|
| Mini-ZOO | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Go?? Gość
| Temat: Mini-ZOO Sob Wrz 14, 2013 6:27 pm | |
| Za drobną opłatą w wysokości miłego uśmiechu i ciepłej prośby, jak na znak otworzą przed każdym tę niewielką bramkę, prowadzącą do pozornie innego świata. Nie ma tu lwów, polarnych niedźwiedzi. ani też drapiących się nawzajem po tyłkach pawianów, ale można za to spotkać bardziej uzależnione od człowieka i bliskie mu gatunki. Kilka słodkich kóz skubie włosy małej dziewczynki z myślą, że to trawa. Dwie kontrastujące ze sobą umaszczeniem owieczki razem skaczą nad płotkiem. Papugi skrzeczą coś o krakersach, a drozdy śpiewają głośno swą psychopatyczną pieśń (. . .*aż żal jej tego wykreślać*). No i wreszcie... króliczki skurwielują, jak to skurwiele. |
| | | Lion Donosiciel
Liczba postów : 327 Dołączył : 11/10/2013
FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang. Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo. Wiek : Osiemnaście wiosen. Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum. Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi. Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q Wzrost i waga : 148cm | 39kg Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego. Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki. Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek. Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku. Multikonta : Jester | Yuu | Walker
| Temat: Re: Mini-ZOO Nie Lut 09, 2014 12:03 pm | |
| Dziwne dźwięki i równie dziwny zapach, roznoszący się w powietrzu, napierały na zmysły czegoś, co zdecydowanie wyróżniało się na tle czarnych i białych kłębków. W istocie, zdecydowanymi dominatami w mini-zoo były króliki, pawie i bardzo popularna pani koza w podeszłym wieku, potrafiąca zaprzyjaźnić się ze wszystkimi. Jednakże to nie przykuwało uwagi różowowłosej dziewczyny, wyraźnie zainteresowanej zagrody pełnej uroczych istotek. To, co ściągało na siebie jej wzrok, było puchate, miało tępe pyszczki i wełenkę na grzbiecie i łebku, a także wydawały z siebie dziwaczne pobekiwania. I wcale nie brzmiało to, jak dziecko, któremu odbijało się po posiłku, jasne? To było coś zupełnie innego, dobra!? No! Tak więc Amasakawa była wręcz zauroczona tymi słodkimi barankami i owieczkami, które kręciły się pod płotkiem. Niektóre nawet wyciągały ochoczo łebki i podsuwały je tuż pod dłonie dziewczynki, jakby wiedząc, że ma ochotę je wszystkie wygłaskać. - Baaah, baaah, baaah. - Beczały nieprzerwanie zwierzątka, wgapiając się w obserwujących je ludzi. - Baah, baah, baaaaah~. - Wtórowała im dziewczynka, a także grupka o wiele młodszych od niej dzieci, których rodzice przypatrywali się nastolatce, jak skończonej idiotce. Ale co miała poradzić, skoro to było aż za słodkie, żeby tego nie powtarzać? Te milutkie dźwięki, które z siebie wydawały, a także puchate łebki. Nic dziwnego, że to owce liczyło się przed snem, gdy nie dało się go na siebie ściągnąć w inny sposób. Były miękkie, ciepłe, a ich wełenka przypominała nieco chmurkę, co samo w sobie sprawiało, że każdy, kto poddawał się rytuałowi liczenia, czuł się, jakby spoczywał na łożu z obłoków, dryfującym po niebie. A niebo równało się z marzeniem. Marzenie ze snem. I mamy coś lepszego od durnych tabletek. Choć ewentualnie można by się wspomóc ciepłym mlekiem, jakby nie patrzeć. Ale i tak... baaah, baah, baaaaah~. | |
| | | Natsume Obywatel
Liczba postów : 33 Dołączył : 05/10/2013
Godność : Natsume „Noah” Okamura. Wiek : Dwadzieścia trzy lata. Zawód : Robi za kelnera. Orientacja : Biseksualizm. Partner : Hold my hands above my head and push my face into the bed. 'Cause I'm a screamer baby, make me a mute. Wzrost i waga : 178 cm | 64 kilogramy. Aktualny ubiór : Z Jeffem i z Mio, bo w sumie nie chce mi się szukać innego obrazka, ani opisywać. Ekwipunek : Komórka, portfel (dużo to tam nie ma), klucze do domu, paczka wiśniowych papierosów, zapalniczka benzynowa. Multikonta : Take.
| Temat: Re: Mini-ZOO Sro Lut 12, 2014 12:18 am | |
| Nie przyszedł tu z własnej woli. Nie było w tym nic dziwnego, skoro na dobrą sprawę nigdy nie chciało mu się ruszać dupy z domu. Zawsze potrzebował specjalnej motywacji, która w dziewięćdziesięciu pięciu procentach przypadków wymagała użycia siły. „Będzie fajnie” mówili. Gówno prawda! Jak zawsze musiało skończyć się na tym, że został sam pośród bandy dzieciaków i ich rodziców, zachwycających się zwierzakami. W tym momencie stał w miejscu wodząc wzrokiem po okolicy. Był odrobinę zdezorientowany tym, że w pobliżu nie dostrzegł swojej znajomej, która od rana truła mu dupę o wizytę z zoo, żeby wreszcie wyrwać go z domu. Żeby jeszcze miał z tego jakieś pieprzone korzyści. Ale nie – zależało jej jedynie na tym, by towarzyszył jej podczas opieki nad młodszą siostrą, która też gdzieś się zapodziała. Blondyn wymruczał coś pod nosem i kopnął buntowniczy mały kamyk, który nieszczęśliwie znajdował się w pobliżu. Wcisnął ręce do kieszeni i wreszcie postanowił ruszyć leniwym krokiem przed siebie. Nie mógł czekać wiecznie. Wszechobecny hałas nie był mu na rękę, a poza tym stracił tu wystarczająco dużo czasu, który mógł spożytkować na nicnierobienie. Wtedy on byłby zadowolony, a Anne straciłaby tylko towarzysza do rozmowy na swoim poziomie. Młodzieniec zmierzwił włosy z tyłu głowy i wypuścił powietrze ustami ze zrezygnowaniem. W duchu cieszył się jednak, że aktualnie nic nie powstrzymywało go przed opuszczeniem zaludnionego terenu. Tyle zdecydowanie wystarczyło, by zdał sobie sprawę, że już nigdy więcej tutaj nie przyjdzie. A miało być jeszcze gorzej. Coś przyciągnęło jego uwagę i mimowolnie odwrócił wzrok w stronę, w którą spoglądało też kilku innych ludzi. Po drugiej strony rozbeczanej zagrody, nawet z tej odległości był w stanie wyodrębnić znajomą mu osobę. Na tyle znajomą, że nie mógł powstrzymać się od przesunięcia ręką po policzku, widząc, co ta mała znów wyczynia. Pewnie byłby dobrym kuzynem, gdyby oznajmił jej, że ma przestać robić sobie wstyd, bo to już nie zabawy na jej wiek, ale wcale dobrym kuzynem nie był, a poza tym niekoniecznie chciał zostać z nią skojarzony. Miał tylko nadzieję, że w tej chwili bezruchu nie został zauważony, więc natychmiast odwrócił głowę i zaczął oddalać się nieco żwawszym krokiem. Nie mam na to czasu, do cholery. | |
| | | Lion Donosiciel
Liczba postów : 327 Dołączył : 11/10/2013
FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang. Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo. Wiek : Osiemnaście wiosen. Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum. Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi. Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q Wzrost i waga : 148cm | 39kg Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego. Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki. Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek. Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku. Multikonta : Jester | Yuu | Walker
| Temat: Re: Mini-ZOO Sro Lut 12, 2014 5:27 pm | |
| Mógłby mieć tyle szczęścia, pozostając niezauważonym przez drobną nastolatkę, wciąż skupiającą swoją uwagę na zgrai puchatych zwierzątek, próbujących zabawiać publiczność przed nimi swoją skrajną głupotą. To była właściwie bliźniacza cecha łącząca te niewielkie istotki z dziewczynką o różowych włosach i stanowczo zbyt starą, by wyprawiać to, co wyprawiała. Niby nikt jej nie znał i nie mogli niczego z tym zrobić, ale i tak przynosiła sobie nadzwyczaj ogromny wstyd. Mógłby mieć tyle szczęścia, pozostając niezauważonym przez swoją kuzynkę, posiadającą tak gigantyczną obsesję na jego punkcie, uważającą, że każdy moment jego życia musiał zostać uwieczniony, a podczas jego marnowania czasu na nicnierobienie, czy sen, trzeba było robić mu miliony zdjęć - czyli jeden chuj z uwiecznianiem - a następnie zmieniać tapetę w telefonie na każde kolejne z nich średnio co kilka minut. Mógłby mieć naprawdę cholernie dużo szczęścia. Ale tak się złożyło, że kupa czarnego futra, spoczywająca dotychczas niechętnie w ramionach Amasakawy, rozglądała się cały czas na wszystkie strony, byleby wiedzieć, którędy najwygodniej będzie jej spierdolić. Srebrne oczy rejestrowały każdy ruch wszystkich ludzi, byleby tylko utorować sobie drogę ucieczki w, bądź co bądź, nieco nieodpowiednie miejsce, by na dobre pozbyć się męczarni ze strony Misao, jakim był jej dom, do którego przecież wracała każdego dnia. Niestety, musiał się jakoś utrzymywać, bo nie miał zapewnionego funduszu emerytalnego, a Mio była jedyną osobą, która była skłonna przyjąć w swoje progi zabliźnionego kota-socjopatę-skurwiela-chuja... no dobra, nie zapędzajmy się. Wszyscy wiemy, że jego imię mówi samo za siebie. - Takanori?Kocur prychnął, wciąż obciążając swoim niewzruszonym, acz jednocześnie dzikim (...sam fakt, że takie coś jest możliwe, jest dziki) spojrzeniem tył głowy pewnego blondyna. W pierwszej chwili nie dotarło do niej, czego takiego mógł od niego chcieć, ale sposób, w jaki poruszał się mężczyzna, był jej dość dobrze znany, a zakodowane w głowie barwa i ułożenie włosów, a także plecy, do których tak fangazmowała, nie pozwoliły jej na długie myślenie. Już po krótkiej chwili puściła się w bieg za Okamurą, przewracając po drodze kilka starszych pań i ichnie wnuczęta, słysząc za sobą tylko wrzaski pokroju: "uważaj, jak chodzisz, pomiocie szatana!", czy też: "zero szacunku dla starszych, młoda damo!". Albo coś tam jeszcze. Nawet kocurek w jej łapkach zachowywał się trochę głośniej, drząc się w niebogłosy o zwolnienie tempa i wbijając w przedramiona Lwiątka swoje ostre, nieobcięte pazurzyska. - Itokoooo~. Natsume-itoko~! - No i skończyła się wolność od opieki nad dziećmi, przynajmniej w przypadku pana Leniwca. Został on zaatakowany przez drapieżne dziecię lwa, doganiające go w zastraszająco krótkim czasie, już zaraz stające tuż przed nim, by zablokować mu drogę. - Nawet się nie przywitasz, itoko? - Jęknęła z udawanym wyrzutem w głosie, sekundę później podsuwając kocisko tuż pod twarz krewniaka. - Takaryś jest teraz smutny, widzisz?Szkoda tylko, że w tym momencie mina kociego panicza wyglądała mniej więcej tak, co mogło oznaczać w jego języku: "zabierz mnie od niej, bo kurwa, nie wyrobię". - A tak właściwie, to co tu robisz? Myślałam, że jesteś za stary na małe zoo~! | |
| | | Natsume Obywatel
Liczba postów : 33 Dołączył : 05/10/2013
Godność : Natsume „Noah” Okamura. Wiek : Dwadzieścia trzy lata. Zawód : Robi za kelnera. Orientacja : Biseksualizm. Partner : Hold my hands above my head and push my face into the bed. 'Cause I'm a screamer baby, make me a mute. Wzrost i waga : 178 cm | 64 kilogramy. Aktualny ubiór : Z Jeffem i z Mio, bo w sumie nie chce mi się szukać innego obrazka, ani opisywać. Ekwipunek : Komórka, portfel (dużo to tam nie ma), klucze do domu, paczka wiśniowych papierosów, zapalniczka benzynowa. Multikonta : Take.
| Temat: Re: Mini-ZOO Pią Lut 14, 2014 2:48 pm | |
| Miał już wystarczająco spierdolony dzień, więc, owszem, miałby sporo szczęścia, gdyby różowowłosa nie wychwyciła go spojrzeniem spośród tłumu. Gdyby tylko udało mu się szybciej wrócić do domu, może nawet przyznałby, że ten dzień wcale nie był taki zły, bo i tak miałby jeszcze sporo czasu na leniuchowanie. To, że przez dłuższy czas nie słyszał za sobą niepokojących dźwięków, tylko upewniło go w fakcie, że nic mu nie zagrażało. Ziewnięcie wyrwało się z jego ust, ale Natsume nie pokwapił się nawet, o to, by zasłonić usta ręką, choć znajdował się w całym tłumie ludzi. Na całe szczęście byli to ludzie, którzy nie przywiązywali wagi do jego obecności. Mieli ciekawsze okazji do oglądania – były puchate, urocze i nie miały nic wspólnego z ludźmi, z którymi stykano się na co dzień. Same profity. „Itokoooo!” Stop. Gwałtownie zatrzymał się, przez co prawie doprowadził do tego, że jakiś nieznajomy facet na niego wpadł. Prawie, bo ten w ostatnich chwili zdołał go wyminąć, chociaż jasnowłosy usłyszał jeszcze nieprzychylne burknięcie. Niezadowolenie obcego mężczyzny nie było jego największym problemem, ponieważ bardziej martwił się tym własnym. Złote tęczówki skierowały swoje spojrzenie na niższą o głowę dziewczynkę. Jakim cudem się tutaj znalazła? Szczerze mówiąc, nie interesowała go odpowiedź na to pytanie. Najważniejsze było to, że nie powinno jej tu być, a przynajmniej nie wtedy, gdy on przebywał na terenie ZOO. Obojgu wyszłoby to na zdrowie – ona nie musiałaby słuchać jego marudnego tonu (chociaż wyglądało na to, że go uwielbiała), a on nie odczuwałby nagłego wzrostu zmęczenia związanego z jej obecnością. Może i byli rodziną, ale rodzinę najlepiej znosiło się właśnie na odległość. Okamura akurat cieszył się z tego, że nie musiał znosić nawet rodziców we własnym domu. Od jakiegoś czasu rzadko się widywali i było mu to na rękę. Najwyraźniej był to ten etap w jego życiu, w którym wszelkie komentarze pokroju „Zrób coś ze sobą” stawały się zbyt męczące. ― Jest tu od cholery ludzi. Nie zauważyłem cię. ― Wzruszył mimowolnie barkami. To kłamstwo przyszło mu dosyć łatwo, biorąc pod uwagę, że Mio wierzyła w każdy kit, który wciskał jej ze swoją znużoną miną. Zaraz skrzywił się, gdy jego wzrok zatrzymał się na futrzaku, który wyglądał na niezadowolonego, ale zapewne ze zgoła innego powodu. ― Też byłbym niezadowolony,gdyby targano mnie w takie miejsca na siłę. ― Zaraz... Przecież już został tu przytargany! Bezapelacyjnie wyciągnął ręce po kocura i zabrał go od dziewczyny, układając go w bardziej dogodnej pozycji i podrapał zwierzę za uchem. ― Zamęczysz go kiedyś ― burknął z nieskrywanym wyrzutem. Jako wielbiciel kotów numer jeden czuł się zobowiązany, by tępić każdy przejaw tego, że robi się coś wbrew ich woli. Noah zaraz rozejrzał się po okolicy, zanim udzielił odpowiedzi na następne pytanie. ― Znajoma poprosiła mnie, żebym przyszedł tu z nią, bo kazali jej zająć się młodszą siostrą. Poza tym też młodością już nie grzeszysz. ― A nadal odpierdalasz jakieś debilne sceny. Zmarszczył nos. | |
| | | Lion Donosiciel
Liczba postów : 327 Dołączył : 11/10/2013
FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang. Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo. Wiek : Osiemnaście wiosen. Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum. Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi. Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q Wzrost i waga : 148cm | 39kg Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego. Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki. Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek. Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku. Multikonta : Jester | Yuu | Walker
| Temat: Re: Mini-ZOO Pią Lut 14, 2014 7:21 pm | |
| Oczywiście, że uwielbiała ten ton, cholera. Oddałaby pół życia w zamian za to, by móc dostać nagranie z liczeniem owiec tego słodkiego dupka. Miał aż nazbyt cudowny głos, żeby nie chcieć go słuchać. Żeby w ogóle pomyśleć o tym, żeby go nie słuchać. Ażeby też... a, nieważne. To naprawdę podchodziło już pod fanatyzm. Ale przecież każdy głupi domyśliłby się, że jej stosunek do przebywania z kochaną rodzinką był zupełnie odwrotny do tego, którym przejawiał się Noah. Choć były pewne wyjątki, ale one najwyraźniej nie zdawały sobie sprawy z tego, że mogłyby zdechnąć, gdyby w ogóle się do niej zbliżyły. Natsume jednak do takowych nie należał i dobrze - może nawet za dobrze - o tym wiedział, a przynajmniej tak to się prezentowało w oczach Mio. Chociaż jej spojrzenie mówiło również: "on cię kocha i chce, żebyś dalej się za nim szlajała, jak durna~". - Uhm. Skoro tak twierdzisz~. - Może i łyknęłaby wszystko, a nawet i była przekonana, że mówił prawdę, ale mimo to... po rozejrzeniu się wokoło, doszła do wniosku, że jego szczerość mogła być nieco krzywa, bądź potrzebował okularów albo widział w monochromie. Przecież kto nie zauważyłby dziewczynki tak pstrokatej, jak ona? Pełno różu, dziecinnych, ale nie dziecięcych części garderoby i te barwne kaskady uwiązane w końskie ogony. Nawet ona domyśliłaby się, że kłamie. Ale i tak serce zwyciężało walkę z rozumem. Rodzinie należało ufać. "Też nie byłbym zadowolony(...)" Nadymała policzki i zacisnęła łapkę w piąstkę, gdy tylko zabrano jej pupilka. Wyglądała zupełnie tak, jakby właśnie miała na niego naszczekać, nakrzyczeć i zjechać za to, jakim nie był sukinsynem, ale... przecież wcale tak nie myślała. Powodem jej bulwersu okazało się być coś zupełnie innego. - On sam chciał ze mną iść! - Zmarszczyła nosek, gromiąc spojrzeniem właśnie kocisko, z zadowoleniem ocierające się czarnym pyszczkiem o dłoń blondyna. Nie chciała go męczyć. To on uknuł przeciwko niej spisek i pewnie wiedział, że Okamura będzie przechadzał się gdzieś niedaleko, przez co... bum~. Zrzuci wszystko na nią i nabije mu parę minusowych punktów, a sam zyska dodatkową parę rąk do miziania. Mimo wszystko, był po prostu sobą, więc po jakimś czasie głośne, kocie mruczenie rozkoszy ustało, a srebrne ślepia znów spoglądały na świat swoimi pionowymi źrenicami. Toteż w momencie uchylenia powiek, futrzak jakby na specjalny rozkaz uniósł łapę w górę, chwilę bawiąc się rzemykiem na szyi młodzieńca (znaczy, nie wiem, czy go ma, ale niby nosi zawsze, więc... dodałbyś ubiór, uju, gubię się~), mierząc jednak wzrokiem jego śliczną twarzyczkę. - I wcale go nie zamęczę. On po prostu na wszystko narze-...! Pazurki Takanoriego zatopiły się na moment w skórze okrywającej policzek kuzyna Amasakawy, przesuwając się powoli wzdłuż niewidzialnej linii, prowadzącej aż do podbródka. Może i nie było to jakieś głębokie zadrapanie, ale mogło dość podrażnić skórę młodego mężczyzny. Różowowłosa z kolei chwyciła prędko za małego zamachowca i zabrała go z powrotem w swoje ramiona, automatycznie robiąc z siebie ofiarę jego ataku. Ale jakoś nie zdawała się przejmować tym, że to maleństwo mogło coś jej zrobić. Zwyczajnie dawała się drapać, skupiając się jedynie na policzku krewniaka. - Wszystko dobrze...? B-bardzo Cię boli? - Ta pieprzona, niepotrzebna troska i płacz nad rozlanym mlekiem. Teraz mogła się zająć tylko tym i tym, pozwalając jednocześnie kupce futra zeskoczyć na ziemię i poszwendać się dookoła ich nóg, by zwolnić sobie ręce. - U-ucałować? ;-; Borzeprzezemniekuzynekjestoszpeconyjestemokropna. Zaraz! Shiori uniosła brwi wraz z kącikami ust, chwytając w swoje drobne dłonie ręce mężczyzny i zbliżyła do jego twarzy swoją mordkę, znajdującą się o wiele niżej. - Znajoma? Co za znajoma? Ładna? Miła? Ile ją znasz? Nie oddam Cię jej! ...przystopuj, mała. - Ale... - jęknęła, najwyraźniej szybko zmieniając temat - ...ja lubię małe zoo. Są tu owieczki... i króliczki... i tu się tak fajnie wspomina! No a cyrk nie przyjeżdża, to nie mam co innego robić! I ta desperacja w głosie, huh. | |
| | | Natsume Obywatel
Liczba postów : 33 Dołączył : 05/10/2013
Godność : Natsume „Noah” Okamura. Wiek : Dwadzieścia trzy lata. Zawód : Robi za kelnera. Orientacja : Biseksualizm. Partner : Hold my hands above my head and push my face into the bed. 'Cause I'm a screamer baby, make me a mute. Wzrost i waga : 178 cm | 64 kilogramy. Aktualny ubiór : Z Jeffem i z Mio, bo w sumie nie chce mi się szukać innego obrazka, ani opisywać. Ekwipunek : Komórka, portfel (dużo to tam nie ma), klucze do domu, paczka wiśniowych papierosów, zapalniczka benzynowa. Multikonta : Take.
| Temat: Re: Mini-ZOO Pon Lut 17, 2014 10:51 am | |
| Wolałby naprawdę nie wiedzieć o jej fanatyzmie w stosunku do jego osoby. Ale to przecież tak biło po oczach, że ilekroć ją widział, automatycznie nabierał ochoty oddalenia się na bezpieczną odległość. Po prostu takie towarzystwo go przytłaczało. Normalne kuzynostwa przekomarzały się ze sobą lub traktowały się na równi. Jeszcze nie zdarzyło się tak, by zauważył, iż jakieś obnosi się do siebie z najczystszym uwielbieniem. To było takie bez sensu. Oczywiście, gdyby podał podobne argumenty, te i tak nic by nie wskórały, dlatego też starał się po prostu ograniczać ich widzenia. A to nie miał czasu, a to był za bardzo leniwy, aby się ruszyć, a to udawał, że będzie miał gości, więc dziewczyna nie może do niego przyjść. Jeszcze miałaby coś przeciwko temu, że za dużo rozmawia z innymi. Pomimo tego wieku, wciąż potrafiła zachowywać się jak małe dziecko, które nie chce stracić swojej ulubionej zabawki na rzecz kogoś innego. Ciężka sprawa. Kiwnął głową na potwierdzenie swojej wypowiedzi. Nawet się nie zawahał. Właściwie to nie tak, że uważał, iż można było nie zauważyć kogoś tak barwnego, ale równie dobrze mógł po prostu nie rozglądać się po ZOO. Jego zainteresowanie tutejszymi zwierzakami i tak było dość nikłe, więc jego priorytetem było po prostu wydostanie się stąd jak najszybciej. Jeszcze chwila w tym wariatkowie, a i jemu udzieli się pozytywny nastrój, chociaż z powodu jego niezadowolenia tym, że w ogóle musiał coś zrobić to było zgoła niemożliwe. Nadal wyglądał tak, jakby zaraz miał zabić kolejną osobę, która przeszkodzi mu w szybszym powrocie do zacisza swojego mieszkania. Ostatnio wiele się działo i chciał, żeby świat po prostu zwolnił, bo blondyn przestawał nadążać. Jak nie dziwaczne akcje na festynie, to wpadanie na dziwacznych znajomych w cholernym parku rozrywki dla dzieci. „On sam chciał ze mną iść!” Młodzieniec uniósł brew, jakby nie do końca chciało mu się w to wierzyć. Przy okazji nie mógł też podarować pieszczot kotu, który tak uroczo łasił mu się do ręki, także jego krótkie paznokcie dalej przeczesywały miękką, czarną sierść czworonoga. Złote oczy na moment przyjrzały się mu, gdy podjął zabawę rzemykiem, co absolutnie mu nie przeszkadzało. Zresztą dla kotów wszystko, prawda? Kiedyś miał tego pożałować... ― To nie zmienia faktu, że nie powinnaś go tutaj zabierać. Może uciec, zgubić się, wybiec na ulicę i zostać potrąconym przez samochód ― wymienił z wyraźnym przejęciem i skrzywił się na samą myśl o rozjechanym kocurze. Natsume nie wybaczyłby sobie, gdyby jego własnemu kotu coś się stało, ale i tego tutaj byłoby mu szkoda, choć do najmilszych nie należał, o czym szybko go uświadomił. ― Ej! ― Jasnowłosy odruchowo cofnął twarz i złapał kota za łapę, chcąc odsunąć ją od swojej twarzy. Na szczęście Mio szybko interweniowała, a chłopak przesunął ręką po zadrapanym policzku, przez moment nie przejmując się tym, co mówiła do niego dziewczyna. Trochę szczypało, ale był do tego przyzwyczajony. Poza tym nie należał do narcyzów, którzy przejmowali się ranami na twarzy. I tak miało się zagoić. „U-ucałować?” ― Wrrr. Oczywiście, że nie! ― prychnął i zmrużył oczy, obrzucając nieprzyjaznym spojrzeniem różowowłosą. ― Przecież nie umrę od tego. A koty już tak mają. ― Wzruszył barkami, jakby trudno było mu pogodzić się z tym, że ten mały po prostu może za nim nie przepadać. Zresztą, nie wyglądało na to, by za kimkolwiek przepadał. Gdy dziewczyna chwyciła go za ręce, zaraz je wyrwał. Nie podobała mu się też ta bliskość kuzynki, więc cofnął się o krok do tyłu i wcisnął ręce do kieszeni, jakby to miało powstrzymać ją przed kolejną podobną akcją. Po prostu nie. Byli w miejscu publicznym, a jakoś nie uśmiechało mu się bycie kojarzonym ze wtórującą owcom małolatą. ― A jakie to ma znaczenie? Ale gdyby taka nie była, to raczej bym tutaj nie przyszedł, prawda? Poza tym to moja sprawa, z kim się spotykam. Sama powinnaś znaleźć sobie jakiegoś chłopaka, bo ja nie dam się uziemić. ― Wywrócił oczami. Miał już swoje lata, ale – tak po prawdzie – wcale nie rozglądał się za kimś, z kim miałby spędzić resztę życia. Wygodnie było mu samemu. Zresztą i tak już wiele związków zwyczajnie zawalił. ― Możesz założyć własny cyrk ― mruknął pod nosem i ni z tego, ni z owego wyminął dziewczynę i ruszył dalej, byleby tylko opuścić do miejsce. ― Nie mam ochoty tracić tu więcej czasu. | |
| | | Lion Donosiciel
Liczba postów : 327 Dołączył : 11/10/2013
FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang. Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo. Wiek : Osiemnaście wiosen. Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum. Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi. Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q Wzrost i waga : 148cm | 39kg Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego. Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki. Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek. Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku. Multikonta : Jester | Yuu | Walker
| Temat: Re: Mini-ZOO Pon Lut 17, 2014 4:11 pm | |
| "No co?" - zdawał się pytać zmarszczony nos w połączeniu z rozżalonym wzrokiem i wydętą dolną wargą. Przecież nie kłamała. On sam za nią poszedł, później wdrapując się na plecy swojej pani i szybko znajdując się w jej objęciach, nawet nie starając się z nich wyrwać. Pieprzony spiskowiec. - Głuptas. - Odparła szybko, uśmiechając się pobłażliwie i spoglądając na rozpieszczanego kocura. Zaraz szybko pokręciła głową, jakby coś wpędziło ją w trans, z którego właśnie się wybudziła. - To Takaryś. Wiesz, że jest mądrym kiciusiem. Nie uciekłby, a tym bardziej by się nie zgubił. Zna Rathelon lepiej ode mnie, a nawet od Ciebie, wiesz? - Czyli koty o genialnej orientacji w terenie: część pierwsza. Jednakże, w istocie, szarooki kompan Lwiątka niejedną dzielnicę już zwiedził i niejedną pewnie jeszcze odwiedzi. Po prostu lubił wędrować, a - jak się okazywało po wielogodzinnym zamartwianiu się Amasakawy - zawsze potrafił znaleźć drogę do domu. Swoimi nocnymi spacerami już nie raz napędził jej stracha, ale chyba niespecjalnie go to rusza. Kiedy tak okropnie odpowiedział na jej propozycję, w jednej chwili wykrztusiła cichutkie przeprosiny. Nawet nie musiała pytać, bo wiedziała, że uzyska tylko kopa w mordę w zamian za miłość, ale mimo wszystko zadziałała nieco odruchowo. Po prostu wyrażała wszystko w zupełnie odwrotny sposób co on. W ogóle byli całkowitymi przeciwieństwami. Ale przecież nie mogła go za to zganić, nie wspominając już nawet o tym, że nawet to w nim lubiła. Pytanie za tysiąc punktów. Czego Mio nie lubi w Natsu? - Może nie wszystkie, ale Takaryś na pewno. Dokuczali mu kiedyś i teraz jest wredny. - Tu wstawmy smutną emotkę, uwielbianą przez pewną attention whore. Najzwyczajniej w świecie szkoda było jej kociska ciąganego przez dzieci za ogon i przygarnęła go do siebie, dokładnie w tamtym momencie uświadamiając sobie, że zwierzęta też mogą mieć hafefobię. Przynajmniej takie coś to przypominało. Jakie to miało znaczenie? Opuściła głowę. Dla niej to było coś oczywistego. Przejmowała się znajomymi Okamury, bo mogli mu zrobić krzywdę. Może i nie powaliłaby dwumetrowego kolesia i nie wypruła mu flaków, ale jakiemuś wrednemu plastikowi nawtykałaby bez mniejszego problemu, może nawet wymierzając ze dwa ciosy w tą otapetowaną mordę. - P-po prostu się o Ciebie martwię. - Wymruczała niechętnie, uciekając wzrokiem z powrotem w kierunku owiec. One przynajmniej nie zauważą tego zażenowania, będąc zajętymi gromadą dzieci, próbującą je pogłaskać. "Sama powinnaś znaleźć sobie jakiegoś chłopaka..." Zacisnęła szczęki, niczym miażdżący ofiarę drapieżnik, nawet unosząc na niego gniewne, nieco dzikie spojrzenie. W tym momencie naprawdę była porównywalna do zwierzęcia, które zapewniło jej jako taki pseudonim, ale na pewno nie dało się jej nazwać zwykłym lwiątkiem. Bardziej rozwścieczoną lwicę, żądną mordu na czymkolwiek, byleby zapewnić pożywienie swoim młodym. Ale, cholera, młodych tu nie było! Więc czemu próbowała zgromić akurat jego? - Nie chcę żadnego chłopaka. - Rzuciła wreszcie, uspokajając się, a nawet czerwieniąc nieco, niemal natychmiast zasłaniając swoją twarzyczkę czarną istotką, właśnie podniesioną z ziemi. - Nawet nie ma żadnych uroczych. I ż-żaden by mnie nie zechciał, bo jestem głośna, i dziecinna, i... i w ogóle nie! Aha? Chociaż faktycznie, pewnie żaden by się nie skusił na małe, pstrokate, piskliwe dziecko z cyrku. A skoro o cyrku mowa, już chciała zacząć się ekscytować kolejnym tematem, proponując mu rolę tresera dzikich kotów, w których role wcieliliby się Takanori i Mockie, ale... coś jej zniknęło z oczu. - E-ej! Czekaj! - Pisnęła w panice, ruszając za nim prędko, zaraz go doganiając. Przecież nie byłaby sobą, gdyby od razu odpuściła. - Zostań ze mną chociaż chwilę... znaczy, poszlibyśmy na ciasto, czy cokolwiek... proszę? Najpierw przyznaj, że jesteś świadoma swoich wad, huh. - Ja... wiem, że nie jestem wymarzonym towarzystwem. - Mało powiedziane, Księżniczko. Jesteś bardzo NIECHCIANYM towarzystwem. - Ale tak rzadko Cię widuję, że po prostu nie mogę! Tak mnie radość rozrywa! A... a możesz sobie pójść w każdej chwili, więc chcę się nacieszyć... ...owwble. | |
| | | Natsume Obywatel
Liczba postów : 33 Dołączył : 05/10/2013
Godność : Natsume „Noah” Okamura. Wiek : Dwadzieścia trzy lata. Zawód : Robi za kelnera. Orientacja : Biseksualizm. Partner : Hold my hands above my head and push my face into the bed. 'Cause I'm a screamer baby, make me a mute. Wzrost i waga : 178 cm | 64 kilogramy. Aktualny ubiór : Z Jeffem i z Mio, bo w sumie nie chce mi się szukać innego obrazka, ani opisywać. Ekwipunek : Komórka, portfel (dużo to tam nie ma), klucze do domu, paczka wiśniowych papierosów, zapalniczka benzynowa. Multikonta : Take.
| Temat: Re: Mini-ZOO Nie Lut 23, 2014 5:47 pm | |
| Jak z dzieckiem, mruknął w myślach. W zupełności wystarczyło mu na dziś to, że musiał oprowadzać siostrę przyjaciółki po tym cuchnącym łajnem miejscu. Nie sądził, że Mio zachowywała się choć trochę rozsądnie. Właściwie trudno było przypisać rozsądek komuś, kto twierdził, że zwierzę zrobiło go w chuja i umyślnie chciało wyjść z domu, pójść do cholernego ZOO, żeby później wyrywać się i uciekać właścicielce. Jeżeli kocur byłby na tyle bystry, zapewne zwiałby już na dobre i po prostu nie wracał. Natsume był pewien, że gdyby był jej kotem, zapewne tak właśnie by postąpił, choć jednocześnie zdawał sobie sprawę, że jego kuzynka nie zrobiłaby krzywdy żadnego zwierzęciu, ale... To było po prostu skomplikowane. ― Eeech ― westchnął ciężko. ― Tu nie chodzi o to, czy go zna czy nie zna. To zwierzę, które nie rozgląda się na pasach, przechodząc przez ulicę. To, że wydaje mu się, że ma dziewięć żyć, wcale nie oznacza, że nie skończy jako krwawy placek na jezdni, gdy przytrafi mu się spotkanie pierwszego stopnia z kołami jakiegoś samochodu. Poza tym chyba za tobą nie przepada ― wymruczał znużonym tonem i przyjrzał się czarnemu futrzakowi. Zapewne nie jemu było to osądzać, ale czworonóg nie wyglądał na zadowolonego życiem kiciusia. ― Nic by mu się nie stało, gdyby został w domu. Poza tym to dziwne, że wpuścili cię tu z kotem. Tym samym postanowił chyba zakończyć swój wywód, nie sadząc, by do Amasakawy i tak to dotarło. Miała zbyt miękkie serce. Na tyle, ze czasem czuł się źle, że zwracał się do niej w taki sposób, ale jakoś nie potrafił teraz przywołać na swoją twarz uśmiechu. Nawet, gdyby spróbował, temu grymasowi bliżej byłoby do paskudnego szczękościsku. Po prostu dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych w historii. Pewnie udany dzień uznałby za taki, podczas którego nie musiałby się nigdzie ruszać, ale zawsze coś musiało stanąć mu na przeszkodzie i miał ochotę się zabarykadować. Czasami wolałby być całkowicie wyprany z emocji, byleby nie złamać się nawet za pięćdziesiątym z rzędu „proszę”. ― A wyglądam jakbym obracał się w jakichś złych kręgach? ― Zmarszczył delikatnie nos. Prawdę mówiąc, pewnie wolałby nie znać odpowiedzi, ale z drugiej strony nie przypominał ćpuna ani alkoholika, więc można było uznać, że nikt ze środowiska nie miał na niego toksycznego wpływu. ― Niepotrzebnie. Po prostu powinnaś bardziej skupiać się na doborze własnych znajomych. ― O których on, notabene, nie martwił się w ogóle. A powinien, bo to w końcu on był tutaj tym starszym i niewątpliwie to jemu ukręcono by kark, gdyby dowiedziano się, że w jego obecności stała się jej jakaś krzywda. Nasłuchałby się, jaki to zły jest, nieodpowiedzialny i tym podobnych. Z brakiem przejęcia przyglądał się rozzłoszczonej minie Lion. Pewnie powinien teraz odczuć lekki dreszcz przerażenia, ale tak naprawdę zdawał sobie sprawę z tego, że ten szkrab nie był w stanie wyrządzić mu poważniejszych szkód. „I ż-żaden by mnie nie zechciał, bo jestem głośna...” Bla, bla, bla. To takie typowe. ― Przesadzasz ― rzucił, unosząc brew. Brzmiało to tak, jakby za moment miał dodać, że jego kuzynka wcale taka nie była i na pewno podobała się wielu chłopakom. Niestety wystarczyło, żeby znów otworzył usta, by cały czar zawarty w tym krótkim słowie po prostu prysł: ― Zawsze możesz znaleźć sobie równie głośnego i dziecinnego. W przedszkolu lub w podstawówce. Pewnie mają tam całą masę uroczych chłopców. A w razie wypadku zawsze możesz przerzucić się na dziewczyny. ― Wzruszył barkami. Czasami mógł trzymać język za zębami, byleby powstrzymać się od podobnych tekstów w obecności kuzynki, która jeszcze niedawno była tylko małą, niewinną dziewczynką, nie mającą pojęcia o tym, że kobieta mogłaby być z kobietą. Naprawdę miał nadzieję, że ucieczka mu się uda, ale gdy dziewczyna go dogoniła, zatrzymał się gwałtownie i zmrużył oczy z wyrzutem. Nigdy nie mogła mu dać spokoju, chociaż powinien się cieszyć, ze nie wymagała od niego spotkań rodzinnych trzy razy w tygodniu albo codziennie, choć to zapewne tylko dzięki temu, że mimo wszystko pracował i nie miał aż tyle czasu dla zachwycającego się nim dzieciaka. Chyba miał ochotę jej przywalić. Nawet o tym nie myśl, Noah. No tak, to nadal tylko dziewczyna. Drobna, krucha i przyprawiająca ludzi o rozczulenie. I jeszcze mówiła te wszystkie rzeczy, których wcale nie miał ochoty słuchać. Zacisnął palce w pięść. Nie zrobię tego, nie zrobię tego, nie zrobię tego, warczał w myślach i odwrócił wzrok. Już chcial odmówić, gdy chyba jakaś lepsza część jego świadomości przejęła nad nim władzę i: ― Tylko godzina. Lepiej pospiesz się z wyborem miejsca i nie będę za ciebie placił. Już tego żałował. | |
| | | Lion Donosiciel
Liczba postów : 327 Dołączył : 11/10/2013
FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang. Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo. Wiek : Osiemnaście wiosen. Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum. Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi. Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q Wzrost i waga : 148cm | 39kg Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego. Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki. Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek. Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku. Multikonta : Jester | Yuu | Walker
| Temat: Re: Mini-ZOO Nie Lut 23, 2014 8:24 pm | |
| Oczywiście, że niczego z jego wypowiedzi nie miała zamiaru przyjąć do wiadomości. A niby po co mu to było, do małpy nędzy? Przecież ona wiedziała swoje. Może jej kot rozglądał się na zebrze? Może był inteligentniejszy, niż wszyscy ludzie razem wzięci? A może potrafił latać? I może miał milion żyć? Rany, to Take. Jego nie można było brać za normalnego kota. Właściwie, chciała mu wygarnąć to, jakim był ignorantem, ale coś ją przed tym powstrzymywało. Może i nie cała ta fala fangirlowania i nie to, że ludzie wciąż mogli zwrócić na nich uwagę... ale coś tak na nią działało. Nawet nie rozzłościło jej stwierdzenie Okamury co do uczuć czarnucha względem niej. Choć sam futrzak spojrzał na niego niewzruszony, by następnie otrzeć się o swoją panią, wywołując tym samym uśmiech na jej twarzy. Taki był z niego fałszywy gnój. Chociaż... może nawet ją trochę lubił. Ale tylko trochę. Bo dawała mu żarcie i w ogóle. - Nie wyglądasz, ale... - miała krótki moment na zastanowienie się, który wykorzystywała, jak tylko mogła, nawet nie będąc świadomą tego, że za chwilę i tak wszystko pójdzie na marne. "Niepotrzebnie." Kiwnęła głową. Jej znajomi byli doskonale wyselekcjonowani. Ćpun, skurwiel, socjopatka, obsesyjny lokaj, młodociana gwiazdka z warami obciągary, geek i wiele innych tego typu barwnych postaci. Nie miało co jej się stać, prawda? Prawda. Zresztą, co za różnica, kiedy i tak - tak na dobrą sprawę - wcale nie zwrócono by mu na to uwagi. Nie było komu, poza jakimś obcym moherem, który wtryniał się w nieswoje sprawy. Lwiątko rodziców nie miało, a kochane wujostwo... nie była pewna, czy w ogóle by to do nich dotarło. ...o ile oni żyli. Żyli, prawda? Żyli. No, ale i tak by go broniła. Przecież był najinteligentniejszym, najprzystojniejszym, blablabla, najbardziej leniwym kuzynkiem pod słońcem i miała już tylko jego. Światełko nadziei rozbłysło nagle wraz z jej oczyma, gdy stwierdził, że przekroczyła granicę minusowej samooceny. Naprawdę nie powinna była się aż tak zadręczać? Serio tak uważał? Miała ochotę go wyściskać z tej wszechogarniającej radości, wycałować w wyrazie kuzynkowej miłości i... po prostu uczepić się go jeszcze bardziej, bo raz powiedział jej coś miłego. I już miała zacząć piszczeć, kiedy jej mina mimowolnie jęła rzednąć wraz z każdym słowem opuszczającym jego usta. Zupełnie, jakby coś ściągało jej twarz w dół, a w pierś wbijało śmiercionośne igły, mordujące w niej całą tą żywotność i dotychczasowy entuzjazm. Przedszkole. Podstawówka. Malutcy chłopcy. Ewentualnie dziewczynki. Może pokusiłby się o nią jakiś szóstoklasista? Zapewne nawet on i jego małe koleżanki byliby wyżsi od różowowłosej o dobra głowę. Nie był to więc aż tak zły pomysł, choć normalna dziewczyna widziałaby to z goła inaczej. - Itoko... - rzuciła tonem, którego raczej nikt nie chciałby usłyszeć. Żałosny, jednocześnie pozbawiony jakiejkolwiek nadziei. Spojrzała na niego spod byka, choć on nie mógł dostrzec jej oczu przez pstrokatą grzywkę, zasłaniającą ją niemal całkowicie. Magia gapienia się przez włosy, hue. Ale łeb zaraz uniósł się wyżej, zdradzając już wszelkie szczegóły. Szczerząca zęby dziewczynka wcale nie miała mu niczego za złe. Zresztą, przecież, jak już sam doskonale wiedział, nic by mu nie zrobiła. - Jesteś genialny! Tak strasznie, strasznie genialny!...co? - Przecież w podstawówce jest tylu słodziutkich, malutkich i... moooooou~! Czemu nie pomyślałam o tym wcześniej!? Oni są idealni! Ale... ale dziewczynek nie chcę. W sumie... czy bycie dziewczyną takich małych chłopców nie jest... nielegalne? - Jęknęła, nieco przerażona tą sytuacją. Ale czy ona już nie robiła masy nielegalnych rzeczy? Napierdalanie w reflektory samochodów, jakiś tam przypadkowy wandalizm i mieszanka gatunkowa Lwa i Wilczycy. Nie no, zupełnie niewinne dziecko. - Musisz mnie kryć, rozumiesz? Kryć!...jeśli nie wziął tego na poważnie, to zrobił totalny błąd. Bo ona naprawdę myślała o takiej ewentualności. Od Mio nie dało się uciec. Powinien się tego nauczyć już dawno temu, bo przecież nie przeżywał tego po raz pierwszy. Takie gonitwy powinny być już dla niego prawie że rutyną, tylko taką trochę rzadszą. No, ale mimo wszystko, ona też mogła dać już sobie spokój z takim prześladowaniem go. A nuż sam zacząłby chętniej widywać się z Misao? Nic nie było niemożliwe. Pewnie gdyby nauczyła się tak się do niego nie ślinić, atmosfera między nimi stałaby się przyjemniejsza. I dostawałaby paty i tule, o których tak bardzo marzyła! Na razie jednak uważnie rejestrowała każdą, nawet najmniejszą zmianę w jego mimice, czy czymkolwiek. Obserwowała każdy mięsień twarzy i ciała, pomijając oczywiście co poniektóre zakamarki, które po prostu były zasłonięte ubraniem, i wcale nie chodzi tu o chuja, chuje. Czy to był w ogóle mięsień? E... nie ma co się rozwodzić. Grunt, że już nabawiła się tego stracha, mówiącego, że może stać jej się krzywda, a ręce niewinnego kuzyna się pobrudzą przez jej własną nachalność. - Jeśli nie chcesz, to..."Tylko godzina." - P-proszę? - Przetarła oczy, choć raczej powinna wygrzebać skądkolwiek jakieś patyczki do uszu i dokładnie je przeczyścić, a potem poprosić, żeby kilka razy powtórzył to, co powiedział. Nie trzeba było wiele czasu, by do oczu napłynęły łezki szczęścia, a kark blondyna zyskał dodatkowy ciężar. Uwiesiła się na nim, jak małpa, a wtulała ciaśniej, niż koala. Brakowało tylko tego, żeby wgryzła się w niego, niczym w eukaliptus i ciamkała włosy, które miały imitować liście. No, ale na szczęście zaraz z niego zeskoczyła, wykrzykując przy tym głośne: "dziękuję!", przepełnione entuzjazmem. - I nie martw się~. To ja płacę za Ciebie. I idziemy w najlepsze miejsce świata, zaraz po Twoim domu!...na ciasto. Albo bubble tea. Bubble tea też było zajebiste. Przynajmniej to można było wywnioskować z jej miny, gdy podała mu puchate kocisko, samej wsuwając dłoń pod jego ramię i ciągnąc go w wyznaczonym przez siebie celu. [z/t iii... a, dobra, pisz tu. COKOLWIEK. xD] | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Mini-ZOO | |
| |
| | | | Mini-ZOO | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |