|
| The beast house. | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Wto Sty 28, 2014 8:30 pm | |
| Nie ma co już nawet ostrzegać nieletnich. Wiele się dalej nie działo. Doszli oboje, ba! Niemalże w tym samym momencie, wspaniałe uczucie! A jaka duma tego rozpiewała serducho i całe ciało Alexandra! Ależ skądże znowu! Panicz Summstein nie należy do największych twardzieli, każdy z nas ma granice. I jak już wyżej tam raz wspomniałem, jego dochodzenie do orgazmu było jednoznaczne z potężnym zmęczeniem, które oplotło niemalże całe ciało i zmusiło do puszczenia płynów. Kiedy to tylko uwolniła jego bestię on szybko ściągnął gumkę i z siebie, jakoś tam niezgrabnie wyciągnął chusteczkę z paczki leżącej na szafce nocnej, obtarł swoje przyrodzenie dla lepszego komfortu podczas spania i takie tam. Co z prezerwatywą? W sumie nie ma co z nią zrobić, nie ma sił ani chęci wstawać z łóżka, takim też sposobem po prostu wylądowała na podłodze. Oby tylko pamiętał, żeby ją wziąć! Mruknął przeciągle, obracając głowę w stronę blondynki. Z pozycji na plecach przerzucił się szybko na swój bok, żeby idealnie i wygodnie było mu patrzeć na nią. Zgiął jedną z rąk w łokciu, dłonią podtrzymując swoją główkę. Nie musi jeszcze leżeć przecież. -Nawet nie wiesz jak bardzo. Oddech zaczął powoli mu się uspokajać, choć puls za szybko nie wróci do normy. Nachylił się jeszcze lekko do niej, złapał drugą rączką za podbródek, przeciągnął do siebie i pocałował krótko w usteczka. -Mam nadzieję tylko, że ta znajomość się nie skończy na tej nocy. Posłał jej niesamowicie uroczy uśmiech i nagle hyc! Ręka mu się osunęła z głowy, która to wylądowała na bicepsie. Jeszcze kontaktował, więc chwycił drugą ręką w talii blondynkę, przysunął do siebie tak, żeby dawała mu ciepło. I zaczął jakoś tam podbierać spod nich kołderkę szybciutko, żeby nie musieli wstawać i znowu się kłaść. Szkoda sił na takie coś, miał nadzieję tylko taką, że blondi tam trochę podniesie kuperek, ażeby łatwiej było mu. On zrobił to samo unosząc bioderka. Szybko zarzucił ciepłą kołderkę na nich, byli w sumie przytuleni. Ba! Nawet jeśli blondi próbowała się odsunąć to on już jej nie pozwolił, bo rączka zawędrowała na jej talię, obejmując w tym ciekawym miejscu. -Miłych snów Lotte. Ledwo co wymamrotał na półżywy, jego ślepia już się same zamykały, ale musiał po prostu to powiedział. No i sobie zasnął. Chwila nawet nie minęła kiedy on się poddał głębokiemu snu. A co tam widział? To już jego słodka tajemnica, ale trzeba przyznać, że uśmiech z jego mordeczki nie znikał. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Wto Sty 28, 2014 9:00 pm | |
| Przyglądała mu się drobną chwilę, gdy tylko znalazła się obok jego osoby. Przymknęła oczy, po czym przeciągnęła się na przyjemnie miękkim materacu, przy okazji ziewając. Naturalnie - zasłoniła wtedy dłonią usta, aby nie wyszła na niewychowaną. Ale to daje do myślenia i mogło pokazać tylko jedno - dziewczyna jest niesamowicie zmęczona i potrzebuje chociaż odrobiny snu. Tak, aby zregenerować siły i jakoś przetrwać do końca posiadanie alkoholu we krwi. Co prawda, były już to resztki, gdyż wysiłek fizyczny pozwolił na "wyjście" większej ilości, jaka znajdowała się w niej, jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że rano obudzi się z kacem. Nie wiedziała jak dużym, ale miała świadomość tego, że bez niego się nie obejdzie. Gdy Belial zrobił wszystko to, co potrzebował do zrobienia, znów skupiła na nim swoją uwagę, szczególnie przez to, że znalazł się naprzeciwko niej, twarzą w twarz. Posłała mu leniwy uśmiech, na który jedynie umiała się zdobyć, starając się utrzymać otwarte. oczy. A mówię wam - było ciężko! A już na pewno, kiedy ułożyła swoje ciało na łóżeczku. - To dobrze. - wymruczała. Bądź co bądź - odwzajemniła jego krótki pocałunek, podczas którego leniwie mruknęła z zadowolenia. Znów jej ręka spoczęła na jego głowie, aby zaplatać sobie kosmyki śnieżnobiałych włosów wokół palców. Jego wyznanie totalnie zbiło ją z tropu. Popatrzyła na niego z zainteresowaniem, ale i lekkim przerażeniem. Dlaczego? Gdyż nie sądziła, że będzie chciał utrzymać tą znajomość jakoś bardzo po tej nocce. Na koniec jednak posłała mu pogodny uśmiech, aby nie pomyślał, że coś jest nie tak, że może planowała po tym wszystkim zniknąć z jego życia. - Ja za to mam nadzieję, że szybko Ci się nie znudzę. - zachichotała cichutko, posyłając mu rozbawiony uśmieszek. Ot tak sobie to powiedziała. Doskonale wiedziała, że mogła mu się znudzić w dość szybki i niespodziewany sposób, znajdując sobie, na przykład, kolejną kobietę na takie wizyty podobne do tej. ale... Czy ona miała prawo stawiać mu warunki? Oczywiście, że nie i nawet nie miała takiego zamiaru. Chociaż... Może trochę. Nie wazne. To nie jest godzina na rozmyślanie o takich sprawach. Znalazła się bliżej niego, po czym dostrzegła jego zamiary. Pomogła mu, bo jakżeby inaczej? Podniosła się, przechodząc do siadu, a gdy tylko trzeba było podniosła się całkiem, by po chwili móc znaleźć się pod kołderką. Trochę zimną kołderką, ale zaraz pewnie się zaciepli. W obecnym momencie postanowiła się położyć na łyżeczki, dając mu swobodne przytulanie się do jej ciała, widząc jak bardzo tego potrzebuje. - Dobranoc. - wymruczała prawie że niezrozumiale, gdyż coraz to bardziej ją nużyła. Co poradzić. Bel ją nieźle wymęczył. W końcu zasnęła z uśmiechem na twarzy. Po prostu oddała się w morfeuszowe objęcia, mając wiele obrazów w swoich snach. Co tam było? Wszystko i nic. Nie będę was przecież zanudzać szczegółami. A poranna, wcześniejsza pobudka? Oby się udała. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Wto Sty 28, 2014 9:42 pm | |
| Na wszelkie słowa blondynki jedynie cicho pomrukiwał ledwo żyły. Oczka przecież mu się zamykały! Wybaczcie mu. Jeszcze tam wygodnie wtulił się w jej jeszcze rozgrzane ciałko, kołderka długo nie była zimna. Toż to kipili ogniem nawet! Więc wiecie, szybko poszło. I w pozycji "na łyżeczkę" sobie kimnął, obejmując damulkę. Gdyby ktoś tam w pokoju stał czy coś to mógł słyszeć delikatne pomruki wydobywające się ze śpiącego Belial'a! Ba, nawet jakieś słowa. -Lotte... Proszę, przestań. I jakieś zadziorne chichoty z jego strony. Lepiej nie wnikajcie co mu się śniło, a ja na pewno wam tego nie opowiem. O nie! To tylko i wyłącznie sprawa białowłosego, niech zostanie to wszystko słodką tajemnicą, a wasza wyobraźnia niech porządnie pracuje wiedząc co tam wydobywał z siebie przez sen. Na wsi pewnie już by kogut robił typowe "KUKURYKU!", ale no sorka... Jesteśmy w mieście, na obrzeżach. Bądź peryferiach, w sumie to jedno i to samo, ale różnie ludzie nazywają takie miejsca. Śliczne, spokojne, cichutkie dzielnice. Dlatego też jego pobudka nie była równoznaczna ze wschodem słońca. Trochę później, o wiele... Musiał się wyspać porządnie, a nie! Przeciągnął się delikatnie, oscentacyjnie ziewając w niebogłosy! Niemalże zapomniał o kobiecie! Przetarł szybko lodowcowe oczka i wlepił swój wzrok w nią. Chwila, czekajcie... Panienka Ferguson? Yep! To właśnie ona. Ach ten przeklęty kacyk. Wystarczający ból głowy powodował, żeby dopiero po chwili kojarzyć wszystkie fakty z tego co się działo przed snem, ale spokojnie! Przecież nie urwał mu się film, wszystko pamiętał, ale z czasem dopiero do niego dochodziły różne sceny z zeszłej nocy. Ach... Wspaniałe! Dobra koniec tego ekscytowania się tą gąską, którą sobie zaciągnął do wyrka jakimś cudem. Jako, że był gospodarzem, a ona sobie słodko spała... Zatem złapał się jeszcze za głowę tuż przy podniesieniu się do pozycji siedzącej. Odczekał cierpliwie lekkie zawirowanie w głowie. Założył sobie jakieś czyściutkie bokserki, spodnie! O dziwo zupełnie inne niż wczoraj, bo tym razem postawił na szare rurki, a co mu tam! Jeszcze z tych wcześniejszych przełożył sobie pasek starannie go zapinając i zawartość kieszeni jak telefon, fajki, zapalniczka i inne. Po cichutku otworzył drzwi od sypialni, nie pozwalając obudzić się kochanej blondyneczce. Zszedł równie po cichu na dół, do kuchni. Wyciągnął na początek jakąś tacę z ciemnego drewna, z beżowymi wzorkami przypominającymi jakieś kwiaty. Wyciągnął porcelanowy talerz, postawił na lewym, dolnym rogu. Zupełnie naprzeciwko usadowił malutki talerzyk, a na nim filiżankę. Wszystko z jednego zestawu, ażeby przypadkiem nie było nieestetycznych problemów. Lewy górny róg ozdobił mały flakonik do którego wsadził jedną z różyczek ładnie zdobiących parapet kuchni. A co w prawym, dolnym? Tam położył karteczkę na której napisał "Życzę smacznego śniadanka, ja obecnie biorę prysznic i dopiero zaraz dołączę." Buu! Skoro przygotował tackę to trzeba resztę, co? Chwycił za mąkę, olej, jajka, mleko i jakąś tam dodatkową buteleczkę z lodówki, ale o niej później. I zaczął pichcić! A cóż takiego? Otóż zrobił chyba wszystkim amerykanom znane pancake'sy, typowe amerykańskie naleśniki. W końcu ona stąd pochodzi, więc uraczy ją milutkim śniadankiem będącym znakiem rozpoznawczym tych krain. Kiedy już tak kilka przygotował, polał je zawartością wcześniej wymienionej buteleczki. Uhuhu! Syrop klonowy! Oby tylko zasmakowało Fergusonównie. Wybrzydzać na pewno nie może. I teraz co zrobić do picia... Hm... Nie wiedział czy lubi herbatę, czy może woli kawę. Więc sam stwierdził, że do takowego śniadania bardziej pasuje herbatka i to nie byle jaka! Bo sprowadzona prosto z Wielkiej Brytanii, uwielbiał najprawdziwsze, brytyjskie herbaty, a nie jakieś gówna. Zatem zaparzył w filiżance takową, dorzucił jeszcze na tacę u góry cukierniczkę. Małą łyżeczkę obok filiżanki, sztućce usadowił zaś przy daniu. I po prostu zawędrował z tym do góry mając nutkę nadziei, że gąska nadal śpi. No proszę! Nadal sobie słodko drzemała. Nie chcąc jej budzić postawił na stoliku między dwoma, wygodnymi fotelami okrytymi ciemnobrązową skórą. Sam zaś tak jak napisał w karteczce... Poleciał szybko do łazienki. Nie, nie zbiegał do tej na dole. Nie chciało mu się kąpać i tracić czasu! Szybko zawędrował do tej na piętrze, zrzucił z siebie ubrania i wziął przyjemny, orzeźwiający prysznic. Kiedy to już skończył się myć wylazł, wytarł swoje cielsko odpowiednio, nasunął ponownie bieliznę i rurki. Potem sobie powędrował do kuchni, zrobił kawę czarną, sypaną. Podczas konsumowania pysznego, a zarazem pobudzającego napoju zajarał sobie fajeczkę opierając się o blat. Nie przeszkadzał kobiecie w jej śniadaniu, niech sobie się naje w spokoju, a kiedy najdzie ją ochota na oglądanie mordy Belial'a to sama zejdzie. Ot taki przyjemniaczek z niego. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Wto Sty 28, 2014 10:28 pm | |
| U niej natomiast nie będziecie się doszukiwać sensacji. Zero jakiegokolwiek gadania, zero chrapania czy też innego wydawanie odgłosów podczas odpoczynku. Była cicha, grzeczna i spokojna. Ba! Spała całą noc w tej samej pozycji, a gdyby się jej tak przyjrzeć, można by stwierdzić, że nie żyje - tak płytko oddychała! Dziwne, ale jednak prawdopodobne. Ale trzeba przyznać, że jest coś, co ją zaskoczyło, ją samą przez sen. Aż dwa czy trzy razy ściągnęła brwi nie wierząc, że takie coś obecnie posiada w głowie. Sen przedstawiony jest w formie takiego filmu. A ona czuła się jakby była obserwatorem stojącym z boku, pomimo iż była główną bohaterką w nim. Dziwne? Nawet bardzo. Co dokładnie się działo? Mianowicie... Lotte przypadkowo napotkała w jednym miastowych z klubów swojego dawnego, bardzo starego znajomego. Aleksandra. Pamiętacie go? Taki chłoptaś przychodzący do domu państwa Ferguson głównie za sprawą Demi, który jednak przybywał do młodszej z sióstr w celu chwilowej zabawy z małą blondyneczką. Tak tak, to właśnie jego spotkała. Przystojny, wysoki i silny. Ale, to nie koniec, nie nie nie! Historia dopiero się zaczyna. Chwilę z nim rozmawiała, potańczyła, piła wódkę, podczas czego dotykała jego tatuażu na przedramieniu. Sama nie wiedząc jak to się stało - znaleźli się w jego domku. Przez swoją właściwie głupotę, tak na prawdę, gdyż nie podała adresu na jaki trzeba odwiedź aktorkę. Otrzymała wybór jakiej jej się tylko podoba bluzki, koszuli czy też nawet piżamy, jednakże ona wybrała ciemny T-Shirt, po czym znów zaczęła go dotykać. Tym razem na klatce piersiowej, na której także była dziara. I tak oto się zaczęła ta najbardziej, jak dla niej, zaskakująca część snu, gdyż przespali się! Dacie wiarę? Trafili ze sobą do łóżka, pomimo tego, że Aleksander ją od małego berbecia. Niesłychane. No, ale cóż. Pora wstawać, Panno Ferguson! Dzień się zaczął! Podniosła powieki. I to była najgorsza decyzja podjęta w jej życiu, gdyż natychmiastowo poczuła ból głowy oraz oczu. Złapała się za czoło, po czym podniosła się w wyrka. Co jest? Rozejrzała się po pomieszczeniu, które było jej totalnie obce. A jednak... Przecież tak wyglądało pomieszczenie w jej śnie! Poczuła także, że kołdra spoczywające na jej ciele okrywa nagość, jaką prezentuję. No pięknie. Co tu się wyprawia? Przetarła oczy, wychodząc spod ciepłej kołdry, starając sobie wszystko przypomnieć. A każdą chwilą, narastającą w tej okropnej ciszy, pomagała Lotte wrócić myślami do wczorajszego dnia. Aha. Czyli sen był prawdziwy. Uśmiechnęła się aż do siebie na myśl o tym, po czym złapała się na tym, że cieszy się jak głupia z tego powodu. No co? Nie ma czego żałować, prawda? Była zadowolona, spełniona i wyspana. Poza tym poczuła przyjemny zapach roznoszący się po pomieszczeniu, wcześniej mając jednak na celu odszukanie swoich majtek. A cholera! Zamiast skupiać się na tym, idź po prostu weź sobie coś czystego na założenie i będzie dobrze. I tak, tak też zrobiła. Podeszła do szafy z koszulami i wzięła jedną, zapijając guziki do poziomu dekoltu. Miała zamiar wyjść już z sypialni, gdy dostrzegła jedzenie na stoliku, który otoczony jest fotelami. Oblizała się ze smakiem widząc jej ulubione danie śniadaniowe, wcześniej czytając karteczkę znajdującą się na tacy. Uśmiech ponownie zagościł na jej twarzy, powąchała piękny kwiat, po czym zabrała się do jedzenia. Długo nie konsumowała. Zjadła dwa, może niecałe trzy naleśniki, wypijając cieplutką herbatkę. Skąd on wiedział o upodobaniach Panny Ferguson? To ją nieźle zaskoczyło dopiero. Jednakże... Bardziej była zainteresowana obecnie położeniem współrzędnych takiego osobnika, jakim jest właśnie Belial. Belial? Ach tak! Zmienił swoją godność, gdyż jest informatorem oraz byłym płatnym zabójcą... CO?!?!?! ZABÓJCĄ?!!?! No pięknie. Ale, bądź co bądź, pomimo iż to dotarło do niej to tak bardziej na poważnie, nie miała zamiaru przerywać ich znajomości. A już na pewno nie po tym, co się między nimi stało. Chyba by sobie nigdy tego nie wybaczyła. Zależało jej na nim? W pewnym sensie tak. Nie wiedziała jak to jest z nim, ale może kiedyś uzyska odpowiedź. Usłyszała krzątaninę w kuchni. Oho, już wiedziała gdzie się ukrywa przed nią. Postanowiła po prostu zostawić ten cały bałagan w pomieszczeniu, w którym spędziła przyjemną noc, przechodząc do kolejnego miejsca, aby dołączyć do Bel'a. - Dzień dobry. - odparła, podchodząc do niego z uśmiechem na ustach. Zmierzwiła mu włosy, tworząc jeszcze większy artystyczny nieład na jego głowie, o jeśli było to w ogóle możliwe, po czym siadła sobie na blacie jednego z wolnych kuchennych mebli. - Jak się spało? - była radosna, tryskająca energią. Dawno tak dobrze się nie czuła. A pomyśleć, że to wszystko przez jednego faceta. Zawrócił w jej głowie? Na to pytanie mogła udzielić odpowiedzi. z prostej przyczyny - sama przed sobą nie mogła udzielić konkretnej i precyzyjnej wypowiedzi na ten temat. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Wto Sty 28, 2014 10:59 pm | |
| Przechodząc od razu do rzeczy. Stał tak sobie popijając kawkę, ba! Zjadł sobie nawet jabłuszko na śniadanie zanim przyjdzie do niego Charlotte. Co najważniejsze... Jarał jak smok, dlatego też otworzył jedno okno na oścież, żeby tak sobie nie smrodzić tego wspaniałego miejsca. Puszczał raz po raz sobie kółka, a nawet serduszka kiedy miał siłę palcem delikatnie przygnieść górną wargę dla otrzymania tego efektu. I tak się zabawiał sam z sobą, dopóki nie usłyszał. A co takiego doszło do jego uszu? Kroki po jego wspaniałej, drewnianej podłodze. No proszę, proszę. Już wstała. Więc oczęta od razu powędrowały w kierunku wejścia do pomieszczenia, w którym sobie urzędował obecnie. To dość oczywiste, że zmierzała ku niemu. I proszę bardzo... Piękna złotowłosa Charlotte Scarlett Ferguson we własnej osobie i nie swoich ciuchach, taka tam ciekawostka. Zadziornie się do niej uśmiechnął. Kiedy tylko się zbliżyła do niego, a dalej zaczęła poprawiać, a nie... Bardziej roztrzepywać jego włosy, które do końca jeszcze nie wyschły... O czym ja tu... Ach tak, coś musiał zrobić. Mruknął z zadowolenia, a w jego oczętach widoczny był przebłysk radości pomimo dość smętnej i nadal zmęczonej miny. -Bry. W sumie Lotte musiała się przyzwyczaić, że często kiedy nie miał ochoty, albo siły to rzucał krótkie, treściwe odpowiedzi. Jeszcze zanim odeszła to złapał ją wolną ręką za poślada, a drugą kipując sobie petka do pobliskiej popielniczki. -Sympatycznie, ale lepiej opowiedz mi czy smakowało śniadanie. Nie wrzuciłem przypadkiem skorupki od jajek? Pierwszy raz robiłem takie danie na kacu... Oo tak! Kacyk trzymał, a przez niego różne nawet z pozoru łatwe czynności życiowe mogły być nieco trudniejsze. Taką chociażby czynnością mogło być zrobienie śniadanka. O jeszcze bez słowa złapał za paczuszkę fajek i otwartą wystawił w kierunku kobietki. Może ma ochotę sobie zapalić? On uwielbiał w takich momentach. Po dobrym seksie, fajka zawsze lepiej smakuje. Zmierzył ją całą swoim jakże bistym spojrzeniem i postanowił się tak po krótce jeszcze wypowiedzieć. -Widzę, że spodobały Ci się moje ubrania. Tak dorzucił na temat tego, że była w jego koszuli. Oczywiście mu to nie przeszkadzało, skądże znowu! To bardzo miły dla oka widok kiedy taka kobitka popieprza w twoim domu, w twoim ubraniu i możesz się na nią gapić bez zwracania większej uwagi z jej strony na twoje pierdolnięte zboczenie! Och tak, zapomniałbym! Belial nie krępował się ze swoim ciałem przed nią, nie miał co ukrywać. Stał po prostu w samych spodniach, z nieco wystającą gumką od czerwonych bokserek. Góra idealnie pokazana, jego tatuaże, mięśnie czy inne charakterystyczne cechy. O właśnie! Może teraz będzie miała ochotę jeszcze go popytać? Na przykład o blizny, w końcu to dosyć dobra pora skoro sobie razem spedzają czas. Lecz najpierw on tam coś wymamrotał wyszczerzając swoje zęby. -Jak Ci się nigdzie nie spieszy to możesz wziąć prysznic lub długą kąpiel. Mam i to, i to. Na pewno wygodnie Ci będzie w wielkiej wannie. Poza tym... Będę mógł Ci pokazać część swojej kolekcji książek. Ugh! O czym on gada! O książkach przy takiej gąsce... Przecież nie miał pojęcia czy ona w ogóle lubi książki tak jak on, równie dobrze mogła być jednak w całości z zautomatyzowanego pokolenia i nie zwracać uwagi na papierki. Chociaż... Trzeba pamiętać, że o jej preferencjach co do śniadań to nie miał bladego pojęcia, a jakoś udało mu się coś ciekawego wykombinować, co się jej spodobało nawet. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Wto Sty 28, 2014 11:56 pm | |
| Pomimo iż przewietrzył pomieszczenie dziewczyna czuła doskonale smród papierosów. Tak, sama paliła, nie chciała wyjść na hipokrytkę, ale nie tylko co on. Chociaż... Prawdę mówiąc należy mu się, po tej wczorajszej nocy to pewnie taka jego nagroda. No i podobno po seksie zawsze on jakoś spakuje lepiej. Zresztą... Ona nie wiedziała, to się na ten temat nie wypowie, jeszcze nie miała takiej okazji, aby się o tym przekonać. Zanim cokolwiek zrobiła, czy też powiedziała, obejrzała go od góry do dołu. Jak widać, nie tylko jej było gorąco w tym momencie. No i także nie czuła się osamotniona z powodu posiadania wymalowanego zmęczenia na twarzy. A przecież się wyspała! To co jest? Chyba obydwoje potrzebowali jeszcze trochę więcej czasu. No, albo chociaż odrobiny podkładu, dzięki któremu mogłaby sobie Lotka zakryć te delikatne wory pod oczami. Doskonale poczuła na swoim nagim pośladku jego dłoń, dzięki czemu po jej twarzy przewinął się figlarny uśmieszek, jednak gdy znalazła się przodem, spoczywając pupą na zimnym blacie, miała najnormalniejszy wyraz na świecie, jaki może mieć kobieta po udanej i ciekawej nocy. Wystawiła swoje śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu. Nie, jednak nie, nie była to mina tak totalnie normalna. Ok, Lotte, uspokój się. - Śniadanie było wyśmienite, a z herbatą trafiłeś w dziesiątkę. Zresztą - z naleśnikami także. - odparła rozradowana, przypominając sobie o jednej ważnej rzeczy, którą postanowiła przed zaśnięciem. Jak zwykle nie udały jej się plany. - Wyprzedziłeś mnie, wiesz o tym? - rzuciła uwodzicielsko, obserwując jego osobę. A jak już jesteśmy przy temacie. Kac morderca nie ma serca. Dziewczyna odczuwała także go, i to aż zbyt boleśnie, jednak starała się walczyć z bólem głowy i suchością w gardle. Dobrze wiedziała, że nic jej nie pomoże, gdyż wiele razy próbowała po imprezach walczenie z tym, także... Musi trochę pocierpieć i będzie już znacznie lepiej. Oby jak najszybciej. Na wzmiankę o ubraniach aż spojrzała na koszulę spoczywającą na jej nagim ciele. Rzeczywiście, to nie było jej, a tak po prostu sobie przywłaszczyła co jej się spodobało w jego szafie. No cóż... Dzień, a raczej noc wcześniej zapewnił dziewczynę o możliwości brania jego ubrań, toteż korzystała z przywileju. Zanim jednak odpowiedziała na jego słowa wzięła papierosa z paczuszki, rozglądając się przez chwilę za jakimś ogniem. - Nie zdziw się, jeżeli Ci trochę koszul i T-Shirt'ów zniknie. - rzuciła zadziornie, po czym posłała mu niewinny uśmiech, jakby zupełnie nie ona wypowiedziała te słowa. - A co, przeszkadza Ci to? - to akurat pytanie zadała całkiem poważnie, gdyż nie była pewna co mu tak na prawdę chodzi po głowie. Przyjrzała mu się uważnie, jednak wszystko zostało zaburzone widokiem jego torsu i brzucha, któremu wcześniej nie miała okazji się przyjrzeć. Rzeczywiście wyprzystojniał. Prawdę mówiąc, nigdy by nie powiedziała, że dojdzie do tego pomiędzy nimi, przez to, że znali się od tak dawna. Ale, jak wiadomo, los lubi płatać ludziom figle. Ma jeszcze ochotę na odpowiadanie na jej pytania? Skoro tak, to może niedługo rozpocznie swoją kolejną sesyjkę. Jednakże na razie tym się nie zajmowała. Popatrzyła na niego z zainteresowaniem, gdy wspomniał o kąpieli i pokazaniu kolekcji książek. To on coś takiego miał? A to heca! Jeżeli okaże się, że będzie posiadał na swoich półkach tytuły, które ją interesują, to już wie gdzie będzie chodziła po wypożyczanie. Co prawda - może sobie kupić każda książkę jaką tylko sobie ubzdura. Ale... Nie oszukujmy się. To będzie przecież kolejny pretekst do tego, aby ponownie się z nim zobaczyć. - Za niedługo miałam zamiar się własnie wybrać na odświeżającą kąpiel. A co do książek - dobry pomysł. - odparła natychmiastowo na jego słowa, gdy tylko rzucił propozycją. Prawdę mówiąc zawsze lubiła czytać, chociaż ma mało ku temu okazji. Ale... Może odkąd będzie miała skąd brać książki, to i także znajdzie więcej czasu na zapoznanie się z nimi? Wszystko jest możliwe. - Jesteś gotowy na kolejną porcję pytań zanim pójdę się myć? - aha! A jednak! Ciekawska natura znowu wzięła nad nią górę, uruchomiła swoje zainteresowanie wszystkiemu, co ją otacza. Aby jednak uszanować jego osobę, poczekała grzecznie na potwierdzenie lub ewentualne odrzucenie "zaproszenia". | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Sro Sty 29, 2014 11:47 am | |
| Wiadomo, że blondi mogła tyle nie palić co on. Nie wyglądała na nałogowego palacza, jej cera była świetna. Co innego można powiedzieć o białowłosym, wszyscy wiemy jaki wpływ na takie rzeczy mają kochane fajeczki. Szczególnie, że on jakieś niespecjalnie przykładał uwagę co do swojej skóry. Nie zwracał na to uwagi, toteż wiele jakichś kremów nie posiadał. Choć trzeba przyznać, że w szafeczce łazienkowej coś tam można znaleźć dla mężczyzn, jakieś specyfiki oczyszczające i nawilżające do twarzy. Pianki do golenia, maszynki, ale to taki standardowy zestaw każdego chłopa. Wyprzedził? Chyba dobrze, nie? W końcu to jego chałupa. No dobra to wracając do niego. Podniósł tyłek z opierania się o blat, przebierał sobie tak parę razy nóżkami do lodówki. Wyciągnął z niej szklaną butelkę mleka. Ba! Nie byle jakie! Gówna nie pił ze sklepów! Sprowadzał sobie od jakichś farmerów specjalnie, prosto od mućki. Wrócił na swoje miejsce, pogrzebał gdzieś w szafkach, wyciągnął dwie długie szklanki. Nalał mleka, jeszcze chwycił z szufladki metalowe pudełko w kształcie walca. Co tam było? Kakao z dodatkiem magnezu. Nasypał po trzy łyżeczki do szklanek, w końcu... Były takie fajne, długie. Wyciągnął jeszcze dwie słomeczki, czerwoną i niebieską. Wsadził do szklanek i podał tą z czerwoną blondynce obdarowując ją uśmiechem ukazującym wszystkie ząbki. -Możliwe, ale wiesz... Ja jestem gospodarzem, więc wypadało coś przygotować szczególnie, że gdy wstałem to sobie słodko drzemałaś jeszcze. Wrócił na swoje wcześniejsze miejsce, chwycił między wargi słomkę i zaczął powoli sączyć kakao. Uh... Zapomniał dodać czemu to zrobił, więc słuchajcie, może się to wam kiedyś przydać. -Po libacji alkoholowej trzeba uzupełnić ścięte białko. Puścił jej oczko i dał jasno do zrozumienia kiwnięciem głowy, żeby również sobie wypiła napój. Ah! Takie zimne kakao z mleczka od krówki! No naprawdę dobrze mu to zaczęło robić. Od razu lepiej się zaczął czuć powoli kiedy tak łyk po łyku sobie ciągnął. Faktycznie, nadał jej takowe przywileje, ale spokojnie. Mu to na serio nic, a nic nie przeszkadzało, że paradowała w jego ciuchach. To nawet dobrze, uroczo wyglądają dziewczyny w taki sposób. Jeszcze szybko podał jej swoją benzynówkę od zippo, żeby mogła odpalić sobie tego papieroska którym to ją poczęstował chwilę temu. Pokiwał przecząco głową. -Nie przeszkadza mi to w żadnym stopniu. Uroczo wyglądasz. Przy wypowiadaniu ostatnich słów po raz to kolejny zmierzył ją wzrokiem, namalowanym na jego mordzie typowym, zadziornym uśmiechem. Czyżby nadal miał chrapkę na małą Ferguson? Nie no bez przesady. Toć to się nieźle wzajemnie wymęczyli przed snem, teraz nawet nie miał ochoty na takie zabawy. Tak! I powiedział to facet! No wiadomo, podryw na książki najlepszy od lat. A tak serio to pewnie trafi w jej gusta, trafi we wszystkie. Miał dodatkowe pomieszczenie ulokowane na końcu korytarza na piętrze. Tam też było pełno regałów i półek wypełnionymi książkami, poukładane tematycznie. Kryminały, thrillery, komedie, sensacje, science fiction, horrory, erotyki, wojenne i wiele innych. Lubił książki, co poradzić? Na wieść o kolejnej serii pytań odepchnął się rękoma od blatu, skierował w jej stronę. Tak jak i robił w nocy, tak też teraz postąpił. Chwycił za podbródek i dał buziaka w usteczka. Może i nie było to zbyt kulturalny sposób całowania, albo nie... Trochę zbyt brutalny, z kobietą trzeba chyba się obchodzić delikatnie, co? -Pytaj o co chcesz, lubię grę w pytania, choć ja nie odczuwam potrzeby zadawania. Wiadome było czemu on nie pytał. To co chciał to wiedział tak czy siak, więc nie ma sensu żeby głupkowato się pytał o to co wie. Wrócił po raz to kolejny na swoje miejsce, chwycił wcześniej odstawioną szklankę i przysiadł sobie w podobny sposób do Charlotte, na blacie. Trzeba pamiętać, że kuchnia była tak urządzona, że niemalże półkole tworzył blat ze wszystkim, więc takowe siadanie było możliwe w tym przypadku. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Sro Sty 29, 2014 4:50 pm | |
| Obserwowała jego poczynania. Przyglądała się mu, gdy tak krzątał się po kuchni. Lodówka, szklanki, nasypywanie kakaa, na koniec mleko i słomka. Otrzymała wersję z czerwoną słomeczką, próbując napoju. Tak, rzeczywiście, to bardzo dobry pomysł. Ten chłodny smak w gardle potrafił uśmierzyć ból. Westchnęła z ulgą aż z tego wszystkiego. Zaprzeczyła głową z uśmiechem na ustach. No tak, jest gospodarzem, ale to do niczego nie zobowiązuje, prawda? No właśnie! - Gospodarz także potrzebuje trochę rozpieszczenia. Chciałam to zrobić, ale mnie uprzedziłeś. Teraz możesz się oblizać smakiem. - odparła rozchichotana, przyglądając się mu z uwagą, słysząc uwagę na temat ich obecnego napoju. Miał stu procentową rację, ale nigdy jakoś nie korzystała z tego. Może dlatego, że rzadko kiedy się upijała? Yhym, to chyba jest dobry powód wyjaśniający to. W końcu - jako aktorka powinna utrzymywać swój wizerunek w jak najlepszym świetle. Nwet jeśli jest tak młoda, że inne dziewczyny w jej wieku dzień w dzień wręcz siedziały w klubach, aby podrywać mężczyzn na jedną nockę. A ona? Aktorka. Wysoko postanowiona w show biznesie. Nie chodząca często na imprezy, prawie w ogóle. I w dodatku dopiero przebywała z jakimś facetem, w bardzo bliskich stosunkach, drugi raz. Odstawiła na razie szklaneczkę z kakaem. Wzięła papierosa, zapalając dzięki jego zapalniczce, po czym pociągnęła raz, drugi, trzeci. I z każdym pociągnięciem jest coraz to lepiej, pomimo iż poczuła kręcenie w głowie. Dobrze, że siedziała spokojnie na blacie kuchennego mebla, bo pewnie by się przewróciła. Uśmiechnęła się z uznaniem, gdy tylko padł komplement, podchwytując jego zadziorne spojrzenie, które pokrywało się z wyglądem jego twarzy. Co on kombinuje takiego? Nie wiedziała, ale raczej nie powtórkę z nocnej rozrywki. Czy jej to przeszkadza? Nie, oczywiście, że nie. Potrzebowała chwilę odpocząć, na przykład dlatego, że nie spędza tak codziennie swoich dni. Zawsze zabiegana, a dzisiaj? Obudziła się beztrosko po przyjemnym wypoczynku i wcześniejszym wysiłku, który także przyniósł wielką satysfakcję. Pobudka była może i trochę zaskakująca, z bólem głowy, ale bądź co bądź śniadanie, herbata i kakao poprawiło wszystko. Posiadała uśmiech od ucha do ucha. W dodatku otrzymała kolejnego buziaka. Odwzajemniła, naturalnie, go, posyłając mu zadowolony wyraz twarzy, a jej oczy znów przywitały ogniki radości. Nie spodziewała się, że poranek będzie taki obiecujący i taki tryskający energią. Wypaliła do połowy papierosa, po czym odstawiła na pobliską jakąś popielniczkę, by móc obecnie siedzieć z wysokim naczyniem wypełnionym kakaem. Usłyszała zachętę w zadawaniu pytań, wcześniej zastanawiając się dlaczegóż to Bel nie ma ochoty o cokolwiek się dowiedzieć o niej. Ach, no tak! Głupoto. Przecież masz sławne imię oraz nazwisko i pewnie wszystko widnieje w internecie na jej temat. W dodatku - Aleksander jest informatorem, toteż tym bardziej wie o niej więcej niż może nawet i ona sama. - Skąd te blizny? - rzuciła ni stąd ni zowąd, kładąc dłoń na jego plecach, gdzie jedna z nich właśnie się znajdowała. Dotknęła ją ostrożnie, jakby bała się, że zrobi mu tym krzywdę, badając ten ślad. Przy okazji wpatrywała się w niego, a w międzyczasie sączyła poprzez słomkę chłodzący napój. Tak, nawet nie wiedział jak bardzo była tym zainteresowana. I pomimo iż dostrzegła je już wczoraj, wolała poczekać z otrzymaniem informacji o tym. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 3:41 pm | |
| Oblizać smakiem? No proszę, proszę. Chyba jednak Bel mógł mieć wszystko gdzieś i spać dalej. W sumie sam by wtedy skorzystał z dobroduszności blondynki. Nie, chwila! On nie mógłby być taki. Wbrew pozorom ma dobre serducho i chętne do pomocy, a obecność kaca w głowie blondynki był nieunikniony. Tak jak w jego przypadku, ale postanowił jej ulżyć. Ale spoko, spoko! Mamy jeszcze sporo czasu, nie mylę się co? Zawsze może mu się jeszcze jakoś odwdzięczyć. Wiecie, wspólna kąpiel. Szybki lodzik, te sprawy. Like it! Każdy chłop lubi takie rzeczy. Nie żeby coś, białowłosy niczego nie oczekiwał, to takie tam luźne myśli. -Może jeszcze będziesz miała okazję się odwdzięczyć, na razie to ja chciałem odciążyć Cię. Złapał się w tym momencie za skronie. Ugh... Nadal go męczył trochę ból głowy, ba! Nawet drobne zawroty, ale to akurat starał się ukryć. Nie wypadało, aż tak ujawniać swojej miękkości alkoholowej przy młodej dziewczynie... Trzeba być silnym, a nie miękką fają. Czekajcie, jak to by powiedzieć... Pierwsza linia albo żadna. Tak, to będzie dobre. Wypił do końca swoje kakao, już chciał wyciagnąć kolejną fajkę z paczki, ale jednak się powstrzymał. Nie będzie ciągle palił w jej obecności. A na dodatek przecież podeszła do niego, a nawet zaczęła przejeżdżać dłonią po jednej z blizn. Której? Miał tam kilka różnych, jakieś cięte, coś po kuli też się znajdzie i takie tam. Normalne w świecie zabójców. W jego bystrym oczku pojawił się taki um... No... Błysk znaczący zdziwienie. Wbrew pozorom nie spodziewał się, że pytanie będzie uwzględniało część jego pleców. Położył dłonie na jej bioderkach, oczami wpatrując się w jej. -Mówiłem Ci chyba, że działałem jako zabójca. Pare razy się dostało kulką w plecy i jakoś przeżyło czy coś... Różnie to bywa w takim zawodzie. Zadziorny, typowo zadziorny uśmiech, może nieco szalony nawet. Tak, to dokładnie opisuje wyraz jaki zaczęły przedstawiać usta. Te, które tak mogły go trochę wyróżniać swoją barwą wśród mężczyzn, nie często się spotyka tak interesujący odcień. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 4:31 pm | |
| Oczywiście, że ma dobre serducho, czy ona powiedziała, że jest inaczej? Jednak chciała mu i tak sprawić przyjemność. Z jakiego to powodu? Że ją wziął, przygarnął na noc, nie oczekując niczego w zamian, nie pozostawił na pastwę losu i dziennikarzy czy też paparazzich, a i tez za to, że tak przyjemnie spędziła z nim noc, dzięki czemu poczuła się sobą, a nie jakąś aktorką znaną na cały świat. Więc miała ich trochę, aby móc się jakoś mu odwdzięczyć. Niczego nie oczekiwał i niczego nie sugerował w tym momencie? Ale naturalnie, nie będzie się sprzeciwiał, jak dziewczyna spełni cząstkę swojego planu i zacznie paradować po jego domu w samej bieliźnie i da mu jeszcze trochę przyjemności fizycznej. Zgadłam? Nawet i bez jakiegokolwiek oczekiwania na potwierdzenie jestem w stu procentach pewna, że się przedmówca zgodzi z tym natychmiastowo. Faceci... Tak już są zbudowani i tego nie zmienią. I choćby się zarzekali, że tacy nie są, to i tak wyjdzie szydło z worka prędzej niż się tego spodziewają. Taka prawda, moi mili panowie. I się tak łatwo z tego nie wywiniecie, nawet jeżeli będziecie bardzo próbować, starać się i udowadniać na wszelaki sposób. Lecz - wystarczy wam pokazać trochę nagiego ciałka i zapominacie o swoich obietnicach. Nie, żeby to było aż tak bardzo złe, ale niektórzy już z tym przesadzają. Czy jest tak z osobą Aleksandra? Na razie się na to nie zapowiadało i oby tak pozostało. - Jak będziesz grzeczny, to może już nawet dzisiaj się jakoś odwdzięczę. - odparła słodko, puszczając mu zalotnie oczko. Tak, to wszystko zależy od jego humoru! Jeśli zachowa się nie tak, jak będzie to zgadzało się z wymaganiami Charlotte, będzie miał co najwyżej figę z makiem, o! A czy jej wymagania, co do jego obecnego zachowywania się, są bardzo straszne? Nie wydaje mi się. Nie zwróciła uwagi na to, że masuje sobie skronie, doskonale to rozumiała - ból głowy mógł mu niezmiernie jeszcze dokuczać i uszanowała to, starając się być jak najciszej, aby nie spowodować gorszych boleści. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nawet najmniejszy szmer może być okropieństwem, toteż starała się być niemalże cichutka jak myszka. Czy jej się to udawało? Miała nadzieję, że tak właśnie jest. W międzyczasie także dopiła swoje kakao. Było przepyszne! Gdyby tylko miała czas, mogłaby je pić codziennie z rana. A tak to nawet nie miała czegoś takiego, jak wolny poranek, podobny do tego, aby móc sobie szykować takie wytworne śniadanka i pic zimne mleko po przyjemnym wieczorze. Przez pracę zapomniała już jak to jest być jeszcze młodą i pełną wigoru kobietą. Chyba jednak trochę za wcześnie zaczęła... Tak właśnie jej przeszło przez myśl. Ale teraz za późno - czasu nie zmieni, a obecnej sławy, jaką zyskała, nie może utracić ot tak. Oczekiwała jednak teraz odpowiedz na swoje pytanie, przyjrzała się przy okazji uważnie znów jego bliznom, delikatnie po nich przejeżdżając opuszkami palców. W trakcie odpowiadania zajrzała mu w jasnoniebieskie tęczówki, czując wcześniej dłonie na swoich biodrach. Posłała mu przemiły uśmiech z tego powodu, słuchając co ma na ten temat do powiedzenia. - Tak, tak, pamiętam jak wczoraj o tym mówiłeś. Ale dlaczego się nim w ogóle stałeś? Tego nie mogę pojąć. Co jak co, ale ciebie o to bym w życiu nie podejrzewała. A może za mało Cię znałam? - odparła, zastanawiając się na prawdę nad tym głęboko. No tak... W końcu nie poznali się dosyć dobrze, bo i jak? Kiedy? Ona była mała i ledwo gadająca, toteż za dużo nie mogli sobie pozwolić na niekończące się rozmowy przy herbacie i ciastkach. Sama już nie wiedziała, to wszystko jest takie skomplikowane trochę, że aż nawet odrobinę zabawne. Czy jeszcze jakieś pytania padną w jego kierunku? Zobaczymy! Nie pospieszajcie! Wszystko w swoim czasie! Na razie niech o jednym się dowie wszystkiego z dokładnością, potem najwyżej podejmie kolejny temat. Ewentualnie pójdzie już do kąpieli, bo przecież nie może stać cały dzień w jego koszuli taka brudna, prawda? | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 7:15 pm | |
| Of course... Jako facet oficjalnie potwierdzam te stwierdzenie. Chłop to chłop, lubi sobie popatrzeć na ciałko. Może i nie zaproponuje czegoś takiego wprost, ale zawsze widać w jego oczach ten błysk, który mówi, że na pewno nie miałby nic przeciwko. Któż normalny by miał... Nawet gejowi by to nie przeszkadzało, bo może mu paradować przecież. Żaden kłopot... A tak, heteroseksualista jakim jest Belial och tak! Bardzo chętnie by sobie jeszcze popatrzał na nagiutką Charlotte. Tak całkowicie między nami to gdyby nie kac... Złapałby ją, posadził na blacie i zaczął ponowne igraszki mające miejsce zeszłej nocy. Zawróciła mu w głowie swoim ciałem i ogólnie całą sobą. Dość ciekawa z niej istota, a szczególnie zaintrygował jego jej pogląd na mężczyzn. Modele źle, aktorzy źle, zwykłe szaraki dobrze. Rzadko spotykane podejście.. Nawet zwykłe, proste dziewczyny pomimo, że nie mają szans to marzą o modelu Calvin'a Klein'a, żeby je chwycił za kuper łapami i zerżnął w jakimś ustronnym miejscu. -W takim razie się postaram być grzecznym chłopcem wyjątkowo. Figę z makiem? O nie, nie, nie! Na to sobie nie pozwoli! Trzeba mieć coś z życia! Szczególnie, że taka gąska znalazła się w jego domu, toż to okazja, która już więcej razy może się nie powtórzyć, trza korzystać. I przy okazji odpowiem, tak. Udało jej się nie przeszkadzać wielkim harmidrem. Rzeczywiście cicho się poruszała, chwała jej za to! Niechętnie przyznając, ale Bel jakoś nie zwracał wcześniej na takie rzeczy uwagi, ale teraz gdy dostrzegł jej starania to również pewnie nie będzie należał do zwykłego chama. Którym rzecz jasna nie jest, chyba... Osz w cholerę jasną! Matko Częstochowska ratuj tego biedaka z opresji! Pytanie, które oznaczało jedno... Jego natychmiastową śmierć w oczach i relacjach z panienką Ferguson. Tak przynajmniej mu się wydaje. Co ma powiedzieć? Stał się zabójcą, bo lubi? Eh... -Szczerze? W tym momencie opuścił swoje rączki z jej bioder, a za to objął odpowiednio, jedną ręką łapiąc za potylicę i przytulając do swojej klatki piersiowej, wszakże było to możliwe ze względu różnicy wzrostowej. Nie czekając na jej odpowiedź, sam zaczął mówić. -Sam nawet nie wiem. Młodość robi z nas różnych wariatów, szczególnie wtedy gdy ktoś ma jakieś predyspozycje. Sama pewnie słyszałaś, że byłem mistrzem. Nie zdziwiłbym się gdybyś wtedy była na widowni razem z Demetrią. I najprościej w świecie nudziło mi się, i wykorzystałem ten myk do bójki. A po co ją przytulił? Nie chciał, żeby się wystraszyła go, a tak miał nadzieję, że poczuje się bezpieczniej. Chyba tak się działo, co? Nie wiem, nie jestem kobietą. Jednakże to też miało na celu nie uciekanie, jakby bał się, że po informacji takiej jak "zabijanie z nudów" ona spieprzy mu. Yep, bał się tego. Toż to już sobie ułożył uroczy plan zaprowadzenia do swojej biblioteki i widok jej podziwu wobec kolekcji Rammstein'a. -Skoro opowiedziałem jednej siostrze, to powinienem chyba drugiej co? Tak zaproponował tylko. Chodziło o pare informacji na temat jego życia. Nie był pewny czy Charlotte nadal jest taka chętna do poznawania jego zacnej osoby. Ot na wszelki wypadek wolał się dowiedzieć jakie jest jej zainteresowanie. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 7:52 pm | |
| No tak! Proszę, wytłumacz mi jasno i klarownie, po co jej aktor albo model? Taki związek nie miał sensu, przyszłości - dwoje pracoholików w jednym domu. Zwariować można! Jej siostra była wręcz uzależniona od pracy i potem od alkoholu - widziała jak to się skończyło i nawet brała w tym udział, poniekąd. Powód jaki został podany nie jest wystarczający! Oczywiście, że nie! Nawet taki zwykły szarak, którego możemy spotkać na ulicy, może także okazać się przystojnym mężczyzną o ciekawym charakterze, mogący także zrobić parę ciekawych rzeczy z kobietą w łóżku. Facet to facet - w tej "robocie" każdy będzie dobry, można to tak powiedzieć. Ale, czemu dokładnie jeszcze szarak? Taki jak na przykład sam Belial? Bardzo proste - dziewczyna chciała zasmakować innego, prostszego i wolniejszego życia z takim przedstawicielem płci brzydszej, niż żeby uganiać się na jeszcze więcej spotkać i imprez, na jakie obecnie uczestniczy. Po co jej to? No proszę mi powiedzieć : PO CO? Po nic, no właśnie. Nie ma sensu zatracać się w takim czymś. Można się wyniszczyć nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, a głównie właśnie raczej w ten drugi sposób. A taki zwykły, przeciętny facet? Pocałuje, przytuli, pocieszy. Aktor czy model stwierdziłby pewnie, że nie ma czasu na okazanie trochę wsparcia kobiecie, którą posiada przy sobie. Nie tego potrzebowała nasza mała Lotte. Potrzebowała tego, co obecnie czuła czy Aleksandrze - ciepło, to jest podstawa, wręcz fundament znajomości, albo i czegoś nawet więcej. Coś sugeruje? Nie, naturalnie, że nie! - Nie wątpię. - odparła zalotnie, przyglądając się mu spod kaskady ciemnych rzęs, uśmiechając się szelmowsko. Tak, była w doskonałym nastroju na różne dziwne gierki. Wręcz czuła się, jakby wokół niej ćwierkały ptaszki, padało na nią ciepłe słońce, leżała na kocu na łące... Piękne wyobrażenia w tak ponurą jesień! Ach... Jakby chciała, aby były już wakacje. Pomimo iż niedawno co się skończyły. Nie pozwoli? Hm... Czyżby wychodziło na to, że jeśli jednak nie spełni obietnicy, jaką złożyła tak otwarcie, zmusi ją? Albo nawet gorzej - rozbierze ją i nie pozwoli nigdzie się ruszyć, dopóki on nie nacieszy się widokiem, ewentualnie dotykiem? Brzmi bardzo... Interesująco. Ale nie kuśmy losu, nie nie! Oczywiście, że ona nie podsuwa żadnego pomysłu! Przyjrzała mu się uważnie, czując jak jego ręce uwalniają biodra dziewczyny spod swoich dłoni. Ej! Było tak przyjemnie ciepło, że aż jej się zrobiło trochę smutno. Naturalnie, na jego pytanie, czy ma to być szczera odpowiedź, kiwnęła głową, po czym została przytulona. To nic - dalej głaskała pobliskie blizny na jego plecach, nawet jeśli było jej z tym ciężko, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej i więcej o nim. Czy to źle, że łaknie świeżych informacji na jego temat, szczególnie, że spędzili noc tak, jak spędzili i w dodatku paraduje sobie swobodnie w jego koszuli? Tak, to chyba wystarczający powód, aby posiadać prawo zadawania pytać o poważniejsze sprawy, jakie miały miejsce w jego życiu. Zamienia się w słuch. - Coś obiło się o uszy, ale raczej wątpię, abym była na widowni z Demi. Jakoś nigdy nie pałała do mnie pozytywem. - odparła nieco zmartwiona tym, co teraz zostało wspomniane, bądź co bądź nie chciała dać po sobie poznać, że mogło jej się zrobić przykro. No bo w końcu - przyzwyczaiła się do tego i jakoś dała sobie radę w życiu, nie? Bez praktycznie niczyjej pomocy, to się dopiero nazywa osiągnięcie! Rzeczywiście, jakoś lepiej jej się zrobiło, gdy znalazła się w jego objęciach. Nie obawiała się tego, co może usłyszeć, chociaż i tak posiadała lekkie przeczucia, że nie jest to nic dobrego. Pozwoliła jednak poddać się temu, że ją do siebie przygarnął, dając jej jakby spokój, aby nie zareagowała jakoś dziwnie, gwałtownie. Obawiał się, że spieprzy mu? To takie, można powiedzieć, że słodkie... Dlaczego? To znaczy, że jednak już stała się jakoś bliższa jego sercu, niż mogłaby nawet pomyśleć. Na szczęście, (a może i nie?) nie wiedziała o tym. Na razie chce wiedzieć jak do tego wszystkiego doszło. - Hm... Przydałoby się. - odparła pokrzepiająco, aby jakoś go zachęcić do mówienia, a nawet lepiej! Delikatnie się odsunęła od jego torsu, po czym stanęła na paluszkach i cmoknęła go mocno w usta. Tak, kolejna forma przekonania go, że nie ma obawy, że może spokojnie jej się wygadać, nawet jeżeli się boi mówić. Posłała mu szczery, miły uśmiech, po czym wróciła do opierania się o jego klatkę piersiową. Yhym, starała się mu pomóc, chociaż nawet nie wiedziała czy dobrze robi. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 9:05 pm | |
| Nie trzeba mnie od razu atakować, tak luźno zarzuciłem o takich gwiazdach. Wiadome już od dawna jest to, że gwiazdy lubią gwiazdy, a piach lubi piach. Standardowe stwierdzenie. Ale okej, skoro panienka Ferguson jest zupełnie inna to nie ma problemu. To naprawdę cenna cecha, można jej bić pokłony za to, że nie jest taka jak reszta dziewczyn po fachu. To na serio przyjemne, taka myśl... Taka myśl, że prosty lekarz mógłby się związać z taką kobietą gdyby się postarał. Nie czekajcie... O czym ja tu mówię, to niewykonalne. Chociaż może? Dobra nie, plotę głupstwa już totalnie. Nie można tak mówić, nie wypada. Z całym szacunkiem nie chodzi o ich różnice pracy, bardziej o to, że jednak widział ją paradującą w pampersach. A teraz miałby jej bachora robić? Oczywiście są bardziej ekstremalne przypadki, ale no... Głupio trochę by tak było. Albo nie... Znowu pierdolę głupoty. Szczerze? Może i nie jest to coś co aktualnie białowłosy pragnie, ale muszę przyznać, że na pewno nigdy by nie pogardził taką żoną. A co! Świetnia z niej kobitka, nie ukrywajmy tego. Na słowa, że kobieta nie wątpi w jego możliwości... Mhm... Przytaknął jedynie swoją głową, och tak! Włosy! One już wyschły, no nareszcie! Purururu... Czekajcie, co? Nie, nie, nie! Może i Belial uwielbiał ostry, dziki seks pełen różnych urozmaiceń, ale na pewno nie byłby takim skurczybykiem, żeby uprawiać seks na siłę. Nawet jeśli jest to taka seksowna blondyneczka, ugh! Przestań tak o niej myśleć! To nie towar, żeby tak mówić... Ale... Jezusie! Na pewno jej nie zrobi krzywdy i nie zmusi do niczego. Tak, to właśnie chciałem przekazać. Ach jak przyjemnie, to Turek camembert! Nie, to nie to chyba. Wybaczcie. Tak miło było kiedy ją dotykał, kiedy trzymał za biodra? Ojej... Mu również morda się cieszyła na samą myśl, że może podotykać ją. Ważniejsze jednak było obecnie to, aby się nie przeraziła go. Żeby poczuła ciepło jego ciała, wtuliła się w niego. -Ach tak... Przepraszam, zapomniałem. Coś mu wyleciało z pamięci? Nie dokładnie... Po prostu jak był na ringu to co? Miał pamiętać, że cała rodzinka Fergusonów zjechała się oglądać przyjaciela rodziny w walce? Pf! Miał głowę zajętą walką, więc nie rozglądał się. Chociaż czekajcie... Faktycznie, jego pamięć była ulotna z tamtego czasu. Choć jest wzrokowcem, ma fotograficzną pamięć to trzeba przyznać... Teraz jak odświeża swój umysł to Lotte była za mała wtedy, a do tego wrzucić niechęć siostry starszej do niej... Mój błąd, na serio wybaczcie. Dobrze... Wracając do tej kochanej dwójki. Zanim chciał coś powiedzieć... Blondi się odsunęła. Pierwsza myśl? Pójdzie sobie... Tak, dokładnie to. Ale tu nastąpiła niespodzianka, ona tylko delikatnie odsunęła swoje ciałko od jego torsu. Stanęła na palcach i go cmoknęła. On nie pozwolił jej tak szybko odejść. Ba! Nachylił się, paluszkiem podparł podbródek kobietki i pocałował ją tak namiętnie, że nie mogła sobie wyobrazić bardziej... Po czym wszystkim wtulił ją do siebie, opierając się delikatnie brodą o jej czubek głowy. -Ja... Mam problemy, psychiczne... Rzucił... Wyrzucił to z siebie. I nagle jebudubu! W jego głowie znowu pojawił się obraz... Obraz tej walki. Momentalnie puścił z uścisku Charlotte. Czy próbowałaby go zatrzymać, czy nie... Niezależnie od tego... Pobiegł w wielkiej panice do przedpokoju. Chwycił za kurtkę, wyciągnął z kieszeni pudełko z lekami. Wrócił do kuchni, przybliżył się pod kranem... Odkręcił plastikowe pudełko, wysypał kilka okrągłych tabletek na dłoń, wsadził do ust, a popił czym? Wodą... Prosto z kranu... Nie miał czasu na wyciąganie napojów z lodówki. Trząsł się cały, w oczach miał strach. Nie wyjaśnił jeszcze wszystkiego.. Pozwólcie mu chwilkę odsapnąć, a przede wszystkim... Zobaczyć reakcję biednej Lotte. Na pewno nie chciał, żeby wiedziała o jego problemach zdrowotnych. Na pewno nie tak szybko... Gdyby nie pytała o zabójstwa, o blizny to nie poruszyłby i on sam tego tematu. Omijałby to wszystko szerokim, najszerszym łukiem. No nic. Stało się. Nie zmienimy już nic. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 9:49 pm | |
| Och, oczywiście, że nie jest to atakowanie, w żadnym wypadku! To tylko takie kolejne dowiedzenie się czegoś więcej na dany temat - wyciąganie informacji. Niestety, trafił Bel na bardzo twardy orzech do zgryzienia, który posiada aż do przesady ciekawską naturę. Co poradzi? Chyba nic. A skoro nie chce zakończyć tej znajomości na tej jednej nocy, będzie musiał się z nią użerać. Może i nawet do końca dni któregoś z nich? To całkiem możliwe, ale nawet tak Lotte nie myślała - nie wydawało jej się, aby Aleksander po prostu z nią tylko wytrzymał. A może jednak ją miło zaskoczy? To by dopiero była niespodzianka, ot co! Powoli można zacząć się gubić, Panie Aleksandrze. Raz widzisz ją jeszcze w pampersach, a drugi raz spokojnie spacerującą pomiędzy pomieszczeniami w samej bieliźnie, przez co aż mu ślinka cieknie. Ech, faceci. Tacy nie do zrozumienia, na prawdę można stracić głowę przez to wszystko, co się dzieje w ich myślach! A mówią, że to kobiety są takie ciężkie, jeśli o to idzie. A mężczyźni? Oni dopiero mają pokręcone w głowach! Oczywiście, bez urazy, drodzy panowie, ale to wszystko jest stu procentową prawdą i nie ukrywajcie się z tym, tylko wreszcie przyznajcie. Tak będzie i dla nas, a tym bardziej dla was, lepsze, korzystniejsze, pożyteczniejsze i w ogóle wszystko na plus! Bądź co bądź - miło by było mieć ją jako własną żonę, o jeśli tylko by się postarał? Dobrze wiedzieć, bo mam najnowszą wiadomość z ostatniej chwili! Już Panu nieźle w tym idzie, bo zdołał Pan oczarować blondynkę swoim wyglądem, ale i także charakterem. Ale przede wszystkim tym, że potrafi ją wyrwać z tej chorej rzeczywistości, że wreszcie staje się sobą. Głupio to brzmi, wiem, ale to wszystko przez stosunek z dzieciństwa jaki wobec niego posiadała. Nie widzicie tego jeszcze? Lotte bardzo lubiła Bel'a, wszyscy w rodzinie i otaczający ich ludzie o tym doskonale wiedzieli. A tamto uwielbienie wręcz dla jego osoby przeniosło się na obecny czas. To chyba dobrze, szczególnie dla niego, prawda? Oho, czyżby ktoś tutaj miał znowu ochotę na małe co nieco? Zaskakujące, że jeszcze nie spożytkował swojej energii w nocy! Ale, z drugiej strony - nie jest przecież stary, za jakiego się uważa. Poza tym, pewnie myśli, że powinien sprostać jej wymaganiom i że jednym z nich jest także poranna zabawa! No nie wiem, nie wiem... Czy, gdyby tak się stało, Aleksander zacząłby się do niej dobierać, miałaby coś przeciwko? Tak na prawdę, czy mam kłamać? Na prawdę : Nie. Kłamstwo : Tak. Chyba sprawa zostało jasno przedstawiona, co nie? - Nic nie szkodzi. - odparła pogodnie, na prawdę nie mając mu tego za złe. Bo i dlaczego? Przecież dawno się nie widzieli, mógł totalnie zapomnieć o jej początkowych relacjach z Demi. Poza tym, mogło mu się poprzestawiać z racji tego, że widział jak razem, jak gdyby nigdy nic, wchodzą do klubu i dosiadają się do niego i jego towarzysza. Towarzysza? Ach tak! Pamiętała tego zielonowłosego mundurowego o dziwnych oczach... Wręcz gadzich. Także wpadło jej do głowy to, że wyszła razem z tym mężczyzną. Czy martwiła się? Hm... Raczej nie. Jest przecież dorosła, ma Trzydzieści lat na karku, na pewno potrafi samodzielnie podejmować decyzje o swoim życiu i swojej osobie. Nie myślę się chyba. Bądź co bądź - nie spodziewała się tego nagłego doprowadzenia do dłuższego pocałunku, który miał być tak na prawdę tylko i wyłącznie całusem na poprawienie mu humoru, czy też zrelaksowanie. Zachichotała cicho podczas niego, po czym, gdy tylko ich wargi się "dokleiły" od siebie, dziewczyna wróciła do pozycji wyjściowej, co chyba się spodobało Aleksandrowi - wtulił ją w siebie jak tylko potrafił, co nie przeszkadzało, o dziwo, dziewczynie. Wyrzucił z siebie słowa, które chyba miały być początkiem wyznania. Jej spojrzenie, gdyby tylko mógł je dostrzec w tym momencie, było bardzo zainteresowane, ale także nie wiedzące co ma w tej chwili o tym myśleć. Problemy psychiczne? Niby jakie? Przecież jest normalnym facetem, doskonale to widziała. Wiele myśli krążyło jej po głowie, jednak zaraz otrzyma odpowiedź na wszystkie nurtujące ją pytania - chyba. Aleksander odsunął się natychmiastowo od młodej Ferguson. Patrzyła w ślad za nim, nie wiedząc co w tym momencie ma uczynić. Mogła, co najwyżej, stać z rozłożonymi rękami i oczekiwać na bieg wydarzeń, który miał dalej miejsce w kuchni. Przybył. Wyglądał niczym opętany, który potrzebuje pomocy egzorcystycznej. Przepraszam, za takie porównanie, ale w oczach miał jakby obłęd, który zaczął go pochłaniać. Stała zamurowana w tym samym miejscu, gdzie jeszcze przez sekundą była do niego spokojnie wtulona, przykładając dłoń do ust, jakby bała się, że zacznie krzyczeć, czy coś podobnego. Przyglądała się tego wszystkiemu. Jak nerwowo wysypuje jakieś tabletki na rękę, jak je połyka i przepija wodą wprost z kranu. Na koniec tego wszystkiego zamrugała parę razy powiekami, nie dowierzając, że taka akcja miała w ogóle miejsce. Więc... To miał na myśli mówiąc, że ma problemy psychiczne... Podeszła po chwili zastanowienia i tą samą dłoń, którą miała przez dłuższą chwilę przyłożoną do ust, oparła na jego ramieniu. Zajrzała do niego ostrożnie, jakby obawiała się, że zaraz może oberwać, całkowicie przypadkowo. Wzięła głęboki wdech. - Jeżeli nie chcesz, nie musimy o tym rozmawiać. - rzuciła najspokojniejszym tonem głosu, jakim tylko mogła go uraczyć, posyłając mu nieśmiały uśmiech. Zupełnie jak i on wcześniej, złapała go za brodę i podciągnęła jego twarz ku górze, aby spojrzał jej w oczy. Mógł widzieć w nich strach, ale i też coś dziwnego, czego ona sama by nie mogła opisać. Coś ją po prostu tknęło, aby to zrobić, aby pogłaskać go w tym momencie po policzku, jakby chciała mu pomóc w uspokojeniu się. Nie wiedziała nawet co powiedzieć, reszta ciała była tak zesztywniała, że aż myślała, że znalazła się obecnie w całkowicie innym "naczyniu". - Nie musisz mówić nic już o sobie, jeżeli nie jesteś jeszcze na to gotowy. Ja poczekam. Nie martw się. - znów odezwała się uspokajająco, głaszcząc wciąż policzek mężczyzny, posyłając mu uśmieszek, delikatny, nieśmiały. Co teraz? Sama nie wiedziała. Na razie układała myśli po kolei, starając się od samego początku. Lecz... Co tutaj jest początkiem, a co końcem? Dobre pytanie... | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 10:48 pm | |
| Nie będę za dużo owijał w bawełnę w związku z tym co działo się przed atakiem. Wszystko zostało wyjaśnione, to co robili, jak mówili, więc nie widzę sensu. Chociaż muszę przyznać, że dość kusząca propozycja, skoro blondyna by mu nie odmówiła drobnego, porannego seksu. Czemu by nie skorzystać z takiej sytuacji? Dobra morda tłumoku leśny! Koniec wyobrażania sobie jak się bzyka na blacie kuchennym tą biedną Szarlotkę. Wystarczy, że całą noc się z Tobą użerała... Tak, to definitywnie jej starczy. Nie wiadomo jak się ich losy dalej potoczą. Kurcze, jednak poruszyłem ten temat. Dobra dość... Boże... Jego oczy, żebyście to widzieli. Szał nad szałem, a przy okazji strach. Strach, że ona ucieknie. Że już czegoś takiego nie wytrzyma. To musiała być dla niej presja, na pewno nie często widuje takie akcje. Ba! Może nigdy nie widziała? Rzadko się spotyka takich psycholi... Szczególnie takich co to pracują jakby nigdy nic w psychiatryku i leczą ludzi o podobnych problemach. Cóż za ironia losu... Wypił leki, łeb jeszcze podstawił pod zimną wodę, żeby opłukać się trochę. Orzeźwić, uspokoić swój organizm, który rozpalił się do czerwoności. Na policzkach miał rumieńce, nie takie jak w klubie... Rozgrzany był po prostu pomimo, że paradował w samych spodniach i gatkach. Jego ruchy? Nerwowe, roztrzęsione... Właśnie tak można je opisać. Drgawki tak silne... W kawiarni nie miał takich, ale teraz... Wtedy natychmiastowo łyknął tabletki, zaś tym razem musiał biec po nie. Potem jej dotyk na ramieniu, uśmiech pełen dodatkowej otuchy dla niego. Dalej co? To jak złapała go za policzki. On spuścił tylko łeb w dół, ponownie mokre włosy... Opadły w dół, zasłoniły nieco jego twarzyczkę. Ciało? Myślicie, że tak po prostu się uspokoiło? Jesteście w błędzie! Pieprzonym błędzie! Gdyby nie leki... Charlotte mogłaby uciekać po prostu z tego domu, on byłby w stanie podnieść nawet na nią rękę. Tak chociaż będzie jak wtedy... Gdy był małym chłopcem. Łzy... Jego oczy się zeszkliły, z nosa poleciały płyny. Nie, nie puścił łez po policzku. Obiecał sobie, że więcej nie będzie ryczał jak beksa... -Ring... Mój świat... Cały świat... Zabiłem... Człowieka... Choroba wynika z tego, że... Że widok, myśl o walce... Dostaje... Ataku... Fajki... Gdzie fajki... Pełen szaleństwa i obłędu ledwo wydusił z siebie tyle tych słów. Za dużo jak na niego szczególnie w tym stanie. Chrypa towarzysząca zwykle płaczącym ludziom była obecna w jego głosie. Nie puścił z oczu wodospadu łez, nie pozwolił na to. Ruszył, fajki. To było mu w głowie, chwycił paczkę. Wyciągnął jednego, wsadził między wargi i nerwowym, nadal trzęsącym się ruchem ręki odpalił go. Zaciągnął się, jeden buch, drugi, trzeci, czwarty... Leki zaczęły coraz bardziej działać, fajki uspokoiły go również. Podniósł głowę w górę, złapał się ręką za czoło robiąc typowego "facepalm'a" -Wybacz, nie chciałem byś to oglądała. Nie tak szybko, głupio mi. Achtung! Nie czekał dalej na jej ruchy, sam już się uspokoił. Wrócił do niej, chwycił za jeden nadgarstek i przyciągnął do siebie chwytając w ramiona. Znowu... Oby mu nie uciekała, jeszcze się załamie, że wszystko spieprzył. I po prostu ją przytulił, śmierdzący od fajek. Przycisnął blondynkę do siebie, opuścił łeb i oddał się całkowicie jej. W sensie nie takim... No oddał się w jej ramiona. Pozwolił sobie tak odpocząć, odetchnąć. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Czw Sty 30, 2014 11:24 pm | |
| A jednak temat ciągle jest podejmowany i pozostaje w obiegu do dalszego kontemplowania! No proszę, proszę... Czyżby Bel się zaczynał napalać na coś? Na ten, jak to określił, drobny, poranny seks? Proszę mi tutaj tylko nie owijać w bawełnę i się grzecznie przyznać. No bo przecież... Miał być grzeczny, prawda? żeby dostał już dzisiaj to, co zaplanowała. A co z ogóle miała w głowie? Wielka, słodka tajemnica. Bo jeśli nie teraz, to kiedyś wykorzysta ten pomysł, zgadza się? Jak najbardziej tak. W każdym bądź razie - my tutaj gadamy o przyjemnych rzeczach, kiedy własnie tutaj, w tej oto kuchni, nie mają miejsca radosne wydarzenia. Lotte była wciąż wstrząśnięta tym wszystkim, a tym bardziej dobił ją fakt, że jej dotyk nie pozwolił mu się uspokoić. Że spuścił głowę i nie robił sobie z tego jakby nic. Ale... Z drugiej strony... Nie wiedziała co go tak na prawdę uspokaja, gdy tylko dostaje takiego ataku, jak ten tutaj teraz. Bała się pomyśleć, jeśli by na serio oberwała w twarz... Może i by nie uciekła aż tak szybko, jednak poczułaby się znacznie gorzej niż obecnie - tego można być pewnym. Jakby nie patrzeć - to nie byłoby częściowo z jego winy. Ale i też - czy Aleksander nie próbował walczyć z tymi atakami metodami naturalnymi, bez uciekania do leków? Może dzięki temu nie miałby już ich? Może by zniknęły? Spodziewała się własnie, że jest to proces, który zrodził się przez pewne zdarzenia w jego życiu, kształtując taką postawę w nim. Czy Lotte chciała mu w ogóle w tym wszystkim pomóc? Oczywiście, że tak. O jeśli mogłaby jakoś uczynić go zdrowszym, to czemu nie? Wszystko jest przecież możliwe, tak? Miała nadzieję, że owe zdanie można było także spokojnie przypisać do jego problemów z psychiką, których, o dziwota, nie była aż tak wystraszona, jak to by się mogło wydawać. Ba! Nie spodziewała się, że tak szybko wyjdzie z transu z powodu przestraszenia się, aby spróbować jakoś go udobruchać, pomóc, pocieszyć. Aby po prostu doszedł na siebie. Poprawiła jego włosy do tyłu, które znowu stały się mokre przez jego "szybką kąpiel" pod kranem, po czym popatrzyła na niego, widząc w jego oczach jakby ból. W dodatku zaszkliły się znanym jej blaskiem. Nie, nie teraz, proszę, tylko nie to, bo wtedy całkiem nie będę wiedziałą co mam zrobić! Bel, nie! Zabił człowieka? Posiada lęk przed walką? Boi się sobie wspominać o tamtym wydarzeniu? Przecież to... Nie, nie mogła nawet ocenić w jakiejkolwiek skali tego, co go spotkało. Co prawda, nie znała szczegółów, ale domyśliła się pewnych faktów, gdy tylko podał główne słowa. Westchnęła ciężko, widząc jak Bel natychmiastowo ruszył po papierosy, o których też wspomniał. Stała bezradna znowu w miejscu, w którym przed chwilą poprawiała Aleksandrowi włosy i starała się coś pomóc, co poszło totalnie na marne. Musi po prostu dać mu czas na uspokojenie się, to wszystko. Ba! Miała nawet chęć zostawić go samego, pójść do wanny czy pod prysznic, aby mógł posiedzieć ze sobą samym. Naturalnie, miała zamiar go najpierw o tym poinformować, z racji tego, aby nie wystraszył się, że odchodzi po tym wszystkim, co zobaczyła na własne oczy. Charlotte znalazła się w jego objęciach. Po pociągnięciu paru buchów przyciągnął ją do siebie, łapiąc wcześniej za nadgarstek i wtulił ją w swoje ciało. Przymknęła powieki, także go obejmując. Przełknęła ślinę, podczas czego miała trudności, jakby jakaś gula jej tam wyskoczyła, uniemożliwiająca połykanie czegokolwiek. Och, obrzydliwe, ale prawdziwe. Tak się teraz czuła. Ba! Z tego wszystkiego, przez moment, poczuła się, jakby nie mogła mówić. - Nie, to ja przepraszam. Naciskałam, pytałam. Nie wiedziałam co się może stać, to nie jest Twoja wina. Cieszę się, że już Ci lepiej. - odparła trochę łamiącym się głosem, starając się utrzymać w pionie, a nie poziomie, jeśli idzie obecnie o jej psychikę. Jest twarda, oj tak, to trzeba jej przyznać. Jednak nie dzisiaj, nie teraz. Było jej ciężko, nie wiedząc czemu, po prostu jakby straciła coś takiego w sobie, co utrzymywało jej odwagę i siłę. Z czym obecnie walczyła. Kolejny głębszy wdech i wydech, odsunęła głowę, by móc na niego spojrzeć. - Chcesz wziąć kąpiel? Wiem, że już taką odbyłeś, ale... No... Chciałbyś? - odparła trochę z głupkowatym tonem strun głosowych, sama nie wiedząc czego właśnie to zaproponowała. Ach, Panno ferguson, jesteś totalną idiotką, zdajesz sobie sprawę? Po co miałby iść tego z Tobą do łazienki? Ech... Ale co się stało, to się nie odstanie. Schowała znów twarz w jego ramionach, jakby totalnie wstydziła się tego, co zaproponowała. Ba! Aż jej policzki zaróżowiały i trochę stały się cieplejsze od wewnątrz z tego powodu. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Pią Sty 31, 2014 12:14 am | |
| Naturalnie... Nie pomógł, żaden jej dotyk. Atak silny, ba! W pełni sił niemalże, do tego uzależnienie od leków... Organizm od środka, psychicznie wyniszczony. Zwykłe dotknięcie, nawet ze strony panienki Charlotte nie ukoi tego wszystkiego. Tego bólu i goryczy, które to w sobie nosi. O nie, to byłoby niemożliwe. Musiałaby być naprawdę kimś wyjątkowym i zajmować całe miejsce w jego sercu... W sumie nie, czekajcie. Jest wyjątkowa, ale jednak te serce jak było od 13 lat, tak i nadal jest puściutkie. Więc serdecznie zapraszam! Nie jest takie lodowate, chłop ma na serio dobre zamiary. Przytuli, wyściska, ucałuje. Pobzyka sobie parę razy przy okazji, ale to też dla kobiety wyjdzie na dobre. Poza tym gdy ktoś ma problem jakiś to do kogo się zwrócić? No to psychiatry, psychologa czy coś. No proszę, macie tutaj takowego gościa! Ba! Na wypadek problemów ukochanej przez niego kobiety, nie będzie się dopytywał z początku. Tylko złapie, przytuli do siebie i pozwoli jej poczuć się bezpiecznie. To jest niesamowicie ważne. Chociaż czekajcie... Ona mu pomogła. Poczuł bliskość drugiej osoby, to przyspieszyło działanie leków. A odruch fajkowy? Żeby nie uścisnąć blondynki z całej siły, chciał rozluźnić emocje gromadzone w sobie. Myślał nawet w takich sytuacjach o innych... -Ja, ee... Dzię... Dziękuję panienko Charlotte. Nie zostawiłaś mnie samego, nawet widząc jeden z moich ataków. Jest dobrze, uspokoił się. Ręce również, myśli tak samo. Nie trząsł się, nie panikował. Jego spojrzenie wróciło do normy, dostało ponownie ten przyjazny, miły wyraz. Ten błysk w oku świadczący o chęci utrzymania tej znajomości dalej. Ciągnięcia jej... Przytulił ją do siebie, odetchnął z wielką ulgą. Papieros... Ma go cały czas między palcami w sumie. Rzucił nim do zlewu, tam pewnie jest jeszcze parę kropel wody, może zgaśnie, a jak nie... To zaraz go przygasi. Nie ma na to czasu obecnie. Odkleił jej twarzyczkę od swojego torsu, tym razem on ją złapał za policzki. Prawy kciuk delikatnie przykładając na jej usta. -Cichutko, już dobrze. Nie obwiniaj mi się tylko, bo się obrażę. Tsa, ustawił jej główkę naprzeciwko niemu. No wiadomo, nieco kierując do góry, a swoją w dół. Dosyć oczywiste. Bla, bla, bla. Nachylił się i dał jej buziaka. Ale nie takiego w usta, policzek. Takiego w czółko. Ot gest, że jest bezpiecznie, że nie ma co się martwić. Posłał jej uśmiech delikatny. Zdobył siłę na niego. Dziwna taka nagła zmiana, co? No co poradzę, leki... Fajka, bliskość drugiej osoby... Wszystko robi swoje. Kąpiel? Że taka wspólna? Interesujący pomysł, nie powiem, że nie... I na serio, panienko. Nie jesteś idiotką, nie wierz tej babie u góry. Wspaniała istota z tej małej Charlotte. Kto by pomyślał, że z takiej niegdyś małej dziewczynki wyrośnie taka kobieta. -Ale ty ze mną, co? Ahah! Humorek się poprawił jak widać, bo na mordzie wymalował się ten jego zadziorny uśmiech, błysk w oku. Zaś rączki już tak jej mocno nie ściskały do siebie, tylko zjechały sobie na biodra. Skoro tak było dobrze, to czemu nie wrócić do tego miejsca nimi, co? Nie trwało to długo, bo momentalnie stał już obok niej, objął jedną ręką w talii. I po prostu tak ją prowadząc... Dolazł z nią do łazienki na parterze, w końcu to właśnie w niej była ta jego wielka wanna! Nie czekając otworzył jej drzwi, wpuścił pierwszą, samemu zaraz wchodząc do środka i bałaszując po szafkach. -Jakie lubisz płyny do kąpieli? Kwiatowe jakieś? Bo oprócz takich mam jeszcze ee... Waniliowy, a nie czekaj, to też kwiat. Dobra jeszcze czekoladę mam! Co wybierasz? Bez krępacji rzucił takimi pytaniami. A co! Szybko się ucieszył z jej propozycji to szybko chciał ją zacząć, a nie zwlekać z czymś takim. Wspólna kąpiel? Z panienką Charlotte? To tak genialny pomysł, że tam Bóg w niebie już gada "Kurwa, co za cholera jasna z tego Alexandra, niech go piorun pierdyknie w końcu, a nie ma takiego farta." Huhu! Biedaczek, ale no cóż. Białowłosy chyba miał szczęście wczoraj spotykając Demi, mundurowego, a potem Demi wraz z Lotte! | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Pią Sty 31, 2014 2:17 pm | |
| Oho! A więc może się Lotte zgłosić jako kandydatka do zajęcia jego serca, a dokładnie zapełnienia go, skoro obiecuje takie luksusy? Nie, nie tylko dlatego, że takie, a nie inne słowa w tym momencie wypowiedział. Po prostu czuła się przy nim jakoś... Wyjątkowo. Jak jeszcze nigdy. Czegoś takiego nie odczuła nawet w obecności rodziców - coś, dzięki czemu czuła się o wiele bezpieczniejsza. Niesamowite doznanie, to trzeba przyznać i coraz bardziej dziękowała komu tam tylko mogła za to, że doszło do tego przypadku, do tego spotkania w tym głupim klubie. - Nie masz za co dziękować, dobrze wiesz o tym. - wymruczała, będąc wciąż do niego wtulona. Westchnęła z ulgą, że jest już wszytko z nim dobrze. Nie, nie przejęła się papierosem, który posiada dalej w dłoni. Przecież jej nie podpali, co nie? No właśnie! A może...? Nie, nie, nie, miała nadzieję, że nic takiego się stanie. Po prostu stała, poddając się ciepłu jego ramion. Kolejne niesamowite uczucie, jakie gościło w jej wnętrzu. I pomyśleć, że jedna osoba potrafi spowodować tak wiele radości, jak ten właśnie mężczyzna, Aleksander. Teraz już posiadała większą pewność tego, że nie tylko ona chce ciągnąć tą znajomość. Belial także chce tego! Tak jej się przynajmniej wydawało, widząc jego zachowanie, słysząc jego słowa, czując to, jak ją przytulona do siebie, jakby jej potrzebował. Nie wiedziała tylko, czy dlatego takie coś się dzieje, bo przeżył atak. Przekona się o tym z czasem, prawda? Popatrzyła na niego, kiedy to przerwał jej mówienie, kiedy to miała zamiar jeszcze coś dodać. Obrazi się? Na prawdę? Nie wydaje jej się, to kobiety tutaj mają prawo się obrażać, mężczyźni niech nie zabierają nie swoich ról w tym świecie! No no! Ale, z drugiej stron, posłuchała, nie mówiła już nic więcej, przyglądając się jego oczyskom, które były o wiele przyjemniejsze dla jej oczu, gdy tak wpatrywała się w nie coraz to dłużej. Zaraz po tym otrzymała buziaka w policzek oraz w czoło. Słodki, drobny gest, który jest na prawdę przyjemny i dodający więcej otuchy. Posłała mu nieśmiały uśmiech, który przy nim coraz częściej gościł na jej twarzy, oczekując obecnie odpowiedzi na swoje pytanie co do kąpieli. To chyba nie był zły pomysł? Miała nadzieję, że nie poczuje się urażony, czy coś w ten deseń. Wyrosła z niej taka kobieta? Ale... Jaka kobieta? - Nie, Ty ze mną. - rzuciła czarująco, uśmiechając się tajemniczo w jego stronę, gdy tylko przesunął dłońmi na jej biodra. Zamrugała parę razy powiekami, oczekując tego, kiedy po prostu wyruszą do łazienki. Nie będzie naciskać, prawda? To w końcu jego domu i rządzą się jego prawami - nie miała zamiaru narzucać swoich, by nie doszło do nieporozumień. I tak, jak oczekiwała, zaczęli iść ze sobą, obok siebie, stykając się prawie że biodrem o biodro. Trochę różnią się wzrostem, nie powiem, że nie, jednak jej to nie przeszkadzało. Także objęła go, łapiąc go na poziomie pasa, po czym już znaleźli się w środku pomieszczenia. Od razu spojrzała w kierunku wanny, w której to będą brać wspólną kąpiel. Tak, z zupełnej ciekawości, gdyż nie miała pojęcia, czy się zmieszczą. Tak! Bo przecież ona taka gruba jest! Upewniając się jednak, że jest na prawdę spora, co zadowoliło młodą Ferguson, usłyszała pytanie na temat jej ulubionego płynu do kąpieli. Ona jakieś w ogóle lubiła? No, tak prawdę mówiąc, to morski i różany, ale sama nie wiedziała, czy jemu by się owe zapachy podobały, które by ich otaczały. Jej wzrok spoczął na osobie Aleksandra, posyłając mu serdeczny uśmiech. - Wybierz jaki Ci się tylko podoba, mi to obojętne. - odparła spokojnie, oczekując jak już wanna będzie gotowa do wejścia. Oczywiście, że nie będzie stała ciągle w negliżu! Co to, to nie! Nie może mieć aż tak dobrze. Jeszcze by się naoglądał i potem by mu się owy widok znudził, a to byłby dopiero problem! | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Pią Sty 31, 2014 2:34 pm | |
| Proszę bardzo, jak zainteresowana to czemu nie? Może próbować tam wcisnąć się przez małą szczelinkę w jego serduchu i zadomowić się tam. Ognisko sobie rozpali, położy kłodę czy fotel i może siedzieć. Mu to na pewno nie będzie przeszkadzać. Warto jednak mieć kogoś tam, kogoś takiego ważnego. Z kim można spędzać wspólnie czas po stresującej pracy. Z kim można zapomnieć o tym Bożym świecie. To niezwykłe uczucie. No, ale on go raz doświadczył. Nigdy nie umiał tego powiedzieć na głos i chyba nigdy nie będzie umiał. Nikt o tym nie wie, nawet osoba do której coś czuł. Nadal... Nadal ona nic nie wie. Tak, obraziłby się. Nie chce, żeby ona się obwiniała. Co to, to nie! Jego problem, jego wina, proste? Proste... To on się urodził taki, urodził z tym tikiem nerwowym, który spowodował zabójstwo na ringu. W jego drugim domu, to przez niego. Niepotrzebnie wpadł w szał, a może potrzebnie? Kto wie... Gdyby nie ta sytuacja, gdyby nie nabycie problemów psychicznych... Nadal by wiódł niebezpieczne życie, o wiele niebezpieczniejsze niż jeden z ghost'ów. Za pewne siedziałby gdzieś, śledził kogoś tylko po to, by pobić go na śmierć. Eh... Jej uśmiech! Jezusie! Działał niesamowicie na białowłosego. Objął ją, wiadomo... Problemy wzrostowe nie ułatwiały tego, ale jakoś mu się tam udało. Łapki ma dość długie, da radę chłopak. I zaprowadził do łazienki. Już bez słowa po drodze. Już mówiłem jak wpuścił kobietę, jak zaproponował płyny do kąpieli. Wolna ręka? Osobiście uwielbiał czekoladowy, świetny zapach, a na dodatek pobudzający seksualną stronę człowieka. Uhuhu! No dobra, ale nie miał pojęcia o jej preferencjach. Blondi tego nie ułatwiła swoimi słowami. Więc pomyślał sobie.. Kurcze, kobitki to lubią pewnie jakieś kwiatki. Lawenda! Bardzo ładny zapach! Chwycił takowy płyn, pomachał przed nią, żeby zobaczyła jego wybór. Odkręcił szybko wodę, ciepłą... Gorącą nawet! Delikatnie uchylił okno, żeby nie zaparowało im za bardzo, zamknął drzwi. Trochę wlał tego płynu. Zapach lawendy, bardzo ładny zresztą... Uniósł się po całej łazience, bąbelki już się pojawiały w wannie. A on? Zaszedł od tyłu blondynkę. Objął i przytulił, łebek przełożył przez ramię i skradł soczystego buziora. -Mam nadzieję, że taki się spodoba... Buu! Szybko mu przeszedł zły humor, więc paluszkami zaczął bawić się jej koszulą. Rozpinać od góry i tak idąc coraz to niżej. A co! Siebie nie rozbierał, niech też się zabawi znowu z jego spodniami i bokserkami, miło skojarzył sobie to z momentami nocnymi. Cycki! Ależ ona ma fajne cycuszki! Dobra, Bel opanuj się. I co? Czekał sobie, aż się nim zajmie. Zanim wejdą do wanny... Nie pozwoli jej się nudzić, o nie! Niech też coś porobi, ale o tym to już była trochę mowa. Na koniec tak jeszcze, żeby popędzić ją odpowiednio. Obrócił do siebie i złapał za tyłeczek łapkami, ściskając pośladki. Wzrok nie skupił na jej już pół nagim ciałku. Zawędrował on na jej oczka, rzeczywiście... One może go tak nie hipnotyzowały, ale miały coś w sobie interesującego przez co lubił w nie wlepiać swoje spojrzenie. Akuku... | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Sob Lut 01, 2014 10:33 pm | |
| Rzeczywiście, to musi być coś niesamowitego, czego ona niestety nie doświadczyła w swoim dosyć krótkim życiu. Bo przecież... Ma dopiero dwadzieścia dwa lata, wszystko się może jeszcze wydarzyć, czyż nie? No właśnie! Może i spotka kiedyś przypadkowo swoją miłość życia. Albo może już na kogoś takiego natrafiła i nie posiada nawet świadomości tego? To bardzo prawdopodobne, jednak na takie coś nie liczyła, ba! Nawet o czymś takim nie myślała! Jednakże, skoro ochoczo przyjął jej kandydaturę na bycie osobą, która zajmie jego osamotnione serduszko, może teraz tylko i wyłącznie oczekiwać na dalszy rozwój akcji! Czy na prawdę będzie siedziała w milczeniu i obserwowała jego ruchy? Nie wydaje mi się, gdyż sama Lotte o czymś takim nie myśli, tak na serio. No bo jak? Rozumiała, wielorazowe, nie zobowiązujące do niczego większego spotkania, jak to własnie obecne, aby dać sobie wzajemnie trochę przyjemności. Ale miłość? Gorące uczucie? Okazywanie go sobie dzień w dzień coraz to mocniej, coraz to bardziej? Nie wydawało jej się, aby to mogło wypalić. Dlaczego? Może i nie znała dobrze Bel'a, bo dawno się nie widzieli, a i tak wcześniej nie posiadała okazji na bliższe poznanie jego skromnej osoby, jednak uważała, że nie potraktowałby jej tak całkiem poważnie. Z jakiego powodu? Na przykład dlatego, że może ją traktować jako jeszcze małą dziewczynkę, która dopiero co weszła w dorosłe życie. Otóż to, przecież to nie jest byle jaka myśl, jaka wpadła jej do głowy. To może mieć na prawdę miejsce, nawet tu i teraz! Skoro tak mu się podoba czekoladowy zapach, czemu go nie wybrał? Mógł przecież spokojnie brać, a nie kierować się tym, co może ewentualnie się spodobać Lotte. Czyżby wyglądała ona na osobę, która nie lubi słodyczy oraz przyjemnych zapachów słodkości? Och, oby tak nie było, bo nie chciała wyjść na kogoś takiego! Gdzieżby tak, ona? Ona nie lubiłaby łakoci? Toż to by było zabawne dopiero! Ok, tak, musi utrzymywać wagę, figurę, wygląd, ale nikomu nie zaszkodzi czasem sobie podjeść, prawda? No, ale nie mówmy już o tym, bo to nie jest temat na obecny moment! Bądź co bądź - podjął decyzję, prezentując butelkę z płynem, jaki ma zamiar wlać do wody. Hm... Lawenda? Ach tak, bardzo miły dla nozdrzy aromat! Totalnie zapomniała o nim, na prawdę! Lawenda także była bardzo ceniona przez panienkę Ferguson, toteż na jej twarzy zawitał wesoły uśmiech z tego powodu. Ot co - trzeba mu to przyznać - coraz częściej mu się zdarza trafiać idealnie w jej gusta. Jak on to robi, proszę mi powiedzieć? Czy na prawdę w jej kartotece znajduje się nawet ulubiony zapach płynu do kąpieli? Czy tak po prostu strzela na oślep, mając nadzieję, że dziewczynie wszystko będzie pasowało? Jeżeli to drugie jest prawdą - to i tak nigdy by mu w to nie uwierzyła. To jest wręcz niewiarygodne! Widziała jak odkręca korki, z większą przewagą ciepłej wody, co także ją zadowoliło, gdyż uwielbia gorące kąpiele, następnie uchylił okno, co jest bardzo dobrym pomysłem, o którym często sama zapomina w swoim domu. A może z powodu lenistwa nie wpuszcza powietrza, jakiegokolwiek, do łazienki, w jakiej to aż paruje? Nigdy się chyba tego nie dowiemy. Zaraz po tym do jej nozdrzy uderzył aromatyczny zapach lawendy, przez co aż przymknęła powieki, ekscytując się wonią rozprowadzoną po pomieszczeniu. W tym akurat momencie Aleksander zdążył wykorzystać okazję, zachodząc ją od tyłu i przy okazji kradnąc jej buziaka. Posłała mu pełen zaskoczenia uśmiech, otwierając przy tym oczy, by móc na niego spojrzeć, o jeśli to było w ogóle możliwe, w co wątpię. - Bardzo się podoba. Znów trafiłeś w dziesiątkę. - wymruczała, czując na swoim ciele przesuwające się ręce, które odpinały, guziczek po guziczku, koszulę, która to wciąż spoczywała na jej nagim ciele, mając za zadanie ukrywać te najważniejsze kobiece miejsca. Przecież nie będzie paradowała w negliżu po domku Bel'a, prawda? To by dopiero było! Także jego następny krok przyjęła bez większych problemów, znajdując się obecnie przed nim, czując na pośladkach jego mocne i pewne ściśnięcie. Mruknęła przeciągle, posyłając mu zawadiacki uśmieszek. - Widzę, że jeszcze nie jesteś zaspokojony po ostatniej nocy. - mruknęła, gdy tylko stanęła na palcach i przybliżyła się do jego uszka. Dłonią złapała go za włosy, delikatnie za nie ciągnąc do tyłu, składając mu kilka drobnych całusów na szyi. Puściła po chwili białe kłaki mężczyzny, przechodząc już obiema dłońmi do jego spodni. Ot, aby nie pomyślał, że dostaje w tym momencie kosza. Przecież nie może zasmucić naszego Aleksandra, nie? Toteż postanowiła zabawić się, aby i jemu się nie nudziło. Odpięła guzik oraz rozsunęła zamek błyskawiczny jego spodni, po czym, przy okazji łapiąc za gumkę od bokserek, pociągnęła w dół, aby znów znalazły się jego ciuchy na podłodze. Zerknęła na niego, po czym jedną z rąk rozpoczęła masowanie jego przyrodzenia, łapiąc i poruszając w górę i w dół. Druga ręka postanowiła pobawić się na jego plecach, drapiąc go po całej długości kręgosłupa swoimi pazurkami. Ciekawe co powie na to... No bo przecież. Chciał trochę pieszczot przed wejściem do wanny, to ma o co prosił! | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Pon Lut 03, 2014 9:23 pm | |
| Sranie w banie na dobrą sprawę. Wiek nie gra żadnej roli, wspomniałem o tym już tam wcześniej. Może i panienka Ferguson była młodsza o te 10 lat, ale to tyle co pół litra na dwóch, czyli nic. Nie ma co tak tego roztrząsać, gdyby traktował ją jako zwykłą, głupiutką dziewczynkę to biorąc do siebie ułożyłby do snu i tyle. Nie, oj nie... Nie uprawiałby z nią seksu gdyby nie był przekonany, że jest ona najprawdziwszą kobietą, która wie czego chce. Tak moi drodzy. Nie jest on jakimś seksoholikiem, który bzykałby wszystko co nie spieprza na drzewo, toteż szesnastolatek na przykład by nie tknął nawet palcem. No gdyby była taka szesnastka jego pacjentką to tam wiecie, poklepanie po ramieniu jest dość normalne podczas jednej z wizyt, ale na pewno nie doszłoby do stosunku. Co to, to nie! Nie jest pedofilem przecież! Lawenda, kolejny traf? Ojej! Naprawdę tego to się Bel nie spodziewał. No może wiedział trochę, że może się jej spodobać, ale żeby znowu trafić wręcz idealnie, w dyszkę? Prędzej by świnie zaczęły dawać mleko niż on by tak pomyślał. Ot czysty fart. Najczystszy jaki tylko może być... Tak samo ze śniadaniem, nie każdy w sumie lubi naleśniki z syropem klonowym, nie każdy lubi wypić sobie zimne kakao. I wszystko inne co on robił, najzwyklejsze szczęście mu towarzyszyło skoro tak idealnie Belial trafiał w jej preferencje. -Bardzo mi miło skoro się podoba. Odwzajemnił delikatnym uśmiechem, zatrzepotał niczym baba rzęsami. Taki tam odruch wyrażający niepowtarzalne zdziwienie. Wiadomo... Takie tam pokazanie jego zdziwienia. Ej, ej! Czemu nie? Bel na pewno nie obraziłby się gdyby chadzała sobie po jego domu tak piękna blondynka w samej bieliźnie! Czekaj, w negliżu? Jeszcze lepiej! Przecież to nie grzech chwalić się ciałkiem przy takim chłopie jak on. W ramach rekompensaty pewnie również rozebrałby się, choć najbardziej interesująca część ciała taka jak klatka piersiowa czy brzuch tak czy siak były ukazane. A co! Mięśniami nie można się pochwalić przy młodej ślicznotce? Pokiwał szybko głową przecząco. -Jestem, ale nie zmienia to faktu, że można powtórzyć co nieco. Nie wiadomo kiedy znowu się spotkamy. Ach i ten jego szarmancki uśmiech na mordzie! Ten wyszczerz zębów i spojrzenie głodne widoku jej nagiego ciała zmyślnie prężącego się pod wpływem podniecenia! Nie przeszkadzał przy zdejmowaniu ani jego spodni, ani bielizny. Jeszcze tam u dołu dopomógł zrzucając je stopami ze swoich kostek. Sam w międzyczasie zsunął z jej ramion koszulę, która jak wiadomo była już rozpięta. Czekajcie... Zapomnieliśmy o jednym... Woda się nadal leje! Więc gdy tak stali już nadzy, ona się rączką zabawiała z jego penisem to on jak gdyby nigdy nic chwycił ją w talii, poprowadził do tyłu pozwalając jej na oparcie się o brzeg wanny. Sam zaś się nachylił, zakręcił wodę i pozwolił sam sobie już zabawić się nią. Twarzą w twarz stał, rękę jedną zatopił w długich włosach, bawiąc się nimi. Raz po raz oplątując sobie kosmyk włosów wokół palca, puszczając go bezwładnie na jej delikatnym ciele. Usta swe zatopił w jej, delikatnie je muskając. Z chwili na chwilę dochodził pogłębiał te pocałunki, a dopiero po jakimś czasie przygryzając delikatnie jej wargę i ładując w usta swój jęzor. A druga ręka co? Nie mógł pozostawić jej samej sobie... Więc i ta rączka ruszyła do zabawy, a raczej paluszek. Wiadomo w jakie miejsce, nieprawdaż? Na początku delikatnie masując intymne miejsce wokół, dopiero po chwili wpełzając do środka i tam się bawiąc. Zataczając delikatne kółka po ściankach, coraz to głębiej penetrując dziurkę. | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Pon Lut 03, 2014 10:52 pm | |
| Och, chociaż tyle, że zostawiłby niedoświadczone szesnastolatki w spokoju! Ba! Że uważał ją za kobietę, która wie czego chce! A to dla niej wielkie zaskoczenie, gdyż nikt jej tak na prawdę nie traktuje w taki sposób. Z jednej strony - dziwić się? Ma dwadzieścia dwa lata, ledwo weszła w świat dorosłych, a potrafi ten świat wiele cierpieć i złości przysporzyć, szczególnie takiej młodej osobie. Jeżeli jednak potwierdził swoje zdanie na ten temat stosunkiem, do jakiego pomiędzy nimi doszło, to trzeba przyznać, że jest to coś niewiarygodnego, w co powinna chyba, a raczej wreszcie, uwierzyć. A co do tych szesnastolatek... Gdyby nagle go złapała ochota na taką niedoświadczoną pannę, a będzie się hamował, bo ma swój rozum, to chyba znał do niej telefon, prawda? Ach, nie! Nie zna, no tak! To trzeba, w takim razie, naprawić ten błąd i się wymienić numerami. Bo gdzie by tak to wszystko, co tutaj się dzieje, nie zakończyć głupim wymieniem się kontaktowym numerem? To by była dopiero głupota z jednej i drugiej strony. I tak nie zostanie to przyjęte, iż to tylko zwykłe, najzwyklejsze przypadki, zrządzenie losu z tym trafianiem w idealną dziesiątkę. Doskonale wiedziała teraz kim, a raczej też czym zajmuje się nasz kochany Belial. Z resztą - jedno i to samo, wszyscy wiedzą o co chodzi. Jest informatorem, a to zobowiązuje. Na pewno wiedział o niej więcej, niż by się mogła spodziewać, ba! Pewnie widział jej apartamentowiec, a nawet przejrzał jej szafkę z bielizną! To by ją zupełnie nie zaskoczyło, uwierzcie mi. Oczywiście, z jego zaskoczenie także, do końca, nie uwierzyła, ze względu na wcześniej przedstawione powody, czy też powód, nie ważne. Tutaj także jest wszystko wiadome, wyłożone na tacy. No nie wiem... Nie wiem... Czy na pewno by przystała na takie warunki? Co prawda - jest to kusząca wymiana, ale skoro obecnie już paradował bez górnego odzienia, toteż pewnie wolałaby coś więcej otrzymać z jego strony - to się dopiero nazywa bycie pazernym, czyż nie? Ale taka jest nasza mała Lotte i tego nie zmienimy, naturalnie, ona sama nie chce dopuścić do czegoś takiego, jak radykalna zmiana na potrzeby innych. Poza tym, na pewno by się krępowała. Oj tak! Pomimo iż wyczyniała bardzo niegrzeczne rzeczy w łóżku z owym białowłosym mężczyzną, a nawet i teraz, to najzwyczajniej w świecie obawiałaby się paradować porozbierana do rosołu po pomieszczeniach jego domku. Czemu? Na pewno przez wzgląd na ewentualnych paparazzich, czy też i sąsiadów, którzy mogliby przypadkiem podejrzeć, skojarzyć jej twarzyczkę i narobić parę zdjęć, aby zarobić. Och tak, wierzcie mi, są tacy ludzie na tym świecie. W dodatku byłaby trochę zawstydzona i przed nim samym. Hm... Nie, nie objawia się to tylko i wyłącznie tym, że znają się tak krótko - pomimo, iż by byli w stałym związku, posiadałaby lekkie rumieńce na policzkach i wstydliwy uśmieszek na twarzy. Taka już jest nasza aktoreczka i tego nie zmienimy. Pod pewnymi względami jest twarda niczym skała, a po "drugiej stronie" można ujrzeć ją w zupełnie innym świetle - niczym małą kruszynkę, zagubioną w tym wielkim świecie. Usłyszawszy jego słowa dostrzegła jego wygłodniały wzrok. Uśmiechnęła się pod nosem cwaniacko, zastanawiając się nad pewną kwestią, skoro tak otwieracie o tym mówią. - Jesteś pewny tego, co mówisz? Nie wydaje mi się, abyś był zaspokojony. - wymruczała mu wprost do uszka, uśmiechając się figlarnie w jego kierunku, będąc ciekawą jego reakcji. Spojrzała na niego spod gęstych rzęs, kontynuując swoją wypowiedź. - Poza tym, nie martw się - dorwę Cię przy następnej wolnej okazji, jeżeli będziesz chciał. - wyszeptała, jakby miała obawę tego, że ktoś inny może to usłyszeć, po czym poddała się jego dotykowi, jego pieszczotom. Oderwała na chwilę ręce, aby mógł spokojnie zrzucić koszulę z jej ramion, po czym powróciła do swojej pracy na jego męskości, pozwalając się prowadzić, pomimo iż szła tyłem do miejsca, do którego właśnie zmierzali. Prawdę mówiąc - ona całkiem zapomniała o wodzie, która nalewała się do wanny, nawet jeśli słyszała charakterystyczny szum. Nie przejmowała się nią, tak prawdę mówiąc, skupiając się bardziej na tym co właśnie ma do roboty. Następne co poczuła, przed wcześniejszym opleceniem jej talii, jest zabawa jej włosami. Och, nawet nie wiedział jak bardzo to Lotte lubi! Wręcz ubóstwia! Od małego lubiła, gdy gospodyni czy też matka zaplatała warkocze na nowo i na nowo, czując przyjemną radość z tego całego powtarzającego się procesu. Przy okazji odwzajemniła jego pocałunek, z początku lekki, delikatny, przechodzący z narastającą chwilą w rosnące pożądanie, bawiąc się jego językiem, gdy to on rozpoczął "małą bitwę". Mruczała coraz to intensywniej, szczególnie gdy poczuła zanurzający się w niej palec, wcześniej jeszcze drażniący intymność Lotte. Co ten Aleksander z nią robił?! Czy na prawdę chciał doprowadzić do rozochocenia blondynki? Na to wyglądało, a jej to w zupełności nie przeszkadzało. Lecz, nawet jeśli doprowadzał ją w tym momencie do szaleństwa, jej ręka wciąż przesuwała się w górę i w dół, coraz to szybciej i szybciej, po jego przyrodzeniu. Przede wszystkim pod wpływem mężczyzny działań dochodziło do przyspieszenia poruszeń. Pocałunek z jej strony także był oznaką, że stała się bardzo chętna na takie igraszki, w dodatku mógł odczuć we wnętrzu Charlotte jak strasznie, ponownie, tego potrzebowała. Ach, ten Aleksander! Zrobił to specjalnie, ja to wiedziałam! | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Wto Lut 04, 2014 9:10 pm | |
| Oczywiście nie zaprzeczę, że panienka Lotte dopiero co weszła w ten okrutny świat pełnego trosk, zmartwień i wielu przykrości. Nie ma co jednak wrzucać jej do jednego worka z jej rówieśniczkami, każdy jest inny. Ona swoje również przeżyła, jak chociażby niezbyt dobre kontakty z siostrą. Może dla wielu jest to tyle co nic, ale uwierzcie mi na słowo... Jak ma się rodzeństwo z którym po prostu rzuca się wzajemnie toporami, siekierami czy piłą mechaniczną to nie jest wcale fajnie. Brat, siostra... Jest się niemalże takim samym, płynie dokładnie ta sama krew. Wcale rodzice nie są nam najbliżsi, lecz właśnie Ci którzy zostali zrodzeni z tych samych ludzi co my sami. To z nimi dzielimy to samo, dlatego też kontakt z nimi powinien być zawsze. Nie, nie musi być tak, że siostry muszą razem mieszkać całe życie, ale przynajmniej raz w roku powinny się odwiedzać, czasami pogadać przez telefon. Poplotkować i inne rzeczy. A, że Fergusonówny miały z sobą problem od małego... Alex nie wie której współczuć bardziej, czy starszej, czy młodszej... Obydwie przez swoje istnienie na pewien sposób cierpiały. Ugh... Zszedłem trochę od głównego wątka, wybaczcie. Przecież dodałem, że polatałby również i bez spodni. Białowłosy na bank nie poczułby jakiejś krępacji wobec blondynki jeśli tylko ona by korzystała z takowego przywileju. W sumie... Jemu nie ma co się dziwić, jego dom. Mógł latać z gołym fiutem kiedy tylko chciał i nic innym do tego, a o paparazzi on akurat nie miał co się martwić. Choć dobra... Fakt, faktem słabo by było gdyby ktoś im tam z zewnątrz cyknął przez okno fotkę jak bzykają się na blacie kuchennym czy coś... Ucierpiała by trochę reputacja aktorki, nie ma co się dziwić, że wolałaby jednak jakoś uważać na takie sytuacje. Jednakże nie zapominajmy, że wzdłuż płotu rosło sporo drzewek liściastych, iglastych, więc jako tako dostęp widoczności do tego co się dzieje w środku był trochę utrudniony. Chyba, że ktoś lubi wspinać się po drzewie. Wyszeptała? Ojaa! Poczuł, aż jej oddech na swojej szyi kiedy to tak się nachyliła do jego ucha. Troszkę tam jej dopomógł również łeb kierując odrobinę w dół. Nie mogła przecież się wychylać jak żyrafa czy coś, bo takim zwierzątkiem nie była. Prędzej kocicą w ciele pięknej blondynki. -Jestem zaspokojony w stu procentach, ale wolę skorzystać z okazji kiedy jeszcze jesteś u mnie. Nie wiadomo kiedy się poraz kolejny spotkamy. Puścił do niej zalotne oczko, a ona już wiadomo... Bez koszuli, w sumie przybita do wanny, woda zatrzymana. On zaczął się nią zabawiać, a co mu tam! Chwilę tak się pobawił paluszkiem w jej ciele, ale nie można za długo utrzymywać jednego... Szczególnie, że już czuł to... Czuł, że ona chce więcej. Nie będzie jej skąpił przyjemności! Zatem momentalnie oderwał się od jej ust, uniósł dwa razy brwi do góry, taki wiecie... Nieco śmieszny, a zarazem zalotny geścik. Tak, chyba tak to można nazwać. Sam zaś szybko językiem zjeżdżał po szyi, przez piersi, brzuszek... Dochodząc do tego najbardziej interesującego miejsca. Złapał rękoma za wewnętrzną część ud, rozstawił je trochę tak jakby torując sobie drogę to jej kobiecości. Po czym... Namiętnie zatopił w niej swój język sprawiając tym na pewno wiele przyjemności blondynce! I na razie kontynuował daną czynność, może ją trochę zadowoli i mu się odwdzięczy, co? | |
| | | Charlotte Kobieta teatru
Liczba postów : 77 Dołączył : 19/01/2014
Godność : Charlotte Scarlett Ferguson. Albo po prostu Lotte. Wiek : Dwadzieścia dwie wiosny. Zawód : Aktorka. Orientacja : Stuprocentowa heteroseksualistka. Tak tak. Partner : Kto? Wzrost i waga : 170 cm wzrostu i 55 kg. Znaki szczególne : Cała jej persona jest szczególna! ; > Aktualny ubiór : Czarna koszulka, zwana potocznie "bokserką", zarzucona na nią marynarka w kolorze także ciemnym. Na nogach czarnego koloru rurki, stopy okryte litami w kolorze całego ubioru. Na ramie przerzucona torba z bibelotami i innymi takimi sprawami. Nadgarstki posiadają na sobie bransoletki, włosy rozpuszczone, oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. No i jak zawsze - zakolczykowane ucho kolczykami będącymi średnimi kółkami. Naturalnie - nie zapominajmy o koronkowej, czarnej bieliźnie!
Na zewnątrz posiada jeszcze płaszcz sięgający do połowy jej ud. Ekwipunek : Wszystko to, co kobiecie jest potrzebne do szczęścia poza domem. No i jeszcze telefon, portfel z dokumentami, słuchawki, klucze do domu i samochodu a także i gaz pieprzowy - tak na wszelki wypadek, co nie? Obrażenia : Żadnych! Multikonta : Nic mi na ten temat nie wiadomo.
| Temat: Re: The beast house. Wto Lut 04, 2014 10:14 pm | |
| Och! No dobrze już, dobrze! Następnym razem bardzo dokładnie, wewnętrznie, przemyśli owy temat, jakim jest paradowanie przy jego osobie w negliżu. No bo przecież... Jakby nie patrzeć... Nie ma się przecież czego wstydzić, prawda? Już ją widzi drugi raz bez ubrań, toteż może sobie pozwalać na takie uatrakcyjnienia w jego, bądź w jej, mieszkaniu. Tak, to jest bardzo otwarta deklaracja tego, iż na pewno zostanie zaproszony do jej apartamentowca - prędzej czy później, to tylko zależy od niego. Poza tym - jeśli tak ochoczo mówi i o jego przemieszczaniu się pomiędzy jednym, a drugim i następnym pomieszczeniem, to chyba tym bardziej może sobie pozwolić na owe szaleństwo, prawda? W końcu... Powinna zapomnieć o paparazzich i się nie wstydzić, bo na prawdę ma się czym pochwalić! Tak, tak bardzo jest skromna, nasza mała Lotte, nic na to nie poradzimy. Jak tylko Bel jej o tym przypomni, dostanie to, czego oczekuje od niej, między innymi właśnie tego, o czym tak zażarcie jest prowadzona dyskusja. - Ale się tym martwisz. - odparła z wesołym uśmiechem na ustach, maskując swoje zdziwienie. Doprawdy - nie spodziewała się, że Aleksander będzie wręcz z utęsknieniem oczekiwał ich następnego spotkania. Z utęsknieniem? W to też nie mogła uwierzyć, toteż tym bardziej chciała to ukryć po sobie. I gdyby nie to, co się dzieje pomiędzy nimi, na pewno by tak łatwo jej nie poszło. Idealne zgranie, ot co. Poczuła przyspieszenie ruchów jego palca, następnie dodanie dodatkowych... Co on zamierzał? Tutaj? W łazience? Powtórzyć nocne zabawy? A to heca! Kolejna rzecz, której się nie spodziewała, bądź co bądź. Jednakże nie przejmowała się tym - starała się utrzymać w pionie, aby tylko z tego wszystkiego nie wylądowała w wannie. Popatrzyła na niego, gdy tylko oderwały się ich usta od siebie. Mina Aleksandra rozbawiła dziewczynę, ot co, posyłając mu rozbawiony uśmieszek, widząc i czując jak schodzi na jej szyję, piersi, brzuch, coraz niżej i niżej swoimi całusami. Mruczała zadowolona, głaszcząc go po głowie, bawiąc się obecnie jego włosami, gdyż jego męskość znalazła się poza zasięgiem jej rąk - poza tym nie chciała utrudniać mu tego, co właśnie robi. Nie chciała przecież, aby doszło do nie porozumień! Wydaje mi się, że Charlotte odwdzięczy się - w końcu na to zasłużył. Jednak zanim najpierw to, oparła się o wiele wygodniej o brzeg wanny swoimi pośladkami, czując przyjemne ciepło na skórze, po czym odchyliła głowę delikatnie do tyłu, przymykając powieki i jęczała. Po prostu przeżywała to, co wyprawiał za pomocą języka w owym miejscu. Przyciskała czasem mocno jego włosy w swojej małej pięści, czując niebywałą rozkosz, przez którą nawet nie wiedziała co ze sobą zrobić. Ba! Gdyby tylko miała większe pole manewrów, za pewne by mu się znowu wiła. | |
| | | Bel Informator
Liczba postów : 57 Dołączył : 16/01/2014
Godność : Belial Marcus Rammstein Wiek : 32 lata Zawód : Lekarz, psychiatra Orientacja : Heteroseksualna Partner : Brak takowych, sorka. Wzrost i waga : 185 cm i 81 kg Znaki szczególne : Okolczykowane uszy, kolczyk w języku. Białe włosy, styl ubierania, tatuaż na klatce piersiowej i prawym przedramieniu. Aktualny ubiór : Koszula flanelowa w czerwono-czarną kratę, skórzana kurtka z długimi rękawami. Czarne, poprzecierane dżinsy, na prawej pieszczocha z trzema rzędami srebrnych kolców. Kolczyki, srebrny naszyjnik z krzyżykiem. Czternasto dziurkowe glany, czarna bielizna, do spodni przypięty srebrny łańcuch. Na dłoniach krótkie, czarne, skórzane rękawice z elementami umiękczającymi na kostkach, by na wypadek walki nie ucierpiały za bardzo. Ekwipunek : Portfel z pieniędzmi, dokumentami, klucze do domu i jakieś tam bzdety. Oprócz tego w kieszeniach skóry umieszczone ma dwie paczki Marlboro czerwonych wraz ze srebrną zapalniczką zippo. W spodniach trzyma telefon komórkowy, scyzoryk. Tabletki różnego rodzaju nosi również w kurtce, tak samo notatnik z drogim długopisem firmy Parker do zapisywania bieżących informacji cennych do sprzedania. Na lewym nadgarstku mobilny zegarek PRADA Link łączący się z telefonem. Obrażenia : Na razie fizycznie jest cały zdrowy, co innego na tle psychicznym. Multikonta : Nie posiadam
| Temat: Re: The beast house. Sro Lut 05, 2014 6:12 pm | |
| Bez przesady, wszystkiego nie powtórzy. A tajemniczy błysk w oku zdradził, że wie co zrobi. Niestety, ale o tym się dowiecie dopiero zaraz, niech najpierw się zabawi. Już nie będę pieprzył trzy po trzy o głupotach. Bel po prostu zaczął sprawiać przyjemność blondynce najpierw paluszkiem, a potem ładując tam swój jęzor, a co? Nikt mu przecież tego nie zabroni.. Chyba, że ewentualnie Charlotte, ale najwidoczniej... Jej się podobało i chyba nie miała zamiaru przerywać danej czynności. Ba! Nawet urozmaicała to wszystko wtapiając swoje paluszki w białe kudły! Te jej delikatne pojękiwania, westchnienia działały jak zwykle. Pobudzając chłopa jeszcze bardziej i bardziej. Idąc tym tropem można się domyślić, że ruchy językiem były wykonywane głębiej jeśli chodzi o miejsce intymne, a nawet i szybciej oraz zmyślniej. Nie będzie tylko wkładał, więc poruszał na boki, tworzył kółka i takie tam. Wiecie o co kaman, każdy to przeżywał. Oj szkoda... Szkoda, że nie miała możliwości do wyginania swego ciałka w łuk, tak jak wtedy, w sypialni. Świetny widok, really. Dobra... Wracając do niego, chwilę tak się zabawiał i momentalnie zaczął wracać językiem po jej ciele, dopóki nie dotarł do usteczek. Złożył na nich delikatnego buziaka, rączki położył na jej biodrach i spojrzał głęboko w oczyska. -Lepiej weźmy kąpiel, bo zaraz woda wystygnie. Lodowe oczy przerzucił chwilowo na wannę pełną wody dając znak, że trzeba się wykąpać. Teraz ciekawi was po co była ta zabawa? Uhuh! A niech będzie niespełniona jakiś czas, wygłodnieje jeszcze bardziej przez tą kąpiel, a on będzie mógł się nią zająć tak porządnie jak nigdy w życiu. Taka tam taktyka, oby tylko się nie obraziła za pozostawienie jej w tak rozgrzanym momencie. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: The beast house. | |
| |
| | | | The beast house. | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |