Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Apartament LAJENNNN. czy coś.

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptySob Lis 16, 2013 10:02 am

Kuchnia|Łazienka|Salon|Sypialnia|Pokój Gościnny

Nibytomieszkanko zajmuje swoje miejsce na piętnastym piętrze wieżowca, który zdaje się być w całości wykonany ze szkła, ale, tak na dobrą sprawę, nawet byle debil zrozumiałby, że to w zasadzie niemożliwe, przede wszystkim przez wszystkie te tarasy, wychodzące od dosłownie każdego apartamentu. Również Mio posiada takowy, na który wyjść można zarówno z sypialni, jak i pokoju gościnnego. Wejście jednak jest po zupełnie przeciwnej stronie, z którą łączy je salon. Można się z niego dostać do wszystkich pomieszczeń oraz jest on otwarty na samą kuchnię, więc nie rozdzielają ich żadne drzwi.

Ach, no i nie można zapominać o fortepianie stojącym w salonie, a także skrzypcach i gitarze mieszczących się kolejno w sypialni i pokoju gościnnym.


Ostatnio zmieniony przez Lion dnia Czw Sty 30, 2014 11:31 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptySob Lis 16, 2013 10:41 am

Po dwóch, czy trzech minutach drogi i tak chwyciła za dłoń swojej towarzyszki, ale nie przez to, że na cokolwiek "liczyła". Bardziej przerażał ją widok jakiegoś dryblasa, który dziwnie na nią patrzył, jednocześnie ją tym przerażając, i to nielekko. Dlatego też co chwila spoglądała za siebie, czy aby na pewno nie ruszył za nimi, chcąc je śledzić. Nie wyglądało jednak na to, by coś takiego miało się wydarzyć, więc czym prędzej odzyskała spokój. Ale ręka nie mogła uciec na wolność. Uścisk palców błękitnowłosej był stanowczo zbyt silny, by wyśliznąć się bez wściekłego wyrywania i szarpaniny. Dziewczynka za nic nie chciała na coś takiego pozwolić, z jakiejś dziwnej obawy przed innymi obcymi. Choć wszelkie uwagi o spacerującej parze ludzie mogli zatrzymać dla siebie, bo właśnie wtedy Amasakawa wręcz odskoczyła od Sparky, jak oparzona.
Wreszcie jednak stanęła pod jednym z wieżowców. Jego przeszklone drzwi pozwalały zajrzeć do rozświetlonego, ciepłego środka, który aż kusił do przekroczenia jego progu.
- Um... więc... Charlie... - odchrząknęła cichutko, przenosząc wzrok z powrotem na Colette. - To tutaj.
Zamilkła na chwilę, mierząc kobiecinę wzrokiem. Wyglądała, jakby uprawiała jakąś czarną magię, zerkając to na jej stopy, to na twarz, mamrocząc coś do siebie cichutko. Wreszcie jednak dało się dla odmiany usłyszeć skrzypiącą skórę butów, gdy Mio z trudem stanęła na palcach, by musnąć chłodnymi wargami policzek "rycerza". - Dziękuję~. - Rzuciła cichcem do jej ucha, wracając już powoli na grunt. Nie skończyło się jednak na tym i jakimś byle pożegnaniu, bo przecież ten dzieciak musiał się narzucać dalej. - Może wstąpisz na herbatę? Albo kawę... i na jakieś ciastko, czy coś... chy-chyba, że nie masz ochoty! Nie zmuszam!
Powrót do góry Go down
Sparky
Badass Chihuahua

Sparky


Liczba postów : 32
Dołączył : 29/09/2013

Godność : Colette Pandora Sparkling (Acciai do niedawna)
Wiek : 24 lata.
Zawód : Właścicielka kawiarni.
Orientacja : Heteroseksualna.
Partner : Butelka szkockiej, ciastka, fastfoody i okazjonalnie jakaś zapijaczona morda w klubie, nim obije jej właściciela za pchanie jej łap tam, gdzie nie wolno.
Wzrost i waga : 165 cm || 53 kg
Znaki szczególne : płeć bliżej nieokreślona na pierwszy rzut oka; czerwone pasemka; intensywnie czerwone szkła kontaktowe; tatuaż za uchem;
Aktualny ubiór : uuum. ~
Ekwipunek : Telefon z przywieszką w kształcie głowy zombie + zestaw słuchawkowy, portfel, piersiówka 240ml, pudełko Lucky Strike Additive Free Red + czerwona zippo z podobizną smoka, miętowe gumy do żucia.
Multikonta : Nazi Kaczka z Hivem. c:

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyNie Lis 17, 2013 6:44 pm

Podążała u boku dziewczyny z umiarkowanym spokojem, starając się nie rzucać nerwowych spojrzeń na wyświetlacz telefonu, w celu dowiedzenia się, która jest godzina i o której zdoła dotrzeć dzięki temu do domu. Nie chodziło nawet o to, że jej się tam spieszyło... Choć może. Każdemu konieczna jest czasem chwila samotności, czy też względnej samotności, po prostu przez kaprys. I kończąc tę jej ciągłą narzekaninę, Sparky miała nadzieję, że ten spacer nie potrwa długo.
Niebiosa po raz pierwszy postanowiły wysłuchać jej modłów. Podczas drogi nie odzywała się zbyt wiele, nie reagując ze zbyt wielką niechęcią na fakt, że dziewczyna cały czas trzymała ją za dłoń. Korzystała z prawa do zachowania milczenia, maltretując zawzięcie smakowego papierosa - dawno powinna rzucić, ale nałóg był zbyt silny, a ona zbyt słaba psychicznie, by sobie tego odmawiać. W końcu coś ją zabić musiało. A skoro nie rozpędzony samochód, to niech i będzie to rak płuc. Zamyśliła się nieświadomie, więc gdy dotarły już na miejsce, drgnęła niespokojnie słysząc głos młodej przedzierający się przez względną ciszę. Zerknęła na nią uważnie, przymykając jedno oko, a następnie wcisnęła dłonie do kieszeni, jakby próbowała pozbyć się wrażenia, że wciąż ją trzyma. Możliwe, że faktycznie tak było.
- Mhm, w porządku - przytaknęła i nawet uśmiechnęła się nieznacznie, gotowa teraz odwrócić się na pięcie i ruszyć swoją drogą. Obywatelski obowiązek spełniony i tak dalej, yade, yade, yade, czas ruszać w drogę. Chociaż...
Zerknęła z lekką konsternacją na zbliżającą się dziewczynę, powstrzymując się od odruchu odsunięcia od niej. Jak sobie chce okazywać wdzięczność tymi sposobami, to Colette nie powinna jej tego utrudniać. Jakkolwiek i tak łypnęła na nią z rozbawieniem, zaraz odchrząkając cicho.
- Eh... właściwie to... - zaczęła i na końcu języka miała całkiem zgrabną odmowę, argumentowaną zmęczeniem i wieloma innymi czynnikami, ale na samą myśl o jakimś dobrym (i darmowym!) ciastku, chęć sprzeciwu odpłynęła. Przez moment blondynka biła się z myślami... Krótki momencik.
- Dobra, właściwie mogę... wstąpić na chwilę - przytaknęła, starając się nie wyglądać na tak wielką materialistkę na jaką mogła pozować tą zgodą. A nawet jeśli - co ją obchodziło zdanie tej małej? W końcu, prawdopodobnie, nie dane jej będzie więcej jej widywać.
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPon Lis 18, 2013 8:49 pm

Iskierka nadziei nagle rozbłysła. Na słowa Sparky ogromne oczy uniosły się na nią, a uśmiech ponownie wypełznął na buźkę dziewczynki. Palce po raz kolejny pochwyciły ramię towarzyszki, a twarz wtuliła się w nie niemal od razu.
- To cudownie! - Rzuciła uradowana, podbiegając do drzwi wejściowych, zaraz otwierając je kodem. Cały czas trzymała się Colette, ciepło witając ochronę, jak i również stare sprzątaczki o pozornie przyjaznym wyrazie twarzy, które uśmiechały się fałszywie do nieznanej im kobiety, towarzyszącej Mio. Sama małolata jednak nie zraziła się tym, przedstawiając dwójce staruch swojego nowego "kolegę", nim tylko weszła do windy i wklepała numerek piętra na wyświetlaczu. Kiedy tylko ruszyły, wzrok małej znów przeniósł się na kobietę. - Tak strasznie się cieszę, że się zgodziłeś! Naprawdę! - Podjęła, znów całując jej policzek z tym ślepym uwielbieniem. Właściwie, czemu zapraszała kogoś praktycznie całkiem obcego do swojego mieszkania, i to bez obaw, że spróbuje ją okraść albo coś w tym stylu? Przecież mogłaby ją przywiązać do łóżka, zgwałcić (gdyby oczywiście naprawdę była mężczyzną, za którego podała się Amasakawie), a następnie zabić i wywalić jej zwłoki do śmietnika pod wieżowcem, wypychając je przez okno, zająć jej mieszkanko i nic nie robić do czasu, aż Feliks nie zechce pospać sobie przez jakiś czas w wolnym pokoju i ogólnie popasożytować na biednej przyjaciółeczce. No, najwyraźniej nie miała żadnych podejrzeń. To w końcu Mio, czego się tu spodziewać?
Wreszcie jednak wyskoczyła z windy, ciągnąc jasnowłosą za sobą. Dotruchtała cichutko do drzwi jednego z mieszkanek i w kilku prędkich ruchach rozsznurowała buty (bo Mio potrafi szybko zdejmować glany, a ja nie :c), stawiając je następnie na półeczce obok wejścia, następnie zerkając na kobietę, jak gdyby spojrzeniem chciała poprosić ją o to samo. Tuż po tym klucze znalazły się w odpowiednich zamkach, a ciche kliknięcia zwiastowały ich otwarcie. Nie minęła kolejna chwila, a dziewczynka znalazła się w środku, dłoń Sparkling znów ciągnąc za sobą, jak gdyby miała w zamiarach urwanie jej, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że było kompletnie inaczej.
W mig zastukały talerzyki, a lodówka otwarła się cichutko, gdy dotarły do kuchni. Kawałki niemal nienaruszonego tortu wylądowały na naczyniach, by tuż po tym Lion wręczyła jeden z nich gościowi. - N-nie przeszkadza Ci, że krem jest z wanilią, prawda? Jejku, nawet nie spytałam, czy takie może być! - Wyskoczyła nagle, chyląc nisko czoła. - Przepraszam! To było kompletnie bezmyślne!
Powrót do góry Go down
Sparky
Badass Chihuahua

Sparky


Liczba postów : 32
Dołączył : 29/09/2013

Godność : Colette Pandora Sparkling (Acciai do niedawna)
Wiek : 24 lata.
Zawód : Właścicielka kawiarni.
Orientacja : Heteroseksualna.
Partner : Butelka szkockiej, ciastka, fastfoody i okazjonalnie jakaś zapijaczona morda w klubie, nim obije jej właściciela za pchanie jej łap tam, gdzie nie wolno.
Wzrost i waga : 165 cm || 53 kg
Znaki szczególne : płeć bliżej nieokreślona na pierwszy rzut oka; czerwone pasemka; intensywnie czerwone szkła kontaktowe; tatuaż za uchem;
Aktualny ubiór : uuum. ~
Ekwipunek : Telefon z przywieszką w kształcie głowy zombie + zestaw słuchawkowy, portfel, piersiówka 240ml, pudełko Lucky Strike Additive Free Red + czerwona zippo z podobizną smoka, miętowe gumy do żucia.
Multikonta : Nazi Kaczka z Hivem. c:

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptySro Lis 20, 2013 10:01 pm

Zdławiła w sobie automatyczną chęć uniesienia ramienia i zwyczajnego strzepnięciaBy z niego natrętnego kleszcza. Bo właśnie na to pozowała obecna obok dziewczyna, znacznie przekraczając jej osobistą przestrzeń. Najgorsze było to, że Sparky nigdy nie zdawała się zbytnio nieprzychylnie patrzeć na zbędny dotyk, ale najwyraźniej nigdy nie dane jej było trafić na kogoś równie bezpośredniego co Amasakawa. Sekundy dzieliły ją od wybuchu, ale starała się utrzymać nerwowe odruchy w ryzach.
Myśl o słodyczach.
Cholera, łatwo mówić, trudniej zrobić. Chwilę później ciągnięta była przez korytarz i obserwowana przez grupę nieznanych jej ludzi, w których oczach wyglądać mogła co najmniej podejrzanie. Ostatkiem chęci uniosła dłoń i naciągnęła wełnianą czapkę na głowę znacznie bardziej, pragnąc uniemożliwić nieznajomym zaglądanie jej w oczy. Istniała szansa, że którekolwiek z nich będzie miała okazję spotkać, choćby w swojej kawiarence, a niechętne spojrzenia w miejscu pracy akceptowane były jedynie od współpracowników.
- Dość całowania - mruknęła niemrawo, nie bardzo chcąc słuchać równie wylewnych podziękowań od dziewczyny. Właściwie Colette sama była sobie winna, kto normalny pozwala sobie na korzystanie z zaproszenia tak egzaltowanej dziewczyny, zwłaszcza że ta nawet nie starała się tego ukrywać? Tylko idiota. Głodny, łasy na słodycze idiota. Szlag. Odetchnęła z ulgą, kiedy ta puściła ją na moment. Ta chwila wystarczyła, by druga dłoń dziewczyny znalazła się na pierwej ściskanej łapie, chcąc jakoś zniwelować pozostałości po dotyku niebieskowłosej. Równocześnie zerknęła na nią z ukosa, obserwując manewr rozwiązywania butów, po czym sama - nieco niechętnie - zsunęła ze stóp adidasy, zostając w kolorowych skarpetkach i odstawiła je na półkę. Nie minęło dużo czasu, a jej dłoń znowu znalazła się w żelaznym uścisku młodej. Cholera, ile ona miała w sobie pary!
Ledwie zdążyła się zorientować, gdy pod jej nos podetknięto talerzyk z tortem. Odebrała go i zmierzyła kawałek ciasta bardzo krytycznie, starając się nie łypać podejrzliwie na tę małą. Przecież to nie mógł być podstęp, no nie?
- E-ej, słuchaj - rzuciła ochryple, po czym jednym ruchem ściągnęła z głowy wełnianą czapkę i potrząsnęła żółto-czerwoną czupryną, pozwalając kosmykom na powrót do swojej normalnej postaci, czyli ogólnego rozpieprzu. - Byłbym naprawdę wdzięczny, gdybyś się nieco ogarnęła... Twój entuzjazm mnie przeraża - skwitowała. - Wanilia jest okej - dodała dla pewności, po czym bez zaproszenia usadowiła się na jednym z krzeseł obok blatu, zrzucając plecak na podłogę, jednak w niewielkiej odległości od siebie. Przy okazji poluzowała ubrania, nie chcąc się przegrzać.
- Ty tak zawsze? - mruknęła cicho do Ruby, a następnie wcisnęła sobie do ust niewielką porcję tortu. Minęło kilka sekund nim zdecydowała się kontynuować. - Czujesz się z jakiegoś powodu zobowiązana do zachowywania się niczym idealna kandydatka na popychadło, czy to tak z natury?
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPią Lis 22, 2013 6:16 pm

Zdawała się nieco posmutnieć w momencie nałożenia na nią tak nagłego celibatu. Nawet, jeśli chwilę wcześniej jej twarz błyszczała milionami iskierek szczęścia i ogólnej euforii, mogącej rozsadzić ją od środka. Niestety, dobra energia nie miała ochoty zniszczyć tego drobnego ciałka, choćby było jej o milion razy za dużo. Wolała posiedzieć w ciepłym kąciku, jaki zapewniała jej Mio, rozprzestrzeniając się tym samym na cały świat za pośrednictwem i wstawiennictwem (lul, to słowo tu tak totalnie nie pasuje, ale wpadło mi do głowy, więc ma zostać) jej skromnej osoby. Jednakowoż... coś tu było nie tak, bo przecież cała ta zgraja endorfin z Amasakawy uleciała. Wyparowała w jednym momencie, w chwili, ułamku sekundy. Jakby odebrano jej życie krótkim: "dość". A potem uspokajano ją dalej i stawiano kolejne zakazy, jakie też nie wychodziły jej na dobre. Zresztą, jaki zakaz był czymś dobrym? Szczególnie, kiedy zabierano radość i buziaki. To naprawdę mogło zostać przyrównane do morderstwa na lwiątku, które nie mogło normalnie funkcjonować bez tych czynni... wykonywania tych czynności. Miała się ogarnąć? Przecież była bardzo ogarnięta jak na siebie!
Mimo wszystko aż ją ścisnęło.
- Ja... ja tak strasznie przepraszam... - wydukała nagle, jednocześnie odwracając spojrzenie gdzieś daleko-daleko od jej rozmówczyni. Wiedziała, że przez to zachowanie dostanie jakieś minusowe punkty i że to tylko zaszkodzi, a do tego nawet odstraszy "Sir Charles'a", który w tym momencie nie wyglądał zbyt ciekawie. Pokusiłaby się w sumie o stwierdzenie, iż miał ochotę wyskoczyć przez okno, zupełnie nie zważając na fakt, iż znajdują się dość wysoko. - Wszystkich traktuję, jak maskotki, a oni przecież tego nie chcą... przepraszam!
Dobra, chyba zrozumiała, wiesz?
"Ty tak zawsze?"
Uniosła na nią pytające spojrzenie, nadal doprawione cierpieniem dopadniętego przez wyrzuty sumienia grzesznika. Po jej kolejnych słowach już naprawdę wyglądała, jakby miała się zaraz poryczeć przez te wszystkie swoje wykroczenia.
- N-nie chcę być popychadłem. - Burknęła, nie z oburzenia, a z zażenowania, które nią kierowało. Przysiadła szybko na krześle sąsiednim względem tego, na którym siedziała jasnowłosa, za chwilę wlepiając wzrok w podłogę, a następnie znów w twarz dziewczyny. - Po prostu... nie chcę, żeby komuś było przeze mnie niewygodnie. - Uśmiechnęła się lekko po podsumowaniu całej sprawy. Właściwie, to już wystarczająco "uniewygadniała" ludziom życie, huh.
Powrót do góry Go down
Sparky
Badass Chihuahua

Sparky


Liczba postów : 32
Dołączył : 29/09/2013

Godność : Colette Pandora Sparkling (Acciai do niedawna)
Wiek : 24 lata.
Zawód : Właścicielka kawiarni.
Orientacja : Heteroseksualna.
Partner : Butelka szkockiej, ciastka, fastfoody i okazjonalnie jakaś zapijaczona morda w klubie, nim obije jej właściciela za pchanie jej łap tam, gdzie nie wolno.
Wzrost i waga : 165 cm || 53 kg
Znaki szczególne : płeć bliżej nieokreślona na pierwszy rzut oka; czerwone pasemka; intensywnie czerwone szkła kontaktowe; tatuaż za uchem;
Aktualny ubiór : uuum. ~
Ekwipunek : Telefon z przywieszką w kształcie głowy zombie + zestaw słuchawkowy, portfel, piersiówka 240ml, pudełko Lucky Strike Additive Free Red + czerwona zippo z podobizną smoka, miętowe gumy do żucia.
Multikonta : Nazi Kaczka z Hivem. c:

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyNie Lis 24, 2013 9:28 pm

Przez głowę przeszła jej myśl, czy na wszystko co odważyłaby się powiedzieć, z ust dziewczyny padałby adekwatny komentarz w postaci kolejnej porcji lamentowania. To już nie jej wina, że nie przepadała za zbytnim spoufalaniem się z osobami, których w gruncie rzeczy nie znała. I nie jej problem, że ta mała miała spore problemy z osobowością i pewnością siebie, skoro zachowywała się tak a nie inaczej. Ale to mimo wszystko nie była bajka Sparky i ta ewidentnie nie zamierzała bawić się w roztrząsanie tego, co mogłoby przynieść jej więcej szkód niżeli korzyści.
- Nie przepraszaj cały czas - wcięła się blondynka, próbując nie zważać na zmianę emocjonalną malującą się na twarzy dziewczęcia. Tylko tego brakowało, żeby zrobiło jej się szkoda tej małej dzierlatki, z którą nie miała nic wspólnego poza kulawym ocaleniem przed zostaniem nastoletnią gwiazdką porno. A nuż spodobałaby się jej ta fucha? Cholera, trzeba to było przemyśleć dwa razy.
Ponownie wróciła spojrzeniem do niebieskowłosej i wstrzymała je wystarczająco długo, by uświadomić sobie, że niekiedy nie należałoby mówić wszystkiego, co przychodziło do głowy. Jak w tej konkretnej chwili, ale było i tak za późno na ratowanie czegokolwiek. A, jebać.
- Nie chcesz? Na pewno? - wymruczała cicho z niedowierzaniem, jednak nie na tyle, by ta mogła wyraźnie słyszeć jej odpowiedź. Potok łez był wielce niewskazany. Powiodła za dziewczęciem wzrokiem, w międzyczasie wykańczając zawartość talerzyka. Zerknęła przelotnie na plecak leżący na ziemi, a następnie z uniesionymi nieznacznie brwiami, wpatrzyła się w Mio. Doprawdy?
- Nadmierne staranie się to też nic dobrego - oznajmiła bez skrupułów, choć po prawdzie sama niewiele mogła mieć na ten temat do powiedzenia. Zaraz powierciła się na krześle i zwilżyła językiem spierzchnięte wargi, po czym z gracją podniosła się na równe nogi. - Jesteś już bezpieczna, odwdzięczyłaś się, więc można powiedzieć, że jesteśmy kwita, a ja powinienem wracać do siebie, bo życie wzywa. Tak więc miło było, ale na dziś to tyle - zakończyła z nieco sztucznym uśmiechem, po czym dygnęła, zapominając się na chwilę i szybko prostując. Następnie schwyciła plecak i skierowała się prosto do wyjścia. - Uważaj na siebie, mała - rzuciła na odchodnym. Teraz należało już tylko odnaleźć buty i uciekać, gdzie pieprz rośnie.

    [zt.]
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPon Lis 25, 2013 2:25 pm

...co? Już sobie idzie?
Tak po prostu pożegnała się i wyszła. I nawet nie zostawiła żadnego kontaktu, ani nie chciała porozmawiać. Właściwie, Lion w ogóle się nie zdziwiła. W końcu kto normalny w ogóle przystałby na propozycję wejścia do domu kogoś zupełnie obcemu, komu pomógł z powodu zwykłej wewnętrznej potrzeby? W dodatku tym kimś była mała, rozgadana, a przede wszystkim nachalna dziewczynka, biorąca Colette za faceta, pomimo niezbyt... męskiego głosu. Wiadomo, że zdarzają się różne przypadki, ale bez przesady.
I tak byłaby zajebistym bishem, che.
- Nie chcę... powiedziałam, że nie chcę... nie będę popychadłem... - szeptała jeszcze dość długo po wyjściu dziewczyny z jej mieszkania, wzrok wbijając w miejsce, w którym nie tak dawno stały jej buty, a które wydawało się puste od wielu lat. Jak gdyby czekała na cholernego zmarłego męża. Noaleniejejwina. Dawno nikt jej nie odwiedził, więc smutno było tak po prostu wypuścić gościa. Wolałaby dosypać Sparky jakiegoś arszeniku do herbaty i zostać z nią na zawsze.
Właściwie, nie taki zły pomysł. Może zrobi taki numer z kawą Takanoriego?
Teraz i tak miała inne rzeczy do roboty. Sen. Sen cholera. Przed nim kąpiel, a po nim poranek i pazury wrednego kocura wbite w skórę na policzku.
Na śniadanie cholernie wielki kawał ciasta, ważący dwa razy więcej od niej samej (to w sumie i tak niewiele), a na popitkę dzban białej herbaty. Bez cukru, bo by zasłodziła.
A potem wyjście. Cholera wie, dokąd i po co. Trzeba po prostu wyjść, i to z zabawnym psem u boku.
[z/t]
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptySob Sty 18, 2014 5:11 pm

Coś walało się po podłodze. To coś z pewnością było żywe, a także niezbyt zadowolone z zachowania swojego nieznośnego współlokatora. W końcu ten panicz najbardziej na świecie nie lubił tego zapchlonego kociska, które z łatwością unikało jego pazurów i jeszcze się z tego cieszył. Otóż Takanori był zwykle bardzo zadowolony, ponieważ miał pod pazurkami psiego koleżkę, który nawet nie potrafił się przed nim bronić, za to przy swojej pani zawsze stał, niczym bohater, byleby tylko ochronić jej buźkę. No ale niestety, zawsze znalazł się wyjątek od reguły. Nie tylko Take miał ostrza schowane w łapkach.
- Mockie? - Rzucił ktoś w progu. Barwna dziewczynka właśnie zdejmowała buty, po czym wytarła łapki czarnemu psu, stojącemu tuż przy niej. Niedługo później kolejna futrzana kulka podbiegła do niej na długich, zgrabnych łapach. Bury kociak otarł się o nogę swojej pani, kiedy ta przycupnęła przy nim i pogładziła miękkie futerko na jego głowie. Poruszył uszkami, a następnie zamruczał głośno, by ruszyć w kierunku czarnego pobratymca, wciąż próbującego pochwycić go fruwającymi na wszystkie strony łapami, wyraźnie tracącego wewnętrzną równowagę, która rządziła nim na co dzień. Burek tylko wyminął go, po drodze przesuwając pazurkiem po jego główce. - Mockie! Nie dokuczaj Rysiowi!
Nie poruszyło to szczególnie kociaka. Zerknął on jedynie w stronę pstrokatej i przechylił łepek, zaraz po tym biegnąc do kuchni.
- Czasami naprawdę ich nie rozumiem... - rzuciła w stronę psiaka, zupełnie zbita z tropu, samej również powoli ruszając w kierunku pomieszczenia żarciodajnego. - A ty, Shinji? Rozumiesz cokolwiek w ich zachowaniu?
Czarnokłaki jakby zrozumiał, gdyż opuścił sunący dotychczas na boki ogon, podkulił uszy i pokręcił łebkiem, zniżając go również ku dołowi. Dziewczyna jednak przesunęła otwartą dłonią po lśniącym łbie, na co zaraz się rozchmurzył. Już chwilę po tym znaleźli się przy lodówce i mikserze, a foremki do muffinek poszły w obieg. Najwyraźniej spodziewała się, że niedługo skończą się zapasy.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon
Przybysz

Rocket Raccoon


Liczba postów : 78
Dołączył : 20/09/2013

Godność : Em... Ten... Jak się nazywam? No... Feliks! Tak, Feliks... Nazwisko? Huh? No... To podchwytliwe pytanie?
Wiek : Wiek? No, wydaje mi się, że mamy XXI wiek... Co nie? A! O to chodzi... No więc... Ten... Koło dwudziestu? Chyba... Nie wiem.
Zawód : Słyszałeś o tym cholernym kieszonkowcu? Ponoć jest ich kilku. Już zajebali mi portfel i łańcuszek dla żony.
Orientacja : Eh? Co? Ja... Co to miłość? - czyli potencjalnie aseksualny, ale cholera go tam wie jak jest naprawdę.
Wzrost i waga : 160/47
Znaki szczególne : Cholernie dziwny, mega trudno jest z nim normalnie porozmawiać lub czegoś się dowiedzieć. Ma heterochromię centralną (brązowo-niebiesko-zielone oczy), bardzo często nosi maskę szopa, która jest super zajebista i wy takiej nie macie!
Aktualny ubiór : Szara koszulka z czarnym napisem "Sludge Factory", czarna bluza, ciemnoszare spodnie, wciśnięte w 25-dziurkowe glany, czarna czapka-skarpeta na głowie.
Ekwipunek : Telefon, portfel, scyzoryk szwajcarski, nóż motylkowy i... krem do rąk.
Obrażenia : Myślenie w toku.

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptySro Sty 29, 2014 8:32 pm

A droga Feliksa do domu zdawała się przedłużać w nieskończoność. Serio. W pewnym momencie miał nawet wrażenie, że się zgubił. O dziwo rzadko chadzał do domu trasą „dachową”. A teraz można powiedzieć, że krąży pomiędzy dachami niższych budynków niż wieżowce, a ziemią. Bał się, że się zgubi. Szczególnie, że jakoś nie jest w pełni świadomości. Czyżby substancja, zażyta tej nocy, nadal krążyła w jego krwi?
„Przeklęte cholerstwo” – pomyślał, przystając na krawędzi jakiegoś bloku mieszkalnego. Rozejrzał się po okolicy… Mógłby zeskoczyć na dach tego niskiego budynku po lewej stronie i na ziemię. Lecz wierzch budynku pokryty jest jakąś metalową osłoną. Westchnął i spojrzał w niebo. Brzydkie, szare niebo, zasłonięte jesiennymi chmurami. Nie to, że nie lubi jesieni. Miała ona swój urok, lecz tylko czasem. Trzeba po prostu wiedzieć, na co patrzeć, żeby dostrzec to całe piękno i inne dziadostwa. A z takiego dachu budynku na co ‘pięknego’ można by patrzeć? Same dachy, kominy (i nieraz odurzający dym z nich), jakieś okratowane urządzenia, niebo, chmurzyska, ludzie i samochody, sunące po ulicy gdzieś w dole… Nic ciekawego. Między innymi właśnie przy takich widokach można stracić wiarę w tą całą śliczność i cudowność tej pory roku i uświadomić sobie, że tak naprawdę, na zewnątrz, jesień jest bura, smutna i brzydka.
Nie, żeby naszego ukochanego fana szopów obchodziło coś piękno świata, w którym się znajduje. Oczywiście pomijając momenty, w których jest na haju. Wtedy przez całe godziny mógłby podziwiać majestatyczność tych białych jednorożców z tęczową grzywą, patatających wraz z gigantycznymi, kolorowookimi szopami po różowej polanie. A w tym momencie nie jest w aż takim transie. Po prostu jest mocno rozkojarzony. Nawet mocniej niż zwykle. I nawet to cholerne cappuccino nie pomogło! Zmarszczył brwi. Oszukaństwo.
- Od dzisiaj piję czekoladę na pobudzenie – powiedział, wypuszczając w przestrzeń chmurkę pary z ust. Ale nie obawiajcie się, on zawsze tak gada, a i tak kończy się na tym, że siedzi z wiadrem latte w żołądku.
Tak czy inaczej – dziś naprawdę nie jest z nim dobrze. Nie potrafi się skupić, nawet obawia skakać się na jakiejś bardziej oddalone budynki, w obawie, że nie zdąży się złapać w odpowiednim momencie, albo że nagle się puści, albo nie zdoła się podciągnąć i spadnie… Nie, już nawet lepiej nie mówić. Na razie musi zmusić swój czerep do chociaż minimalnego wysiłku, czyli obmyślenia najkrótszej trasy stąd, która pozwoli mu dotrzeć do celu bez zbędnego błądzenia. Znaczy… W normalnych warunkach nie miałby nic przeciwko włóczeniu się, ale w tym momencie chciał jak najszybciej dotrzeć do ciepłego pomieszczenia z kaloryferem i lekami na ból głowy, gardła i zapchany nos.
Otóż to, moi drodzy państwo, Ashworth jest… chory! Biedaczyna, chamska narratorka zmusiła go do podzielenia swojego losu, myśląc że może w ten sposób nagle zapchany nos się udrożni, a głowa przestanie boleć. Nevermind.
Spojrzał w lewo. Mhh… Tak, to będzie ryzykowne. Ale w końcu… Co go to, cholera, obchodzi?! Chce do domu. Już, natychmiast. Najwidoczniej nie ma najmniejszej ochoty się tarabanić z głupimi obawami, więc po prostu wziął zeskoczył i kropka! Wraz z ciężkim wylądowaniem na blasze do góry wzniosła się chmara ptaków. A do tego ten huk. No cóż, z pewnością wywołało to małe zamieszanie wśród pracowników hali. Czyli pora spierdalać.
Rudzielec podniósł się z kucków, po cichu zszedł na niższy daszek, uprzednio patrząc, czy nikt w pobliżu nie idzie i spokojnie, cichutko zeskoczył na beton. Dokładnie wiedział gdzie jest. Już nawet właściwie widać było ten paskudnie wielki wieżowiec, którego zamieszkiwała jego… koleżanka? Przyjaciółka? Jak zwał, tak zwał… Wiadomo – chodzi o Misao, tak?
Puścił się biegiem. Teraz już dokładnie wiedział, jak iść. Na przyboczny sklepik, później trzeba trochę poskakać po drzewie, skok na balkon tej starej jędzy z drugiego bloku, parapet okna, dach bloku, przejść na drugą stronę, na komin i stamtąd już wskoczyć na taras różowowłosej. Bułka z masłem, jak sądził.
I jak obmyślił, tak też zrobił – było to stosunkowo łatwe, jako że tą trasę pokonywał już nieraz. Wystąpiła jednak mała komplikacja pod koniec – kiedy skoczył, to owszem – złapał poręcz tarasu, jednak zapomniał unieść nóg w ten sposób, by za jednym razem ją też przeskoczyć i zawisnął nogami do dołu.
- Kusou… – mruknął pod nosem, po czym podniósł się na rękach, podskoczył na nich, stanął na nogach i zeskoczył spokojnie z poręczy, lądując już na płytkach. Miał nadzieję, że już na tych właściwych płytkach. Wziął głęboki wdech i zauważając uchylone drzwi, ani się wahał je otworzyć szerzej i swobodnie przejść. – Tadaima! – krzyknął na tyle, na ile było go stać, informując o swojej obecności. Cóż, nie bywał tutaj aż tak znowu często, więc Mi mogła być zaskoczona jego nagłym nadejściem. Jeszcze pomyślałaby, że to jakiś złodziej i włamywacz, albo co… Znaczy… W sumie nie pomyliłaby się, ale do tego domu Alex raczej nie przychodzi, by kraść. Mniejsza o to.
Skierował swoje do kuchni, bo właśnie stamtąd dochodził jakiś głos. Zresztą… Gdzie mogłaby przebywać kobieta, jak nie w tym pomieszczeniu? Zdjął tylko buty przed wejściem do niej i spokojnie wszedł, jakby było to całkowicie jego pomieszczenie. Tak, zdecydowanie czuł się tutaj jak u siebie w domu. A nie, pardon… Nawet lepiej, bo on w końcu nie znosi swojego domu, co nie?
- Jak taam? – zagadnął, przejeżdżając ręką po włosach Amasakawy. Lecz właśnie w tym momencie zauważył pewne zwierzątko, które bardzo lubił… - Shinji! – powiedział, po czym przykucnął, by pogłaskać pieska po głowie. No niemożliwe, kiedy on tak nagle go polubił?
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptySro Sty 29, 2014 9:32 pm

Słodkich chwil z kolei nie było dość. Dziewczyna chyba miała jakiś szósty zmysł z tymi swoimi wypiekami, choć naprawdę nie spodziewała się, że akurat dzisiaj złożą jej wizytę. Nie, żeby narzekała. Ucieszyłaby się, ktokolwiek by to nie był. Nawet, jeśli to oznaczało picie herbaty z gwałcicielem-włamywaczem. Tak, czy siak, nadal grzebała się przy piekarniku, mikserze i łyżkach, mieszając wszystkie składniki po raz wtóry i wtóry. Mąka, jajka, mleko, DUŻO MLEKA, SUPERMLEKA. SUPERMLEKO, UU~.
Wtf.
Co tam jeszcze...? A tak! Cukier, słodkości i różne śliczności. Nawet Atomówki tyle tego w sobie nie miały, co te muffiny. Muffiny, których surowe ciasteczko zostało wlane do niebieskich papilotek, aczkolwiek wypełniło ono tylko ich niewielką część. Następne były warstwy jabłkowego musu, który przykrył wszystko swoją pierzynką, jednocześnie będąc dopiero masłem na kanapce. Serkiem z kolei zostało... CIASTO UŻYTE ONCE AGAIN, BITCHES!
A nagle... JEBS~!
Pies zaczął szczekać, jak debil, koty zasyczały wściekle... znaczy, Take zasyczał, Drozd ma wyjebane, hehehe. Z kolei Amasakawa zamrugała kilkukrotnie i... chyba miała jakieś durne przeczucia.
Alex...?
- Aleeeeeeeeeeex! - Krzyknęła z kuchni, zaraz utwierdzając się w przekonaniu, że to pieprzone tłuczenie się to naprawdę on. No w końcu jego głosu by nie pomyliła z żadnym innym (głos Ashe'a, hshshshs). - Okaeri nasai~!
A poza tym, to był złodziej, jasne? Kradł jej ciasta, ciasta, miejsce do spania, ciasta... i ciasta.
Zahaczyła wzrokiem o jego dłoń, gdy ta przecięła powietrze, by zaraz zetknąć się z jej różową grzywką, przez co również jej twarz zrobiła się... różowa. Uśmiechnęła się delikatnie, a nawet i zdobyła na cichy... śmiech? Chichot? Cokolwiek.
- Wpadłeś w idealnym momencie, wiesz? Właśnie kończę ozdabiać muffi...
Stop. Zmarszczyła nos.
To było chamstwo. Uniosła brwi, spoglądając z góry na rudego, który skupił swoją uwagę na samczyku. Ten z kolei wydał się być bardzo usatysfakcjonowany nową ręką do miziania, a podzięką za miły gest miało być okazanie Blackowi swojej psiej miłości. Tak więc w jednym momencie czarna kupa futra powaliła młodzieńca na ziemię, a mokry jęzor poszedł w ruch, znęcając się nad jego twarzą, choć według szczeniaka był to najcudowniejszy dowód sympatii, jaki mógł mu tylko dać, a za jaki powinien być mu dozgonnie wdzięczny. Ja nie rozumiem.
- Shi-Shinji! Hej, zostaw go... - jęknęła nagle, gdy w jednej chwili retriever rozpędził się na dobre, już do końca nie dając spokoju paniczowi szopowemu. Wyciągnęła ręce w stronę swojego pupila, by zaraz odciągnąć go od przyjaciela i delikatnym pchnięciem stopą wygonić z kuchni. - Gomen ne. Zenbu... daijoubu?
W jednej chwili jego nadgarstek został pociągnięty przez szczupłe palce Ruby, a po chwili i on sam doświadczył bycia przez nią stawianym do pionu. W następnej kolejności zaś w ruch poszedł papierowy ręcznik, który wylądował na twarzy czerwonowłosego. Jednym gestem starła psią ślinę z jego policzków i czoła, zaraz odwracając się z powrotem do swojego warsztatu cukierniczego.
- Przyszedłeś mnie odwiedzić? To miłe~. - Podjęła nagle, chwytając za jedną z przyozdobionych już muffin i podsuwając ją pod twarz chłopaka, jednocześnie zdejmując z jego głowy czapkę. Tak o, żeby się nie zgrzał. - Masz ochotę? W sumie, po co ja pytam~. Są z musem jabłkowym, ne. Częstuj się~.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon
Przybysz

Rocket Raccoon


Liczba postów : 78
Dołączył : 20/09/2013

Godność : Em... Ten... Jak się nazywam? No... Feliks! Tak, Feliks... Nazwisko? Huh? No... To podchwytliwe pytanie?
Wiek : Wiek? No, wydaje mi się, że mamy XXI wiek... Co nie? A! O to chodzi... No więc... Ten... Koło dwudziestu? Chyba... Nie wiem.
Zawód : Słyszałeś o tym cholernym kieszonkowcu? Ponoć jest ich kilku. Już zajebali mi portfel i łańcuszek dla żony.
Orientacja : Eh? Co? Ja... Co to miłość? - czyli potencjalnie aseksualny, ale cholera go tam wie jak jest naprawdę.
Wzrost i waga : 160/47
Znaki szczególne : Cholernie dziwny, mega trudno jest z nim normalnie porozmawiać lub czegoś się dowiedzieć. Ma heterochromię centralną (brązowo-niebiesko-zielone oczy), bardzo często nosi maskę szopa, która jest super zajebista i wy takiej nie macie!
Aktualny ubiór : Szara koszulka z czarnym napisem "Sludge Factory", czarna bluza, ciemnoszare spodnie, wciśnięte w 25-dziurkowe glany, czarna czapka-skarpeta na głowie.
Ekwipunek : Telefon, portfel, scyzoryk szwajcarski, nóż motylkowy i... krem do rąk.
Obrażenia : Myślenie w toku.

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPon Lut 03, 2014 9:51 pm

No co za burżuj z tego Shinji’ego! I to jeszcze w dodatku bezczel. Jak śmiał tak bez żadnych pohamowań skoczyć na biednego Feliksa, w dodatku liżąc go po twarzy!
- Fuuuj – jęknął, próbując odgonić od siebie szczeniaka. W końcu jednak dobroczynna Mio mu pomogła ocalić się od pieseła. I nawet pomogła wstać~! Choć w normalnych okolicznościach to facet powinien pomagać kobiecie w takich sytuacjach. Ale co, kogo obchodzi wiedza o kulturze?! To jest Black, cholera. Jego niewielka wiedza na temat kultury niestety nie obejmuje tematów damsko-męskich. Smutek. W każdym razie… Oh, jakże był jej za to wdzięczny~ Nie no, żartuję, po prostu naoglądałam się jakichś filmików na youtubie z arystokrackimi tańcami (…wtf? Serio, nigdy tego nie oglądajcie, to jest naprawdę bardzo dziwne. Kto normalny tańczy walca?). Tak naprawdę rudzielec miał na to głęboko wywalone, aczkolwiek z czystej uprzejmości odparł: - Dzięki.
Brzmiał naprawdę bardzo dziwnie. Jego nos był zapchany. A właściwie to nie, jego zatoki miały jeszcze odrobinkę wolnego miejsca od ohydnej substancji, ale i tak ciężko mu było mówić, więc gadał przez nos, bo tak, o.
- Nazywam się Feliks – odparł, nieco karcącym tonem. Tsah… Nie przepadał za nazywaniem go „Alex”. Szczególnie, że robiła to tylko Mio i jego ukochana siostrzyczka, której nienawidził (no i okazjonalnie Alice, ale ona na szczęście bardzo dobrze wie, że to go drażni, więc robi to tylko po to, by umyślnie go zdenerwować). Po za tym już od około dwóch lat się tak nie nazywał. Nawet prawnie! Nie do wiary, co nie? Właśnie ten leniwy, małomówny, nieśmiały złodziej (nie tylko kawy, bynajmniej) zdobył się na zebranie trochę pieniędzy na zmianę godności i wymianę papierów (a właściwie tylko paszportu i dowodu) i nawet grzecznie odczekał w kolejce do urzędu. Cholera, nic tylko medal mu za to przyznać. – I taa, wszystko okej. Już nie takie upadki się przeż— – nie zdążył dokończyć, gdyż znienacka został zaatakowany przez coś białego i mięciutkiego, aczkolwiek trochę chropowatego… Istotnie – przez papier.
- Umiem sam o siebie zadbać – rzekł przyciszonym głosem, ścierając jeszcze resztki śliny rękawem bluzy, która i tak już była lekko zabrudzona.
Przyszedłeś mnie odwiedzić? To miłe.
Czy aby na pewno przyszedł tutaj specjalnie dla niej? Cóż, to było bardzo wątpliwe… Właściwie nie wiadomo, po jaką cholerę tutaj tak nagle wpadł. W sumie dawno go tutaj nie było. Stęsknił się? Nie, to raczej niemożliwe. On… Raczej nie tęskni. Ogółem nie odczuwa jakichś głębszych emocji. Zapytalibyście, dlaczego? Po prostu… Wyzbył się tego. Na wpół umyślnie, na wpół jego psychika została wypaczona pod tym względem. Wiadomo, po wielu przejściach i takich tam. Choć jego życie nie było usłane różami, to jednak równocześnie nie przeżył żadnych monstrualnych katastrof, które mogłyby zrujnować życie zwykłemu, silnemu śmiertelnikowi. Więc tak, dużą winę ponosi po prostu słaba psychika. Ale mniejsza o to.
Powracając do tematu – przyczyn mogło być wiele. Było mu zimno (co jest najbardziej prawdopodobne), był głodny, potrzebował snu, chciał zobaczyć się z kimś, kto go nie będzie karcił, czegokolwiek nie zrobi… W sumie jego szef tego nie robił. Ale jednak jego obecność była dla czerwonogłowego trochę niewygodna. Nie lubił go? Nie no, lubił… Zresztą był mu wdzięczny i okazywał szacunek. Prędzej się go bał, czy coś w tym rodzaju. Ta, dziwna człeczyna z tego naszego Ashwortha.
- Emm… Tak, można tak powiedzieć – powiedział, po czym przygłaskał swoje włosy, które po brutalnym ściągnięciu czapki rozwichrzyły się na wszystkie strony, po czym wziął dwie muffinki i pomaszerował na kanapę, aby tam usiąść na niej po turecku i zacząć się zajadać. W sumie jabłecznik i tak lepszy. Ale… JABŁKA~! Jabłka to jabłka, tak? Nawet w postaci musu jabłkowego w muffince są zajebiste. – Arigatou – mruknął, pomiędzy wpieprzaniem pierwszej, a drugiej babeczki.
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyWto Lut 04, 2014 4:17 pm

Taka ona dobroczynna, choćby wcale. Po prostu wiedziała, że ma w tym interes, a gdyby psiak zalizał jej przyjaciela, to straciłaby żywą przytulankę, której w sumie nie tuliła tak znowu często. Mimo wszystko, na wieść, iż wszystko jest w porządku, odetchnęła z niemałą ulgą i uśmiechnęła się subtelnie. Zaraz jednak chłopak zwrócił jej uwagę, co wywołało niemały bulwers w jej główce. Mogła się sobie nazywać, jak chciał, ale "Feliks" to było, kurna, jego imię. Pokręciła łbem, by otrząsnąć się z idiotycznych myśli, jakie niosła w sobie jej własna podświadomość. Szybko uniosła wzrok na czerwonowłosego i, po chwili udawanego zastanowienia, wyszczerzyła w jego kierunku białe ząbki.
- Tak, tak. Już nie będę mówić "Alex", Szopciu. Pasuje? - Rzuciła ze skruchą, jednak wciąż dziwnie radosnym tonem, który nadawał jakiegoś debilnie dzikiego wyrazu całej tej sytuacji. Ale co poradzić, kiedy wręcz nie posiadała się z radości na jego wizytę. Ogólnie, sam fakt, że mogła zjeść muffiny z kimś, a nie całkiem sama, był spełnieniem marzeń. Nie ma nic smutniejszego, niż samotny posiłek. Nawet, jeśli towarzystwa dotrzymywałaby ci trójka słodkich zwierzątek, do których możesz mówić i mówić, a one i tak nie odpowiedzą. Chociaż, z drugiej strony, przy Feliksie sama za dużo nie zje, skoro muffiny są z jabłkami. Pewnie wszystko zeżre, zanim się spostrzeże.
"Umiem sam o siebie zadbać."
Skrzywiła się z zażenowania (o ile to w ogóle możliwe... dobra, ja tak robię), marszcząc nosek i czoło, wydymając dolną wargę, jak tylko się dało. Właściwie, było to ledwo zauważalne, gdyż i tak zaraz po tym wróciła do swojego codziennego wyrazu twarzy, męczącym powoli każdego smutasa i skurwiela. Tak, tak, o nim mówię.
- Wybacz. - Odparła, również cichcem, wyrzucając chusteczkową kulkę. Mogła już wcześniej wpaść na to, że mu się to nie spodoba. Kto by lubił być traktowanym, jak niedorozwinięte, bądź niesamodzielne dziecko? Nawet mu się nie zdziwiła. Ale wyglądał tak słodziutko, że nie mogła tego nie zrobić, no!
Ta. Gdyby wiedziała, że przylazł do niej tylko dla ciepła, muffinek i braku kar, czy czegokolwiek, od razu zaczęłaby robić takie dramy, że nie dałoby się ich znieść. Jak to ona. Cholera wie, czy nawet nie wylazłby z niej jakiś potwór, gotów go zabić, bo za nią nawet nie tęsknił i jedynie chciał się nażreć i wygrzać. No, i ewentualnie wyspać, o ile planował zostać u dziewczyny na dłużej. Choć sama nie mogła być teraz pewna, czy zechce przespać noc w tym mieszkaniu. Shinji buszował po pokojach dwadzieścia cztery na siedem, dobierająć się z jęzorem do każdej żyjącej istoty, czasem nawet do kwiatów na tarasie. Ich to jednak nie bolało, jeden z kotów to jakoś znosił, a drugi potrafił się bronić kłami i pazurami. Black jednakże nie był kocurzyskiem wyposażonym w takie magiczne, ostre narzędzia do samoobrony, jakie powinno posiadać każde szanujące się zwierzę tego pokroju. Do tego Shi, pomimo młodego wieku, już zdążył nabrać jakiejś masy, a i miał sporo siły. Przed tym czarnuchem trzeba było się chować. Albo być Mio. Do tej dziewczyny wolał się nie zbliżać w aż tak wylewny sposób. Zbyt się bał, że przez to przestanie go głaskać, czy tulić, a - co gorsza - nie pozwoli mu ze sobą spać! Przecież on by tego nie przeżył!
Odpowiedź Ashwortha jednak była niejednoznaczna, nieco wymijająca i... w zupełności satysfakcjnująca dla Lwiątka. Jej radość zwiększała się z każdą sekundą, serio.
- O... dziękuję~! - Czyli nowy odcinek z serii Jak łatwo udobruchać przewrażliwioną lolitkę. Kiedy tylko ruszył w kierunku salonu, prędko przełożyła dzisiejszy deser z blachy na większy talerz i poleciała z nim za Szopełem, siadając na kanapie tuż obok niego, naczynie kładąc na stoliku przed nimi.
- W lodówce jest też sernik z galaretką. Powinna już stężeć, więc możesz się częstować. A... no i...
Uśmiech, który rzucał więcej, niż pięćset wyzwań w kierunku jednej osoby, towarzyszył dłoniom sięgającym pod ławę. Folia okrywająca okładkę zaskakująco znajomo wyglądającego pudełka zalśniła w świetle żyrandola, kiedy zostało ono wyciągnięte. Barwny napis i umięśniona klata załączona wskazywała na tylko jedno.
PIEPRZONY JIN ZNOWU BYŁ GŁÓWNĄ POSTACIĄ W TEKKENIE I SKOŃCZYŁ, JAKO NAJWIĘKSZA LAMA.
- Ostatnio wpadłam na jakąś wyprzedaż staroci~. Chcesz zagrać~?
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon
Przybysz

Rocket Raccoon


Liczba postów : 78
Dołączył : 20/09/2013

Godność : Em... Ten... Jak się nazywam? No... Feliks! Tak, Feliks... Nazwisko? Huh? No... To podchwytliwe pytanie?
Wiek : Wiek? No, wydaje mi się, że mamy XXI wiek... Co nie? A! O to chodzi... No więc... Ten... Koło dwudziestu? Chyba... Nie wiem.
Zawód : Słyszałeś o tym cholernym kieszonkowcu? Ponoć jest ich kilku. Już zajebali mi portfel i łańcuszek dla żony.
Orientacja : Eh? Co? Ja... Co to miłość? - czyli potencjalnie aseksualny, ale cholera go tam wie jak jest naprawdę.
Wzrost i waga : 160/47
Znaki szczególne : Cholernie dziwny, mega trudno jest z nim normalnie porozmawiać lub czegoś się dowiedzieć. Ma heterochromię centralną (brązowo-niebiesko-zielone oczy), bardzo często nosi maskę szopa, która jest super zajebista i wy takiej nie macie!
Aktualny ubiór : Szara koszulka z czarnym napisem "Sludge Factory", czarna bluza, ciemnoszare spodnie, wciśnięte w 25-dziurkowe glany, czarna czapka-skarpeta na głowie.
Ekwipunek : Telefon, portfel, scyzoryk szwajcarski, nóż motylkowy i... krem do rąk.
Obrażenia : Myślenie w toku.

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyWto Lut 18, 2014 9:36 pm

W sumie… Naszła mnie myśl na doskonałe pytanie, do którego by znaleźć odpowiedź, trzeba trochę pomyśleć – co właściwie zrobiłby Feliks, gdyby ktoś, dla przykładu właśnie taka Mio, go przytuliła? Zacząłby warczeć, gryźć i kopać? A może pozwoliłby się tulić? Albo za wszelką cenę chciałby się wyswobodzić z uścisku? Cóż… Myślę, że – biorąc pod uwagę jego zachowania, charakter i stan psychiczny – prawdopodobnie zastosowałby wszystko na raz. Nie jednocześnie, oczywiście. Mam na myśli – zależnie od nastroju, pogody, sytuacji finansowej, tego, co mówią w mediach, a nawet tego, czy ten żul spod supermarketu, obok którego zazwyczaj przechodzi powiedział do niego „szefie” czy „kierowniku”. Serio, Szop jest tak zmienny jak… jak… jak kobieta, właściwie. To chyba jedno z bardzo, bardzo, bardzo nielicznych podobieństw między nim, a przedstawicielkami płci żeńskiej. Nevermind.
Zerknął na różowowłosą i jej wyszczerz, po czym znowu zaczął gapić się w przestrzeń, wcinając te biedne muffinki, które miał w ręce z nieco większą szybkością, by mógł coś powiedzieć.
- Może być – odparł. Serio? I po to tak zażarcie wcinał te babeczki, żeby wykrztusić z siebie tylko te dwa słowa? Eish, dobra… Tym razem mu to wybaczę i to bynajmniej nie z tego powodu, że jest małomówny albo zwyczajnie nie chce mi się wymyślać dialogów. Po prostu, nawet pomimo starań, nie widzę, co mógłby więcej powiedzieć i nie ważne, że ja też nie potrafię się jakoś rozwlekać. Dobra, stahp laniu wody.
Oczywiście nagłe zmiany jej mimiki nie mogły ulec wzrokowi Ashwortha. W końcu był człowiekiem, który swoimi zachowaniami i charakterem znacząco przypomina szopa pracza, co wiąże się z tym, że reaguje na niemalże wszystkie zmiany w wyglądzie, zapachu, słuchu i dotyku. Smak mimo wszystko pozostawał taki sam, jak u normalnego człowieka. Swoją drogą… To bardzo zastanawiające, że posiadł tak wiele instynktów, jak u szopa. Może to dlatego, że praktycznie całe swoje życie spędził w towarzystwie szopów. I nie, nie chodzi tutaj o wychowywanie się wśród nich, w lasach i skwerach Ameryki Północnej oraz Japonii, jak w tej sławnej, rzymskiej legendzie, po prostu od dzieciństwa miał w domu miał to zwierzę. I właściwie ta teoria jest bardzo prawdopodobna, jako że nawet naukowcy wykazali, że u dziecka, które od dzieciństwa miało do czynienia z psem, może występować polepszenie węchu i słuchu oraz pogorszenie wzroku. Dziwaczne, prawda?
- Nic nie szkodzi – powiedział tym swoim lekko zachrypłym, obojętnym głosem z domieszką brytolskiego akcentu. Kurna, nawet po jego sposobie mówienia widać, że ma na wszystko wywalone i jest ‘so badass’, jakby powiedzieli to ci cholerni brytole z ze swoim pieprzonym, zajebistym akcentem.
I właśnie dlatego prawie nigdy o tym nie mówił… Znaczy się, pewnie nie mówił, bo po prostu nie, ale załóżmy że i tak chciał uniknąć dram z jej strony. No wiecie, w sumie to znali się już trochę czasu i nawet taki dziki ćwok jak Alex potrafi zauważyć jakieś właściwości charakteru, choć nie ma spostrzegawczości lvl master. No ale… No bez przesady, każdy głupi właściwie by takie rzeczy mógł zauważyć, tak? No… Więc po prostu wolał nie mówić. Bo nie. W sumie – po kiego grzyba?
- Um, nie ma za co – mruknął, wzruszając ramionami. – I… Na razie podziękuję – powiedział, po czym zerknął na blachę z babeczkami. Nie, nie miał już ochoty jeść. Cóż, anemia robi swoje. Dla anemika zjedzenie większej ilości słodkiego, tłustego, lub jakiegokolwiek (oprócz wody i soli mineralnych) jest impossibru, niestety.
No, ale nevermind, gdy tylko zobaczył tą okładkę, to nawet już nie myślał o dalszym jedzeniu, po prostu chciał zagrać. Już, teraz, w tym momencie.
- Tak! – BOŻEBLACKKRZYKNĄŁSZYBKOZDJĘCIANAGRANIADOTELEWIZJIWTYMMOMENCIE~! To jest przełom w nauce, naturze, technice, duchowieństwie, przemyśle, handlu, logistyce i wszystkim! Boże, patrzcie jeszcze, jak świecą mu się oczy. Boże, pieprzony maniak!
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyCzw Lut 20, 2014 4:54 am

Dla niej bliskości nigdy nie było za wiele, ale zawsze pozostawało jej za mało. Potrzebowała jej nieskończonych pokładów, żeby poczuć się usatysfakcjonowaną, tym samym męcząc osobę stojącą tuż obok, która miała dla niej jakieś znaczenie w hierarhii, sporządzonej przez nią samą. Przypadkowo, bo przypadkowo, ale Feliks znajdował się bardzo wysoko na tej liście ofiar. Mimo wszystko, Lwica doskonale wiedziała, że w jego przypadku nie powinna sobie pozwalać na takie rzeczy, bo to nie ta sama osoba, co kiedyś. Czy ona w ogóle go znała, zanim się tak zmienił? Huh, tego jeszcze nie ogarnęłam. Ale i tak - po prostu wie, że nie powinna, bo to jej słodki, słodki koleżka, ale nie może go tak wykorzystywać.
I dlatego właśnie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na zadane przez Dresa pytanie. Bo Mio wcale Feliksa tulić ochoty nie miała. Znaczy, miała, i to straszną. Ale wiedziała, że nie byłby zbyt wesoły. Trochę, jak... jak ich szef.
Kiedy tak spoglądała na to, z jaką prędkością zaczął jeść, bała się, że zrobi sobie krzywdę albo udławi, więc niemal rzuciła się na niego z łapami, chcąc wyrwać mu przysmak. Nim jednak udało jej się to zrobić, całe babeczki zostały sprzątnięte co do okruszka. Naprawdę aż tak się wysilił, byle jej odpowiedzieć? Nawet, jeśli były to tylko półsłówka.
- Um. Cieszę się. - Na dowód, iż naprawdę tak było, posłała mu ciepły uśmiech. Jeden z wielu tego wieczoru, ale 90% z nich nie miało konkretnego zastosowania. Były inne. Nie traciły na wartości, ale były zupełnie odmienne od tych, które pojawiały się z jakiegoś powodu. Oczywiście, każdy uśmiech i każda łza zawsze były, są i będą inne, ale w dalszym ciągu wiadomym było, o co chodzi.
"Nic nie szkodzi."
Westchnienie ulgi.
I ta dziwna brew stąpająca po schodach zmarszczek budujących się na jej czole w chwili, w której się uniosła. Ledwo zauważalnie, tonąc pod kurtyną gęstej grzywki, jednakże nakazując oku otworzyć się nieco szerzej, podczas gdy drugie przymknęło się pod opadającą linią bond szczecinki. No naprawdę. Brzmiał co najmniej tak, jakby... ta, wisiało mu to. To znaczy, nie przeszkadzało jej to, ale przecież widać było, że miał coś przeciwko takim nagłym atakom ze strony kogokolwiek. Co ten Black w końcu czuł, co? Niezbadane są ścieżki szopowego umysłu.
Jeszcze bardziej niezbadane okazały się, kiedy z tak cichego, mamroczącego panicza Mamtowdupie wyrósł prawdziwie podekscytowany małpiszon, wgapiający się w swoją przyszłą partnerkę. Z tym, że partnerką była płytka DVD, kompletnie bezużyteczna bez odpowiedniego sprzętu. Terrell jednak doskonale wiedziała, co powinna zrobić, żeby spełnić marzenie czerwonowłosego, więc w którejś sekundzie po usłyszeniu jego krzyku, zrobiła krok w tył, a następnie odwróciła się na pięcie, chichocząc cichcem. Naprawdę aż tak bardzo tego chciał? Zachowywał się w tym momencie, jak słodki dzieciaczek. Nie wiedziała, czy warto o tym mówić, ale ochotę miała niezmierną.
Tak czy inaczej, krążek pełen danych już po kilku sekundach wylądował w paszczy wygłodniałej konsoli, a telewizor rozbłysnął barwnym światłem. Na kolanach Feliksa za to urządził sobie drzemkę dobrze już mu znany pad do gry, tylko czekający na jego rozkazy. Ten drugi - jego odwieczny rywal - tkwił już zwarty i gotowy w dłoniach Misao, wracającej powoli na kanapę.
I ten uśmiech rzucający wyzwanie.
Pewnie przegra, ale co z tego~.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon
Przybysz

Rocket Raccoon


Liczba postów : 78
Dołączył : 20/09/2013

Godność : Em... Ten... Jak się nazywam? No... Feliks! Tak, Feliks... Nazwisko? Huh? No... To podchwytliwe pytanie?
Wiek : Wiek? No, wydaje mi się, że mamy XXI wiek... Co nie? A! O to chodzi... No więc... Ten... Koło dwudziestu? Chyba... Nie wiem.
Zawód : Słyszałeś o tym cholernym kieszonkowcu? Ponoć jest ich kilku. Już zajebali mi portfel i łańcuszek dla żony.
Orientacja : Eh? Co? Ja... Co to miłość? - czyli potencjalnie aseksualny, ale cholera go tam wie jak jest naprawdę.
Wzrost i waga : 160/47
Znaki szczególne : Cholernie dziwny, mega trudno jest z nim normalnie porozmawiać lub czegoś się dowiedzieć. Ma heterochromię centralną (brązowo-niebiesko-zielone oczy), bardzo często nosi maskę szopa, która jest super zajebista i wy takiej nie macie!
Aktualny ubiór : Szara koszulka z czarnym napisem "Sludge Factory", czarna bluza, ciemnoszare spodnie, wciśnięte w 25-dziurkowe glany, czarna czapka-skarpeta na głowie.
Ekwipunek : Telefon, portfel, scyzoryk szwajcarski, nóż motylkowy i... krem do rąk.
Obrażenia : Myślenie w toku.

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyCzw Lut 20, 2014 6:03 pm

W sumie to całkiem dobrze, że nie tuliła Alexa. Bo w końcu co, jeśli akurat w tym momencie by mu się to nie spodobało i byłby na nią zły? To z pewnością nie byłoby miłe, ani dobre (dla nich obydwu, ponieważ dla Feliksa byłoby to równoznaczne z opuszczeniem przybytku różowowłosej, jako że na chwilę obecną generalnie nie miał się raczej gdzie podziać), ani żadne właściwie, więc... No.
Tak czy inaczej – czy aby na pewno Ashworth’a można by było porównać do Ryana? Znaczy się, pod względem tulenia – możliwe że tak, chociaż niewykluczone że w jakichś kryzysowych sytuacjach zareagowałby pozytywnie na tulenie, ale pod każdym innych aspektem no chyba raczej nie. Może i oboje byli w zasadzie kulami lodowymi, ale czerwonowłosy miał jeszcze jakieś przebłyski radości, takie jak na przykład teraz. Tak czy inaczej, zmierzam do tego, że porównanie tych jednostek, nawet pod tak błahym i nieważnym aspektem, jak jakieś tulenie, jest… dziwne. Właściwie sam fakt porównywania ich pod jakimkolwiek względem jest dziwny. No serio, bo… Dobra, w zasadzie to nie wiem czemu to jest tak cholernie dziwaczne, ale jest i koniec!
W każdym razie… Emocje opadły, nie trzeba było długo czekać, aż Fel z radosnego dzieciaczka przemieni się znowu w pozornie obojętnego na wszystko smutasa, tylko z lekkim, niby ironicznym uniesieniem kącika ust. Nah, te jakże szybkie zmiany nastrojów. Pewnie w głowie nadal miał zaciesz, jakby właśnie oświadczyli mu, że wygrał ciężarówkę kokainy, ale jego mimika przestała to zdradzać w tak dosadny sposób. Bo wiecie… jak się nie uśmiechacie i przez mnóstwo czasu chodzicie z tą samą, obojętną mordą i nawet się zbytnio nie wysilacie w mówieniu, żeby ją nieco rozciągnąć to przy dłuższym uśmiechaniu lub śmianiu się – policzki bolą jak jasny pierun. Serio, potwierdzone info, wow, such information, nie polecam, Szop Szopowicz.
„Um. Cieszę się” – dopiero teraz dotarło do niego, co właściwie powiedziała. Ach, ten jakże zniewalająco
Na chwilę odkleił wzrok od ekranu i zerknął na Ruby. Westchnął pod nosem, skierował wzrok z powrotem na telewizor, po czym… zrobił coś, przez co Lajen będzie się jarać przez milion tysięcy lat albo i nie. W każdym razie – podniósł rękę i popatał ją po głowie, gdy już zajęła miejsce obok niego, po czym wziął do ręki pada i tylko czekał aż będzie mógł wybrać swoją postać, wcisnąć „play” i wciągnąć się w wir cudownej gry, zagorzałej rywalizacji i wspaniałej zabawy… Cholera, to zabrzmiało, jak z jakiejś taniej reklamy Xbox’a… Nevermind. W każdym razie, gdyby ktoś mógł czytać jego myśli, z pewnością stwierdziłby, że był w tym momencie wygłodniały maniaczenia jak ten ostatni Fenrir z nordyckich mitologii, wygłodniały śmierci bogów.
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPią Lut 21, 2014 4:11 am

OKURNAKURNAOKURNAMACIUCHNA. On. Ją. Popatał! Jaramy się obydwie, a będziemy jeszcze bardziej, ale niestety, Lwiątko nie mogło sobie pozwolić na głośne podniecenie tą chwilą. Uznałby ją wtedy co najmniej za dziwaka, a tego byśmy nie chcieli. Poza tym, wcale nie szalała za nim aż do tego stopnia. Po prostu był jej cennym przyjacielem, którego bliskość sobie ceniła. Daleko mu było do zostania jej obiektem fangazmowania z trzecim numerkiem. Był trochę w tyle za kilkoma osobami, a i tak pewnie wyprzedzi ich ktoś zupełnie obcy. W końcu kto zrzucił jej kuzyna ze szczytu podium, jeśli nie ktoś, kogo dopiero co poznała? Feliksowi pewnie było to na rękę, bo nie musiał obawiać się możliwości otrzymania małego rzepa w prezencie. Takim czymś powinni niegrzecznych obdarowywać zamiast ruzgi. Jeden dzień z Mio i już by im się zachowanie poprawiło. I to wcale nie przez tą jej anielską aurę, o ile takowa w ogóle istniała.
Tak więc na ten drobny gest jedynie lekko się uśmiechnęła, a jej twarzyczkę przyozdobił drobny pąs, barwy bladoróżowej. Teoretycznie nawet jego nie powinno tu być, a w praktyce - wszyscy wiemy, jak jest. Dziewice nawet na widok uśmiechu u faceta zaczną się rumienić i jąkać. Nie no. Po prostu był w tym momencie aż nazbyt uroczy. Ale nie mogła dać mu się zwieść. Doskonale wyczuwała ten podstęp, aż bijący od pozornej słodkości rudzielca. Może i myślał, że tego nie wychwyci, ale ona już dawno go rozpracowała. Próbował ją zmiękczyć, żeby łatwiej wygrać, a jej kazać się męczyć z myślą, że pokonał ją taki aniołek i nie może się na niego gniewać, ani też dawać mu wycisku. Jak jakaś panienka chcąca forów, hm?
O nie nie, nic z tych rzeczy.
Już po chwili ekran zalśnił, a na jego środku ukazało się logo gry, której dysk został włożony do stacji, a kontroler poszedł w ruch, by wybrać tryb versus. Kącik ust dziewczęcia mimowolnie uniósł się w złośliwym uśmieszku, kiedy niemal od razu dopadła na liście znajomą buźkę ulubionej postaci i nazwisko "Kliesen". I niech cholera weźmie tekst o brzydkich Niemkach, bo ta była cudowna, nawet, jeśli wyglądała na kolesia.
- Będziesz jeszcze pełzał, jak przystający wonsz pełzający. - Wyrzuciła żartobliwie, oczywiście tonem i mimiką wykazując jedno wielkie ">o<", czekając tylko, aż Ashworth sam zdecyduje się na którąś z postaci. Nie musieli nawet dochodzić do rundy pierwszej. Mio już rozpoczęła wojnę, której nie miała zamiaru przegrać.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon
Przybysz

Rocket Raccoon


Liczba postów : 78
Dołączył : 20/09/2013

Godność : Em... Ten... Jak się nazywam? No... Feliks! Tak, Feliks... Nazwisko? Huh? No... To podchwytliwe pytanie?
Wiek : Wiek? No, wydaje mi się, że mamy XXI wiek... Co nie? A! O to chodzi... No więc... Ten... Koło dwudziestu? Chyba... Nie wiem.
Zawód : Słyszałeś o tym cholernym kieszonkowcu? Ponoć jest ich kilku. Już zajebali mi portfel i łańcuszek dla żony.
Orientacja : Eh? Co? Ja... Co to miłość? - czyli potencjalnie aseksualny, ale cholera go tam wie jak jest naprawdę.
Wzrost i waga : 160/47
Znaki szczególne : Cholernie dziwny, mega trudno jest z nim normalnie porozmawiać lub czegoś się dowiedzieć. Ma heterochromię centralną (brązowo-niebiesko-zielone oczy), bardzo często nosi maskę szopa, która jest super zajebista i wy takiej nie macie!
Aktualny ubiór : Szara koszulka z czarnym napisem "Sludge Factory", czarna bluza, ciemnoszare spodnie, wciśnięte w 25-dziurkowe glany, czarna czapka-skarpeta na głowie.
Ekwipunek : Telefon, portfel, scyzoryk szwajcarski, nóż motylkowy i... krem do rąk.
Obrażenia : Myślenie w toku.

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPon Lut 24, 2014 4:29 pm

Ale przecież i tak wszyscy doskonale wiedzieli o tym, że Lion była dziwna… Znaczy się, dobra, może Feliks nie wiedział tego aż tak dosadnie, ale z pewnością zdawał sobie z tego sprawę, tak samo jak Mio wiedziała o jego własnych dziwactwach. Jednocześnie nie miał pojęcia o swojej pozycji w rankingu bishów według Amasakawy… Nie zmieniało to jednak faktu, że gdyby się dowiedział o tym, jak fangazmuje na właściciela pierwszego miejsca, to z pewnością cieszyłby się (podświadomie, oczywiście), że nie zajmuje żadnego miejsca na podium. Jakże skromna autorka natomiast żywi nadzieję, że przy tym Mio nie traci wiary w Szopalicyzm…
Ta zmiana w mimice i kolorycie twarzy również mu nie uległa. Ale możliwe, że było to spowodowane tym, iż zerkał na nią kątem oka. W końcu teraz byli rywalami, co nie? A swojego wroga zawsze warto mieć na uwadze, bo w końcu nie wiadomo, co może tam tak skrycie kombinować. A Alex akurat… Wbrew pozorom nic nie kombinował. Nawet nie planował być słodkim, aby zwieść Ruby… Ani nawet właściwie nie był, to tylko jej halucynacje z niedożywienia, mówię wam. Bo, wiecie, Feliks w zasadzie nie jest aż taki ładny. Jego skóra nie jest piękna, porcelanowa i lśniąca, jak u modelów, tylko… zwykła. Lekko poszarzała od zażywanych substancji, ma jakieś tam niedoskonałości, jak u każdego człowieka. Jego włosy już same w sobie pozostawiają wiele do życzenia. O ile przód wygląda jeszcze jakoś znośnie, to tył to jest… istny rozgardiasz, wojna religijna, tornado, huragan i wszystko na raz. Owszem, może i są w miarę uczesane (raz na jakiś czas) i palce się w nich nie plączą, ale nie potrafią się normalnie ułożyć. W sumie… Jednocześnie też Ashworth nie chce mieć idealnie uczesanych włosów, jak jakiś paniczyk. Fuj, ble, pogarda. Więc w zasadzie… Był normalny (oprócz czerwonych włosów, rzecz jasna, ale i tak większości się one nie podobają, gdyż „czerwony bardziej pasuje do dziewczyn, fufufuf”) z lekkim przechyleniem na „niezbyt ładny”, ot co.
Co to w ogóle za porównanie?” – pomyślał, unosząc jedną brew i patrząc się dosłownie przez moment na Misao.
- Możesz sobie pomarzyć – parsknął, wywołując na twarz lekki uśmiech (oczywiście złowieszczy, bo jak żeby inaczej), wyprostował się lekko, po czym szybciutko wybrał swoją postać, o poważnej buźce, przyozdobionej bujną, srebrną czupryną. Już wiadomo o kim mowa? Tak jest, o Lee Chaolanie, wraz z jego epickim Kune Do i jeszcze bardziej epickimi, całkiem efektownymi wykopami! Tylko patrzeć, jak biedny, a raczej biedna, Leo będzie tracić HP pod jego butem (czytaj: owszem, Black również od samego początku nie miał najmniejszego zamiaru przegrać. W dodatku w żadnej z rund).
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyWto Lut 25, 2014 5:04 pm

Rozpoznanie pierwszego numeru nie było trudne. Podkrążone oczy, zmęczone, choć wciąż mrożące krew w żyłach spojrzenie, dłonie - gotowe by w każdej chwili oddać strzał w swoją oprawczynię, nawet, jeśli była jego wspólniczką... i wreszcie sama Lion, która stawała się w jego towarzystwie wręcz oniemiała, tylko po to, żeby za dwie minuty ponownie się do niego dobrać i nie zacząć piszczeć. Tak, proszę państwa. Oto absolutny number one w rankingu - Takanori Nishimura. Prosimy o gorące brawa. Przydadzą mu się również życzenia powodzenia na przyszłość, bo prawdopodobnie dłużej takiego stanu rzeczy nie wytrzyma i będzie musiał się zameldować w psychiatryku szybciej, niż by sobie tego życzył.
I spokojnie. Mio cały czas wierzy w siłę wielkiego szopa.
A może dla niej był śliczny? Każdy miał inny pogląd na piękno, a jej pozostawał do końca wypaczony. Często leciała na zmarnowane ciałka, zmęczone i poranione mordki, nie wspominając już nawet o syndromie dupkowatości. Gdyby choć raz trafiła ze swoimi amorami na uprzejmego, słodkiego gościa z zajebistym ryjem, można by to uznać za niemały cud. A jego włosy? Co było w nich takiego złego? Ona sama niejednokrotnie nosiła na głowie choćby tęczę i nie pomyślała o sobie w żaden sposób, jak o osobie dziwnej. Chciała wyrazić siebie, więc to zrobiła. Z Feliksem też nie powinni mieć takiego problemu. A czerwień wcale nie pasowała bardziej dziewczętom. Była symbolem męstwa i w ogóle.
"Możesz sobie pomarzyć."
Zmierzyła młodzieńca spod przymrużonych powiek. Taki był tego pewien? No okej. Zacisnęła paluszki na plastikowym kontrolerze, ukazując Feliksowi już biel jej ząbków, szczerzących się w przerażającym uśmiechu. Zginiezginiezginie~.
Choć najpewniej to ona to przegra. Ale cicho! Zginie!
I PROSZĘ MI TU NIE UJAWNIAĆ PRAWDZIWEJ PŁCI LEO, BO NIEKTÓRZY NIE ZNAJĄ TEGO DROBNEGO SZCZEGÓŁU. Znaczy, ja o tym wiem, ale NIEKTÓRZY MOGLI NIE WIEDZIEĆ. I co? Zniszczyłaś im dzieciństwo, Drey. Totalnie zniszczyłaś im dzieciństwo pełne marzeń, waty cukrowej i fangazmowania do cudownego bishounena. Tłumacz się, uju.
Zresztą, co za różnica, skoro i tak dostawał po mordzie w każdej kolejnej rundzie? Dziewczynka nie umiała nawet utrzymać pada w dłoniach, drżących już jakąś minutkę po rozpoczęciu gry. Wciąż jedynie spoglądała na swój pasek energii, drastycznie spadający pod wpływem zręcznych palców rudzielca...
ANIECHSIĘSCHOWA.
- Baka...
Powrót do góry Go down
Lion
Donosiciel

Lion


Liczba postów : 327
Dołączył : 11/10/2013

FUNKCJA : Mistrz Gry; moderatorka spisu rang.
Godność : Mio Misao Mizuki Ren Shiori Hotaru Sayaka `Lion` Amasakawa, ale większość zna ją jako Ruby Gráinne Elisabeth Terrell-Murillo.
Wiek : Osiemnaście wiosen.
Zawód : W organizacji robi jako durny konfident, natomiast publicznie dorabia sobie jako kelnerka w kawiarence. I podobno chodzi do liceum.
Orientacja : Ponoć aseksualna, ale i tak wszyscy wiemy, że to bi.
Partner : Drozd~. A nie, zaraz... Drozda nie ma! Q_Q
Wzrost i waga : 148cm | 39kg
Znaki szczególne : Heterochromia (aktualnie nosi czerwone soczewki); aktualnie różowe włosy; tatuaże; mnogość kolczyków w uszach; ponadprzeciętny debilizm; alter ego.
Aktualny ubiór : Feliks: Bu~ + włosy splecione w warkocz.
Natsume: To + grube, bladoróżowe rajstopy, taki sam płaszczyk, a zamiast koturnów białe glany 15-stki. Włosy związane w dwa wysokie kucyki.
Ekwipunek : W torbie: portfel (w tym pieniążki i dokumentyyy) i klucze do mieszkania. W kieszeni telefon komórkowy, za cholewą buta granatowy nożyk do tapet, a na rączkach mały skurwiel... yyy, kotek.
Obrażenia : Ledwo widoczne zadrapanie na prawym policzku.
Multikonta : Jester | Yuu | Walker

Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. EmptyPon Mar 24, 2014 1:54 pm

No to... e... jako, że Dres ma przerwę...

MROZIMY
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty
PisanieTemat: Re: Apartament LAJENNNN. czy coś.   Apartament LAJENNNN. czy coś. Empty

Powrót do góry Go down
 
Apartament LAJENNNN. czy coś.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Apartament Stokrotki
» Apartament Angelice
» Apartament Dantego
» Apartament Rose
» Apartament Paula.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
centrum miasta
 :: Apartamentowce
-
Skocz do: