Chatroom#2

~ Smok katedralny: Masz wyjątkowo dowciapnych znajomych. Chociaż pewnie sam nie byłbym lepszy, ale mózg automatycznie sadza mnie na Twoim miejscu. I powiem jedno: strategiczna bomba sprzedana w twarz za pół darmo skutecznie pokruszyłaby atmosferę bezradności - taka moja rada, ot.
Ja? Miałem... ale muszę mieć absolutną pewność, że ani nikomu tego nie wygadasz, ani... nie będziesz się śmiać. ...za głośno.

~ Moon walker: Naprawdę sądzisz, że JA byłbym w stanie komukolwiek to wygadać? Ranisz moje cybernetyczne uczucia. Ale czekaj zaraz polecę się spowiadać jakiemuś gargulcowi z gzymsu.

~ Smok katedralny: Arh, kawał z ciebie drania. Ale i tak opowiem, bo to byłoby nie fair wobec ciebie.
No wiec, to nie był do końca nieznajomy, i jeśli mam być szczery: to był jeden z moich dłuższych związków. Ale mimo, iż gość nie groził mi samobójstwem w razie, jakby nie wyszło, to miał przykrą manierę wspominania o ślubie, wspólnym domu i przeszłości, z jaka pofruną na przynajmniej jakieś 50 lat w przód. A to chyba jednak pojechanie po bandzie z iskrami, jak na kilkutygodniową zażyłość. Widział moją ucieczkę do tematu i wystraszył się tym tak bardzo, że pewnego wieczoru popchnęło go to do aktu desperacji ostatecznej. To był jeden z tych, na którym wypróbowywałem siebie w roli Top'a i to ja zajmowałem się w pełni jego ciałem. Ale zmienił mi upojną noc w pasmo niekończących się zdziwień, kiedy przy grze wstępnej odkryłem, że ukrył pierścionek zaręczynowy w całkiem wiadomym miejscu w swoim ciele. A potem mi się oświadczył.
Do dziś nie wiem, czy pozbierał wszystkie swoje rzeczy z korony drzew pod moim oknem.

~ Moon walker: Może robi za gnoma ogrodowego,a ty o tym nie wiesz? Skoro ty możesz być Gargulcem na gzymsie naszej katedry, tak on może ukrywać się w gąszczu twojego trawnika i nigdy nie możesz mieć pewności, że nagle nie wyskoczy w czerwonej czapce krasnoludka z długą siwą brodą! Swoją drogą tak bardzo sceptycznie jesteś nastawiony do ślubów gejowskich? Właściwie to bardziej spodziewałem się, że twój partner będzie brał ślub z jakąś laską by mieć gromadkę dzieci, a Ciebie na boku. Żonaci są najgorsi. Myślą, że skoro mają już odpowiedni status społeczny, to mogą sobie na nas poużywać, uważają się za lepszych.

~ Smok katedralny: Nie wiem, JEZU, oby nie! To zamknięty rozdział w moim życiu pełen pomyłek i nieporozumień! Oj Księżycu, Księżycu, to nie do ślubów, a do ludzi nastawiony jestem sceptycznie. Może i nie puszczam się, ale do monogamii jakoś mnie nie ciągnie, może do tego trzeba dojrzeć? I najpierw się wyszaleć.
Zdecydowanie.... wolałbym być w takim układzie, ale wtedy pewnie wewnętrzna zazdrość o tę kobietę pożarłaby mnie żywcem. Poza tym mówisz o tym tak... byłeś kiedyś w podobnym związku?

~ Moon walker: W kółko ten Księżyc, miałem nadzieję, że wymyślisz coś bardziej kreatywnego i... pikantnego. Wiesz, jak ten twój Gargulec mnie rozpala? Normalnie żaden Kotek czy Kwiatuszek nie jest w stanie mu dorównać. Ta nuta ponurości, upiorności i szczypta brzydoty jest niesamowicie podniecające, jakbym odkrywał zupełnie nowy ląd.
Ja? nie miałem tej wątpliwej przyjemności i szczerze wolałbym tego nie poznać na własnej skórze, choć nie powiem, że jeden żonaty mężczyzna jest wręcz obłędny. Niemniej jednak nie jestem typem, który komukolwiek odbija facetów, nawet kobietom.

~ Smok katedralny: Nie podoba ci się 'Księżyc'? Jest niesamowity... w bezchmurne noce przed okno spogląda z góry z opanowaniem jak leże nagi w łóżku i nie można zachować przed nim absolutnie żadnych tajemnic. Chyba nie ma nic pikantniejszego, co jednocześnie może pozostawić w sobie tak cholernie wielką dawkę rozgrzewającej oziębłości. Jakkolwiek głupio to zabrzmi.
Oh, odkryłem chyba w tobie krypto-turpistę. Ale jeśli to tak na ciebie działa, to nadal jestem jak najbardziej za. Jestem Gargulcem.
Opisz mi go.~

~ Moon walker: Skoro tak mówisz, trudno mi się z tobą w tej kwestii wiec nie zgodzić. Skądże! Jesteś jedyny w swoim rodzaju, a ponadto wyjątkiem od reguły, żaden inny Gargulec z pewnością nie ma tyle polotu co ty. Dlatego trudno byłoby im mnie sobą zainteresować, nie to co ty.
Wysoki, pewny siebie,o dziwo ma ciemne włosy, brązowe nieco dłuższe niż obcięcie na jeżyka. Spokojny gentlemen, często odwiedza miejsce gdzie pracuję. Zawsze uprzejmy i jak na złość zawsze do mnie zagląda by powiedzieć mi to głupie dzień dobry, naprawdę jakby robił to celowo. Ci głupi heterycy myślą, że albo na wszystkich od razu się rzucimy, albo że są nam obojętni i nie obowiązują ich zasady nie flirtowania skoro nie jest się zainteresowanym.

~ Smok katedralny: I tu cie mam, bo Księżyc jest tylko jeden.~ Niemniej sprawiłeś, że pokraśniałem. Reszta gargulców, to... sztywniaki. < ba dum tsss > Tobie trafił się ten żywszy, który piedestał ma ukierunkowany wprost na najbardziej uczęszczane części miasta. I dopracowuje brutalna technikę podrywu.
Możesz mi wierzyć lub mnie, ale czasem jesteś po prostu uroczy. Ten mężczyzna naprawdę musi być bardzo czarujący, jeśli zwykłym 'dzień dobry' budzi w tobie wyobrażenia tego, jak niemal się rozbiera.

~ Moon walker: Ty po prostu wiesz jak się w życiu ustawić.
Facet jest cholernie seksowny, z resztą nie tylko ja mam takie wyobrażenia, co druga kobieta traci dla niego głowę, ale tacy zdarzają się raz na milion i są stu procentowymi heterykami, niestety.
Zboczyliśmy trochę z naszego kursu ogrodowych krasnali i kamiennych gragulców, zmieniając tę rozmowę w niemal smętne wyznanie skrywanej miłości, co rzecz jasna jest paskudnym kłamstwem.
Nadal zastanawia mnie twoja przestępcza natura, te wszystkie odcięte baloniki latające gdzieś w stratosferze i skradzione cukierki w twoim bagażniku...

~ Smok katedralny: Omg... ująłeś całe moje życie w jednym zdaniu. Jesteś niesamowity. Zrób mu ukradkiem zdjęcie i poddaj mojej surowej i nieubłaganej ocenie! No chyba, że poczujesz głęboką zazdrość jak skończy ono w moim FapFolderze.
Moja przestępcza natura? Zadziwię cię, moja kolekcja jest o wiele, wiele większa. Mam na przykład serce małego chłopca. Mhm. Stoi w słoiczku na szafce nocnej.

~ Moon walker: Zanurzone w formalinie niczym Zordon z Power Rangers? To musi być fascynujące trofeum, a mówisz do niego czasami? Pewnie jesteś sławny, a twoje akta przechodzą z rąk do rąk, bo twoja nieuchwytność zadziwia samą policję. Ale serce w słoiku, to dopiero coś. To jest niczym apogeum lub punkt kulminacyjny w twojej świetlanej karierze. Tak mi się zdaje.
Robienie zdjęcia to zły pomysł,gdybym takie otrzymał najpewniej sam bym je schował pod materac i nikomu nie pokazywał.

~ Smok katedralny: Nie, nie rozmawiam, organ jest na mnie bardzo obrażony za zajumanie go właścicielowi. Ale czasem, kiedy jestem smutny to świeci - pierwszorzędna lampka. I nie jest w formalinie, a w occie.
No i rozgryzłeś mnie. Ty... o Tajemniczy, nie zdołałem ci umknąć, mimo, iż przechytrzyłem całą policje i Scotland Yard! To już koniec! Musze przegryźć kapsułkę z cyjankiem, zanim znajdziesz moje mieszkanie. Ale, ale! Jak to? Nie, żadne apogeum, to dopiero początki mojej przestępczej kariery, nie rań mnie stwierdzeniem niemal podobnym bolesnością do tego, że 'się wypaliłem'.
No to przynajmniej jakbyś zrobił, to też byś je miał! A ja bonusowo wizje ciebie pod materacem.

~ Moon walker: Serce świecące w nocy niczym świetlik? Ciekawe, ciekawe... Zaczynam się obawiać czy jakiś mój organ Ci się na tyle nie spodoba, że postanowisz go sobie pożyczyć na trochę, choć wątpię by mój miał te niesamowite zdolności fluorescencyjne.
Mnie pod materacem nie uraczysz, jednak preferuję spanie na nim niż pod nim. Nadto ciężki jest by był choć zdatny jako ciepła kołdra. A teraz mi wybacz, ale muszę zażyć trochę snu przed jutrzejszą praca. Ty też lepiej odpocznij, by nabrać sił do wystawania nad gzymsie, to wszakże nie lada zadanie!
Dobranoc, miłych snów (ale nie o mnie pod materacem!)

~ Smok katedralny: Nie, świecące już mam, chciałbym inne. Jak twoje miałoby zdolności rozgrzewające, to mógłbym używać go jako termofor. O, w sam raz na okres zimowy. W końcu -jak wiadomo- potrafię się ustawić, a taki podarek dla zmarzluchów to 'jak znalaz'.
Rozumiem, wyśpij się i pracuj ciężko. Ja na szczęście mam ruchome godziny roboty, w końcu gzyms ani mi nie ucieknie, ani nie zwolni.
Niemniej: Dobranoc.~ (...tak, tak, rączki grzecznie na kołdrze.)