. Tabletki, kawa... Pozwoliło mu to na ogarnięcie swego stanu psychicznego w obecnej chwili. Jeszcze brakowało mu zapalenia papieroska, dwóch, może dzięsięciu jeden za drugim. Równie dobrze mógłby powalić w worek treningowy, wyżyłby się nawet mając atak. Takie rzeczy potrafią mu na prawdę pomóc. Cały czas zmaga się z tym zupełnie sam i dlatego też znalazł odpowiednie środki. No, ale nie będzie palił w lokalu, co? Nie wypada, jest zbyt dobrze wychowany. Poza tym zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi ten szary, śmierdzący dym. W kawiarni mogły być osoby z wrażliwymi na to nozdrzami, które bierze od razu na wymiociny, bo i takie przypadki się zdarzają. Przebudzony z letargu, z wielkich myśli można rzec, że filozoficznych został przez blondyneczkę. Jej delikatne dłonie gdy tylko dotknęły jego... Potrząsnął pare razy na boki głową, włosy jak zwykle poruszały się z odpowiednią dla niego gracją, wracając do poprzedniej pozycji. Zaznaczę, że do tej pory siedział bokiem w stosunku do przyjaciółki. Zatem też się przekręcił już przodem po tym incydencie. Wybrał odpowiedni moment. Czy czas ją naglił? Może jest jeszcze umówiona? Któż to wie... Wiceprezydent w końcu, mogła mieć wiele spotkań jeszcze w ciągu tego nieszczęsnego dnia. Ich praca różniła się i to bardzo. -Ein... Publiczne miejsca nie są dobre do wymiany takich zdań. Niemiecki? Of course. W końcu połowa jego rodziny to rdzenni niemcy, tak też został wyuczony języka ziemi ojców na poziomie biegłym. -Zwei. Jak już zaczęłaś to wiedz, że wszystko kosztuje, nawet dla Ciebie. Tak tylko przypomniał. Choć jest dla niego bardzo bliską osobą to nie ma zamiaru oddawać informacji za darmo. Wszystko ma swoją cenę i blondyneczka musi się z tym liczyć odpowiednio. Ma jedynie szczęście, że nie jest on tak drogim informatorem, a na dodatek może spuścić odrobinę z tej ceny... Jednakże coś wzamian musi wziąć, taka jego rola. Niezależnie czy to będzie rulonik banknotów, samochód, telefon, biżuteria, narkotyki, czy może jej ciało. Mu to tam rybka, ma coś z tego po prostu mieć. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kawiarnia "Black Chocolate" | |
| |
| | | | Kawiarnia "Black Chocolate" | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |