Go?? Gość
| Temat: Nawet w tytuł tematu nie wkładam wysiłku. Czw Wrz 26, 2013 8:42 pm | |
| - Nie możemy wrócić dzisiaj do domu, Mey. Pappa ma dużo pracy. - Krępy mężczyzna przeczesał palcami najpierw swoją łysinę, a następnie długą, ciemną brodę. - Ale pappa! Mamma czeka w domu! Nie możemy jej zostawić! Ona... - Jak na ten moment - twoja matka może poczekać. Musisz zrozumieć, że są rzeczy ważniejsze, niż coś tak banalnego, jak miłość. - Przerwał nagle swojej córce, udzielając jej szybkiej odpowiedzi. Uśmiechnął się lekko, i choć zdawał się mówić przygnębionym tonem, jego oczy wręcz migotały ze szczęścia, wynikającego z chwili wytchnienia od małżonki. - Rodzina aktualnie spada na drugi, a nawet trzeci plan, myszko. Wybacz. - Czyli praca jest dla ciebie aż tak ważna? Ważniejsza, niż mamma? Niż rodzina? To po co mnie za sobą zabierasz!? Mnie też już nie chcesz! - Piski wydobywające się z drobnych ust zaledwie sześcioletniego dziecka, odbijające się echem od ścian gabinetu, sprawiały, iż uszy gubernatora niemal topiły się z bólu. - Tego nie powiedziałem, myszko. - Rodzina to rodzina! DUM! Dum pappa!
***
- Mamma... - rzuciła jasnowłosa dziewczynka, stając w progu drzwi prowadzących do niewielkiego apartamentu. Wzrok orzechowych oczu wwiercił się w znajome ściany, by następnie łagodnie zmierzyć twarz wysokiej kobiety, nazywanej przez małą matką. - Tęskniłam, mamma! Krótkie warkoczyki blondynki zafalowały, gdy ramiona obejbowały zapłakaną córeczkę. Delikatnie umalowane wargi wygięły się w ustach, który zaraz powrócił do tak zwanej podkówki, kiedy we wrotach stanął jej "ukochany" małżonek. Zmarszczone czoło bezwłosego spierało się na odległość z zadartym nosem niewiasty. Ton jej głosu, dotychczas ciepło odpowiadający na każde rozentuzjazmowane słowa córki, stał się wrogi niemal całemu światu, a już w szczególności mężczyźnie z naprzeciwka. - Po co w ogóle tu przyjeżdżasz? Po co wchodzisz? Zostaw ją tu i wracaj do swojej świetnej pracy! - Wrzasnęła już na "powitanie". Nie potrafiła jednak zwyczajnie wypchnąć go za drzwi i zatrzasnąć mu ich przed nosem. Postanowiła postawić na krzyki, które pomogły wystarczająco jedynie na sekundę, w której jej mąż poddał się zastanowieniu. Jednak już po chwili drobna rączka ich córki została ujęta przez tłuste paluchy jegomościa. - Nie! Pappa! Zostaw! Pappaaaaaa! - Pisnęła drobina, wyrywając się z ojcowskiego uścisku i wtulając w pierś matki. - Mammaaaa! - Miałeś ją zostawić. - Parsknęła poirytowana Szwedka, unosząc kościstą dłoń zaciśniętą w pięść. - Nie znów zabierać do siebie. Kradniesz jej dzieciństwo, kiedy pokazujesz te szatańskie metody, które stosujecie. - Nie będę z tobą na ten temat rozmawiał, pojmujesz? - Odparł konus, nieznacznie unosząc ton swojego głosu. Dłoń jednak nie wylądowała na rączce dziecka po raz kolejny. Chłodny wzrok zlustrował szczupłą postać, a pięta zawirowała wraz z ciałem kształtu beczki, gdy odwracał się ku wyjściu. - Pappaaa? - Rzuciło nagle dziecko. - Tak, myszko? - Sam mówiłeś, że praca jest ważniejsza, pappa! Że rodzina się nie liczy! Więc nie powinieneś mnie zabierać, pappa. Ja nawet... - urwała na sekundę, by zmierzyć ojca rozżalonym wzrokiem. - Ja nawet nie chcę z tobą jechać, pappa!
***
Załamała ręce, wzdychając ciężko. - Wybacz, mała. Nie dam rady dalej tego ciągnąć. Nie mamy pieniędzy, odkąd twój ojciec stał się takim skąpcem. Choć był nim już wcześniej. Jeszcze odzyskam alimenty, ale... - Mamma? - Jęknęła dziewczyna, zerkając na matkę z dołu. - Tak? Coś się stało? - Mogę zamieszkać u wujka...? - Spytała nieśmiało, odwracając wzrok w kierunku ściany. - Odciążyłabym cię trochę. Nie chcę, żebyś brała drugą zmianę ze względu na mnie. Nie musisz przecież. - Ale... - Mamma. - Warknęła nagle, przeczesując długie końskie ogony. - Nawet nie próbuj się ze mną kłócić! Mou! Nie ma dyskusji! - Skoro tak bardzo chcesz u niego zamieszkać... przynajmniej jest mądrzejszy od tych wszystkich pajaców, z twoim ojcem włącznie. Młoda Kjellberg parsknęła śmiechem, a następnie przetrzepała grzywkę swojej matki. - Wiesz, miałam tu raczej na myśli fakt, że ma konsolę~. - ...naprawdę go przypominasz.
***
Wkładała już ostatnią koszulkę do wielkiej, czarnej walizy, której połowa została zajęta mnóstwem kabli, kontrolerów do gier, a także kilkoma parami ciężkich butów. - Na pewno nie chcesz, żebym po prostu... - Mamma. - Przerwała swej matce, podnosząc się z podłogi. - Mówiłam już coś na ten temat. Nie pyskuj córce, hm? - Tak, tak... Uśmiech wstąpił na młodocianą buzię, a walizka zamknęła się z cichym kliknięciem, by trafić w dłonie dziewczyny. Ruszyła wolnym krokiem w stronę drzwi, machając wolną dłonią ku matce. |
|