|
| "Królicza nora" | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: "Królicza nora" Nie Paź 13, 2013 10:11 pm | |
| Właścicielem tego domu publicznego jest Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Jest to główny burdel, wokół którego wszystko oscyluje. Budynek znajduje się w dzielnicy, którą można określić jako rozrywkową, ale równie dobrze podejrzaną.
Ostatnio zmieniony przez Dante dnia Sro Paź 16, 2013 6:30 pm, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | Quentin Oszust
Liczba postów : 39 Dołączył : 27/09/2013
Godność : Quentin Marlow Wiek : 21 lat Zawód : Student Zootechniki Orientacja : Bi. Raczej. Chyba. Wzrost i waga : 178 cm/ 68 kg Znaki szczególne : Wiecznie tkwiące na nosie okulary. Ekwipunek : Chusteczka z mikrofibry, telefon, portfel (z pieniędzmi, rzędem kart kredytowych i wszelkimi dokumentami), klucze i wielofunkcyjny scyzoryk.
| Temat: Re: "Królicza nora" Nie Paź 13, 2013 10:12 pm | |
| Stał pod ścianą próbując opanować szybki, urwany oddech. Nie biegał często i przypłacał to kiepską kondycją, a szkoda, bo akurat teraz potrzebował roztoczyć dookoła siebie aurę kompletnej ciszy, co okazało się nieco trudne. Mózg pchany złośliwą naturą przypomniał mu w tej chwili wszystkich bohaterów filmów sensacyjnych, jacy ukrywali się jednocześnie dysząc i rzężąc, a on wkurzał się na ich nieodpowiedzialność i brak rozwagi w najzwyczajniejszym przymknięciu ryja, albo chociażby zasłonięciu go dłonią - oddawał im teraz honor. Oglądnął się zza rogu i szybko schował głowę, kiedy przez skrzyżowanie korytarzy przebiegł jeden z miejscowych karków. Zapewne ciekawe jest to, w jaki sposób ten wzór grzecznego studenta i przykładnego obywatela znalazł się w burdelu i to jeszcze w środku pościgu z ciągiem niesamowitych zwrotów akcji. Otóż zaczęło się tak, jak zwykle się zaczyna: pijacki zakład.
Trzy dni temu, podczas kolejnej zbiorowej integracji z innymi studentami na tym samym roku studiów, przy wychylaniu mocniejszych trunków w ruch poszła chęć kontynuowania starej tradycji 'chrzczenia' nowych. Quentin znowu taki 'nowy' nie był, ale wespół z pierwszaczkami podjął wyzwanie. Na dniach każdy miał dostać osobne zadanie i podczas, gdy 'maluszkom' kazali poubierać miejskie posągi, albo powywieszać bieliznę na drzewach, to Marlow -z racji wieku i doświadczenia- dostał zadanie 'grubszo-rurowe'. Miejsce: Burdel. Najlepiej jakiś pro. <= serio, to cytat z karteczki jaką otrzymał. Misja: Przechwycić jakiś ciekawy item. Ewentualnie, spytać ile jakaś dziewuszka weźmie za wspólną grę w szachy. To było co najmniej idiotyczne... ale wycofanie się równało z porażką i utraceniem studenckiego honoru, jaki polem rażenia równa się niemal pozbawieniu penisa. Co najwyżej wyrzucą go jak podwędzi jakiejś pannicy majtki w ciapki - od tego jeszcze nikt nie umarł. Dlatego wybrał się tam pełen werwy i zgaszono go niemal przy samych drzwiach. Tak, próbował wyjść tymi tylnymi, bo zakładał, że w głównych wrotach będą się spodziewali kogoś wyglądającego bardziej bogato niż młodzik z ulubionym, lekko wyblakłym, jesiennym płaszczu i najprawdopodobniej ręcznie robionym szaliku. I pewnie miałby racje, z rym, że ochroniarze przy drzwiach bardziej służbowych też nie byli przekonani. A co do argumentów o rzekomym byciu pracownikiem - nie wyszło. Więc nie pozostało mu nic poza... zrobieniem sceny. Konkretnie sceny nabzdyczonego panicza, któremu nikt nie wierzy - cały świat i dwóch dwa na trzy metrowych gości w obcisłych, firmowych garniturach. Nie zachowywał się głośno, ale -jak wiadomo- poziom bycia irytującym i tak rósł i moment, w którym miał dostać wreszcie w gębę był tym najlepszym do wyślizgnięcia się. Plan był genialny! Dla kogoś tak kreatywnego jak Sherlock Holmes albo chociażby Jack Sparrow. Ale to był niestety tylko Quentin Marlow, który po kilku minutach slalomu i zmylania pogoni, mało nie zabił się na zakręcie.
I tak skończył tu. Właśnie pod tą ścianą i właśnie słyszał jak trollowata dwójka doszła do wspólnego wniosku podążenia głównym korytarzem, jaki -jak na złość!- był akurat w jego kierunku. Szybko połączył fakty i skontaktował, że pokoje tu są albo dźwiękoszczelne i jak do któregoś wejdzie, to odkryje obrzydliwy sekret jakiegoś zabawiającego się tu polityka, który w wolnych chwilach lubi jak ładni chłopcy wpychają mu ananasy w tyłek. ALBO! To pokoje dobre do kryjówek: puste, otwarte i spokojne. Nie ma czasu! Włazimy w...eee... te jasne! Wlazł do pokoju jak burza i drzwi zamknął sprawnie, acz cicho, ledwie z kliknięciem. Potem szybkie zerknięcie! Ok! Cicho tu, żadnych polityów, żadnych ananasów! I było pust.... cholera nie było pusto. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Paź 16, 2013 6:28 pm | |
| Jeżeli kiedykolwiek przyszło Ci do głowy, że bycie właścicielem burdelu jest spełnieniem twoich marzeń, bądź uważasz, że to najprostsza, najlżejsza i najciekawsza praca na świecie to albo jesteś skończonym idiotą, albo kompletnie nie znasz się na życiu, a twoje perspektywy (tudzież mózg i zasoby logicznego myślenia) są ograniczone do granic możliwości. Kiedyś, bardzo dawno temu Dante sądził dokładnie tak samo. Wydawało mu się, że burdel to bułka z masłem i naprawdę nie ma nic bardziej banalnego aniżeli prowadzenie domu schadzek. No bo niby co to za filozofia, znaleźć sobie kilka dobrych dup, ściągnąć klientów, a interes sam kwitnie. W praktyce nie wyglądało to tak różowo, jak mogło się wydawać młokosowi, który był szczerze przekonany, że od teraz będzie żył długo i szczęśliwie. Ale tak nie było. Obecny weteran, a tamtejszy głupi szczyl musiał przejść ciężką drogę życia, by w istocie móc zawędrować tak wysoko i z tej wysokości przez przypadek, umyślny bądź nie, nie spaść w dół z wyjątkowo niekorzystnym lądowaniem na czterech literach, a każdy wie, że im wyżej się wspinasz, tym boleśniejszy upadek. Srogo uniesione brwi w górę oznaczały, że ciemnowłosy mężczyzna nie jest w najlepszym humorze. Pokręcił lekko głową uważniej przyglądając się gościowi, który z taką niegrzecznością i brakiem manier wręcz wparował do pomieszczenia, bo wejściem nie można było tego nazwać. - Pierwsze wrażenie z pewnością potrafisz zrobić. – Niebieskie tęczówki bezpruderyjnie taksowały czarnowłosego okularnika wzrokiem. Beznamiętnie wodził spojrzeniem po całym jego ciele, jakby szukał jakiegokolwiek defekty, czy nieścisłości w posturze młodzieńca, a skoro takowej nie udało mu się doszukać, uśmiechnął się zaledwie kącikiem warg i odwrócił głowę w kierunku mężczyzny, który stał tuż za jego fotelem. W pokoju było pusto. Oprócz fotela, na którym spoczywał właśnie Dante, można było wypatrzeć mały stolik z opróżnioną popielniczką. Trzecią osobą, która jednak wydawała się być kompletnie nieobecna w tym towarzystwie, był rosły, dobrze zbudowany krótko ostrzyżony mężczyzna w garniturze, prawdopodobnie ochroniarz bądź prawa ręka, tudzież sekretarka, – jak kto woli – Dantego. - Rozbierz się. – Polecił bez zbędnych ozdobników. Nie miał czasu bawić się w kotka i myszkę ani inne tego typu podchody. Napięty grafik nie pozwalał mu na zbyt długie rozmowy, ale sprawdzanie swojego towaru uznawał za pewien priorytet, w końcu sam ręczył za to co nabywał, a jego późniejsze nabytki miały na niego zarabiać i nie mógł sobie pozwolić na jakikolwiek błąd. Machnął ponaglająco ręką w kierunku młodzieńca, naprawdę nie lubił tego całego rytuału i sam najchętniej oddałby tę robotę innym napaleńcom.
| |
| | | Quentin Oszust
Liczba postów : 39 Dołączył : 27/09/2013
Godność : Quentin Marlow Wiek : 21 lat Zawód : Student Zootechniki Orientacja : Bi. Raczej. Chyba. Wzrost i waga : 178 cm/ 68 kg Znaki szczególne : Wiecznie tkwiące na nosie okulary. Ekwipunek : Chusteczka z mikrofibry, telefon, portfel (z pieniędzmi, rzędem kart kredytowych i wszelkimi dokumentami), klucze i wielofunkcyjny scyzoryk.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Paź 16, 2013 7:22 pm | |
| Nawet w najśmielszych - i jednocześnie najgłupszych - wyobrażeniach i zmyślonych scenariuszach odnośnie przyjścia tu, nie sądził nawet, że mógłby wpaść na najgrubszą rybę w tym biznesie. Przynajmniej w tym mieście. No ale: stało się. I teraz całą głupota tej sytuacji polegała na tym, że Q. nie był tego świadom. Po prostu odwrócił się i zobaczył skromnie pod względem liczby mebli, ale elegancko urządzony pokój, przystosowany do nie wiadomo czego, bo nie był otu na dobrą sprawę ani wyra (na sypialnie), ani biurka (na biuro), ani niczego, co konkretnie odznaczałoby jego.. .anie, stop. Dwa fotele oddzielone stołem. Sala przesłuchań? Najprawdopodobniej. To prawdopodobieństwo powiększył widok dwóch mężczyzn, z czego jeden wydawał się cieniem tego drugiego - facet w czarnym garniaku był tak nijaki, że siłą rzeczy pochłaniał skandalicznie mało uwagi. Głównym skupiaczem wzroku okazała się owa 'gruba ryba', o której grubości Quentin nawet nie wiedział. Więc był dla niego tylko normalnym facetem, bardzo oficjalnym, jaki nie wydarł się na niego przy pierwszej styczności, więc chyba było dobrze. No i potrafił operować sarkazmem. Marlow nadal jadąc na narkotyku w postaci popościgowej adrenaliny, tylko uśmiechnął się niemrawo. No i jedynym, pełnym polotu słowem jakim mógł to skomentować, było tylko zmęczone: - N..no. Q. jesteś mistrzem. FASON! TRZYMAJ GO! Jak zdrowy rozsądek do niego dobiegł, odkleił się od drzwi i postanowił grać na czas, aż nie przestanie słyszeć kroków ochroniarzy za drzwiami. Wtedy pożegna się elegancko z dwoma interesantami i wróci do poszukiwania gaci w grochy jakiejś kurtyzany. A do tego czasu... Prawie się zakrztusił, a zdążył zrobić ledwie kilka kroków w stronę drugiego fotela. - Ej, ej... właśnie pobiłeś rekord w szybkości jakiegokolwiek człowieka w 'dochodzeniu do rzeczy'. - parsknął i siadł na fotelu opierając się plecami o siedzisko a jedno kolano prawie przewieszając przez podłokietnik. Poprawił palcem okulary na nosie i przymrużył lekko oczy. - Zawsze mogliśmy zacząć milej, w końcu to ostoja przyjemności. Haa~? No więc: Dzień dobry. - uśmiechnął się zadziwiająco szczerze i bezstresowo. Tak na serio, to miał stresa pod gardłem i ratował sobie jakoś dupę przed koniecznością obnażenia. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Paź 16, 2013 8:50 pm | |
| Niewzruszony wyraz twarzy nie zmienił się ani przez chwilę, kiedy młodzieniec usilnie próbował wybrnąć z tej trudnej sytuacji. A Dante skrupulatnie, spokojnie i powoli wszystko sobie analizował, składał kolejne części układanki do kupy, by otrzymać jasną i klarowną całość, która coraz mniej mu się podobała. Doceniał perfidię w celu oszukania go, aczkolwiek bardzo nie lubił być oszukiwany szczególnie, gdy chodziło o interesy, JEGO interesy. Splótł palce obu dłoni ze sobą w wyczekującym geście. Mężczyzna miał wystarczająco dużo czasu, aby spełnić wydane polecenie, a skoro nie wykonało w przeciągu tych kilku minut oznaczało, że a) nie zamierza go spełnić, b) nie jest umówioną na spotkanie prostytutką i nie zamierza go spełnić, a może c) jest wyjątkowo głupi narażając się na gniew długowłosego. I choć normalnie można byłoby się spodziewać gniewu narastającego w mężczyźnie, a uzewnętrznionego na jego twarzy, tak teraz jedyne, co pokazał to cyniczny uśmiech. - Gdyby mnie cokolwiek interesowało pobijanie rekordów, to prawdopodobnie bym się w tej chwili ucieszył, ale jak widzisz nie mam najmniejszej ochoty na te gierki, dlatego byłbym wdzięczny jakbyś zrobił to co do Ciebie należy. Nie interesują mnie cnotliwe dziwki, czy jakkolwiek zamierzasz się nazwać. Zrób, o co grzecznie prosiłem, bo nie lubię się powtarzać. – O ile pierwsza część wypowiedzi była wypowiedziana jest w miarę ludzkim tonem, tak każde kolejne słowa były skrupulatnie cedzone z jadem oraz wściekłością godną najpaskudniejszego demona z otchłani piekielnych, który przy tym posiada uśmiech wprost z reklamy wybielającej pasty do zębów i zadowolenie uprzejmego Szatana po wizycie w relaksującym SPA. Jeżeli okularnik posiadał, choć trochę oleju w głowie, to zaznaczy tę subtelną czerwoną diodę wielkości dinozaura walącą po oczach swym jaskrawym kolorem, oznaczającą, że żarty się w tej chwili skończyły i jeżeli nie chce skończyć jak murzyn w kopalni diamentów, to lepiej niech spierdala… i to szybko. - Będziesz grzeczny chłopcem i wyskoczysz ze spodni, a może mam wezwać ochronę i Cię osobiście sprawdzić? Która opcja wydaje Ci się rozsądniejsza? – Na wyciągniętej dłoni spoczął elegancki telefon komórkowy. Mężczyzna wybrał numer i przyłożył słuchawkę do ucha, oczekując na sygnał. Nie miał najmniejszych skrupułów, by w tej jednej sekundzie wywalić chłopaka przez okno, bądź z dachu czy przez inne wyjście, byle by zapamiętał, że włażenie w nieodpowiednie miejsca może być niebezpieczne, a robienie sobie z niego żartów jeszcze gorsze. Rozłączył się w chwili, w której usłyszał kroki. Tuż za drzwiami stanęło prawdopodobnie dwóch ochroniarzy, sądząc po odgłosach ciężkich męskich kroków. Tak, więc plan co do nagłej ucieczki musiał się diametralnie zmienić, albowiem Quentin był w ciemnej dupie i to dosłownie.
| |
| | | Quentin Oszust
Liczba postów : 39 Dołączył : 27/09/2013
Godność : Quentin Marlow Wiek : 21 lat Zawód : Student Zootechniki Orientacja : Bi. Raczej. Chyba. Wzrost i waga : 178 cm/ 68 kg Znaki szczególne : Wiecznie tkwiące na nosie okulary. Ekwipunek : Chusteczka z mikrofibry, telefon, portfel (z pieniędzmi, rzędem kart kredytowych i wszelkimi dokumentami), klucze i wielofunkcyjny scyzoryk.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Paź 16, 2013 9:18 pm | |
| Okej, poczuł ogień przy dupie. Dosłownie. Zwłąszcza widząc, że jego czar obija się i miażdży na barierze obojętności owego jegomościa. I nagle miękkie i wygodne obicie eleganckiego siedziska zrobiło się ostre kujące ja rząd wyjątkowo dobrych szpilek. Elegancki mężczyzna starł studenciakowi lekki uśmiech z twarzy i nawet jeśli w pierwszej chwili nie zmienił go w strach, to najpewniej ustawiłbgo na pewnej pozycji, w której miast nieskończonej pewności siebie winien uaktywnić zdrowy rozsądek i wynaturzone parcie do przetrwania. Za wszelką cenę. No i krok i za drzwiami. - Ej, ej, ej! Czekaj...! - wychylił się w jego stronę machając obronnie rękami i widząc jak zaprzestał na chwilę podążył wzrokiem za jego prosto na drzwi. Nie krzyczał, miał głos całkiem opanowany, dawno nauczył się, ze winien krzyczeć i spierdalać, dopiero jak banda antyterrorystów wyważy drzwi i wrzuci do środka coś dymiącego. No i zniżył nieco głos. - 'Dziwka', auć zabolało moją dumę de szczętu. A... dobra: przepraszam. To był zły początek. - dobra, dość, czuł, że w tej chwili szczerość uratuje go chociaż przed dyshonorem rozbierania się przed kompletnie nieznanymi ludźmi. Wziął głębszy wdech i osiadł z powrotem na siedzisku siląc się na opanowanie tej nieprzyjemnej sytuacji. Wolał wyrzucenie an bruk, niż... wyrzucenie na bruk nago. - Dziwka... hmm... myślę, że musiało tu zajść kompletne nieporozumienie. Tak, definitywnie. Bo ja... jak Pan widzi, nie jestem. N..nie pretenduje nawet. Znalazłem się to z kompletnego, życiowego przypadku. - uśmiechnął się lekko i wręcz skłonił przykładając dłoń do mostka. - I've got only soul for sale. Nie zamierzał opowiadać jak i to był przypadek, bo zapewne o ile mówienie 'dzień dobry' na pierwszym spotkaniu nie leżało w zainteresowaniach tego faceta, tyle słuchanie o studenckich zakładach nawet nie wchodziło w grę. - No wiec szanuje Pani... pańską pracę, więc... skoro już wszystko wyjaśnione, to może przerwę to i udam się w swoja stronę, kiedy Panowie spod drzwi znajdą sobie cos innego do roboty~ | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Czw Paź 17, 2013 6:39 pm | |
| Tłumaczenie się i wymówki raczej nie były czymś co mogłoby w rzeczywistości podziałać na Dantego. Jedyną rzeczą jaka w istocie uratowała tyłek Quentina, był fakt, że mężczyzna miał dzisiaj wybitnie dobry dzień, podpisał świetny kontrakt i naprawdę nie chciało mu się robić za ostatniego chuja, ale tylko dzisiaj. To nie instytucja charytatywna, a taryfy ulgowej nie dostawało się hurtowo w pakiecie przy wejściu niczym upominków na gali. W związku z tym trzeba było być albo dzieckiem szczęścia, a to prawdopodobnie tyczyło się okularnika, albo być równie szczęśliwcem co pechowcem, by trafić na dobry dzień dla Dantego, wszakże jego dobry dzień nie oznaczał, że drapieżnik wypuści swoją ofiarę tylko, dlatego że nagle postanowił przejść na wegetarianizm. Dante ponad wszystko cenił sobie dobrą rozrywkę, a jeżeli ten oto tu prezentowany osobnik, miał na tyle tupetu, by bezkarnie wejść do jego burdelu w ramach szczeniackiego zakładu, to być może będzie w stanie odrobinę go zabawić. Może nie tyle imponował mu, co był ciekawą jednostka, zazwyczaj ludzie uciekali przed jego morderczym wzrokiem, ewentualnie robili pod siebie, a ten tutaj osobnik jakby nic nie robił sobie z tego, że Dante jest w stanie i może go w każdej chwili kropnąć. W tej samej chwili spostrzegł, że jego towarzysz sięga w stronę lśniącej rękojeści pistoletu. Powstrzymał go ruchem ręki, naprawdę nie chciał mieć dzisiaj do czynienia z hukiem wystrzału czy kłopotaniem się, co zrobić ze zwłokami. A trup jak wiadomo sam się nie pochowa, jedynie problemów stwarza więcej aniżeli być powinno. - Tony, proszę Cię. Nie chciałbym żebyś mi zapaskudził wykładzinę jego wnętrznościami. – Pokręcił z niezadowoleniem głową. Następnie z powrotem spojrzał na czarnowłosego chłopaka. Coraz bardziej był ciekaw, z jakiego powodu postanowił się tutaj znaleźć. Czy sądził, że uda mu się bezpłatnie skorzystać z usług, a może było w tym coś głębszego, a co ważniejsze bardziej intrygującego? I chyba właśnie na tę drugą rzecz czekał, że młodzieniec nie zawiedzie jego oczekiwań, bo wtedy mogłoby się to dla niego źle skończyć. - Wybacz mojemu towarzyszowi porywczość, ale tak został wyszkolony. Jeżeli nie chciałbyś, aby mój kolega rozsmarował twój mózg na ścianie to bądź grzecznym chłopcem i powiedz, dlaczego postanowiłeś wedrzeć się do mojego burdelu? – Lepiej, by okularnik wiedział, co oznacza dobre dobieranie słów i nie zrobienie głupstwa, w stylu powiem co mi ślina na język przyniesie i może nie wpakują mi kulki w łeb. Intensywnie niebieskie tęczówki Dantego uważnie wpatrywała się w gościa świdrując jego osobę, jakby miały ochotę niczym wiertarka przewiercić jego czaszkę, by dostać się do środka i wyjąć wszystkie myśli na wierzch. Nie raz, nie dwa myślał, czy nie zrobić takiego eksperymentu, ale kiedy zdał sobie sprawę ile narobiłby bałaganu to odechciewało mu się zabawy w psychopatę. Aczkolwiek gdyby posiadał moc zaglądania do umysłów, to prawdopodobnie byłby najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
| |
| | | Quentin Oszust
Liczba postów : 39 Dołączył : 27/09/2013
Godność : Quentin Marlow Wiek : 21 lat Zawód : Student Zootechniki Orientacja : Bi. Raczej. Chyba. Wzrost i waga : 178 cm/ 68 kg Znaki szczególne : Wiecznie tkwiące na nosie okulary. Ekwipunek : Chusteczka z mikrofibry, telefon, portfel (z pieniędzmi, rzędem kart kredytowych i wszelkimi dokumentami), klucze i wielofunkcyjny scyzoryk.
| Temat: Re: "Królicza nora" Czw Paź 17, 2013 9:50 pm | |
| Na nieszczęście Quentina gość wyglądał na konkretnego. A szkoda. Bo miał nadzieje, że może trafił do jakiegoś VIPowskiego pokoju ze znudzonym biznesmenem, który zamówił sobie dziwkę i przyprowadził bodyguarda, by sobie popatrzył. Czyli taka wersja z wcześniej wspominanym wkładaniem ananasa w tyłek, ale jeszcze chwile przed grą wstępną. I idąc tym torem myślenia - zniechęcony klient wypuściłby go, albo ew. poprosił o przyprowadzenie szefa, co dałoby Q. trochę czasu na spierdzielenie. Ale! Mężczyzna nie odpuszczał. I wraz z kolegą zza fotela mieli wyjątkowo czarny typ humoru. Chłopak drgnął, jak jeden z nich sięgnął za pazuchę, ale szef widocznie go powstrzymał. Nie powstrzymał jednak głęboko analizującego zaistniałą sytuację chłopaka, który właśnie spiął na chwile całe ciało, w razie gdyby miał pobawić się z facetem-pukawką w western i wypróbować, czy on wyciągnie pistolet szybciej niż studenciak zdąży wskoczyć za fotel. Do niczego nie doszło, a na wspomnienie o flakach na podłodze pokiwał tylko przekonująco głową zerkając na domniemanego kata. O dziwo serce nie podjechało mu pod gardło, jakoś... to było przeczucie. Nie umrze w tym pokoju. I nie w tak głupi sposób. Poprawił się na siedzisku i spojrzał z powrotem na 'mózga' całej operacji. - Nah, wybaczam. - machnął szybko ręką. - W tych czasach i tym mieście, coś takiego wpisuje się już w odruchy bezwarunkowe każdego mieszkańca. Zamiast cofać rękę od ognia - strzelają do niego. - parsknął i siadł w siedzeniu jakby głębiej. No. Myśl Q., myśl. Bo inaczej cie zabiją. Albo - co gorsza - wyruchają. I dosłownie i w przenośni. Dawał sobie słowo, że jak dorwie tych idiotów, który wymyślali zadania to rozszarpie ich na strzępy. Stokroć bardziej wolałby siedzieć teraz na komisariacie za popełnienie zbrodni modowej i założenie posągowi różowej spódniczki do zielonego topu. Przykład wyjęty żywcem z kolekcji Hansa Klossa. Odetchnął. Zaraz. Stop. 'Mojego burdelu'? Kojarzenie tego nieco mu zajęło, więc chwile w pokoju trwała cisza, ale zadziwiająco nie była ona ciężka i irytująca. Dla osób postronnych mogło to wyglądać tak, jakby chłopak przekazywał mężczyźnie wszystkie informacje samym spojrzeniem. Nie bał się go. A raczej... nie tak, jak mężczyzna zapewne by chciał, albo do jakiego typu strachu był przyzwyczajony. Wzrok Quentina -owszem- nosił na sobie ślady czujności i niepewności, ale nie panicznego przerażenia i trwogi o swoje życie. Takie zachowanie mogło znamionować zwykle dwie, równie zgubne rzeczy: brawurę, albo... głupotę. Ale to nie był żaden z tych wzorców myślenia i postępowania. Chłopak jakby tańczył na linie pomiędzy nimi z uporem maniaka nie zatrzymując się przy żadnym na wystarczająco długo, aby zapanowało jakimkolwiek z jego posunięć. Wyglądało to tak, jakby naprawdę myślał, że oczy koloru lodowca zaglądają mu do głowy i starał się wprowadzić własne myśli w amok, śmiertelny rajd ledwo wyrabiający na niespodziewanych zakrętach, po czym kierował się dopiero tymi nagle wyrwanymi z tego potoku i błyskawicznie przesuniętymi mu na oczy i język. Coś jak esencja 'nieprzewidywalności' ale objawiającej się w bardzo spokojny i swobody sposób. Jakby podejmowanie ciężkich i ważnych decyzji przychodziło mu z lekkością... wariata. Tak, najpewniej był niestabilny psychicznie. - Bardzo chciałem się tu zaleźć. - odparł nagle po tej uporczywej walce na mrugnięcia. - Nie, nie szukam tu pracy.... choć niewątpliwie żadna z Twoich dziwek nie ma tyle polotu i oryginalności, co ja, co najpewniej jest w cenie w mieście gdzie ludzi 'nic już nie zdziwi'. Nie chciał robić sobie reklamy, ale język niemal sam uwalniał słowa - musiał wybaczyć temu swojemu towarzyszowi taką porywczość, ale 'tak został wyszkolony'. - Jeśli choć trochę cie to ciekawi - a widzę, że nawet tak; to: szukam tu czegoś. I to nie jest ani szczęście, ani seks. Właściwie to... przedmiot. Coś bardzo istotnego dla mnie, oraz w świetle rzekomego zagrożenia mojego życia, kompletnie nie wartego takiej ceny. A jednak ryzykuję. Jak w kartach - wiesz. - zsunął szalik z szyi, czując, że temperatura zaczyna mu dokuczać, a zorientował się, że jest nadal w pełni ubrany wliczając w to płaszcz.
z/t | |
| | | Natalie Szpieg
Liczba postów : 30 Dołączył : 02/11/2013
Godność : Natalie Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica Orientacja : Hetero Wzrost i waga : 165/50 Aktualny ubiór : Avkowy+ czarna bluza z dużym kapturem i szpilki, makijaż, lakier na paznokcie, torba przewieszona przez ramię na skos. Ekwipunek : Telefon, portfel, wytrychy, nóż, fałszywe dokumenty - ukryte. Obrażenia : Wiecznie paprząca się rana
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Lis 16, 2013 4:23 pm | |
| Noc była dość zimna. Gruba bluza doskonale chroniła przed zimnem, gdy Nat szlajała się po ulicach miasteczka. Ruszyła swój kościsty zadek z ciepłego pokoju by sprawdzić co dzieje się w mieście, a szczerze powiedziawszy nudziło jej się do tego stopnia, że przeszła się na spacer. Zawitała do dzielnicy rozrywkowej. Dzielnie krocząc wśród jej zakamarków oświetlanych miejskimi latarniami, zmarzła nieco. Widząc miejsce o słodkiej nazwie „Królicza Nora” powszechnie znana jako najpopularniejszy klub dla dorosłych. Tam jednak na pewno powinno być ciepło. Szybko, wiec dupa Nat znalazła się w środku, bez pardonu otwierając drzwi. Szpilki zastukały, zwiastując jej nadejście. Wzrok dziewczyny powędrował po pomieszczeniu oceniając jego wygląd. Nogi zaś powiodły do jednego z pokoju, którego drzwi szybko stanęły otworem, a zastany w nich widok wcale jej nie spaczył. Widząc jak dwójka ludzi trzepie się niczym króliki westchnęła tylko, dłuższa chwile patrząc na nich po czym zamykając drzwi. Nie była niewiniątkiem, dobrze wiedziała co się dzieje na tym świecie, aż za dobrze. Usiadła, więc na jednej z sof i czekała co wydarzy się dalej.
| |
| | | Meli Członek gangu
Liczba postów : 10 Dołączył : 09/11/2013
Godność : Meli Wiek : 20 lat Zawód : Studentka oraz właścicielka sklepu internetowego Orientacja : Hetero Wzrost i waga : 168cm 56kg Aktualny ubiór : Czarna luźna bluza, jeansy oraz trampki. Włosy związane w kok. Na nadgarstku widnieje bransoletka z małą podkówką. Ekwipunek : Pistolet, kasa, komórka.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Lis 16, 2013 4:47 pm | |
| Dobrze zacząć spacer po nieznajomym mieście w dzielnicy rozrywki. Spodziewa się czegoś innego po tym miejscu. Westchnęła nieco zawiedziona tym stanem rzeczy. Zaczęło się robić zimno więc weszła do pierwszego lepszego budynku, którego napotkała. Wchodząc do środka poczuła słodkawy, mdły zapach. Rozglądając się wokoło domyślała się, gdzie trafiła. No trudno. Teraz wychodzić nie będzie. Na początku musi najpierw zapytać o jakiś bar lub restaurację i się ogrzać Podeszła do jednej dziewczyny. Ona jako jedyna nie wyglądała na pracownicę domu publicznego. - Wiesz może gdzie jest jakiś club? Uśmiechnęła się nieco, ignorując odgłosy dochodzące z pokoju obok. Takich miejsc często unikała, w końcu nie miała czego w nich szukać. Wsadziła ręce do kieszeni jeansów. Dopiero teraz przypomniało jej się, że musi coś powtórzyć na zajęcia. Czasami żałowała, że zapisała się na studia i bez tego sobie radziła. Jednak skoro już zaczęła to je skończy, głupotą by było teraz zrezygnować. | |
| | | Natalie Szpieg
Liczba postów : 30 Dołączył : 02/11/2013
Godność : Natalie Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica Orientacja : Hetero Wzrost i waga : 165/50 Aktualny ubiór : Avkowy+ czarna bluza z dużym kapturem i szpilki, makijaż, lakier na paznokcie, torba przewieszona przez ramię na skos. Ekwipunek : Telefon, portfel, wytrychy, nóż, fałszywe dokumenty - ukryte. Obrażenia : Wiecznie paprząca się rana
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Lis 16, 2013 5:46 pm | |
| Leżała i leżała słuchając odgłosów zewsząd dopływających. No cóż była w takim miejscu a nie innym. Jednak powoli wszystko to ją usypiało. No bo ile można tego wszystkiego słuchać, a wszystko było bardzo synchronizowane w czasie, znaczy pojawianie się jęków. Ziewnęła, przeciągle kiedy do budynku weszła nowa osoba. Było wyraźnie słuchać dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzała, więc w kierunku wejścia, widzą nieco starsza od siebie dziewczynę, nie pasująca do świata dziwek. Szybko doszła, wiec do wniosku, że przyszła tu zażyć nieco przyjemności lub jako szara myszka zawieruszyła się wraz z wiatrem, który ja tutaj przywiał. Bacznie patrzyła jak podeszła do niej i zadała pytanie. –Nie mam pojęcia ale pewnie jakiś klub w tym mieście jest. –lekko uśmiechnęła się. Z jednego z pokoi wyszedł pracownik domu. Wstała, więc i podeszła do niego, najzwyczajniej w świecie wieszając się na nim. Po chwili zwisania jak małpka i usłyszeniu kilku słodkich komplementów wróciła do dziewczyny. –Powiedział, że PECADO DULCE CLUB, to najbliższy klub tutaj. – odpowiedziała lekko uśmiechając się.
| |
| | | Meli Członek gangu
Liczba postów : 10 Dołączył : 09/11/2013
Godność : Meli Wiek : 20 lat Zawód : Studentka oraz właścicielka sklepu internetowego Orientacja : Hetero Wzrost i waga : 168cm 56kg Aktualny ubiór : Czarna luźna bluza, jeansy oraz trampki. Włosy związane w kok. Na nadgarstku widnieje bransoletka z małą podkówką. Ekwipunek : Pistolet, kasa, komórka.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Lis 16, 2013 7:03 pm | |
| W jakimś klubie na pewno jest przyjemniej niż w domu publicznym. Przynajmniej to było jej zdanie na ten temat. Poczekała kiedy nieznajoma odeszła na chwilę. Zdziwiło ją nieco zachowanie dziewczyny. Po co się wieszała na tym facecie? Kiedy wróciła miała nadzieje, że jednak nieznajoma przypomniała sobie jakieś miejsce. Słysząc nazwę jakiegoś lokalu kiwnęła głową. Tylko gdzie to było? Przecież na bez znajomości trasy tam nie dojdzie. - Znasz może drogę? Bez sensu było iść na oślep. Nie chciała się pogubić w nowym mieście. Tym bardziej, że w ogóle przed wyjściem nie zajrzała do mapy aby zorientować się co jest w okolicy. Usiadła na jakieś kanapie. Miała nadzieję, że nie była ona używana do pracy w tutejszym budynku. Robiło się coraz cieplej. Liczyła się z tym, że kiedy wyjdzie znowu owieje ja chłodny wiatr. Nie przepadała za zimnem, zdecydowanie wolała ciepło. - W ogóle to jestem Meli. | |
| | | Natalie Szpieg
Liczba postów : 30 Dołączył : 02/11/2013
Godność : Natalie Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica Orientacja : Hetero Wzrost i waga : 165/50 Aktualny ubiór : Avkowy+ czarna bluza z dużym kapturem i szpilki, makijaż, lakier na paznokcie, torba przewieszona przez ramię na skos. Ekwipunek : Telefon, portfel, wytrychy, nóż, fałszywe dokumenty - ukryte. Obrażenia : Wiecznie paprząca się rana
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Lis 16, 2013 7:21 pm | |
| –Hmm…. Jest pewnie w okolicy, więc trzeba szukać, gdzieś w pobliżu.[b/] – uśmiechnęła się. Średnio kojarzyła ten klub. Hmm… widziała go może ze dwa razy na oczy ale w miarę kojarzyła gdzie się mieści. [b] –Zaprowadzić cię? –spytała patrząc na dziewczynę. Mogła to bez trudu zrobić. Tutaj i tak nikt nie przyszedł zapytać się jej czego chce, wiec mogła ruszyć się i przejść kilak kroków by znaleźć się w cieplutkim klubie. –Natalie. Miło cię poznać. – ujawniła swoje oczywiście fałszywe imię. Wysiliła się oczywiście na słodki uśmiech, a bo co. –Pomyliłaś budynki szara myszko, prawda? –spytała od tak. Inaczej być nie mogło. Widać było iż Meli raczej jest typem cichej myszki, a zapytać nie zaszkodziło. - To jak idziemy? –stała przeciągając się.
| |
| | | Meli Członek gangu
Liczba postów : 10 Dołączył : 09/11/2013
Godność : Meli Wiek : 20 lat Zawód : Studentka oraz właścicielka sklepu internetowego Orientacja : Hetero Wzrost i waga : 168cm 56kg Aktualny ubiór : Czarna luźna bluza, jeansy oraz trampki. Włosy związane w kok. Na nadgarstku widnieje bransoletka z małą podkówką. Ekwipunek : Pistolet, kasa, komórka.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Lis 16, 2013 8:14 pm | |
| Wstała z kanapy. Wygodnie jej się siedziało, ale czas zwiedzić jakieś inne ciekawsze miejsce. Te zdecydowanie wolała zostawić innym. Podeszła do dziewczyny. Kiwnęła głową. W końcu dobrze mieć przy sobie jakiegoś przewodnika. Poprawiła nieco gumkę aby bardziej trzymały jej włosy. - Nie, przyszłam tutaj w interesach - odpowiedziała sarkastycznym tonem. No cóż nie zawsze odpowiadała miło. Niektórzy przez to myśleli, że dziewczyna ich nie lubi, a ona po prostu miała już taki charakter. Nie przejęła by się tym gdyby Natalie postanowiła zostać, chociaż z drugiej strony szkoda by stracić kogoś kto zaoferował swoją pomoc w rozpoznaniu terenu. - Pewnie. Nie mogła by dłużej wytrzymać w tym budynku, gdzie wokoło pachniało różami i było słychać jęki zadowolonych ludzi. Zdecydowanym krokiem wyszła na zewnątrz.
z/t x2 | |
| | | Bird Prezydent
Liczba postów : 110 Dołączył : 16/12/2013
Godność : Jonathan Blackwood Wiek : 38 lat Zawód : Jestę prezydentę. Orientacja : Zajebista. Partner : Nopenopenopenope. Wzrost i waga : 1,83 m ll 86 kg. Aktualny ubiór : Czarna skórzana kurtka z ćwiekami na barkach i końcach rękawów. Pod kurtką mieści się oliwkowy sweter, a pod tym jest jeszcze zwykłe biała koszulka na ramiączkach. Nosi także luźne dżinsowe spodnie, ciemne. Do tego wszystko dochodzą jeszcze czarne glany. Na oczach ma ciemne okulary. Ekwipunek : Telefon komórkowy, paczka papierosów, zapalniczka... Przy pasie nosi skryty pistolet Berettę 2FS. No i portfel z dokumentami tożsamości itp. Multikonta : Brak.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 18, 2013 7:58 pm | |
| Czym też on sobie zasłużył, ze musiał tutaj przyjść? A tak, jak zwykle musiał coś załatwić. Interesy ciągnęły się a nim niczym mantra. Cóż, jakoś nie widywał uprzedniego prezydenta przy takich sprawach i być może to go zgubiło. Może po prostu miał pecha. Może wiedział zbyt dużo o takich sprawach, w których on nawet się nie babrał? Cholera to wie. Jonathan poprawił okulary na nosie. Ulubiony element jego dość staromodnego, rockowego designu. Rozluźnił mięśnie. Oto stał po drugiej ulicy przy której znajdował się jeden z najokropniejszych budynków jakie kalały to piękne, zbrukane złem miasto. Może powinien w końcu przyłączyć się do tej ustawy, która by zakazywała istnienia czegoś takiego. Ale wiadomo, nie mógł. Za dużo by namieszał, za dużo narobiłby sobie wrogów, których i tak ma aż powyżej uszu. Chędożone sługusy rządowe. Lizodupy. Był cholernie zły. Zdenerwowany. Jednak się ograniczał. Wiadomo, emocje w środku, a jeszcze by tylko tego brakowało, by wylazły pewnego dnia na wierzch. To pozostawiał na starość. Musiał. Inaczej by musiał jeszcze brać czynny udział w funkcjonowaniu tego chaosu jako jedna z zabaweczek spaczonych umysłów bogów alkoholu, ćpunów i seksu. Zmarszczył brwi i ruszył dość szybko. Nie powinien był tracić czasu na przypatrywanie się budynkowi. Jeszcze by ktoś go rozpoznał. Aż na chwilę go zamroczyło, kiedy wszedł do środka. Zapach jaki uderzył go w nozdrza był nieznośnym, okropnym fetorem. Tutaj go już przecież znali. Nie dlatego, ze był klientem, chociaż kto to wiedział, co się działo za drzwiami pokoju burdel papy? Ale on wiedział. I tyle mu wystarczało by patrzeć się na innych tak, by nie zadawali mu durnych pytań. Niech myślą co chcą póki jeszcze mogą. Może powinien zainwestować w wizję jakiegoś szalonego naukowca w najbliższym czasie. wynaleźć coś, co by miażdżyło myśli innych. Tak, to by było dobre. Nawet nie zapukał do drzwi, kiedy wchodził do środka "biura". I tylko tyle. Niosąc za sobą cały chłód swojej osoby, zarazę anyspołeczności oraz ogromną górę lodową władzy, napędzaną zieloną sałatą. Tak, obceny prezydent we własnej osobie, znajdował się we wnętrzu tego obrzydlistwa i starał się nie zwymiotować na samą myśl o tym co się tutaj wyprawia. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 18, 2013 8:38 pm | |
| Oficjalnie nikt prezydenta do tych układów nie zmuszał, ale to pozostawało w sferze oficjalnej, rzecz jasna media czy opinia publiczna nie miała zielonego pojęcia o tym, że burdel papa układa się z prezydentem za plecami wszystkich podatników. Układ był owocny, zarówno dla jednej, jak i drugiej strony. Dante posiadał szerokie znajomości, które w mig odwróciłby swe łaskawe spojrzenia od obecnego prezydenta, gdyby tego zechciał właściciel największej sieci burdeli w tym miecie. Być może i było to w jakiś sposób przebiegłe ze strony Dantego, że wykorzystywał swoją pozycję do układów z prezydentem, ale z jakiej racji miałby tego nie robić? Szczerze mówiąc ich mała zmowa była naprawdę lukratywna dla obu stron i nikt nie powinien narzekać na cokolwiek, a już w szczególności prezydent, który dzięki temu uzyskał naprawdę solidne poparcie. Blackwood miał tę paskudną przypadłość, że sam posiadał wiele mrocznych tajemnic i niecnych układów i układzików z odpowiednimi ludźmi, ale za każdym razem złowrogo spozierał na Dantego, gdy tylko przyszło się im spotkać. - I co się tak nadymasz? Usiądź, nikt Cię nie zastrzeli. – Cyniczna uwaga była już standardem w ustach Niemca. Stał tyłem do swojego gościa i chociaż w pierwszej chwili nie widział kto wchodzi do jego gabinetu, to doskonale zdawał sobie sprawę, że tylko jedna osoba jest na tyle bezczelna, by nawet łaskawie nie zapukać. W zupełności mu to nie przeszkadzało, a wręcz był przyzwyczajony do chłodnej postawy pana prezydenta. I choć teoretycznie powinien zwracać się do niego per panie prezydencie, to ewidentnie gwizdał sobie na to, ze względu na własną niepodważalnie wysoką pozycje w tym mieście. - Co tym razem się stało, że nie mogliśmy załatwić tego telefonicznie? – Wreszcie raczył odwrócić się do swojego gościa, którego ponaglił wzrokiem do zajęcia miejsca w jednym z foteli. Sam odszedł od szklanej tafli okien i usiadł po prawej stronie, tuż przy stoliku, zostawiając dla mężczyzny drugi z wygodnych foteli. - Serio, wyglądasz jakby ktoś Cię kopnął co najmniej w kroczę. Dziewczyna Cię rzuciła, czy o co Ci znowu chodzi? Ja wiem, wiem wstrętne plugawe burdele, ale sądziłem, że tę kwestię mamy już za sobą i przestaniesz wybrzydzać jak dzieciak, który nie dostał najnowszego modelu hulajnogi. – Sięgnął po paczkę papierosów leząca na stoliku, wyciągnął jednego dla siebie, a następnie skierował karton w stronę mężczyzny. Zapalił papierosa i poczekał na to co ma do powiedzenia jego towarzysz, a ewidentnie miał, tylko wciąż próbował przezwyciężyć swoje obrzydzenie.
| |
| | | Bird Prezydent
Liczba postów : 110 Dołączył : 16/12/2013
Godność : Jonathan Blackwood Wiek : 38 lat Zawód : Jestę prezydentę. Orientacja : Zajebista. Partner : Nopenopenopenope. Wzrost i waga : 1,83 m ll 86 kg. Aktualny ubiór : Czarna skórzana kurtka z ćwiekami na barkach i końcach rękawów. Pod kurtką mieści się oliwkowy sweter, a pod tym jest jeszcze zwykłe biała koszulka na ramiączkach. Nosi także luźne dżinsowe spodnie, ciemne. Do tego wszystko dochodzą jeszcze czarne glany. Na oczach ma ciemne okulary. Ekwipunek : Telefon komórkowy, paczka papierosów, zapalniczka... Przy pasie nosi skryty pistolet Berettę 2FS. No i portfel z dokumentami tożsamości itp. Multikonta : Brak.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 18, 2013 9:09 pm | |
| Naprawdę. Solidne poparcie w tych sprawach dawało mu tylko połowę satysfakcji. Nie wszystko jednak było tak różowe, a rzeczy, na które musiał przymrużyć oko czasem po prostu stawały się nie do zniesienia. Czasem naprawdę zastanawiał się, jak jego poprzednikowi dało się utrzymać tyle czasu na tym stołu. I weź się tutaj nie potknij. Nie zawierać znajomości. Tylko czysty biznes. Jonathan zmrużył powieki, zaraz na powrót stać się posępnym, chłodnym typem, jakim był. Nie było sensu się denerwować. Racja. Rozmowa już nie raz mijała się o ten temat. Zawsze z tym samym, mizernym skutkiem i to go doprowadzało wręcz do wściekłości. Bo kto by się nie wkurzał, mając pozorną władzę, a jednak będąc tak bardzo uzależnionym od innych? Zasiadł w końcu, rozwalając się wręcz w fotelu. W dupie miał wszystkie maniery, to było dobre na posiedzenia rządowe w parlamencie, albo jakimś innych cholernym instytucie. W pewnym momencie kichnął, pociągając złośliwie nosem. Długo tu i tak nie wytrzyma. - Doskonale wiesz o tym, że wolę rozmawiać twarzą w twarz - Odparł, ściągając okulary. Tak było łatwiej. Zaczepił je jednym ramieniem o kołnierz swetra, delikatnie pogładził dłonią. Brązowe oczy starały się ocenić możliwości przeprowadzenia konkretnej rozmowy. Jednak wyczuł, ze to nie dzisiaj. zresztą, wpadał właściwie bez wizyty, mając w nosie to całe umawianie się. Nie widzi się z nim przecież pierwszy raz, po za tym, kto mu mógł tego zabronić? - Chociaż następnym razem, zagonię twoje dupsko do siebie, bo jeszcze pomylą mnie z twoją zacofaną umysłowo klientelą - Dodał, parę tonów ciszej, jakby mówił bardziej do siebie, jednak cały czas jego wzrok był na nim skupiony. Zamilkł, starając się ułożyć w głowie odpowiednie słowa. Najchętniej by się wyraził w sposób oczywisty, jednak do tej sprawy, zresztą, jak do większości innych spraw musiał podchodzić indywidualnie. Rozmyślić, ocenić, wykalkulować. Inaczej by popełnił ten błąd co pewnego razu. Akurat to pozostawiał sobie. - Skoro wiesz o co chodzi, to do chuja pana, dlaczego ignorujesz to co ci mówię? - Warknął w pewnym momencie, zaciskając dłoń w pięść - Czy ja tak wiele wymagam? - Ciągnął dalej, nie spuszczając z niego wzroku. Nie mógł sobie pozwolić na uległość, nawet jeśli słowami starał się coś zdziałać. Bardziej dyplomatycznie. Bo na siłę było tutaj za późno. Z chęcią uczyniłby z tych śmietnisk kolejną Hiroszimę, a potem postawił tu jakiś normalny dom. Blok, wieżowiec, cokolwiek, co nie ukazywałoby miasta w tak złym świetle. Przecież już nie raz upominał się o to, żeby ograniczał swoje zabawki i trzymał je na smyczy, a nie pałętają mu się po mieście jak jakieś primadonny, budząc zgorszenie śród mieszkańców. Co z niego za prezydent skoro pozwala na taki burdel na czystych pozornie ulicach miasta? Wystarczą slumsy po jednej stronie miasta, nie potrzebował dodatkowego syfu przy centrum. Cholera jego mać z tym wszystkim. Przecież jeszcze tak ze trzy lata i zacznie sobie kudły w łba wyrywać, jak będzie próbował to wszystko załagodzić. A przy tym, być nadal tym samym, zimnym do szpiku kości skurwysynem bez uczuć.
| |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 18, 2013 9:39 pm | |
| Uśmiechnął się tak promiennie i radośnie jak wypoczęty Lucyfer, który właśnie wyszedł ze SPA. Ten pozornie uprzejmy uśmiech zawierał w sobie tyle jadu i złośliwości, że z powodzeniem mógłby wytruć populację Europy, a przy tym był tak czarujący, że niejedna westchnęłaby z zachwytu. O tak, Dante potrafił uwodzić samym uśmiechem i nie potrzebował do tego niczego innego. W tym momencie uwodzić nikogo nie zamierzał, a już w szczególności nie pana prezydenta, który prawdopodobnie znał na wylot wszystkie jego sztuczki, ale kto by się przejmował takimi głupstwami. - Tak, tak… Ale sympatyczna pogawędka przez telefon by Ciebie nie zabiła. Mógłbyś się przekonać do tego urządzenia i czasem się odezwać, że żyjesz i jeszcze nie odstrzelili Ci łba. – Sporo osób, które nie tolerowały obecnych rządów pragnęło usunąć osobę zajmująca najwyższy stołek w tym mieście. Blackwood na szczęście, lub innych nieszczęście, był taką parszywą istota, że nijak nie szło go zlikwidować. Był trochę jak szarańczę, tudzież pospolite karaluchy o trylionie żyć, takie co to jak się je nadepnie to i tak paskudztwo wstaje i cieszy się z głupoty oprawcy. - Jak mnie wreszcie zaprosisz, to bardzo chętnie pooglądam sobie twoje gniazdko. Ocho! Radziłbym uważać na słowa, moja klientela to też twoi bliscy znajomi. Chyba nie musze Ci przypominać ile twoich gubernatorów i ministrów korzysta z moich usług? Wiesz, prawdę mówiąc to jesteś jedyna osobą z góry, której to nie bawi, ale popieram sam ścierwa bym nie dotknął. – Twarz czarnowłosego wykrzywiła się w bardzo brzydkim grymasie, ale zaraz na powrót wyciągnął usta w szyderczym uśmiechu. To był biznes, a jeżeli ten się kręcił to nie zamierzał z niego rezygnować. Sam fakt, że gardził prostytutkami nie był wystarczający, by zwinąć swój cyrk i zabawki, tylko dla jakiś wyższych celów i upiększenia miasta. Jeszcze nie uderzył się wystarczająco w głowę, by robić takie głupoty, naprawdę musiałby zwariować, by zrezygnować z tej złotodajnej kury. Jego domy uciech doskonale prosperowały, przynosiły mu ogromne nakłady gotówki, dlatego wizja zamknięcia ich wręcz nie mieściła mu się w głowie. Dodatkowo strzegł wszelkich tajemnic bardzo wpływowych ludzi, dzięki czemu posiadał coś tak drogocennego lub wręcz bezcennego jak informacje. - O co Ci znowu chodzi? Ktoś coś zrobił, czy po prostu masz comiesięczny ból dupy, o cały świat? Wprowadziłem bezwzględny zakaz szlajania się po mieście, to czego jeszcze oczekujesz? Siedzą grzecznie na dupach lub się przemieszczają prosto do klienta. Więcej udogodnień dla Ciebie nie wprowadzę, bo i tak dzięki temu trochę gorzej prosperujemy. A jak chcesz więcej to może wpierw byłbyś tak łaskaw zaproponować coś w zamian, to nie organizacja charytatywna, my nie dajemy szczęścia za darmo. – Ściągnął brwi, stulił powieki i spoważniał. Żarty żartami, ale jak ktoś zaczynał za bardzo wpieprzać się w jego interesy, to zdecydowanie nie zamierzał potulnie kiwać główką, tylko przystawić takiemu delikwentowi lufę do czoła, a że w tym wypadku jedynym słusznym wyjściem była rozmowa, to zaatakował słownie. Przystawianie pistoletu do głowy prezydenta byłoby nieelegancki i Dante nie bardzo spieszył się, by ubrudzić sobie garnitur krwią, źle to się prało.
| |
| | | Bird Prezydent
Liczba postów : 110 Dołączył : 16/12/2013
Godność : Jonathan Blackwood Wiek : 38 lat Zawód : Jestę prezydentę. Orientacja : Zajebista. Partner : Nopenopenopenope. Wzrost i waga : 1,83 m ll 86 kg. Aktualny ubiór : Czarna skórzana kurtka z ćwiekami na barkach i końcach rękawów. Pod kurtką mieści się oliwkowy sweter, a pod tym jest jeszcze zwykłe biała koszulka na ramiączkach. Nosi także luźne dżinsowe spodnie, ciemne. Do tego wszystko dochodzą jeszcze czarne glany. Na oczach ma ciemne okulary. Ekwipunek : Telefon komórkowy, paczka papierosów, zapalniczka... Przy pasie nosi skryty pistolet Berettę 2FS. No i portfel z dokumentami tożsamości itp. Multikonta : Brak.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 18, 2013 10:20 pm | |
| - Jakbyś miał ufysiony telefon tymi rozmowami, smsami i mailami jak ja, to też by ci się w ogóle nie chciało go nawet uruchamiać - Wywrócił oczami. Co prawda, gdyby nie elektronika i cała ta technologia to nie mógłby kontrolować każdego drobnego szczegółu miasta. w sumie, jakby się uparł, to by kontrolował życiem każdego mieszkańca prosto z własnego telefonu, jednak, skoro on mógł mieć taką możliwość, to ktoś inteligentny także, a to wiązało ze sobą pewne ryzyko. A też w cztery oczy było o wiele lepiej się dogadywać, a nie zasłaniać gębę ekranem - Gdybym był martwy dowiedziałbyś się o tym szybciej zapewne, niż większość... tak, właśnie tych zacofanych kretynów, którzy tylko liczą na to, by mi się noga podwinęła na schodach własnego domu. I tylko ich obecne stanowiska trzymają ich na wodzy. Rzygać mi się chce na samą myśl o tym, że również są twoimi żywicielami - Wzruszył ramionami, jakby w ogóle go to nie dotyczyło. Jakby się tym nie przejmował. Bliscy znajomi to było określenie równie trafne co porównanie Johna do baletnicy z jeziora łabędziego. O ryzyku jakie podejmował pracując na tym stanowisku, a raczej, pełniąc służbę bo i do takich wniosków czasem dochodził, miał pojecie wręcz doskonałe. A trudno było o człowieka bardziej pamiętliwego niż Jonathan. W końcu jako niewielu odsetek ludzi na świecie cierpiał na hipermnezję. Chrząknął, rozluźniając się tak jak mógł, na ile mógł sobie pozwolić i na ile powinien. Poczytał sobie jego stwierdzenie jako dobre słowo, które go nie tyle co rozbawiło, co raczej ciut rozzłościło, ale, że nie teraz był czas ani też miejsce na takie pierdoły, to skrzętnie zakopał sobie to w myślach, by potem dopiero to przeanalizować. Teraz to nawet mu się nie chciało. Tak swoją drogą, to wymiotować już mu się chciało od zapachu tego miejsca. Jak on mógł przebywać w czymś takim, parać się w ogóle czymś takim? Jak to żyć, ze świadomością, że parę ścian dalej pieprzą się zupełnie obcy ludzie? I to w taki sposób, ze wolał o tym nie myśleć. Mniejsza z tym. - Bezwzględny? Gdzie ty masz bezwzględny zakaz? Wychodzę ze spotkania późnym wieczorem, a tu widzę jak.... jak... to obrzydlistwo się obściskuje na środku ulicy w taki sposób, że chyba sobie daruję te niemoralne opisy - Rozmasował dłonią skroń, ciężko wzdychając - Tak, wiesz, z chęcią zaproponowałbym ci drugą Hiroszimę w tym miejscu. Na pewno znalazłby się jakiś imbecyl który skombinował dla mnie jakąś lichą bombkę za parę nic nieznaczących patoli - warknął z czystej złośliwości. Już mu się nawet nie chciało o tym rozmawiać. Już był zdenerwowany. I tym bardziej jak czuł tą taką złość, tym bardziej chciał ograniczyć rozmowę do zbędnego minimum. Wstał z siedzenia i się przechadzał po pokoju, bez większego celu. Po prostu musiał wstać, takie siedzenie sprawiało, ze czuł się mniej komfortowo. Zaproponować, prychnął pod nosem. Jeszcze czego. Mało im, ze sieją zgorszenie wśród ludzi, ze żyją na pieniądzach ze sprzedaży...ciał. Najchętniej wybiłby wszystko to do nogi. Ale niestety, ani nie miał środków ani nie był na tyle szlachetnym człowiekiem. Po prostu to wzbudzało w nim zgorszenie i chciał sam z siebie się tego pozbyć. Ale jak całej innej przestępczości, nie mógł temu zapobiec, mógł tylko najwyżej kooperować z relacjami wśród innych tak, by mu się wszyscy pod nogami nawzajem nie pozabijali. - Do chuja pana z tym wszystkim - Dodał, mrucząc niewyraźnie pod nosem. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Gru 21, 2013 6:58 pm | |
| Uprzejmie uniósł jedną brew sygnalizując, że chyba mają pewną niejasność, albo prezydent ewidentnie leci sobie z nim w kulki. Dante także po części zaczynał tracić cierpliwość, bo naprawdę starał się współpracować i jak mógł to szedł temu cholernemu urzędasowi na rękę, a ten pieprzony dziad nawet łaskawie tego nie zauważał. Tak więc jak Blackwood mu narzekał, tak poziom irytacji wzrastał w mężczyźnie z każdą chwilą i jak boga kocham, miał ochotę mu przywalić, bo ile można słuchać jego jazgotania, marudzenia i paplaniny gorszej aniżeli u kobiety w ciąży. - Weź sobie coś na uspokojenie, najlepiej zaaplikuj dożylnie, bo straszny chuj z Ciebie wychodzi i po pięciu minutach rozmowy mam ochotę wywalić Cię przez okno. Serio, człowieku, czego ty jeszcze ode mnie oczekujesz? Mam stanąć na głowie i zacząć żonglować żebyś był zadowolony? Naprawdę sądzisz, że jeżeli ja zamknąłbym interes to nikt po mnie by się nie pojawił? Byłoby ich pełno i to same szmatławce, które plułyby na Ciebie. Dlatego może byś tak czasami ruszył swoją makówką i doszedł do wniosku, że wcale nie masz ze mną tak źle. I powiedz mi jedno, skąd masz pewność, że to akurat moje ścierwa się tam obściskiwały, a nie na przykład jakieś nastolatki? Nie znakuje swojej własności, nie chodzą z tabliczką z napisem: „właściciel Dante” czy innym szitem. – Pokręcił głową i spojrzał wzrokiem pobłażliwym jak zrezygnowany nauczyciel na wyjątkowo opornego ucznia, który nie potrafi zrozumieć jakiegoś zaskakująco banalnego zadania. Od razu zrobiło mu się lepiej, jak tak wyrzucił z siebie te wszystkie niepotrzebne słowa. Obiecał sobie, że Jonathan więcej nie wyprowadzi go z równowagi, że go nie wkurwi i będzie umiał się zachować przy tym wiecznie niezadowolonym marudzie, ale sorry Winnetou, nic z tego. Zmełł w ustach przekleństwo, dopalił papierosa i zgasił kiepa w popielniczce. - Jeżeli nie odpowiada Ci miejsce naszych spotkań, to następnym razem zapraszam do mojego apartamentu, nic nie stoi na przeszkodzie, ale nie miej potem do mnie tryliona pretensji, że ktoś zrobił Ci zdjęcie i w jakimś szmatławcu robią z nas kochanków czy inny bullszit. – Wywrócił teatralnie oczami, a następnie spojrzał jakoś tak przebiegle w stronę mężczyzny, a na jego ustach pojawił się słynny uśmieszek, który jasno sugerował, że oto Dante ma na myśli coś bardzo niegrzecznego i niedobrego. - Tak sobie myślę, że powinieneś sobie zaserwować dobre seks. Zachowujesz się jakbyś miał kij w tyłku, taki sztywniak z Ciebie, że nawet ja przy tobie wymiękam. – Parsknął przez szeroki cyniczny uśmiech, który nijak nie chciał zejść z jego ucieszonej, do granic możliwości, gęby. A to było już wyróżnienie. To Dante był zawsze określany jako cholerny pracoholik, biurokrata, pieprzony sztywniak bez humoru, a tu proszę. Można? Można znaleźć kogoś, kto jest jeszcze gorszy od samego Diabła wcielonego.
| |
| | | Bird Prezydent
Liczba postów : 110 Dołączył : 16/12/2013
Godność : Jonathan Blackwood Wiek : 38 lat Zawód : Jestę prezydentę. Orientacja : Zajebista. Partner : Nopenopenopenope. Wzrost i waga : 1,83 m ll 86 kg. Aktualny ubiór : Czarna skórzana kurtka z ćwiekami na barkach i końcach rękawów. Pod kurtką mieści się oliwkowy sweter, a pod tym jest jeszcze zwykłe biała koszulka na ramiączkach. Nosi także luźne dżinsowe spodnie, ciemne. Do tego wszystko dochodzą jeszcze czarne glany. Na oczach ma ciemne okulary. Ekwipunek : Telefon komórkowy, paczka papierosów, zapalniczka... Przy pasie nosi skryty pistolet Berettę 2FS. No i portfel z dokumentami tożsamości itp. Multikonta : Brak.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sob Gru 21, 2013 8:20 pm | |
| Wtedy też podczas tego jakie wspaniałego monologu Dantego odezwał się telefon Jonathana. Nawet się specjalnie długo nie zastanawiał, po prostu wyciągnął telefon, z trudem powstrzymując się od głośniejszego wypowiedzenia paru przekleństw i odebrał nadchodzące połączenie. Parę sekund wystarczyło by Blackwood zmarszczył brwi i by pojawiła się nad nim chmura burzowa niewyobrażalnych rozmiarów. Ścisnął dłoń w pięść i wydawałoby się że zaraz pieprznie telefonem w cokolwiek co było przed nim, jednak dalej słuchał drugiej osoby przez słuchawkę. - Mało mnie to kurwa interesuje co on ma mi do powiedzenia, niech se dupę wypcha tymi zasranymi papierami!... Nie, nie będę dzisiaj, przenieś to spotkanie na jakiś inny wolny termin... jak to kurwa dlaczego? Co ja sobie wolnego na parę godzin nie mogę zrobić?... Nic mnie to nie interesuje, do jasnej cholery, powiedziałem co miałem powiedzieć na ten temat i więcej się nie odezwę... sprzątnij jeszcze ten syf mi z biurka, jakieś petycje do wywalenia... a skąd ja mam wiedzieć, znów jakaś afera, jakby ich mało było...nie ważne, zrób co masz zrobić i nie chcę cię dzisiaj więcej słyszeć - Zakończył rozmowę ze złością naciskając czerwoną słuchawkę, po drodze nie zapominając o paru "kurwach" na do widzenia i naprawdę ciężko wydychając powietrze z płuc, schował sprzęt do kieszeni. Przeczesał dłonią włosy. Nie, ewidentnie dzisiaj sobie zrobi wolne. Jeszcze tylko mu brakowało, użerania się z jakimiś lizodupcami, przeglądania jakiś papierów. Aż z tego wszystkiego sięgnął do kieszeni w kurtce po paczkę papierosów i poświęcając jej ułamek sekundy uwagi, jakby się zaciął, starał się w miarę rozpogodzić, po czym wyciągnął papierosa, odpalił sobie i z powrotem wrócił myślami do Dantego. - Ta.. zawsze mogło być gorzej, prawda? - Prychnął, już pomijając całą resztę, na co machnął zwyczajnie ręką. Może faktycznie ciut przesadził, ale taki był i już nic na to nie mógł poradzić. Akurat Jonathan należał do osób wiecznie niezadowolonych, choćby nie wiem jak bardzo się starać aby było w porządku, i nie wiadomo jak bardzo było dobrze. Zawsze było jakieś ale, coś niedokończone, coś nieidealne, zepsute, spaczone. I choć sam był częścią tego popierdolonego systemu, to uważał siebie za coś więcej. Chore, nieskończone ambicje, oto cały pan prezydent. - Na mój temat powstało już tyle teorii, że bym chyba trafił szybko do oddziału psychiatrycznego gdybym tego słuchał - Wzruszył ramionami, wypuszczając dym z płuc i na nim głównie skupiał wzrok - Szkoda tylko, ze ludzie wolą widzieć jak ktoś okazuje się bezduszna świnią i prostakiem, niż kogoś kto stara się być przykładnym obywatelem - Mruknął pod nosem, wręcz niesłyszalnie, jakby szeptem ale nie do końca - Nie czytasz gazet, nie słuchasz radia czy nie oglądasz telewizji? Czasem pierdolą takie głupoty, że nie wiem co jest gorsze, tacy jak ty, czy ci z tych mediów - Prychnął, stając przed oknem. Myślał o paru różnych sprawach jednocześnie. O tych paru aferach, które przynajmniej póki co skupiają na sobie uwagę mediów, o tym co teraz się działo, o ustawach do których powinien dzisiaj zajrzeć, ale nie miał teraz najmniejszej ochoty i też o tym co powinien był teraz zrobić. Może zwyczajnie pójść się nawalić w domu? Tak, to było dobre rozwiązanie. Zapić się do nieprzytomności, zapomnieć o bożym świecie i rano obudzić się z kacem, by chwilę potem znaleźć się znów przed papierami. Z zamysłów wyrwał go tekst burdel papy. Nosz, do cholery, co on sobie myśli, własnego życia nie ma? Spiorunował go wzrokiem niemal od razu, po czym znów odwrócił wzrok na widok za oknem. - Nie mam czasu na takie... pierdoły - Odparł. Ani czasu an to, ani na to by kogoś poznawać. A nie zamierzał się pieprzyć z jakimś ścierwem, chociażby takim co się pałęta w tym budynku. Jakaś godność trzeba przy sobie uchować.
| |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Pon Gru 23, 2013 3:55 pm | |
| Mężczyzna z nikłym uśmiechem na ustach przysłuchiwał się rozmowy Blackwooda. Sam kiedyś też prowadził podobne, ale odkąd jasno i wyraźnie (o ile jasnym jest przystawienie pistoletu do skroni) wyjaśnił swojej sekretarce, że jej łeb rozwali, jeżeli jeszcze raz do niego w ten sposób będzie wydzwaniać. I się skończyło na całe szczęście dla niego. - Myślałem, że to ty tu rządzisz, a nie twoja sekretarka. Nadal za tobą chodzi krok w krok? Upierdliwa sprawa, powinieneś ją ustawić, a nie pozwalać, by Ci na głowę właziła. – Wywrócił teatralnie oczami, w końcu był zdania, że to szef jest od wydawania poleceń, a nie jego podwładni, chociaż były osoby, którym to w zupełności to nie przeszkadzało, ale on do nich nie należał. W związku z tym postawił sprawę jasno i od tej pory jego sekretarka trzyma się na dystans, dzwoni tylko wtedy, kiedy musi, a nie co piec sekund z jakimiś idiotycznymi sprawami, którymi sama powinna umieć się zająć. - Czyli już powstała nowa kategoria obywateli tego miasta „tacy jak ja”, miło że stałem się prowodyrem do utworzenia tej nowej chwalebnej grupy, zaiste wielki to komplement. – Burknął pod nosem z rozbawieniem, kiedy prezydent po raz kolejny wylewał przed nim swoje żale. Czasami miał wrażenie jakby nie przychodził tutaj po to by porozmawiać o rzekomych interesach, ale by wylać na Dantego wszelkie niezadowolenie, które zgromadziło się w nim w ciągu ostatnich kilku tygodni. Niemal za każdym razem albo obrywał on sam, albo ktoś z rządu, mediów, biurokratów czy innych bogu ducha winnych ludzi. Nie szczególnie przeszkadzało mu coś takiego, no dobra czasami miał ochotę zasadzić mu w łeb, by przestał w końcu jojczyć, narzekać i pieprzyć głupoty jak pierwsza lepsza baba z miesiączką, ale potem przechodziło mu i stwierdzał, że niech się facet wygada. Może rzeczywiście miał tę wewnętrzną potrzebą, choć nieuświadomioną, kłapania paszczą przed swoim znienawidzonym pratnerem w interesach. - Moim zdaniem za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. Tak, tak jesteś prezydentem, ale nie zwalnia Cię to z możliwości posiadania względnie normalnego życia, czy chociażby odrobiny przyjemności, a jak tak mi co jakiś czas trujesz głowę tymi wszystkimi kataklizmami to się zastanawiam czy naprawdę nie masz większych problemów od jakiś głupich prostytutek szlajających się po ulicach, bo wiesz głód na świecie, bieda i choroby, a tobie dziwki biegają po aksonach i dederonach twoich neuronów. Nie żebym chciał Ci świat niszczyć, ale naprawdę są poważniejsze problemy niż ilość makulatury na twoim biurku. – Odetchnął ze zmęczeniem, ale zaraz uśmiechnął się jakoś tak nijak w sumie, niby złośliwie, ale z jakąś taką łagodnością nie bardzo podobną do jego charakteru. No bo co miał mu więcej powiedzieć? Wbrew wszystkiemu czuł jakąś taką nieodpartą sympatię do tego gbura i chociaż uwielbiał się z nim sprzeczać, wyzywać go i szukać powodów, dzięki którym mógłby mu dokopać, to mimo wszystko czuł się swobodnie w jego towarzystwie, które zwyczajnie lubił i sobie cenił. - Mogę Cię z kimś poznać, tylko spokojnie nie mówię o swoim ścierwie, a sprawdzonej osobie. Ładna, mądra, wykształcona. Kobieta z klasa, no chyba że wolisz inne rejony to jest jeszcze takie prawnik, mój stary dobry kumpel, ale nie wiem w czym dokładnie gustujesz. – Uśmiechnął się po części parszywie, bo wizja swatania prezydenta wydawała mu się wybitnie ciekawa, aczkolwiek był święcie przekonany, że randka czy po prostu jakaś bliska osoba dobrze zrobiłaby temu gburowi.
| |
| | | Bird Prezydent
Liczba postów : 110 Dołączył : 16/12/2013
Godność : Jonathan Blackwood Wiek : 38 lat Zawód : Jestę prezydentę. Orientacja : Zajebista. Partner : Nopenopenopenope. Wzrost i waga : 1,83 m ll 86 kg. Aktualny ubiór : Czarna skórzana kurtka z ćwiekami na barkach i końcach rękawów. Pod kurtką mieści się oliwkowy sweter, a pod tym jest jeszcze zwykłe biała koszulka na ramiączkach. Nosi także luźne dżinsowe spodnie, ciemne. Do tego wszystko dochodzą jeszcze czarne glany. Na oczach ma ciemne okulary. Ekwipunek : Telefon komórkowy, paczka papierosów, zapalniczka... Przy pasie nosi skryty pistolet Berettę 2FS. No i portfel z dokumentami tożsamości itp. Multikonta : Brak.
| Temat: Re: "Królicza nora" Pon Gru 23, 2013 4:40 pm | |
| Wzruszył ramionami. A co go to. Musiał sobie czasem język postrzępić, a że Dante był pod ręką, to czemu akurat by na nim nie wyładować swoich frustracji? Przecież idealnie się do tego nadawał, wydrzeć się, zapalić i uspokoić cały swój mózg i znieczulić na wszystkie problemy jego małego świata. Podrapał się po potylicy i wciągnął znów dym do płuc. Och jak dobrze, jak wspaniale, jakież cudowne uczucie i jakoś trudno było mu wcisnąć do głowy myśl, ze to jest przecież trucizna. Jakby nie było, to nie jest jedyna rzecz, od której był uzależniony, ale oczywiści nikt nie musi o tym przecież wiedzieć. - Wszystkie problemy mojego małego świata sprowadzają się do papierów, ustaw i innych dupereli, do których muszę zaglądać. Policja jest mało użytecznym organem, pełna imbecyli, a ci co są mądrzejsi, umywają ręce od brudnej roboty. Po za tym... od głodu na świecie są moi podwładni, jest wystarczająco imbe... uh, wystarczająco dużo ministrów bym sobie tym dupy nie musiał truć - Buchnął dymem w szybę i powrócił na fotel, skupiając wzrok na jakimś martwym punkcie. Tak, od takich rzeczy typu głód, bezrobocie byli inni, on tylko właściwie podpis jeden składał na papierze albo nie, w zależności od tego, czy chciał to widzieć w swoim mieście. A większość rzeczy i tak ludzie podejmowali bez jego wiedzy. A jeszcze więcej ludzi miało jakieś szemrane układy, których by chyba nigdy w życiu się nie doliczył, a musiał mieć o tym wszystkim pojęcie, bo przecież inaczej spadłby ze stołka szybciej niż na niego wszedł, jakby czasem jakiemuś imbecybadebilowi łba nie ukręcił - Ja się "prywatnie" zajmuję tylko tym co jest konieczne i co mnie wkurwia. A ta pinda, moja asystentka, jest na tyle inteligentną kobietą, by wiedziała doskonale gdzie jej miejsce. Wiesz, raczej żyję z zasadą, że zadowolony niewolnik lepiej zapierdala w tej pokręconej fabryce. Może czasami faktycznie na za dużo jej pozwalam. Zresztą, nie mówiłem jej, ze przyjdę akurat tutaj to skąd miała wiedzieć kiedy dzwonić... - Odparł z nijakim uśmieszkiem kiedy skupił wzrok ponownie na tym imbecymadebilowi, jakim był ten który przebywał w tym samym pomieszczeniu co on. Jedyne co było w nim dobre to fakt, że mógł się wpieprzyć bez zapowiedzi, nawpierdalać swoje i jakoś go specjalnie to nie bolało. Przynajmniej Jonathana nie bolało, a to czy innym się to podobało to już inna sprawa. - Skąd wiesz, czy nie odczuwam, wystarczającej jak dla mnie, przyjemności z trucia twojego wygodnego dupska co jakiś czas... - Wzruszył ramionami, zakładając przy okazji nogę na nogę i podrygując stopą we własnym, wymyślonym rytmie. Ostatnio chyba za dużo słuchał cięższej muzyki i jakoś tak czasami noga sama mu podrygiwała, jakby za mało się nasłuchał w życiu. Na jego propozycję strzelił sobie typowego facepalm'a na twarzy, jednocześnie chyba z niedowierzania parskając śmiechem. Teraz to już go całkiem rozbroił. Nawet zapomniał o tym, ze jutro rano będzie dzień jeszcze gorszy niż dzisiaj. - Jakbym szukał swatki to chyba bym się udał do ciebie na samym końcu listy wszystkich mieszkańców tego miasta - Odpowiedział, ze śmiechem delikatnym a w dalszym ciągu wypełnionym tą esencją braku wiary w to co przed chwilą usłyszał. No nie, tylko jeszcze tego brakowało, by się pan prezydent za babami czy nawet i facetami musiał uganiać. I jeszcze należycie zachowywać - No nie... chyba nikt by ze mną nawet nie wytrzymał, jakbym zaczął rzucać daniem głównym w tych wszystkich paparazzi co się kręcą chyba wszędzie - Odparł rozbawiony, bo widok przed oczami takiej sceny był doprawdy prześmiesznym widowiskiem. | |
| | | Dante Body dealer
Liczba postów : 121 Dołączył : 07/10/2013
Godność : Dante Dasdtberg von Het Kapelhof. Wiek : 38 lat. Zawód : Burdel papa. Orientacja : Biseksualna. Wzrost i waga : 193 cm || 99 kg. Znaki szczególne : Kruczoczarne, dłuższe włosy sięgające prawie połowy pleców. Aktualny ubiór : Świetnie skrojony garnitur w prążki, koszula oraz krawat, a to wszystko w kolorze czarnym. Lewy nadgarstek opleciony jest srebrną bransoletą markowego zegarka pasującego do całego stroju. Na nogach ma eleganckie, rzecz jasna czarne, buty. Ekwipunek : Portfel z cielęcej skóry, komórka, kluczyki do samochodu.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 25, 2013 5:10 pm | |
| Diaboliczny uśmiech, którego nie powstydziłby się nawet sam diabeł, zagościł na twarzy burdel papy. Jego ego w jakiś niewyjaśniony sposób zostało właśnie miło połechtane i o zgrozo Jonathan sam sprowadził na siebie to nieszczęście, że Dante, choć doskonałej pamięci nie miał, dokładnie sobie zapamięta te parę przyjemnych słów i być może wykorzysta w przyszłości. Prezydentowi właśnie udała się bardzo trudna sztuka zadowolenia jednago z bardziej wymagających mężczyzn, a zrobił to prawdopodobnie nieświadomie i to całkiem przypadkiem, bo o ile od tego jego biadolenia zaczęła pękać mu już głowa, o tyle w tym momencie w jakiś czarodziejski sposób zapomniał o wszystkich troskach tego zbłąkanego świata i uśmiechał się w ten demoniczny i podstępny sposób, spozierając nazbyt chytrze w kierunku swojej ofiary. - Nie żebym był złośliwy czy coś, ale nikt nie powiedział, że musisz wiedzieć o moich intrygach. Kto wie może, kiedy w końcu się ożenisz, dostaniesz ode mnie liścik, w którym zawrę swoją wielką podstępną i parszywą osobowość wyznając, że to dzięki mnie poznałeś swoją obecną żonę? – Taka wizja wydawała mu siew wyjątkowo intrygująca szczególnie z uwzględnieniem miny Jonathana, w chwili jego uświadamiania oraz zapoznawania się z treścią liściku dołączonego do wielkiego prezentu ślubnego. On sam nie pasował do tego szczęśliwego obrazka, po pierwsze zdecydowanie bardziej wolał mężczyzn, po drugie z nikim nie zamierzał wiązać się w ten sposób, a już z pewnością nie brać ślub, wybierać torty i sukienki druhen. Prędzej ducha by wyzionął aniżeli wcześniej doczekał swojej przyszłej małżonki u ołtarza. To było coś strasznego i miał nadzieję, że dzisiejszej nocy te straszne obrazy nie pojawią się w jego koszmarach, bo to już nie byłyby nawet koszmary, a jakieś pierdolone horrory nocne. - Naprawdę nie rozumiem twoich oporów. Co Ci szkoda poznać kogoś ciekawego? Zostaw wszystko w moich troskliwych rękach. Zorganizuję Ci całą randkę, aż z upojną nocą spędzoną w pokoju hotelowym i zapewnię brak fotoreporterów. Wiesz, że potrafię działać cuda, a tobie mój drogi przyjacielu przydałoby się trochę zrelaksować i to tak jak się to robić powinno, czyli w łóżku z jakimś odpowiednim kochankiem. – Poruszał cwaniacko brwiami, dając do zrozumienia, że nawet jeżeli mu w tej chwili odmówi to prędzej czy później Dante zrobić mu tę niespodziankę bez jego zgody. Nie na darmo ktoś okrzyknął go mistrzem przekrętów. Nie dość, że posiadał niewyczerpane zapasy lojalnych znajomych, doskonałe układy to jeszcze był arcymistrzem w planowaniu tego typu niespodzianek. - Ja z tobą wytrzymuję, czy chcesz mi zasugerować, że w związku z tymi ze mną jest coś nie tak? – Spojrzał na niego nieco rozbawiony tym stwierdzeniem, które tak naprawdę sam postawił, ale miało ono na celu sprowokować Blackwooda do rozpogodzenia się, bo ten jednostajny wyraz twarzy zaczynał być nudno i dodatkowo to Dante był zawsze uznawany za ostatniego gbura, więc dlaczego nagle role się tak drastycznie odwróciły. | |
| | | Bird Prezydent
Liczba postów : 110 Dołączył : 16/12/2013
Godność : Jonathan Blackwood Wiek : 38 lat Zawód : Jestę prezydentę. Orientacja : Zajebista. Partner : Nopenopenopenope. Wzrost i waga : 1,83 m ll 86 kg. Aktualny ubiór : Czarna skórzana kurtka z ćwiekami na barkach i końcach rękawów. Pod kurtką mieści się oliwkowy sweter, a pod tym jest jeszcze zwykłe biała koszulka na ramiączkach. Nosi także luźne dżinsowe spodnie, ciemne. Do tego wszystko dochodzą jeszcze czarne glany. Na oczach ma ciemne okulary. Ekwipunek : Telefon komórkowy, paczka papierosów, zapalniczka... Przy pasie nosi skryty pistolet Berettę 2FS. No i portfel z dokumentami tożsamości itp. Multikonta : Brak.
| Temat: Re: "Królicza nora" Sro Gru 25, 2013 9:20 pm | |
| Spojrzał na niego jak na idiotę w tym momencie. No normalnie już mu się w jego zapracowanej główce nie mieściło to, co on do niego gada. A jak już do niego to wszystko docierało, to miał ochotę zacząć tarzać się ze śmiechu po podłodze i coś myślał, ze gdyby tak postąpił to nie byłoby temu końca. Fakt faktem, nic mu w prawdzie nie szkodziło poznać kogoś i zapełnić tą ziejąca mrozem pustkę, ale po prostu nie widział siebie z kimś. Ten widok był równie przerażający co niknący w oczach innych autorytet twardego faceta, bo skoro miał przy sobie kobietę (albo faceta, jak kto by tam patrzył) to znaczy, ze posiadał względnie jakieś uczucia. A to było bardzo złe. W oczach Jonathana było to złem, słabością i czymś co należałoby wyciąć jak chorą rękę, nawet jeśli by na tym ucierpiał. - No chyba cię już całkiem coś się w obwodach poprzewracało. Czy ja ci wyglądam na kogoś kto szuka jakiegoś towarzystwa? - Wywrócił teatralnie oczami. No jeszcze czego. Że też temu imbecymbadebilowi zachciało się bawić w swatkę. Teraz będzie jeszcze bardziej ostrożny w kontaktach z innymi, żeby przypadkiem się nie okazało, ze to jest jakaś darmowa i złośliwa przesyłka Dantego. No nie. Sam nie dowierzał. Aż miał ochotę przywalić mu w ten jego jeszcze całkiem znośny do oglądania pysk. - Od twojego gadania robi mi się na tyle niedobrze, ze zaraz chyba zwrócę swój dzisiejszy obiad i raz na zawsze pożałuję spotykania się z tobą. Ty i troskliwe łapki, dobre sobie - Łypnął na niego okiem. Nie i jeszcze raz nie. Już chodził jak na szpilkach pilnując się przed każdym, a teraz to chyba nie będzie mógł zasnąć tej nocy spokojnie owładnięty wizjami tego szaleńca dotyczących jego życia osobistego - Nie chcę żadnych randek. Zdecydowanie nie chcę - Mruknął już zrezygnowany. Nie miał już siły na wymyślanie jakiś bzdurnych argumentów dlaczego nie. Zwyczajnie nie miał na to sił. Westchnął ciężko wlepiając wzrok w sufit. Musiał się dzisiaj napić. Koniecznie. Już mniejsza z tym co i jakie będą następujące wydarzenia, musiał to upić i może po pijaku jakoś normalniej na to spojrzy. Może to i nie był głupi pomysł. Ale nie chciał się w takie pierdoły bawić. Już ma wystarczająco dużo na głowie. Zaraz by mu zaczęło zależeć i takie tam. Nie, to nie dla niego. Swoją drogą... - A to ciekawe bardzo, ze wbijasz z buciorami w moje życie osobiste a sam nie masz na boku jakiejś dupy... - Mruknął uśmiechając się pod nosem. A przynajmniej nic kompletnie nie słyszał o tym, a raczej by to zauważył - Chociaż, kto by cię chciał, na okrągło pewnie masz zapewnioną rozrywkę cielesną ze swoimi podopiecznymi, pan beta tester wszystkiego co się tutaj sprowadza, bleh - Wykrzywił się specjalnie, chcąc ukazać swoją pogardę po raz kolejny dla prostytucji. No i się roześmiał. Koniec końców, ale jakoś musiał rozładować napięcie trzymane w sobie od początku tego spotkania. Najpierw się wyładował negatywnie, a teraz może ciut bardziej pozytywnie. - I tych którzy ze mną wytrzymują mógłbym na palcach policzyć. To jest trochę... denerwujące na swój sposób. Tak, zdecydowanie z tobą jest coś nie tak. Ale jakoś nie chcę wiedzieć co, jeszcze bym miał uraz do końca życia i co wtedy - Odparł, patrząc się na niego z takim widocznie szczerym zadowoleniem, co było to na tyle niespotykanym wyjątkiem, że aż miażdżyło oschły i gburowaty wizerunek Jonathana.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: "Królicza nora" | |
| |
| | | | "Królicza nora" | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |